Zjedli "wymarłego" ptaka
W styczniu bieżącego roku jedna z ekip telewizyjnych wykonała pierwsze w historii zdjęcia ptaka, uważanego za wymarłego. Niestety, niedługo potem zwierzę trafiło do garnka jakiejś filipińskiej rodziny.
Jeden z gatunków przepiórnika występujący wyłącznie na wyspie Luzon, był znany dotychczas tylko ze starych rysunków. Brak było jakichkolwiek śladów samego ptaka, uważano więc, że gatunek wymarł. W styczniu na targu kamera zarejestrowała jednak sprzedaż przepiórnika perłogłowego (Turnix worcesteri).
Ekolodzy zauważają, że, pomimo iż tego akurat ptaka spotkał tragiczny koniec, niewykluczone, że gatunek gdzieś przetrwał. Przepiórniki są bardzo płochliwymi zwierzętami i niełatwo jest je spotkać.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że ekipa telewizyjna nie była świadkiem końca ostatniego przedstawiciela gatunku.
Komentarze (7)
thibris, 23 lutego 2009, 14:11
Czy ta ekipa telewizyjna nie miała świadomości co właśnie filmują ? Czy ekolodzy zidentyfikowali ten okaz dopiero po fakcie ? Troszkę brakuje takiej informacji...
Mariusz Błoński, 23 lutego 2009, 14:15
Nie sądzę, by z każdą ekipą telewizyjną jeździł w teren ornitolog i to taki, który byłby w stanie rozpoznać akurat ten gatunek.
Sądzę, że gdyby wiedzieli, co filmują, toby odkupili ptaka.
thibris, 23 lutego 2009, 14:57
Też tak sądzę, ale zastanawiałem się tylko na głos czy to ornitolodzy sobie robili filmy na Filipinach, czy trafił film do nich po jakimś czasie
Teraz wypowiedź kompletnego laika będzie
Pierwsza możliwość: film kręcili ekologowie/ornitolodzy - z jakiegoś powodu ich zainteresował ten ptak na straganie, na tyle że sfilmowali go dość dokładnie. Wystarczająco dokładnie, aby udało się go później z pewnością zidentyfikować jako ten "niby" wymarły gatunek. Mogli to też być jacyś początkujący ornitolodzy - bądź niespecjalizujący się w podobnych gatunkach. Dopiero po pokazaniu jakiemuś gremium kolegów okazało się co tak naprawdę udało im się sfilmować.
Druga możliwość: jakość sprzętu do nagrywania filmów z podróży, ewentualnie jakichś przyrodniczo-podróżniczych doszła już do takiego momentu, że HD przy tym wysiada.
Ale to wszystko to tylko takie moje "przykawowe" brednie
Krystus, 23 lutego 2009, 16:17
@thibris: Jest jeszcze 3 możliwość - Ekipa telewizyjna kręciła film o kuchni filipińskiej i dość dokładnie nakręcili, jak się przyrządza wymarłego ptaka
j50, 24 lutego 2009, 01:47
Gdy córka wróciła z Tajlandii i obejrzałem zdjęcia, to doznałem mieszanych uczuć. Jeśli chodzi o stragany na targach w Azji SE, to obowiązują tam zasady zupełnie inne niż u nas. Szczególne wrażenie na mojej córce oraz na mnie zrobiły kraby wystawione na sprzedaż. Były powiązane by nie mogły uciec i żywe leżały na straganie w słońcu. Wyróżniały się ich oczy.
Ma pan rację, panie Mariuszu. Gdyby filmujący wiedzieli co filmują, to z pewnością zakupiliby ten okaz ptaka. Każde muzeum przyrodnicze zapłaciłoby za taki okaz znacznie więcej niż Filipińczyk. Problem mógł jednak polegać na konieczności preparacji. To nawet w Polsce jest problemem. Gdy kiedyś niechcący zabiłem samochodem sowę uszatą siedzącą na jezdni, to okazało się potem, że jedyny preparator ptaków w muzeum przyrodniczym UWr był akurat w miejscu, z którego wyjechałem. Ptaka zostawiłem w muzeum, ale nie wiem, czy udało się coś potem z niego odzyskać. To bardzo przykre, gdy człowiek zabija niechcący ptaka chronionego.
jim, 26 lutego 2009, 12:55
zgłodniałem.
Tomek, 27 lutego 2009, 05:22
Nie chcę myśleć co czuje człowiek, który wypuścił taką okazję z ręki.