Po co komu sinusoidalny mur? Wbrew pozorom, ma to sens
Podczas wizyty w Wielkiej Brytanii możemy natknąć się na niespotykane w Polsce faliste murki, zwane tam crinkle-crankle wall. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że ich stawianie to marnotrawienie czasu i materiału, ale jest wręcz przeciwnie. Mają one sens. A o ich licznych zaletach wiadomo co najmniej od średniowiecza, chociaż mamy dowody, że taki mury stawiano już w starożytności.
Na Wyspach Brytyjskich murki faliste rozpowszechniły się w epoce gregoriańskiej, a szczególnie popularne stały się w Suffolk. Naliczono tam co najmniej 45 takich murów. W pozostałej części Anglii jest ich prawdopodobnie mniej niż 30. A stały się popularne, gdyż ułatwiały... uprawę delikatnych owoców jak brzoskwinie czy nektarynki.
Już w średniowieczu zauważono, że dzięki falistemu murowi lepiej rosną drzewa owocowe i wiele innych roślin. W sinusoidalnych zagłębieniach muru można posadzić bowiem rośliny wrażliwe na działanie wiatru i w ten sposób je przed nim uchronić. Ponadto część takiego muru jest bardziej nasłoneczniona, a część znajduje się w cieniu. Dzięki temu zaś można odpowiednio sadzić rośliny tak, by w jednych miejscach rosły te, które wymagają wyższych temperatur zapewnianych przez nagrzewające się cegły, a w innych miejscach te, które wolą gdy jest chłodniej.
Intuicyjnie czujemy, że poprowadzenie muru w kształcie sinusoidy będzie wymagało zużycia większej liczby cegieł niż w przypadku muru prostego. Jest to prawdą, ale tylko dla murów o tej samej grubości. A mur sinusoidalny może być znacznie cieńszy od muru prostego. I tutaj właśnie tkwi tajemnica oszczędności materiału.
Z XVIII-wiecznych brytyjskich dokumentów możemy dowiedzieć się, że mur falisty może mieć grubość zaledwie pół cegły. Oczywiście nikt nie ciął cegieł na pół. W tamtym czasie tradycyjne wymiary angielskich cegieł wynosiły 9 cali długości, 4,5 cala szerokości i 3 cale grubości. Zatem wyrażenie „pół cegły” oznaczało, że można było budować je z pojedynczej warstwy cegieł układanych wzdłuż. A to dlatego, że są bardziej stabilne niż proste mury. Wyobraźmy sobie kartkę papieru i spróbujmy postawić ją na stole. Jeśli nawet ustoi, to wystarczy najmniejszy ruch powietrza, by ją przewrócić. Jednak gdy kartkę pozginamy tak, by tworzyła zygzakowaty lub sinusoidalny kształt, wywrócić ją będzie znacznie trudniej. Dlatego też mur falisty jest znacznie bardziej stabilny, więc wymaga mniej materiału, by oprzeć się wiatrowi czy innej przyłożonej doń sile. Jeden z najdłuższych murów tego typu częściowo otacza należące do Forda Dearborn Development Center w USA. Mur ma ponad 1800 metrów długości, ponad 2 metry wysokości, a jego grubość wynosi zaledwie 10 centymetrów. I stoi bez potrzeby stosowania jakichkolwiek podpór.
Jak już wspomnieliśmy, sinusoidalny mur nie jest współczesnym wynalazkiem. Znane były już w starożytnym Egipcie w okresie Średniego Państwa, przed 4000 lat. Znajdowały się raczej przy domach, a gdy stawiano je w pobliżu świątyń czy grobowców, nie zajmowały żadnego eksponowanego miejsca. Możemy więc przypuszczać, że już Egipcjanie wiedzieli, iż kształt serpentyny pozwala zaoszczędzić na materiale budowlanym. A średniowieczni ogrodnicy zauważyli, że pomagają w uprawie warzyw i owoców.
Komentarze (2)
antykwant, 18 lutego 2022, 11:30
Podobają mi się takie nowinki-starowinki
Sławko, 24 lutego 2022, 20:10
Mnie także. Chyba nie pomyślałbym o takich zaletach falistego muru, jak tu opisano.