Śmierć i głód
Myśli o własnej śmierci mogą wywoływać przejadanie – zauważył amerykańsko-holenderski zespół naukowców (Journal of Consumer Research).
Naomi Mandel z Uniwersytetu Stanowego Arizony i Dirk Smeesters z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie poprosili grupę ochotników z USA i Holandii, by napisali esej o uczuciach związanych albo z własną śmiercią, albo z bolesnym zabiegiem medycznym. Ci, którzy pisali o śmierci, chcieli kupić więcej zdrowych i niezdrowych pokarmów oraz zjadali więcej ciasteczek niż osoby z grupy kontrolnej.
Konsumenci, zwłaszcza ci z niższą samooceną, mogą być bardziej podatni na przejadanie się, gdy podczas oglądania telewizyjnych wiadomości lub w ulubionym kryminalnym show ujrzą obrazy przedstawiające śmierć – uważa Mandel.
Psycholodzy sądzą, że ludzie z niską samooceną, którzy reagują w ten sposób, mogą wykazywać większą samoświadomość. Przypominanie im o nieuniknionej śmiertelności sprawia, że czują się niekomfortowo, rozważając, co zrobili ze swoim życiem i czy udało im się pozostawić po sobie jakiś znaczący ślad.
Komentarze (63)
mikroos, 27 czerwca 2008, 11:20
Jaki to ma związek z przejadaniem się? Czy pod hasłem "znaczący ślad" mamy w tej sytuacji rozumieć większe gabaryty ciała? Wniosek jest według mnie bardzo niezrozumiały, a być może nawet niepoprawny.
mac, 27 czerwca 2008, 11:41
Ja uważam, że jest "niepoprawny". Chyba parę linijek wcięło.
A jak w tych linijkach nie byłoby tego co potrzebne do zrozumienia, to może to wcale nie jest wniosek, tylko autor dorzucił do tego kontekstu jakieś swoje myśli.
Ale nie możemy powiedzieć, że skłamał
Tak poza konkursem, to z psychologią to nigdy nic nie wiadomo
mac, 27 czerwca 2008, 12:38
Czy poprawnym wnioskiem będzie: unikać tematu, bo jeszcze ktoś się źle poczuje i stracimy atmosferę rozmowy?
Jeśli się to zrobi: będzie to jak_najbardziej niegrzeczność w najgorszym wydaniu z możliwych.
Sokrates powiedział mniej więcej: "Jak zaczynamy mówić o prawdzie to zapominamy nawet o kobietach".(nie znalazłem na wikicytatach, ale chyba tak to szło, i chyba Niego)
Na marginesie. Ale ja jestem sprytny, więc o prawdzie będę rozmawiał z kobietą.
Będę miał i prawdę i kobietę Trochę przesadziłem, powinno być ..chciałbym.. :-X
Gość tymeknafali, 27 czerwca 2008, 16:05
A widziałeś kiedyś szczupłe EMO? Bo ja nie Faktycznie przyjrzyjcie się, jak zobaczycie takowego/takową na ulicy, to na zdrowych i wysportowanych nie wyglądają. A to się bierze z nihilizmu życiowego, który zaczyna nimi kierować, brak chęci do życia, a brak ruchu pogłębia depresję. Takie samonapędzające się kółko.
To weź się do roboty, a nie gadasz o tym
mac, 27 czerwca 2008, 17:03
Jak zawsze tymku coś Ci przygadam:
Błąd jest w samych założeniach, niektórzy(np. Zakładnik(Collateral)-2004) mówią(Cruise) wtedy: Ludzie mówią co będą robić za 10 lat, a nie wiedzą co będą 'myśleć' za 10 minut.
Moja konkluzja: Być zdecydowanym na cokolwiek to życiowy błąd.
mikroos, 27 czerwca 2008, 17:17
To po co w ogóle żyć, jeśli się nie ma najmniejszego pomysłu na spędzenie czasu? To też jest jakaś forma bycia zdecydowanym.
mac, 27 czerwca 2008, 17:18
Czasami można BY wyznaczyć sobie dotarcie do jakiegoś celu..
ale wcześniej trzeba być pewnym: "Czy warto?" .. i to bez względu na możliwe okoliczności..
W zasadzie to ja tylko wyrażałem(dosyć nieudolnie): "zawsze dajmy sobie szansę na alternatywę" (to, szczególnie, wobec wspomnianych EMO).
No!, ale ideał gentelmen'a.. podróżnika.. etc. - z założenia, taki, daje sobie alternatywę(nie zawsze udolnie).
mac, 27 czerwca 2008, 17:56
Muszę się poćwiczyć w szybkim i skutecznym wyrażaniu(ale z tego co pamiętam: "zaraz wracam").
Gość tymeknafali, 27 czerwca 2008, 18:49
Macu.... znowu piszesz niezrozumiale jak cholera. Nie pisz mi filmami, nie będę oglądał jakiegoś filmu by zrozumieć wypowiedź. Też mógłbym walić jakimiś cytatami, ale jak już to robić, to:
1. żeby one faktycznie pasowały,
2. były objaśnione
3. logicznie w zdanie wkomponowane.
PRROOOSZĘ!!!!!
A to co piszę... jejku sprawdź po prostu jak się ma zależność ruchu do szczęścia. Ja napisałem coś co jest po prostu faktem, myślenie o śmierci prowadzi cię w nihilizm, a brak ruchu (pracy) = chorowitość, popadanie w beznadziejność (wynik braku działania, rodzi się poczucie bycia niepotrzebnym). Macu o tym wiedzieli kilka set lat temu (wystarczy przeczytać, albo wiedzieć o czym jest "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej. Tak samo jest w przypadku braku słońca, i nie powiesz mi że nie, bo:
1. najwięcej ludzi zapada na depresje w okresie jesienno zimowym,
2. wysyłają ludzi na biegun do stacji meteorologicznych, nie dłużej niż na pół roku, a dla czego, bo po 6 miesiącach bez słońca ci ludzie fiksują, a nawet zaczynają mieć omamy, poza tym kolejnym przykładem są kraje Skandynawskie.
mac, 27 czerwca 2008, 18:58
..niektórych agentów wysyła się na biegun, jak coś popsują..
"Zaraz wracam"- to nie jest najbardziej typowy tekst dla filmów z Bondem .. mi chyba nigdy się nie zapomni.
OK, popracuję nad "kontekstem"(trochę mnie to będzie irytować, ale postaram się nie naginać tej reguły ).
waldi888231200, 27 czerwca 2008, 20:22
Pierwsza suma po życiu zachodzi ok. 40 lat i jednych rajcuje innych zabija (siwieją) 8)
Gość tymeknafali, 28 czerwca 2008, 01:53
Dziękuje Macu, staraj się
A Ja myślałem że siwiejesz poprzez nerwowe życie, jakieś gwałtowne zdarzenie... wiesz pierwsza suma może zajść już wiele wcześniej, np. podczas dramatycznego wydarzenia lub choroby, lub czegoś innego, lub po prostu najzwyklejszych przemyśleń. Można spotkać i takich u których nigdy coś takiego nie zachodzi, pomimo że są niegodziwi przez całe życie.
waldi888231200, 28 czerwca 2008, 09:36
A czym jest jednarazowe gwałtowne zdarzenie w zestawieniu z poczuciem zmarnowanego życia albo bezsilności (te stany trwają ciągle) 8)
mikroos, 28 czerwca 2008, 12:56
Jest tym samym, czym jeden dzień na Antarktydzie przy całym roku w niezbyt ciepłej Polsce.
Równie łatwo możnaby wysunąć teraz hipotezę, że długotrwały, stosunkowo łagodny stres jest łatwy do pokonania, bo organizm uczy się z nim żyć. Jednorazowe traumatyczne wydarzenie (w wieku ok. 40 lat jest to często np. rozwód albo śmierć rodzica) może w krótkiej chwili zburzyć całą strukturę naszego świata, przez co rzeczywiście zdarza się ludziom "osiwieć w parę dni".
Gość tymeknafali, 28 czerwca 2008, 15:17
Dziękuje mikroos
waldi888231200, 29 czerwca 2008, 21:37
Chciałeś napisać zakaceptowania , albo pogodzenia się co oznacza systematatyczne wyczerpanie a przy wielu takich stresach trwanie w otępieniu z bólu którego nawet nie zauważamy bo jest wielobólem egzystencji (trwania). 8)
mac, 29 czerwca 2008, 21:47
Stres naukowy - twórczy_niepokój. 8)
mikroos, 29 czerwca 2008, 21:47
Nie, nie chciałem napisać "zaakceptowania". Wiem lepiej od ciebie, co chciałem napisać. Natomiast długotrwały stres potrafi wspaniale hartować ludzi - popatrz na ludzi, którzy przeszli wojny, a dziś tryskają energią. Gdyby długotrwały stres był tak bardzo niszczący, a adaptacja do takiego stanu była niemożliwa, już dawno by nie żyli.
mac, 29 czerwca 2008, 21:54
Inaczej: stres uniemożliwia normalne myślenie, więc trzeba nauczyć się na nowo samego siebie.
A ta nauka aktywuje nam myślenie "w poszukiwaniu argumentów", których szuka się cały czas i na okrągło -> nie potrzeba już piwa. :
waldi888231200, 29 czerwca 2008, 22:18
Popatrz na ludzi na naszej klasie siwi trzydziestolatkowie - czterdziestolatkowie z zapadłymi policzkami. 8)
mikroos, 29 czerwca 2008, 22:23
Nie moja wina, że nie umiesz dobrze zsyntetyzować treści dwóch postów
mac, 29 czerwca 2008, 22:24
Raczej długotrwały a nie sporadyczny stres.
Czy sporadyczny stres działa gorzej niż długotrwały? Nie ma wtedy "adaptacji", więc raczej jest gorszy.
mikroos, 29 czerwca 2008, 22:27
Niekoniecznie. Swoistym rodzajem sporadycznego stresu jest także np. aktywność fizyczna - z punktu widzenia fizjologii zachowanie organizmu jest niezwykle podobne do reakcji na stresującą sytuację. Stawiałbym na dokładnie odwrotną wersję zdarzeń (choć jest to tylko spekulacja - warto by było to zbadać).
czyaga, 29 czerwca 2008, 22:40
Ciekawe czy ktoś z badaczy uwzględnił zmienną pośrednią, czyli ile energii zużywa mózg każdego z uczestników badań do napisania eseju na temat śmierci:) a to duży wysiłek napisać coś od siebie