Internet w roli swatki
Ludzie, którzy mają w domu dostęp do Internetu, z większym prawdopodobieństwem pozostają w związkach. Wg autorów studium, dzieje się tak, ponieważ randkowanie online stało się obecnie wyjątkowo skutecznym sposobem znajdowania swojej drugiej połówki.
Zespół profesora Michaela J. Rosenfelda, socjologa z Uniwersytetu Stanforda, przeprowadził wywiady z 4002 dorosłymi, z których 3009 pozostawało w związku. Okazało się, że w grupie z domowym dostępem do Sieci żonę/męża bądź stałego partnera/partnerkę miało 82,2% ankietowanych, podczas gdy wśród przedstawicieli grupy pozbawionej możliwości korzystania z Internetu w domowych pieleszach odsetek ten spadał do 62,8%.
Amerykanie prorokują, że w obliczu rosnącej popularności online'owych portali randkowych i czatów wkrótce Sieć wyprze przedstawianie przez przyjaciół jako najpowszechniejszą metodę poznawania przyszłych długoterminowych partnerów (byłaby to pierwsza detronizacja znajomych od lat 40. ubiegłego wieku). Rosenfeld podkreśla, że wyniki badań jego ekipy przeczą teorii, że Internet odciąga ludzi od wchodzenia w relacje w prawdziwym życiu.
Socjolodzy zauważyli, że randki w Sieci były szczególnie popularne w grupach, które tradycyjnie mają spory problem ze znalezieniem odpowiedniej osoby. Wspominali choćby o rozwiedzionych ludziach w średnim wieku.
Profesor podkreśla, że Internet nie jest po prostu skuteczniejszym sposobem podtrzymywania więzi w już istniejących sieciach społecznych. Staje się on nowym rodzajem pośrednika, który niekiedy zmienia nawet preferowany rodzaj związku i partnera.
Komentarze (6)
Marek Nowakowski, 17 sierpnia 2010, 13:07
Ci z portali społecznościowych to najwięksi kłamcy zazwyczaj (szczególnie starsi użytkownicy). Maskowanie socjalizacji głownie, a i uzależnienie od Internetu zapewne jest (na połeczniakach nie ma liczby logowań wyświetlonych czy lącznego czasu spędzonego - wtedy byłoby widać kto ma problem kwalifikujący się do leczenia czy terapii).
Czyli konta tam zakładają dla lansu, mody czy z samotności (studenci socjologii czy psychologii natomiast do badań i wglądu by edukacja lepiej szła).
Banda desperatów tam ma profile z tego co widzę.
JakinBooz, 17 sierpnia 2010, 15:19
W mojej opinii:
> 200 znajomych = samotność
czesiu, 17 sierpnia 2010, 17:48
Mógłbyś rozwinąć twój skrót myślowy? jak dla mnie posiadanie "500" rzeczywistych "znajomych", z którymi w ciągu ostatniego roku zamieniło się 100 słów typu "cześć" też jest równoznaczne z samotnością.
Zresztą sam tego doświadczam każdego dnia, wychodząc raz na rok z domu - rozpoznawalność nadal jest, ale rozmowy nigdy nie wychodzą z fazy "co u ciebie, dawno nie widziałem", "a po staremu, jest ok".
JakinBooz, 17 sierpnia 2010, 18:50
Moją odpowiedź oparłem na dwóch jakby wątkach. Pierwszy, to czytałem gdzieś takie opracowanie, że współcześnie człowiek jest w stanie utrzymywać jednocześnie około czterdziestu, w miarę zażyłych, kontaktów. Dodając do tego po trzydziestu znajomych z każdego etapu nauczania daje rozsądną liczbę około 160 osób.
Druga płaszczyzna to niejako własna obserwacja. Przeanalizowałem kiedyś wszystkich swoich znajomych, którzy mają po 200 i więcej znajomych na NK. Wszystkie te osoby albo nie miały rodzin albo były po rozwodzie.
Wiem, że moje spostrzeżenia są bardzo ogólnikowe. Daleko im naukowego uzasadnienia. Jednak kilka takich osób z dużą liczba znajomych znam na co dzień i pomimo ogromnej liczby fascynujących i efektownych znajomości, wybierają spędzanie soboty w towarzystwie nadzwyczaj przeciętnego i pozbawionego ogromnej liczby znajomych Jakina czy jego rodziny.
ubik64, 18 sierpnia 2010, 09:04
jest internet, jest porno, jest związek
Marek Nowakowski, 20 sierpnia 2010, 18:45
Aspołeczna osoba nie mająca konta na portalu społecznościowym żyje podobnie, niż "dwusetkowcy" z eNKeja - bywa tak, że walą flaszkę wódki czystej w tym samym dniu i ten co nie ma kumli wurtualnych pije w większym towarzystwie, niż inni dwaj, którzy mają netowych znajomych setek pare. Co do czego jak przyjdzie to nie mają aprosić nikoga stamtąd na film lub pogranie w gry online lub na tapczanie w kilka osób.
Wielu z użytkowników portali społecznościowych nie ma wyższego wykształcenia, a jak juz to marne i np. po uczelniach platnych czy zaocznych, gdzie płacenie czesnego równa się ukończenie ich. Internet jest zlym miejscem do wskrzeszania znajomości, które same padły.
Mnie męczą pytania znajomych mord typu zaczynającego się od cześć i:
-Co robisz?
- Co słychać?
A jeśli kontakty społeczne sa podtrzymane tylko na spożywaniu akoholu to najlepiej je zakonczyc jak najszybciej.