Strzyżenie owiec dyscypliną olimpijską?
Grupa nowozelandzkich lobbystów twierdzi, że strzyżenie owiec mogłoby zostać olimpijską dyscypliną demonstracyjną, czyli promującą samą siebie. Jeśli z różnych względów debiut na olimpiadzie nie byłby możliwy, sugerowano uwzględnienie w programie Igrzysk Wspólnoty Narodów. Prestiż zdecydowanie nie ten sam, ale ze względów PR-owych i tak byłoby to coś...
W ostatnim oświadczeniu Federated Farmers Meat and Fiber stwierdzili, że czas na nadanie sportowemu strzyżeniu statusu światowego. Szanse na to, by postrzygacze zagościli na najbliższych igrzyskach są jednak nikłe, bo program olimpiady ustala się z 6-letnim wyprzedzeniem. Jeden z warunków jest taki, by daną dyscyplinę uprawiali kobiety i mężczyźni z krajów na całym świecie. Z tego powodu w programie na lata 2012 i 2016 nie znalazł się np. softball, bo nie gra się w niego w wystarczającej liczbie państw.
Rzeczniczka Zrzeszonych Farmerów Jeannette Maxwell podkreśla, że zarówno najlepszy na świecie postrzygacz Ivan Scott z Irlandii, jak i najlepsza postrzygaczka Kerri-Jo Te Huia z Nowej Zelandii pokazali, że trzeba być wysportowanym, by znaleźć się na szczycie stawki.
Mimo że nie ma podstaw, by wątpić w krzepę i wytrzymałość zawodników, lobbystom trudno byłoby wykazać, że dyscyplinę uprawia się na całym świecie. W mediach można zobaczyć zawody z Australii czy Irlandii, ale na tym koniec. W Polsce, choć owiec u nas nie brakuje, ze strzyżenia nie robi się na przykład specjalnego wydarzenia. Poza tym, nawet gdyby udało się przekonać do strzyżenia organy opiniujące Igrzysk Wspólnoty Narodów i znaleźliby się lokalni zapaleńcy, i tak nie moglibyśmy wystawić swojej reprezentacji, bo nie przystąpiliśmy do Wspólnoty Narodów.
Komentarze (1)
Tolo, 21 stycznia 2012, 13:23
To juz lepiej wprowadzić jako dyscypline golenie leszczy.