Globalne ocieplenie zmienia przemysł winiarski
Zrobienie dobrego wina wymaga zgrania wielu różnych czynników. Ważna jest również pogoda w danym roku. We Francji i Szwajcarii tradycyjnie latami najlepszych win są te, podczas których wiosną występują obfite opady, lato jest wyjątkowo gorące, a pod jego koniec nadchodzi susza. Wówczas winogrona szybko dojrzewają, można je wcześnie zbierać.
Badania, których wyniki opublikowano w najnowszym Nature Climate Change, wykazały, że z powodu globalnego ocieplenia z tego optymalnego równania może wypaść susza pod koniec lata. To tylko jedna z wielu przyczyn, dla których w niedalekiej przyszłości producenci win będą musieli zmienić technologie, a niewykluczone, że i zmienić tereny uprawy.
O zbiorach winogron decyduje głównie temperatura. W ciągu ostatnich 30 lat globalne ocieplenie spowodowało, że na całym świecie - od Kalifornii i Ameryki Południowej, poprzez Europę po Australię, winogrona zbiera się coraz wcześniej. Porównanie liczących sobie wiele wieków francuskich zapisków historycznych pokazało, że od 1980 roku owoce zbiera się o 2 tygodnie wcześniej niż średnia z ostatnich 400 lat. Dla winiarzy oznacza to często bardzo dobre zbiory i świetne wina. Jednak wiele badań pokazuje, że to tylko stan przejściowy. Wiele tradycyjnych regionów winiarskich może stać się zbyt gorących, by uprawiać w nich winorośl. Konieczna więc będzie albo zmiana gatunków na bardziej odporne na wysokie temperatury, albo przeniesienie plantacji, albo zmiana technologii.
Autorzy najnowszych badań przeanalizowali dane pogodowe z XX i XXI wieku, rekonstrukcje pogodowe z poprzednich wieków i porównali je z zapiskami winiarzy do roku 1600 wstecz. Wykazali, że w dość chłodnych regionach Francji i Szwajcarii wczesne zbiory były zawsze skorelowane z ponadprzeciętnymi temperaturami i suszą. Uczeni mówią, że w przeszłości susza pomagała w przekroczeniu granicy, która pozwalała na wcześniejsze zbiory. Zwykle bowiem parowanie wody zawartej w glebie ochładza powietrze. Gdy dochodzi do suszy jest mniejsze parowanie, więc wzrastają temperatury. Mechanizm ten działał jeszcze do lat 80. ubiegłego wieku. Od tamtej pory średnie temperatury są na tyle wysokie, że nie potrzeba suszy, by przekroczyć granicę dla wczesnych zbiorów. Po roku 1980 susza nie ma znaczenia. To oznacza, że zmiany w skali klimatu całej planety zmieniły też lokalne warunki - mówi Benjamin Cook z Columbia University i Goddard Institute for Space Studies. Zmiany klimatyczne wpłynęły na najbardziej znane regiony, jak Alzacja, Szampania, Burgundia czy Langwedocja. Na razie zmiany te przynoszą winiarzom korzyści, ale dobry okres może powoli zmierzać kuk końcowi. Jak na razie dobry rok to rok gorący - mówi współautorka badań Elizabeth Wolkovich z Uniwersytetu Harvarda. Zauważa jednak, że w roku, w którym we Francji miały miejsce najwcześniejsze zbiory w odnotowanej historii - czyli w roku 2003, gdy winogrona zbierano o miesiąc wcześniej niż zwykle - wcale nie powstały wyjątkowo dobre wina. To może być wskazówka, w jakim kierunku to wszystko zmierza. Jeśli nadal będziemy ogrzewali planetę, winnice nie będą produkowały dobrych owoców - mówi.
Naukowcy wyliczyli, że w skali całego globu zwiększenie temperatury o 1 stopień Celsjusza oznacza wcześniejsze zbiory o 6-7 dni. Już w 2011 roku stwierdzono, że wskutek globalnego ocieplenia w wielu częściach Burgundii nie będzie można uprawiać Pinot Noir. Wyniki innych badań wskazują, że z Boreaux znikną odmiany Cabernet i Merlot, a kontrowersyjne badania z 2013 roku wykazały, że do roku 2050 większość obecnych regionów winiarskich nie będzie mogła uprawiać obecnie stosowanych odmian. Niewykluczone jednak, że zyskają na tym inne regiony. Gatunki, których nie da się już uprawiać w kalifornijskiej Dolinie Napa mogą trafić na plantacje w stanach Waszyngton czy Kolumbia Brytyjska, południowa Anglia może stać się nową Szampanią, a w środkowych Chinach rolnicy mogą uprawiać gatunki znane obecnie z Chile. Australijscy farmerzy będą zaś musieli pogodzić się z przeniesieniem upraw na Tasmanię.
Oczywiście to tylko rozważania dotyczące temperatur. Nie wiadomo bowiem, czy plantacje da się przenieść. Nie wiadomo, czy znajdą się wolne tereny pod uprawę, czy będą one miały odpowiednią glebę czy nachylenie ku słońcu. Może się okazać, że poza obecnymi tradycyjnymi miejscami uprawy nigdzie indziej nie ma miejsca lub odpowiednich warunków dla Pinot Noir czy Merlota.
Zarysowany powyżej problem dotyczy nie tylko przemysłu winiarskiego. Globalne ocieplenie już wymusza migracje wielu gatunków ku biegunom. Nikt nie wie, które z nich będą w stanie takiej migracji dokonać i jak się ona zakończy. Niektórzy ludzie mogą nie wierzyć w globalne ocieplenie, ale w przemyśle winiarskim wszyscy w nie wierzą. Wierzą w nie, gdyż widza jego skutki, rok po roku. Jest ono prawdziwe i nie ustąpi - mówi profesor Liz Thach z Sonoma State University, która specjalizuje się w zarządzaniu przemysłem winiarskim.
Komentarze (0)