Przeszacowany prezent
Ludzie przeceniają częstość, z jaką będą używać wymarzonych prezentów świątecznych. Zanim więc dopiszemy do listy kolejną (pro)pozycję dla Gwiazdora czy Aniołka, powinniśmy się dobrze zastanowić, a najlepiej – bo takie podejście sugerują psycholodzy – zapytać o opinię kogoś obcego.
Ludzie formułują optymistyczne przewidywania na temat siebie samych. Oczekują, że związki utrzymają się dłużej, wykonanie zadania potrwa krócej, a wszystko ułoży się lepiej, niż naprawdę pokaże życie. Dlatego kiedy ktoś ich zapyta o prezent w postaci gofrownicy, odpowiedzą: "Będę jej używać cały czas!". Czasem jednak rzeczywistość posiadania danego przedmiotu ma się nijak do naszych oczekiwań. Ekspres do cappuccino trudno wyczyścić, z GPS-u marzeń korzystamy naprawdę rzadko, a na grę na pianinie nie mamy zwyczajnie czasu - wyjaśnia Jeffrey Vietri z Albright College.
W eksperymencie Amerykanina wzięło udział 164 ludzi. Pomiędzy Dniem Dziękczynienia a połową grudnia szacowali, jak często będą korzystać z przedmiotu, który mieli nadzieję dostać na Gwiazdkę. W związku z tym odpowiadali na kilka pytań: 1) czy obiekt ten zastąpi coś, co już mają, a jeśli tak, to jak często używają wcześniejszej wersji i 2) jak często planują korzystać z prezentu między świętami a marcem. Oceny należało dokonać na skali od 1 (mniej niż raz w roku) do 24 (3 lub więcej razy dziennie). Ochotnicy mieli też napisać krótkie uzasadnienie dotyczące przewidywanej częstości użycia.
Wiosną badanym dawano do wypełnienia ten sam 24-punktowy kwestionariusz. Jak łatwo się domyślić, pytanie dotyczyło rzeczywistej częstotliwości sięgania po prezent w okresie poświątecznym. Bez względu na to, jak mocno przed Bożym Narodzeniem ktoś wzdychał do upragnionego przedmiotu, przewidywania były grubo przesadzone. Dwudziestu pięciu procent prezentów używano rzadziej niż oczekiwano. Obdarowani zakładali, że upominki będą wykorzystywane ok. 2-krotnie częściej.
Vietri i jego współpracownice Gretchen B. Chapman i Janet Schwartz powtórzyli eksperyment z poinformowanymi i tzw. "ślepymi" obserwatorami. Oni także szacowali na skali, jak często odbiorcy będą korzystać z prezentów w wybranym okresie. Obu grupom powiedziano, czym jest prezent, ale wyłącznie poinformowani mogli się zapoznać z przewidywaniami samych obdarowywanych. Ślepi obserwatorzy nie przeszacowywali ocen jak odbiorcy, ale nie byli też zbyt dokładni. Poinformowani działali o wiele lepiej niż koledzy ze ślepej grupy i osoby czekające na prezent. Częstość użytkowania przeceniali tylko w 10% przypadków. Jeśli obdarowany zakładał, że skorzysta z czegoś 3 razy dziennie, obeznany z jego opiniami obserwator uznawał, że raczej raz na dobę.
Komentarze (1)
Elviz, 10 grudnia 2009, 20:51
Z prezentami to jest tak że chce się je dostawać, ale niekoniecznie używać.
Liczy się chwila gdy go dostajesz.