Czystsza atmosfera skutkuje ociepleniem
Amato Evan z Cooperative Institute for Meteorological Satellite Studies uważa, że od 30 lat główną przyczyną ocieplania się wód Oceanu Atlantyckiego jest zmniejszanie się ilości pyłu w atmosferze. Temperatura wody w północnym Atlantyku rośnie o 0,25 stopnia Celsjusza co 10 lat. Pozornie to niewiele, lecz taki wzrost może pociągnąć za sobą dramatyczne zmiany pogodowe. Na przykład pomiędzy rokiem 1994 a rokiem 2005 różnica w temperaturze wód wyniosła zaledwie pół stopnia Celsjusza. Tymczasem rok 1994 był wyjątkowo spokojny, a w 2005 zanotowano rekordową liczbę huraganów.
Evan i jego zespół stwierdzili, że z powodu mniejszej liczby burz piaskowych na północy Afryki i mniejszej aktywności wulkanicznej, do atmosfery trafia mniej pyłów, a to z kolei przyczynia się do ocieplenia wód Atlantyku.
Lata, w których pojawia się więcej pyłów są latami z mniejszą liczbą huraganów. Mniej pyłów oznacza z kolei szybkie ogrzewanie się wody i gwałtowne zjawiska pogodowe.
Amerykańscy badacze wzięli pod uwagę satelitarne dane dotyczące zapylenia, które nałożyli na obecne modele klimatyczne i na tej podstawie oceniali, na ile pyły wpływały na temperaturę. Brali też pod uwagę duże erupcje wulkaniczne, przede wszystkim wybuch wulkanów El Chichon w 1982 roku oraz Pinatubo w 1991 roku.
Wyniki zadziwiły naukowców. Okazało się, że zapylenie odgrywa olbrzymią rolę. Z wyliczeń wynika, że za 70% zmian temperatury odpowiadają burze piaskowe i wulkany. Same burze piaskowe mają 25-procentowy udział w zmianach temperatur. Z wyliczeń tych wynika zatem, że jedynie 30% wzrostu temperatury Atlantyku można przypisać innym czynnikom, w tym globalnemu ociepleniu. To ma sens, ponieważ tak naprawdę nie sądziliśmy, by samo tylko globalne ocieplenie powodowało tak szybkie zmiany temperatury wody - mówi Evan.
Okazuje się, że wulkany i burze piaskowe mogą być bardzo ważnymi czynnikami, które należy brać pod uwagę w modelach klimatycznych. Problem w tym, że wybuchy wulkanów są nieprzewidywalne, a burze piaskowe badane są od niedawna i specjaliści wciąż nie wiedzą, dlaczego częstotliwość ich występowania ulega zmianom.
Komentarze (4)
j50, 1 kwietnia 2009, 03:17
Na szczęście są badacze wątpiący w globalne ocieplenie spowodowane przez technogeniczne CO2. Gdy rozmawiam z klimatologami, to niemal wszyscy stwierdzają, że efekt cieplarniany CO2 nie może być uznany za główny czynnik sprawczy ocieplenia klimatu. Najlepiej chyba do tego pasuje: "ocieplenie przez oc.pienie". Nadal zbyt mało wiemy o przyczynach zmian klimatu w przeszłości. A to jest klucz do zrozumienia rzeczywistości obecnej.
wilk, 5 kwietnia 2009, 11:09
To ciekawe i chyba dość sprzeczne chociażby z historią powstania Ziemi, bowiem z tego co pamiętam, to pyły w atmosferze pochodzące głównie z erupcji wulkanicznych powodowały dokładnie odwrotne zjawisko niż tutaj opisane, bowiem ciepło nie miało jak opuścić globu i było z powrotem odbijane ku Ziemi. Chyba, że w przypadku oceanów jest odwrotnie niż w przypadku lądów...
mikroos, 5 kwietnia 2009, 20:28
Nie jestem ekspertem, więc traktuj moje słowa z dużą rezerwą. Wydaje mi się jednak, że na początku istnienia Ziemi mieliśmy do czynienia z gigantyczną aktywnością wulkanów, które wyrzucały niesamowitą ilość ciepła z wnętrza Ziemi na jej powierzchnię. Oceany nie są aż tak gorące, więc w ich przypadku zależność może być dokładnie odwrotna, a mimo to cała hipoteza będzie prawdziwa.
figo, 5 kwietnia 2009, 21:04