Rap w kilcie
Pytanie za sto punktów: gdzie i kiedy powstał rap? Większość ludzi stwierdzi zapewne, że w latach 70. ubiegłego wieku w Nowym Jorku, profesor Ferenc Szasz z Uniwersytetu Nowego Meksyku na pewno się z tym jednak nie zgodzi, gdyż z jego badań wynika, iż ten gatunek muzyczny zawdzięczamy... średniowiecznym Szkotom.
Wg niego, walki na rymy w wykonaniu raperów wywodzą się od kaledońskiego flytingu (flitingu). Był to pojedynek na wyzwiska, często rymowane, a samo określenie zostało zapożyczone przez historyków społecznych z XV-XVI-wiecznych źródeł, wspominających o pojedynków makarów. Termin ukuli językoznawcy amerykańscy, którzy wskazują na rozpowszechnienie tego zjawiska w społecznościach oralnych całego świata. Jest to swego rodzaju zastępnik walki wręcz, tzw. chłostanie słowem.
Szkoccy właściciele niewolników przenieśli tradycję swoich przodków do USA. Tam została ona przyswojona i rozwinięta przez Afroamerykanów. Po wielu latach ukrytej ewolucji wypłynęła ona jako rap.
Zarówno średniowieczni Szkoci, jak i młodzi czarni Amerykanie wyspecjalizowali się w doprowadzaniu satyry do granic akceptowalności. Jeszcze chwila, jedno słowo za dużo, a werbalne współzawodnictwo przeobrazi się w przyziemne mordobicie.
Profesor Szasz zajmuje się kulturami Szkocji i USA. Na trop powiązań i korzeni rapu wpadł przez przypadek, badając kontekst historyczny działalności najsłynniejszego szkockiego barda Roberta Burna. Naukowiec zacytował też pierwszy amerykański przykład walki na słowa, który wydrukowano w magazynie Vanity Fair 9 listopada 1861 r.
Niektórzy eksperci uznają, że korzeni muzycznej części kultury hip-hopu należy rzeczywiście poszukiwać poza Stanami - w zachodniej Afryce. Kilkaset lat temu tamtejsi czarownicy "uskuteczniali" rytmiczne recytacje, wybijające się ponad warkot bębnów i odzywające się z rzadka inne instrumenty.
Komentarze (4)
luk-san, 3 stycznia 2009, 18:49
dobrze że wiki dobrze wyjaśnia co to tradycja oralna...
wilk, 4 stycznia 2009, 15:09
Dla zainteresowanych m.in. współczesną historią rapu (rhythm and poetry), a generalnie muzyką elektroniczną polecam ciekawy, interaktywny przewodnik: Guide to Electronic Music. Dobre szczególnie dla tych, którzy wszystko nazywają "techno".
Marek Nowakowski, 12 maja 2010, 06:05
Rap nic nie daje! To tylko punkt widzenia i pogladów artysty/składu. Na zwrot "ziomal" zawsze reagowałem wymiotnie, bo przez rap się o nim dowiedziałem czego wiedzieć nie chciałem, a narzucone zostało mi przez telewizję. Ta szajsowata muzyka na szczęscie w Polsce już upada (nie wiem czy społeczeństwo to mądrzeje czy czy działania Internautów pognoiły tę denną muzykę) i dzięki bogu!
Na walce słowem się zaczyna, a kończy strzelaniną i zgonami jak to było z tupakiem und notorjusem.
Przypomina mi się rapowy koncik z forum PSX Extreme, gdzie trzeba było zaRAPować coś dla nich czy tekst ułożyć by wpuścili (Hip-Hop Crew to się chyba nazywało z pseudo-ziomalami polskimi) i była jeszcze jakaś pseudo metalowa grupa "pióraczy" chyba robiąca się na "hardkorowców" - nie trzeba było ich bluzgać, a bulwersowali się jak rasowi white-niggaz (kurwica ich łapała netowa i wyżywali się przez neta na komunikatorach lub przez SMS po udostępnieniu fikcyjnego numeru telefonu i bluzgi na tle seksualnym z plotek oraz pomówień). Forum zamknięte stało się po czasie tak samo jak portal nasza-klasa wyłącznie z zaLOGowaniem (internetowe getta polskie tzw. bez open community z google). Na czacie swoim na polchat też lecą bluzgi, a na forum w 2003 roku bodajże była "bluzgownica" z wojenkami netowymi, atakami i zaczepkami (aspołeczne straszliwie to forum i czasopismo jest jak i czat posiadają na polchat). Nie pamiętam na łamach Neo Plus czy PSX Extreme peja gościł na zdjęciu grając w PESa (dlaczego nie w PC-etową Fifę akurat?). Sokół rapował o komentatorze również z PES, ze jest słaby (a to wydarzenie historyczne było, bo w serii pierwszy raz podłożony był). Każdy farmazon łykają albo nie rozumieją nic czytelnicy i pisarze z branży elektronicznej rozrywki. Straszliwie agresywna to dziedzina te gry komputerowe całe w połączeniu z rapem dziadowskim (Molesty Ewenementy jakieś, Peje, Tede, PiHy - cała patologia Polska podpina się pod ten szajs nędznej raperiady i wtórnego kodu.
Diss'y to już patologia z najwyższej półki ale wolnośc słowa mają to bluzgają! Dodać muszę tutaj jeszcze o dyskredytacji użytkowników na łamach czasopisma np. określeniem "debil" bez możliwości obrony czy dodania komentarza, twardym moderatoringu, pseudo-netykiecie na forum, blokady pogladów, BANowaniu, blokowaniu konta bez ważniejszych przyczyn (zamiast cenzury czy "wypipkaniu" wulgaryzmów, które są względne i dla jednych one są nimi, a dla drugich nie. Przeprane mózgi pop kulturą jednym słowem.
Marek Nowakowski, 12 maja 2010, 06:21
Rap ledwo dyszy i raperzyny polskie jeszcze próbują coś tam promować się na necie ze swoimi profilami z komentarzami moderowanymi (korzystnymi dla siebie). Dodam, że wszelkie poczyniania są maniakalnie śledzone czy to w prasie jak i smęty pisane na forum (sama głupota zdradza ludzi nie trzeba na nic czekać, by się ona ujawniła) to jak pokazywanie postów user'a na forum by inni mieli wgląd w historię i zakładali konta. LOGowanymi IP policja się nie zajmuje, a prawo łamane może być z necika "z Łapanki" i np. telefonu kradzionego i ze zmodyfikowanym soft'em (generowanie fałszywego ruchu sieciowego na przynętę i LOG'ów jest do łyknięcia niczym młody piskorz przez oswojonego Pelikana w rowie melioracyjnym). Drenaż głupoty to wspaniałe żerowanie i korzyści dola socjologii, socjotechniki oraz psychologii. Otwarta sieć jest wspaniałym źródłem dla translatorowców z google. Konta raperów będą z youtube kasowane z czasem, bo są szkodliwe społecznie. Tylko operator internetowy i policja stoją nad tym.