Wyrzuty sumienia pomagają panterom śnieżnym
W Nepalu dzięki wysiłkom jednego człowieka rolnicy prawdopodobnie od czterech lat nie zabili w zemście żadnej pantery śnieżnej. Szerpa Himali Chungda zaczął chronić pantery, gdyż odczuwał wyrzuty sumienia z powodu zabicia trzech kociąt. Gdy pewnego dnia z jego stada zniknął cielak Chungda zaczął go szukać i znalazł. Jego szczątki leżały w jednej z jaskiń, a obok spokojnie spały trzy kocięta. Szerpa złapał zwierzęta, włożył do worka i wrzucił do lodowatej rzeki. Następnego dnia znalazł ich ciała. Tej nocy słyszałem, jak matka kociąt rozpacza za swoimi młodymi, a moje krowy rozpaczały za cielakiem. Zdałem sobie sprawę z tego, jak wielkiego grzechu się dopuściłem i postanowiłem, że nigdy więcej nic takiego nie zrobię - mówi Chungda.
Szerpa zaczął chronić pantery śnieżne. Uruchomił spółdzielnię ubezpieczeniową, w ramach której rolnicy płacą rocznie 55 rupii (1,50 USD) od każdego posiadanego jaka. W zamian, jeśli zwierzę zostanie zabite przez panterę, mogą liczyć na odszkodowanie w wysokości 2500 rupii. Jak informuje dyrektor WWF Nepal, dotychczas spółdzielnia wypłaciła odszkodowania za ponad 200 zwierząt. Jej członkowie monitorują działania spółdzielni i weryfikują doniesienia o zabiciu zwierząt hodowlanych przez pantery.
Obecnie na całym świecie żyje 4080-6590 panter śnieżnych. Te blisko spokrewnione z tygrysem zwierzęta są uznawane za zagrożone. Są też znacznie łagodniejsze niż ich krewniacy. Dotychczas nie jest znany żaden przypadek ataku pantery śnieżnej na człowieka.
Niewiele osób zresztą widziało to zwierzę. W Nepalu, gdzie żyje od 300 do 500 dorosłych kotów, przebywają one na wysokości 5-6 tysięcy metrów. Mimo, że nie atakują ludzi, to polują na zwierzęta hodowlane. To z kolei powoduje, że wieśniacy zabijają pantery albo prewencyjnie, albo w zemście za utracone zwierzęta.
Dlatego też Himali Chungda stara się przekonywać wieśniaków, że zabijanie zagrożonego zwierzęcia jest czymś złym. Jego spółdzielnia powstała dzięki grantowi w wysokości 1,2 miliona rupii przekazanemu przez Uniwersytet w Zurichu. Farmerzy mogą ubezpieczyć też kozy czy owce. Ludzie już wiedzą, że pantera śnieżna jest zagrożona i musimy ją chronić. Ubezpieczenia spowodowały, że lepiej znoszą utratę zwierząt hodowlanych - mówi szerpa. Mężczyzna przekonuje, że tego typu działania są nie tylko korzystne dla środowiska, ale również pomogą lokalnej gospodarce. Jego zdaniem pantery śnieżne przyciągną turystów, którzy przy okazji będą mogli zmierzyć się z pobliską Kanczendzongą.
Miejscowi mówią, że od kiedy Himali Chungda rozpoczął swoją działalność, rośnie liczba panter śnieżnych. Duże nadzieje w programie Szerpy pokłada też szef Kangchenjunga Conservation Area Management Council. Do optymizmu skłania go fakt, że w okolicy nigdy nie doszło do typowych przypadków kłusownictwa. Pantery zabijane były tylko w zemście lub w celu ochrony stad.
O tym, czy liczba nepalskich panter śnieżych rzeczywiście rośnie przekonamy się w przyszłym roku, gdy ukażą się wyniki szeroko zakrojonych badań z użyciem aparatów-pułapek.
Komentarze (0)