n.Fluent w 12 językach
Badacze z IBM-a informują o opracowaniu technologii n.Fluent, która pozwala na tłumaczenie w czasie rzeczywistym tekstów pomiędzy angielskim a 11 innymi językami. Technologia testowana jest przez pracowników IBM-a rozsianych w ponad 170 krajach. Dotychczas przetłumaczyli oni dzięki n.Fluent ponad 40 milionów słów.
IBM zauważa, że w porównaniu z innymi, powszechnie dostępnymi translatorami, n.Fluent ma kilka niewątpliwych zalet. Przede wszystkim jest bardziej bezpieczny, gdyż oprogramowanie może być używane za firmowym firewallem, a tłumaczony tekst nie będzie widoczny dla osób z zewnątrz. Ponadto n.Fluent udowodnił swoją przydatność w tłumaczeniach biznesowych i technicznych. Może być zatem dobrym rozwiązaniem dla firm, które potrzebują szybkich tłumaczeń tekstów.
Obecnie n.Fluent radzi sobie z językiem chińskim (uproszczonym i tradycyjnym), koreańskim, japońskim, francuskim, włoskim, rosyjskim, niemieckim, hiszpańskim, portugalskim i arabskim.
Komentarze (33)
MrVocabulary (WhizzKid), 24 listopada 2009, 14:56
W takich momentach żałuję, że Polski jest 29. językiem pod kątem używalności na świecie
sylkis, 24 listopada 2009, 15:58
MrVocabulary (WhizzKid), 24 listopada 2009, 18:47
Pewnie, że tak! Polski lokuje się na 28. lub 29. pozycji (w zależności od źródła) na 6900 języków, które aktualnie istnieją. W samej Unii 7% obywateli posługuje się polskim jako językiem głównym, a dodatkowe 2% jako obcym - czyli nie jest tak źle, a przecież we Lwowie to z prawie każdym się można po polsku dogadać, nie wspominając o innych częściach świata nawet :-)
Polski to wbrew pozorom jeden z ciekawszych i lepiej opisanych języków na świecie. Zarąbisty jest. Mamy jedną z lepszych ortografii na świecie, odmiana i fonetyka są bardzo regularne, a możliwości tworzenia poezji w polszczyźnie wyprzedzają większość języków świata (niegdyś w Hiszpanii filozofowie uczyli się polskiego, bo najlepiej oddawał abstrakcyjne myśli z głównych języków europejskich).
A że jesteśmy w temacie, to gorąco polecam pielęgnowanie tego unikatowego i przepięknego języka, jakim jest nasza mowa ojczysta :-)
Puco, 24 listopada 2009, 19:14
Ciekawe rzeczy Waćpan prawisz toż 2% UE to około 10 mln ludzi, wielce jestem ciekaw który naród tak się naszego języka uczy ? Niemcy ? Litwini ? Wszyscy po trochu ? W każdym razie dla mnie dość sympatyczna nowina.
MrVocabulary (WhizzKid), 24 listopada 2009, 19:23
Małżeństwa mieszane, potomkowie, studenci na Erasmusie, wymiany tandemowe, rozwiązania biznesowe... w UK to przecież są specjalne oddziały policji mówiące po polsku, tak jak lekarze itd. Zresztą nawet w "Europa da się lubić" były przykłady obcokrajowców płynnie mówiących po polsku.
Jedyny problem jest taki, że nauczanie polskiego dla obcokrajowców jest niedopracowane, i większość z tych nauczycieli to totalne lamy (poloniści, a nie lingwiści). Z dobrych wiadomości - staramy się z tym walczyć i powoli powstaje uproszczona systematyka :-)
Tak czy siak, Polki nie gęsi, a polski to nie gęganie - nasz język wcale nie gorszy :-)
czesiu, 24 listopada 2009, 20:15
Tym razem muszę dodać trochę "jojczenia" polski język jest popularny za granicą z prostego powodu - "zarobkowi pracownicy fizyczni" - chcesz czy nie, ale ja pracowałem z 8 osobnikami, z których 2 "coś kumało", a reszta po niemiecku ani be ani me - lokalni musieli się nauczyć czegokolwiek chociażby w celu uproszczenia wytłumaczenia "co ten robol ma zrobić".
Wiem, zdaję sobie sprawę, że jest to brutalne i niesprawiedliwe względem osób, które opanowały jakikolwiek język obcy, jednak niesmak pozostaje - bardzo łatwo rozpoznać kto pracował z polakami, pierwsze słowa, które każdy zagraniczny pracownik perfekt umie to "k**wa mać".
MrVocabulary (WhizzKid), 24 listopada 2009, 20:18
No ogólnie tak też bywa. Ale ja osobiście uczę polskiego m.in. dziewczynę, która po prostu lubi Miłosza i Tuwima :-) Zresztą w polskim przekleństwa są głębiej zakorzenione niż w zachodnich językach. Druga sprawa, że "k**wa mać" zna minimum 300 mln ludzi na świecie, ale to niekoniecznie się liczy jako znajomość języka. Tak czy siak, popularność języka powooooli rośnie, ale niestety bardzo źle nauczają tego języka u nas Już lepiej się uczyć polskiego w Bawarii i w Michigan niż w Poznaniu czy Wrocławiu
sylkis, 25 listopada 2009, 00:02
ale nie sadzilem, ze polski jest tak popularny. wiem, ze kiedys byl, zwlaszcza u zydow, a pozniej arabow - bo sie u nas edukowali. ponoc nawet polski jezyk byl wykorzystywany na wojnach przez tego typu ludzi, bo byl o wiele lepszy od dowolnego sztucznie stworzonego szyfru, po prostu nie do zlamania dla kogos, kto slowianskich jezykow nie zna ale te czasy raczej minely...
a co do 'k**wy' - slyszalem, ze jezyk polski jest ogolnie drugim najwulgarniejszym jezykiem swiata, oraz pierwszym sposrod realnych jezykow. jedenym wulgarniejszym jezykiem od polskiego jest klingonski - no ale...on zostal stworzony na potrzeby star treka wiec mozemy go poninac - mamy niechlubne miano najwulgarniejszych na swiecie.
ciekawosta z tym zwiazana: najwulgarniejszy nie oznacza posiadajacego najwiecej wulgaryzmow, po pod tym wzgledem nawet angielski nas wyprzedza (tylko ich wulgaryzmy sa wzgledem naszych lekkie, pokroju 'bloody hell'). za to w zadnym jezyku nie ma takiej roznorodnosci tak ciezkich wulgaryzmow, a co dopiero jeszcze w tak powszechnym uzyciu - kolejna ciekawostka - wulgarnosc wielu slow jest czesto powiazana z ich brzmieniem, dzwiedznoscia. porownajcie sobie brzmienie 'f*ck', oraz 'k**wa', czy 'pier**le'. zwlaszcza gloska R (drzace, polskie R) jest szczegolnie wulgarna. 'f*ck' przelatuje przez usta gladziutko i szybko, zas 'k**wa' daje nam silny, dzwieczny i rozladowujacy wybuch, podobnie jak 'pier**le' daje nam silne, dzwieczne naladowanie. do tego w zadnym jezyku nie ma tak wielu uniwersalnych slow (po angielku w perspektywie calego jezyka jest tylko 'f*ck', wiecej wystepuje co najwyzej regionalnie), a po polsku "k**wa", 'pier**lic", 'jebac" i wiele innych, ktorych znaczenie i ciezar mozna latwo modyfikowac prefiksami i nie tylko (np pier**lic, za***rdolic, przypierdolic, podpierdolic...itd). kolejna sprawa - przez tak silna wulgarnosc naszego jezyka jest on najmniej (!) emocjonalny na swiecie, pozniewaz bedac przywyknieci do taki silnego i finezyjnego bluzgania brakuje nam srodkow wyrazu najsilniejszych emocji - i w zadnym jezyku swiata nie ma zjawiska typu 'ja pier-kurywa-dole', czy tez tak bogatych 'wiazanek', jak 'ja pier**le k**wa jego tlustym ch*jem w dupe j**ana psia mac'
no i ponoc slowem, ktore kiedys bylo najciezszym, najbardziej obrazliwym (ludzie staczali ze soba pojedynki za jego uzycie), najwylgarniejszym - byl 'zdrajca'. zauwazcie jak sie go wymawia, bardzo dzwiecznie, szybki wydech, wybuch wrecz, a do tego tak oslizgle plynny, zwlaszcza gdy odpowiednio nienawistnie go zaintonujemy. jednakze historia obdarowujac nas zaborami i innymi takimi problemami sprawila, ze to slowo tak spowszechnialo, ze dzisiaj malo kto by pomyslal, ze mozna je uznac za wulgarne...
este perfil es muy tonto, 25 listopada 2009, 00:17
kurde niech w końcu powstanie takie urządzenie które będzie w czasie rzeczywistym tłumaczyć dobrze(nie dosłownie a "z głową")obce języki,z słuchawkami i mikrofonem,w końcu kiedyś nie będzie trzeba się uczyć języków obcych by bez problemu się porozumiewać,myślę że stanie się to już za mojego życia
MrVocabulary (WhizzKid), 25 listopada 2009, 00:26
Nie da się. NIE DA SIĘ. Nie da się, bo języki NIE SĄ kompatybilne. W niemieckim trzeba czekać na koniec zdania, aby się dowiedzieć, czy okno było zamknięte czy otwarte. Nawet, jeśli komputer będzie rozumiał język z ludzką dokładnością, to NIE DA SIĘ fizycznie zrobić czegoś takiego jak w Star Treku, bo języki mają na ogół nieprzystające gramatyki. Polski i Słowacki się dałoby teoretycznie (biorąc pod uwagę kontekst - komputer musiałby mieć inteligencję ludzką), między dialektami chińskiego itd. Ale Polski - Japoński - Niemiecki - Nahuatl - Suahili - Khoe-San to mżonka. Są takie języki, gdzie trudno nawet całymi zdaniami tłumaczyć (np. zdania w angielskim zawierające "the" często odwołują się do wiedzy spoza zdania).
A nauka języków to coś fajnego. Zresztą wg badań nic tak nie podnosi ogólnej inteligencji i zdolności koncentracji niż nauka języków (koncentracja się rozwija, aby przełączać słownictwo i konstrukcje gramatyczne - ot, lingwiści zauważają o 60% więcej szczegółów na drodze, np. znaków drogowych czy elementów ruchu).
Co do wulgarności - klingoński jest słabszy. Zresztą język poetycki jest ciekawszym przykładem naszej polszczyzny. Ale jest taka prawda, że w każdym języku rozwijają się najważniejsze społecznie aspekty. Stąd taka wulgarność języka i mnogość określeń na pijactwo (średnio Polak zna 10-50 określeń na bycie pijanym, podczas gdy na świecie standard to 5). Coś to o nas mówi... i o naszym języku ;-)
sylkis, 25 listopada 2009, 00:52
Jurgi, 25 listopada 2009, 02:57
Zdrobnienia, zgrubienia — zauważcie, że np. język angielski nie dysponuje czymś takim prawie w ogóle! A w polskim mamy prawie nieograniczone możliwości. Mamy niemal dowolny szyk wyrazów w zdaniu i wiele rzeczy, których inny mogą nam pozazdrościć. Tłumaczyłem niedawno Francuzce, piszącej poezje po angielsku, zalety polskiego języka. Była zachwycona, w szoku, wreszcie chyba w zazdrości. :>
Niewiele mamy czasów w porównaniu do niektórych języków (chociaż tryb dokonany i niedokonany czasowników zastępuje drugie tyle czasów, które są w np. angielskim). Żal mi, że język się nam upraszcza. Liczba podwójna zginęła dawno temu (pozostały szczątki), zaniknął nam czas zaprzeszły (o dziwo chyba jest nadal zrozumiały, choć ostatnie publiczne użycie jakie kojarzę to chyba u Słowackiego).
MrVocabulary (WhizzKid), 25 listopada 2009, 09:06
Aspektów w polskim mamy tak naprawdę 7, to jest najfajniejsze ;]
A jakby Francuzka albo ktoś inny chciał się uczyć polskiego, to daj mi znać ;-)
sirion, 25 listopada 2009, 10:18
Bardzo ciekawa dyskusja się wywiązała. Ja również doceniam wartość naszego języka i ubolewam nad jego uproszczeniem. Denerwują mnie również ciągłe zapożyczenia z angielskiego, chociaż wiem, że to proces nieuchronny i od dawna mający miejsce. Były zapożyczenia z łaciny, z włoskiego, czeskiego, rosyjskiego, no to teraz mammy z angielskiego :-\
Jeszcze odnośnie poprawności językowej w radiowej Trójce jest bardzo ciekawy program pt. "Co w mowie piszczy" - pani K. Kłosińska wyjaśnia niejednokrotnie podstawowe trudności językowe - takie, z którymi mamy problemy na co dzień.
Pamiętam, że kiedyś nie znosiłem programów pana Miodka w telewizji, ale był taki czas, gdy bardzo się tym zainteresowałem i żałuję teraz, że nie jest już emitowany jego program.
Piotrek, 25 listopada 2009, 11:59
Ciekawy jest też odcinek "Wojciech Cejrowski - o języku" na youtube, trochę zahacza o politykę, ale sam fakt upraszczania jest wart uwagi.
sylkis, 25 listopada 2009, 12:56
w angielskim zdrobnienia sa powszechne, ale fakt, ze nie maja az takiej swobody i stopniowania. co do liczby podwojnej - wiekszosc ludzi sadzi, ze np oczyma, uszyma, placyma, rekoma itp to to samo, co oczami, uszami, palcami, rekami itp...niestety.
co do czasow - jestem przekonany, ze gdyby wprowadzic u nas systematyke w stylu angielskiego, czy laciny, to by sie okazalo, ze mamy 10x wiecej czasow i typow deklinacji, koniugacji itp (mieszajacych sie ze soba), niz inne jezyki, zas gdyby im wprowadzic nasza systematyke, okazaloby sie, ze maja niewiele czasow, ktore podlegaja jeszcze pewnym niezaleznym odmianom. no ale systematyka kazdego jezyka jest dobrana tak, aby oddawac jak najlepiej jego charakter i sposob myslenia ludzi, dla ktorych ow jezyk jest mowa ojczysta, wiec pewnie ciezko by bylo robic takie konwersje.
co do zapozyczen z innych jezykow - o ile sa to slowa, to jeszcze nie problem, bo po prostu wzbogaca nam sie slownik (pod warunkiem tez, ze to nie sa zbyt 'pojemne' slowa, ktore wypieraja inne, bardziej szczegolowe). gorzej ze zjawiskami zapozyczen gramatycznych - najbardziej groteskowym jest podkladanie rzeczownika jako przymiotnikowy prefiks (nie wiem jak to nazwac) typu "KredytBank". w liceum bylem na wykladzie wspomnianego prof. miodka na wydziale tumanistycznym US i on wlasnie duzo wtedy na ten temat mowil - obrazujac ludziom absurd tego zjawiska okresleniem "KartofelZupa" zamiast "zupa ziemniaczana", ktore z reszta ponoc bylo cytatem innego jezykoznawcy.
innym bardzo, bardzo zlym zjawiskiem, na ktore nam nasza profesor od kultury jezyka polskiego (przez rok studiowalem prawo) zwrocila uwage, jest przeinaczanie znaczen slow przez dziennikarzy, czesto zmieniajac je do tego stopnia, ze tworza sie tak pojemne kombajny, ze ich nieprawidlowe uzycie wypiera inne slowa, podobnie jak zbyt pojemne zapozyczenia, jesli nie jeszcze gorzej. przykladami moze byc slowo, ktore sie juz przyjelo w nowym znaczeniu - 'kultowy' - kiedys kult byl kultem, a nie popularnoscia. a dzis? nawet polonistka w gimnazjum uczyla mnie, ze jakistam poeta byl kultowy, co mnie osobiscie az gryzlo w uszy...drugim doskonalym, bardziej na czasie przykladem jest 'ikona'. ikona to albo obrazek religijny, albo ikona komputerowa (jako zapozyczenie a angielskiego) jest graficznym znakiem oznaczajacym jakis program. ale mimo to ikona NIE jest symbolem, metafora, alegoria, skojarzeniem, ani niczym z tych rzeczy, a juz na pewno popularny czlowiek nie moze byc ikona. nie wiem jak was, ale mnie to naprawde razi. podobnie jest z bynajmniej, ktore ostatnio ludzie uzywaja jako przynajmniej - choc jest to przeczenie. ale niestety zjawisko modnych, nierozumianych slow jest na tyle silne, ze niszczy to wpierw jezyk potoczny, a dalej te zniszczenia sila rzeczy przedostaja sie do mowy oficjalnej - zwlaszcza, ze wielu pismakow bezmyslnie przyklada reke do tego procesu.
o niezwykle przykrym dla estetyki jezyka zjawisku wciskania na sile w liczbie pojedynczej dopelniacza "a" oraz "ow" w jego liczbie mnogiej chyba nie musze wspominac?
MrVocabulary (WhizzKid), 25 listopada 2009, 15:08
Tak, ale Cejrowski, choć zgadzam się z celem jego wypowiedzi - jest wysoce nieogarnięty w lingwistyce. Gdzieś (także na yt) argumentuje, że nie można pisać "włanczać", bo nie ma dźwięku "awł" [an]. Ale polski ma łącznie 6 samogłosek nosowych, i występuje dźwięk /ã/ dla zbitki [a] + [n]. Takich wpadek ma trochę.
Ale fakt, jak trudne może być zapamiętanie pisowni/wymowy słowa "włączać"...
Nie. To SĄ formy liczby mnogiej. To BYŁY formy liczby podwójnej, ale nie dalej jak w XVI czy XVII wieku. Zresztą występowała też lokalnie liczba podwójna :-)
Ponadto - mamy 13 klas koniugacyjnych, 6 gromad i 4 grupy. Ale tylko jeden wyjątek :-) Ponadto czasy polskie to przeszły, teraźniejszy i przyszły. KONIEC. Reszta czasów (zaprzyszły, zaprzeszły) tak samo jak strona bierna to naleciałości. Obecne dwa czasy przyszłe w polskim to tylko rozróżnienie aspektowe. Czyli mamy 5 czasów tak naprawdę, a było maksimum 8 w polskim, czyli dwa razy mniej niż w angielskim.
Porównaj naszą deklinację (7 przypadków, 17 typów odmian) z węgierską (29 przypadków) czy estońską lub sanskrycką, to padniesz.
Same konwersje w języku występują non stop. Nawet "automyjnia" to naleciałość gramatyczna, która wchodzi do polskiego od kilkudziesięciu lat. Chociaż "specustawa" czy "poljęzyk" mnie bolą w oczy...
Cały pic polega na tym, że Polacy to naród przodujący we wzajemnym obrzucaniu się błotem i olewania tego, co sami wypracowaliśmy. Nasz język to część naszej kultury i jest wystarczająco prężny, żeby nie ustępować angielskiemu. Ale mało kto traktuje sam język jako część naszej kultury...
sylkis, 25 listopada 2009, 15:43
ponoc im jezyk ma mniej slowkek okreslajacych rozne wlasciwosci innego slowa typu przyimki itp, a wiecej koncowkowania (np przypadki), tym jezyk dojrzalszy i bardziej zaawansowany ewolucyjnie (co nie znaczy, ze nie moze sie denegerowac, zwlaszcza w przypadku jezykow 'uniwersalnych' i mieszanych z kilku). wbrew pozorom ponoc dla czlowieka uczacego sie od dziecka swego jezyka ojczystego koncowkowanie jest o wiele prostsze i naturalniejsze, niz okreslanie jednego slowa szeregiem innych, zas ta druga opcja jest latwiejsza do opanowania przez ludzi uczacych sie jezyka obcego, gdzie mozna szybko logicznie poukladac sobie kilka slow bez przeksztalcania ich, mimo, ze takowa wypowiedz jest tak naprawde o wiele dluzsza i bardziej skomplikowana, zamiast miescic maksimum informacji w minimum dzwiekow...
no ale ja jestem dopiero na 1 roku filologii angielskiej, wiec tematy lingwistyczne ogarniam raczej tyle, co z ciekawosci sie z roznych zrodel dowiadywalem sam z siebie, a nie na studiach tym bardziej, ze od jezykoznastwa mamy kobiete, ktora wali takim denglishem, ze nie sposob jej zrozumiec...
co do zlozonosci jezykow ugrofinskich i innych takich, wiem, ze w nich jest jeszcze "gorzej', niz u nas, ale tamte jezyki w ogole polegaja na zlepkach slow (ponoc po wegiersku podmiotem, orzeczeniem, dopelnieniem i hujfiecojeszcze na raz potrafi byc jedno slowo bedace zlepkiem kilku), za z innego typu (my jestesmy fleksyjno-costam chyba, a oni w ogole jakis kosmos )
no i wspomniana automyjnia itp to to samo zjawisko, co kartofelzupa i choc jest to ekonomiczna, praktyczna dla jezyka potocznego konstrukcja, czesto razi w polskim jezyku, bo jest bardzo obca...
poza tym w jezyku polskim znaczenie zdania jest zawate glownie leksykalnie, w slowach, gramatyka zmienia stosunkowo niewiele (owszem, zdarzaja sie przypadki, gdzie przecinek inaczej polozony moze zmienic calkiem zens zdania, ale w jezyku polskim jest to bardzo malo powszechne i m.in. dlatego mamy tak ogromna swobode w ukladaniu szyku zdania), podczas, gdy np po angielku gramatyka ma przynajmniej rownie ogromna wage przy nadawaniu zdaniu znaczenia, co slowa, i zjawisko przecinka jest spotykane na kazdym kroku (oczywiscie w dialektach oficjalnych, jak RP, w uproszczonych potocznych dialektach bywa to roznie).
sylkis, 25 listopada 2009, 15:55
czemu nie moge edytowac posta? ;/ chcialem popoprawiac bledy i nie moge ;/
MrVocabulary (WhizzKid), 25 listopada 2009, 17:09
Cóż - języki są różne i służą do różnych celów. Takie próby uogólniania które nic nie uogólniają to w sumie niewiele dają
este perfil es muy tonto, 25 listopada 2009, 17:31
posty da się edytować tylko przez jakiś czas po dodaniu,potem opcja ta znika,związane to chyba było z niejakim waldim który usuwał lub zmieniał posty które już napisał tak że wychodził spory bałagan;jak dla mnie sprawa nieaktualna i opcja edycji posta w dowolnym momencie winna być dostępna
sylkis, 26 listopada 2009, 00:47
ja mam brzydki zwyczaj edytowania posta przez dluuugi czas, az bede zadowolony - lub az gdy (zauwaze, ze) ktos odpowie. wiem, ze jest opcja 'podglad' przed wyslaniem, ale i tak zawsze pozniej mimo wszystko znajduje nowe bledy, albo cos, co bym chcial dopowiedziec, lub powiedziec inaczej, czy tez kolejna mysl do dopisania no ale mniejsza, offtopic
MrVocabulary (WhizzKid), 26 listopada 2009, 00:48
To może zamiast edycji od początku używaj przecinków, poprawnego cudzysłowu i polskich diakrytyków
sylkis, 26 listopada 2009, 11:24
nie uzywam jedynie polskich diaktrykow - z zalozenia - w ogole reszty uzywam od samego poczatku (no chyba, ze z cudzyslowem chodzi ci o ten "podwojny" - on i tak nie jest prawidlowy, bo jest na obu koncach u gory, wiec wzorem angielskiego czasem uzywam podwojnego, czasem pojedynczego, zaleznie od tresci), co nie zmienia faktu, ze literowki itp sie mimo to wkradaja. z reszta przeczytaj tamten post ze zrozumieniem, dlaczego uzywam opcji edycji OT