Koreański sposób na marnowanie jedzenia
Próbując kontrolować narastający problem marnowania żywności, rząd Korei Południowej wdrożył projekt "Płać, ile śmiecisz" (Pay as You Trash). Ludzie muszą oddzielać jedzenie od pozostałych śmieci i wrzucać je do zbiorczego, oczywiście płatnego, kosza.
Wspólnota mieszkaniowa może wybrać jeden z trzech systemów. W pierwszym pokrywa pojemnika otwiera się dzięki karcie z tagiem RFID. Śmiecie są automatycznie ważone i dopisywane do indywidualnego rachunku. Opłaty uiszcza się co miesiąc. Pojemnik RFID kosztuje 1,7 mln wonów (1,5 tys. dol.) i obsługuje do 60 gospodarstw domowych.
Koreańczycy mogą też skorzystać z przedpłaconych worków na śmiecie (ich cena zależy od pojemności). Dla przykładu w Seulu 10-l worek kosztuje ok. 190 wonów (poniżej 1 USD).
Jeśli komuś nie odpowiadają opisane wyżej rozwiązania, rząd proponuje mu wyrzucanie odpadków bezpośrednio do kompostowników i kupowanie naklejek z kodami kreskowymi.
Wcześniej opłata za odpady spożywcze była równo dzielona na mieszańców.
Inicjatywa przynosi już efekty. Przed wyrzuceniem ludzie odsączają np. resztki, starają się też spożywać jak najwięcej jadalnych części warzyw/owoców i dzielą zakupy na mniejsze części, tak by do posiłku wykorzystać tylko wymaganą ilość produktu.
Restauracje stosują urządzenia przetwarzające odpadki na proszek, który może później posłużyć jako nawóz. Niekiedy nadmiar jedzenia jest rozdawany potrzebującym.
Zgodnie z oficjalnymi danymi, odpady spożywcze stanowią w Korei Południowej 28% ogólnej objętości śmieci. Gospodarka nimi kosztuje rząd 800 miliardów wonów rocznie. Za pomocą różnych inicjatyw udało się zmniejszyć ilość odpadów z 5,1 mln t w 2008 r. do 4,98 mln t w roku 2014.
Komentarze (6)
thikim, 5 maja 2016, 14:36
Interesujący pomysł. Chyba jestem za.
Mało rzeczy mnie tak wk... jak gdy ktoś wyrzuca jedzenie.
Kiedyś się umówiłem na randkę i dziewczyna zamawia jedzenie ale prawie nie je. Pytam czy jej nie smakuje a ona że ma zwyczaj tylko zamawiać żeby spróbować troszkę a nie zjeść.
Nie przypadliśmy sobie do gustu
Przemek Kobel, 5 maja 2016, 14:54
Gwarantuję, że u nas to by było kolejne narzędzie do łupienia "inwentarza" z kasy, a ponieważ nasz "inwentarz" dość szczwany, to i zaczęłyby się różne gospodarskie metody utylizacji.
Jajcenty, 5 maja 2016, 15:45
Damy radę, dołoży się podatek od śmieci do nawozów, do pasz i kużden, panie, zapłaci. I to będzie dla mojego dobra, bo teraz już nie muszę się kłopotać odpadami bo już zapłaciłem i rząd te śmieci osobiście odbiera i przerabia na złoto i powszechną szczęśliwość.
Jak kupujesz jedzenie to są z tego śmieci. W ten, czy inny sposób.
thikim, 5 maja 2016, 21:18
Tylko łupieniu łupieniu nie równe. Akurat to łupienie występuje na poziomie samorządów.
Śmieci są w różny sposób i w różnej ilości.
Jak kupuję arbuza to wyrzucam dość dużo skórki. Jak kupuję dżem to zostaje słoik - surowiec wtórny.
Jak kupuję loda to zasadniczo nic nie zostaje poza przyjemnością
W pierwszej kolejności przy takim podejściu (które ma oczywiście wady) ludzie zmienią swoje nawyki żywieniowe. Co oczywiście pewne branże będzie faworyzować inne nie.
MrVocabulary (WhizzKid), 5 maja 2016, 22:55
Myślę, że historia byłaby bardziej poetycka, gdybyś na końcu „spróbował” jej troszkę i wyrzucił na śmietnik
thikim, 5 maja 2016, 23:33
W tamtych czasach nie próbowałem w obecnych już mam stały posiłek