Papieros - sprzymierzeniec migreny
Palenie więcej niż pięciu papierosów dziennie zwiększa ryzyko występowania napadów migreny - uważają hiszpańscy naukowcy. O ich odkryciu informuje czasopismo The Journal of Headache and Pain.
Należy zaznaczyć, że nie były to pierwsze badania nad związkiem pomiędzy paleniem i migreną. Nigdy wcześniej nie przeprowadzono jednak studium na równie licznej i tak kompetentnej grupie, zdolnej do zaklasyfikowania spotykanych u siebie objawów jako bólu migrenowego, w badaniu wzięło bowiem udział 361 studentów medycyny.
Na podstawie wywiadu lekarskiego obliczono, że 16% badanych cierpi na migrenę, zaś co piąty pali. Odsetek palaczy w grupie migrenowców był znacznie wyższy od średniej i wynosił aż 29%.
Aż 71% palaczy-migrenowców uznało, że ich nałóg prowadzi do zaostrzenia przebiegu choroby, a 59% stwierdziło nawet, że palenie bezpośrednio wywołuje jej napady. Co więcej, ustalono, iż częstotliwość napadów jest skorelowana z liczbą wypalanych papierosów i zwiększa się gwałtownie po przekroczeniu dawki pięciu papierosów dziennie.
Zaostrzenie migreny u palaczy było na tyle uciążliwe, że prowadziło do ograniczenia nałogu. Efektem było obniżenie intensywności palenia do poziomu poniżej średniej dla osób zdrowych.
Badania przeprowadzone na terenie Hiszpanii wykazały, że na migrenę cierpi co szósta osoba w wieku 20-29 lat. Jeszcze bardziej niepokoi fakt, iż co piąty migrenowiec nigdy nie rozmawiał o swoim problemie ze specjalistą, a 90% chorych próbuje leczyć się we własnym zakresie. Samoleczenie może tymczasem powodować gwałtowne zaostrzenie przebiegu choroby w związku z tzw. efektem odbicia (ang. rebound), wywołanym przez nadużywanie leków przeciwbólowych.
Komentarze (32)
mymy, 28 czerwca 2009, 11:20
hmm, uczyłem się o papierosach to i owo, o ich składzie (ponad 4000 subst. z czego 40 jest rakotwórcza), muszę napisać że one wpływają na wszystko, od stanu skóry do czynności narządów wewnętrznych. Oczywiście negatywnie. Mnie niepotrzebne są doświadczenia by wiedzieć że papierosy to świństwo, jeśli nie nasilające choroby, to je wywołujące.
Ciekaw jestem jaki wpływ na migrenowców ma palenie bierne, bo te jest bardziej szkodliwe od czynnego. Ciekawe co wtedy czują.
mikroos, 28 czerwca 2009, 11:59
Dlaczego zakładasz, że palenie bierne jest bardziej szkodliwe? Przecież palacz aktywny to jednocześnie palacz bierny (dym i tak wraca do jego płuc), więc i tak pochłania podwójną dawkę, przez co bardziej dostaje po kościach.
czesiu, 29 czerwca 2009, 00:02
Popularnie (bez oparcia o badania?!) przyjmuje się, że właśnie palacz bierny dostaje bardziej w kość, bo organizm nie ma możliwości "zaadaptowania się", tak jak ma to miejsce w przypadku właściwego palacza. Przykład z życia - dopóki w domu było palone "bierny palacz" ciągle miał problemy z płucami/gardłem, odkąd palenie w domu się skończyło znikły wszelkie problemy z wyżej wymienionymi.
mikroos, 29 czerwca 2009, 00:10
Jeżeli bierny palacz jest eksponowany na dym tak samo często, jak aktywny (czyli np. jedna osoba pali w domu, w którym mieszka druga), to oczywistym jest, że i tak aktywny będzie dostawał więcej, bo regularnie będzie pochłaniał dym o maksymalnym możliwym stężeniu kancerogenów.
True, ale to nie rozstrzyga w żaden sposób, komu palenie szkodzi bardziej.
czesiu, 29 czerwca 2009, 00:12
Z drugiej strony problemy "palacza biernego" mogły wynikać z predyspozycji i w przypadku palenia aktywnego mogły by być większe (niż przy samym biernym paleniu). Tyle że wtedy już ciężko bronić się jako "bierny palacz"
czesiu, 29 czerwca 2009, 00:19
Odnośnie samego artykułu - trochę dziwne, że dopiero teraz wpadli na to, że nikotyna zwiększa ryzyko atakiem migreny. Z tego co mi się wydawało ataki migreny wynikają przeważnie z zwężenia żył w połowie głowy. Papierosy z tego co mi wiadomo zwężają światło żył, więc już na podstawie tych faktów można podejrzewać (po uwzględnieniu bariery krew-mózg) odkrytą zależność.
mikroos, 29 czerwca 2009, 00:20
czesiu, 29 czerwca 2009, 00:28
Ops, nie doczytałem. Co nie zmienia faktu że trzeba być mentalnie ograniczonym, żeby samemu nadal palić papierosy pomimo że można je było skorelować z bólem głowy. Przynajmniej nie piję do samych badań ale wszystkich tych, którzy
dalej palą i nie rezygnują z nałogu.ФvХ, 29 czerwca 2009, 03:24
Jaki % ludności nie ma żadnych nałogów? Były jakieś badania na ten temat kiedyś robione?
czesiu, 29 czerwca 2009, 04:09
Filozoficznie odpowiadając: najtrudniejszym nałogiem do rzucenia jest życie. Takie badania nie mają żadnego sensu, chociażby dlatego, że wszystko może być nałogiem/manią.
waldi888231200, 29 czerwca 2009, 09:23
'' uczyłem się o papierosach to i owo, o ich składzie (ponad 4000 subst. z czego 40 jest rakotwórcza) ''
Poczytaj jeszcze o zanieczyszczeniach ze spalania choćby węgla, odpadów szpitalnych, kremacji zwierząt , pomyśl gdzie idą gazowo-pyłowe odpady z produkcji przemysłowej a przestaniesz się przejmować paleniem (będziesz miał migrenę od samej wiedzy).
mikroos, 29 czerwca 2009, 11:06
Tyle, że żaden z wymienionych przez ciebie przykładów nie kończy się ekspozycją na maksymalnie stężony dym. Przykład są więc totalnie bzdurne.
czesiu, 29 czerwca 2009, 15:05
Abstrahując od nieadekwatności wymienionych przykładów (głównie dzięki wymuszeniu stosowania filtrów na kominach) przyznasz, że ekspozycja na maksymalnie stężony dym nie zawsze jest konieczna, aby miała negatywny wpływ na zdrowie. Przykład z Angory nr26(933) 28czerwca 2009: artykuł "Dzieci w piekle" ze str 73. zapadalność na astmę wśród dzieci w Radvanicach i Bartovicach wynosi 30%, podczas gdy średnia dla Czech wynosi 8%. Jest to wynikiem "dymienia" fabryk z Ostrawy. Niestety nie zdołałem znaleźć artykułu dotyczącego miejscowości w której w wyniku pożaru fabryki azbestu po latach kosmicznie wzrosła ilość zachorowań na pylicę (w porównaniu do średniej).
mikroos, 29 czerwca 2009, 17:01
Wporzo, ale mimo wszystko chyba zgodzisz się ze mną, że wdychanie dymu z fajek jest jednak znacznie gorsze od wdychania dymu z fabryki położonej niedaleko Twojej miejscowości. Weź szczególnie pod uwagę to, że na paleniu spędzasz może ze 2h dziennie przy głębokim nałogu, a dym z fabryki wdychasz przez całą dobę.
waldi888231200, 29 czerwca 2009, 17:02
Pamiętać należy że dawka powietrznego syfu jest 24/24godz. wdychanaod dziecka, a w zasadzie wdychanie 0.01 grama dziennie par metali wystarczy żeby poczuć się zmęczonym a w niektórych przypadkach odjechać (o odkładaniu się nie wspomnę) .
mikroos, 29 czerwca 2009, 17:41
No i wychodzi na to, że wystarczy wdychać fajki przez godzinę na dobę, by wyraźnie zwiększyć ryzyko raka. Wystarczy wdychać dym z jednej fajki, by mózg zaczął gorzej funkcjonować i wystarczy pochłonięcie dawki z jednego papierosa, by doprowadzić do pogorszenia chwilowej wydolności płuc i mutacji.
Rozumiem, że nałóg cię przeżarł na wylot, ale odpuść sobie brnięcie w te absurdy, bo nikt zdrowo myślący nie da się przekonać, że palenie nie szkodzi.
waldi888231200, 29 czerwca 2009, 17:49
Wypraszam sobie na ty ... i bezpośrednie wycieczki (trochę kultury buraku).Nie zachęcam cię do palenia, zwracam uwagę na potrzebę oczyszczenia środowiska bo i twoje dzieci będą ten syf w płuca brać przy którym nikotyna czy trawka są tak niebezpieczne jak zabawki dzieci z piaskownicy.
Napisz coś jeszcze bo ci etat odbiorą.
Przemek755, 30 czerwca 2009, 11:20
hmm wszystko jest dla ludzi Natura dała nam to nie bez powodu!! Palcie, pijcie i balujcie bo życie jest za krótkie na zakazy Trujmy sie jednym wielkim DYMEM, bo i dlaczego mamy sobie odmawiać ;]
mikroos, 30 czerwca 2009, 12:03
To jeszcze płaćcie za swoje leczenie i nie smrodźcie innym - wtedy jestem w stanie się zgodzić z tym stwierdzeniem.
czesiu, 30 czerwca 2009, 14:24
Każdy palacz przy stawce paczka papierosów dziennie oddaje rocznie do skarbu państwa prawie 3k z tytułu akcyzy. Nie każdy palacz skończy z rakiem. Za leki trzeba tak czy inaczej samemu zapłacić. O ile pamiętam masz statystykę ile "podatnika" kosztują palacze. Ale, czy masz też statystykę "Ile palacze wpłacają do kasy"?
Koszt nawet najdroższej operacji jest zwracany w akcyzie po kilku latach palenia.
Nie popieram palenia, ale też nie biegam z siekierą za kimś, kto raczył w mojej obecności zapalić. Fakt, że pieniądze z akcyzy idą na głupoty zamiast leczenia nie jest winą palaczy. W 2004 roku z tytułu akcyzy do skarbu państwa trafiło 9,25mld zł
mikroos, 30 czerwca 2009, 14:39
Akcyza nie jest składką zdrowotną, to raz. Dwa, że koszty społeczne palenia nie kończą się na samym leczeniu.
20 lat palenia = 60K zł = nawet nie zwraca się chemioterapia. Sorry.
czesiu, 30 czerwca 2009, 16:00
(ironia) no tak, bo każdy palacz po 20 latach palenia potrzebuje chemioterapię...(/ironia) prawdopodobnie stosunek jest bliższy do 1 chemia na 3 palaczy. Poza tym chemioterapia prawdopodobnie mogła być tańsza, gdyby nie "limity" - ten sam problem dotyczy na przykład salonów ortopedycznych - każdy sprzęt, bez różnicy ile kosztował jest sprzedawany w cenie limitu - marża wynosi od 30% na porządnej firmie do 300% na chińszczyźnie.
mikroos, 30 czerwca 2009, 23:46
Chemia jest tak droga, bo tak wysokie ceny narzucają jej producenci. To po pierwsze.
Po drugie, powtarzam: koszty społeczne palenia są znacznie wyższe, niż same koszty leczenia.
Po trzecie: odsyłam choćby do tej publikacji: http://termedia.pl/magazine.php?magazine_id=8&article_id=2157&magazine_subpage=FULL_TEXT (można sobie założyć darmowe konto, jeżeli mi ktoś nie wierzy, że przytaczam prawdziwy cytat)
"W 2001 r. Polacy wydali na papierosy ok. 16 mld zł. Statystyczny palacz wydaje na papierosy prawie 2 tys. zł rocznie. Na leczenie chorób odtytoniowych państwo (z kieszeni podatników) wydaje rocznie ok. 18 mld złotych. Z tego leczenie przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP) pochłania 10 mld, choroby wieńcowej i udarów mózgu – po 4 mld zł. Główną przyczyną tych chorób, jak podkreślają specjaliści, jest palenie papierosów.
Kolejne 15 mld zł to koszty pośrednie, związane z absencją i utratą produktywności pracy przez palaczy. Należy do tego dodać koszty związane z rentami inwalidzkimi, które są konsekwencją chorób odtytoniowych."
Oczywiście trzeba by uwzględnić, że wpływy z akcyzy od 2001 r. wzrosły. Tyle, że w 2007 r. wynosiły 11 mld złotych, a więc mniej niż same koszty pośrednie(!!!) związane z paleniem w 2001 roku.
czesiu, 1 lipca 2009, 01:11
W 2008 zysk z akcyzy wyniósł 14mld zł, mogło być więcej, gdyby tak nie zdzierali, ale skoro tak bardzo starają się tworzyć szarą strefę...
Nie uznaję czegoś takiego jak "koszty pośrednie" w formie absencji oraz utraty produktywności pracy przez palaczy. Bez poznania metodologii pomiarowej ta liczba jest wymysłem chorej głowy. Dla mnie prawidłowo przeprowadzone badanie wygląda tak: typ palił przez pół roku, po czym na pół roku rzucił i vice versa, następnie wnioski wyciąga się na podstawie tych wyników (na odpowiednio reprezentatywnej grupie).
Nie neguję szkodliwości papierosów, ale cyrki jakie są odstawiane z akcyzą (w imię europejskiego kołchozu) przekraczają wszelkie normy zdrowego rozsądku.
Ps. teraz każdy ma czarno na białym akcyza<koszty leczenia