Roboty uczynią nas bezrobotnymi?
Jeszcze za naszego życia roboty mogą odebrać pracę połowie ludzkości. Tak uważa profesor Moshe Vardi z Rice University. Uczony, podczas dorocznego spotkania American Association for the Advancement of Science (AAAS) powiedział, że rozwój robotyki i sztucznej inteligencji doprowadzi do bezprecedensowej rewolucji na rynku pracy.
Zbliżamy się do momentu, w którym roboty będą przewyższały ludzi w niemal każdym zadaniu. Uważam, że musimy się z tym zmierzyć. Moim zdaniem do roku 2045 maszyny będą w stanie wykonać znaczną część pracy wykonywanej obecnie przez ludzi. Rodzi się zatem zasadnicze pytanie: jeśli maszyny będą zdolne do wykonania niemal każdej pracy, to co będą robili ludzie?, stwierdził profesor Vardi. Słyszeliście o autonomicznym samochodzie Google'a. Miliony ludzi, jak kierowcy autobusów czy taksówek, utrzymuje się z kierowania pojazdami. Czym będą się zajmowali? - pyta.
Oponenci profesora Vardi i jemu podobnych zwykle przywołują przykład luddystów, członków brytyjskiego radykalnego ruchu z początków XIX wieku. Obawiali się oni, że maszyny odbiorą ludziom pracę, napadli więc na tkalnie i niszczyli maszyny. Jednak, jak wiemy z historii, jedne zawody znikają, ale inne się pojawiają. Profesor Vardi odrzuca jednak takie porównanie mówiąc, że ci, którzy go używają, mylą trend z niezmiennym prawem ekonomicznym. To jak mówienie, że nie ma czegoś takiego jak nadmierne połowy ryb, bo zawsze jest coraz więcej ryb w oceanach - stwierdza. Zdaniem uczonego, tym, co ulega zmianie jest fakt, że w niedalekiej przyszłości maszyny będą w stanie wykonać prace wymagające ludzkiej inteligencji i zręczności. Nigdy wcześniej prace takie nie były maszynom dostępne.
Czy technologia, którą rozwijamy, ostatecznie przysłuży się ludzkości? - pyta Vardi. Oczywiście, można stwierdzić, że jeśli maszyny będą za nas pracowały, to my będziemy oddawali się odpoczynkowi i przyjemnościom. Perspektywa życia składającego się z przyjemności i odpoczynku nie jest pociągająca. Praca to zasadnicza część ludzkiego dobrostanu. Ludzkość wkrótce stanie wobec swojego największego wyzwania, gdyż będzie musiała znaleźć sens w życiu po tym, jak przestaną obowiązywać słowa "W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie" - dodaje uczony.
Profesor Vardi przypomina, że od początku historii USA mieszkańcy tego kraju stawali się coraz bogatsi, a ich wzrost zamożności szedł w parze ze wzrostem mocy produkcyjnych. Jednak około roku 1980 trend został odwrócony i gospodarstwa domowe stają się coraz uboższe, gdyż coraz więcej pracy wymagającej wysokich umiejętności przejmują maszyny. Doszło do rozdźwięku pomiędzy PKB a przychodami gospodarstw domowych i są powody, by przypuszczać, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest automatyzacja - mówi. Naukowiec przypomina, że około 10% stanowisk pracy w USA jest związanych z prowadzeniem pojazdu. Tymczasem można się spodziewać, że w ciągu najbliższych 25 lat wszystkie pojazdy w USA zostaną zautomatyzowane.
Komentarze (37)
Afordancja, 15 lutego 2016, 14:06
Ostatnio często ten potencjalny problem wraca.
Wg. mnie sprawa sprowadza się tylko i wyłącznie do dynamiki zmian, i albo społeczeństwo nadąży albo wielu najsłabszych "odpadnie".
a) kto powiedział, że musimy pracować ponad 30 h tygodniowo, to tylko taki wpojony model, że bez (dużej ilości) pracy ludzie nie dają rady
b) Powstaną nowe zawody z twardszych branż, programowanie maszyn robotów, setki gałęzi programowania "AI", naprawy itd.
c) Ludzie będą mieli więcej czasu, zmienia się potrzeby, i powstanie więcej zawodów, "miękkich", doradców itd.
d) Model biznesowy może pójść w inną stronę, no bo ktoś musi to kupować, czyli skoro kosztów produkcyjnych nie da się już obniżyć (dostęp do tych samych technologii), to "czym się wyróżnimy od innych" i znów będą następni "konsultanci", następne dodatkowe usługi (słowo klucz).
Oczywiście zawsze będą tacy co to "wyuczyłem się tego, to będę to robił do końca życia"
thikim, 15 lutego 2016, 14:56
Bezrobocie wieszczono już od wieków.
Bezrobocie bo rewolucja przemysłowa.
Bezrobocie bo automatyzacja.
Bezrobocie bo coś tam.
Naturalnie, pewne dziedziny działalności w związku z powyższym potrzebują mniej ludzi. To ludzie przerzucają się na inne.
Mam refleksję. Czy żeby zaistnieć w paru artykułach koniecznie trzeba z siebie idiotę robić:?
Im więcej robotów tym więcej ludzi do ich obsługi, programowania itd.
Tak jak kiedyś obiecywano: komputery wyeliminują papier.
Nigdy tak dużo papieru nie zużywano jak w erze komputerów
Jajcenty, 15 lutego 2016, 15:00
To znaczy? Nie damy im jeść i zagłodzimy, czy wręcz przeciwnie, będziemy im dostarczać minimum socjalne? W obu przypadkach skoczą społeczeństwu do gardła i kamień na kamieniu nie zostanie.
Edit: a dynamika jest wysoka. Zautomatyzowane wytwarzanie jest tańsze. Będzie jak w '30 kryzys popytu czy nadprodukcji, jak zwał tak zwał.
Nie musimy pracować, wystarczy że konsumujemy. Im więcej tym lepiej.
ex nihilo, 15 lutego 2016, 15:06
Afordancja, thikim
Tym razem może to nie być takie proste. Ci, którzy zarabiają dolara czy dwa dziennie są potrzebni tylko jako tania siła robocza. Jak ich robotę przejmą automaty, przestaną być potrzebni. W skali świata jest to ogromna masa ludzi, a będzie ich jeszcze więcej. Oni w przewidywalnym dla inwestorów czasie nie stworzą rynku. Czyli ani nie będą potrzebni do produkcji, ani jako odbiorcy tej produkcji. Tych odbiorców, którzy już są, wystarczy, żeby interes się kręcił. To jest inna skala niż wcześniej. Nie wszystko daje się przeskalować.
Afordancja, 15 lutego 2016, 15:10
Nie no chodzi mi o to, że będą narastać szybciej dysproporcje między nazwijmy to bogatymi a biednymi.
Możesz mieć racje, ale
nie będą potrzebni cywilizowanemu światu, ale będą potrzebni sobie, będą rozwijać się w swoich "plemionach" (celowe porównanie, bo plemiona nic nie umieją z naszego punktu widzenia, a klientami są kiepskimi, a funkcjonują), będą siebie zatrudniać itd. Dysproporcje oczywiście jak wyzej napisałem się zwiększą
Mariusz Błoński, 15 lutego 2016, 15:18
IMHO kluczowym jest spostrzeżenie, że roboty dorównają człowiekowi. Tu jest prawdziwy problem, bo robotem będzie można zastąpić każdego pracownika. Te nowe zawody również.
nantaniel, 15 lutego 2016, 15:23
Przecież jeśli ludzi nie będzie stać na kupno rzeczy produkowanych przez roboty, to nikt nie będzie tych robotów budował ani wykorzystywał do produkcji - bo po co?
Afordancja, 15 lutego 2016, 15:33
Każdego pewnie nie.
I pewnie będą jeszcze tanie i w ogóle.
hm...to ludzkość mogą pójść w różne strony potrafię sobie nawet wyobrazić, że wracamy do nacjonalizacji gospodarki, czyli biednego kowalskiego nie stać wytworzyć fabryki tworzącej buty, ale państwo kowalskiego już tak,
I tak państwo zaczyna Tworzyć buty, odzież itp. te proukty stają się "to normalne, że są taniutkie/za darmo" (swoja drogą w Irlandii, nie wiem jak jest teraz, ale parę lat temu woda dla ludzi jest za darmo, i w rozmowie z gośiem mówie mu, że u nas trzeba płacić, i nie mógł pojąć jak to można za wodę płacić, przecież ona dla ludzi powinna być za darmo), czyli kwestia podejścia do sprawy.
Ludzie idą w kierunku rozwoju rozrywek,(no dobra niech będzie kultury), wymyslają głupie zawody jak żywy przyjaciel za kasę tid. tid. (nie imam czasu teraz pisac ,a ale bez problemu potrafię wyobrazić sobie taki model społeczeństwa)
thikim, 15 lutego 2016, 15:35
Pojawią się inne zawody. Nagle się okaże że ktoś chce mieć tabun seksualnych niewolnic
To zawsze jest takie proste, nie trzeba tego komplikować.
Np. pojawi się malarz rysujący bazgroły ale to będą jego bazgroły i inni będą za nie płacić po 1 mln dolarów. Itd.
I tego malarza nie zastąpi robot bo to nie będzie już ten malarz.
Po prostu w miarę rozwoju technicznego zmieniają się preferencje ludzi. Ale sektor usług rośnie a nie maleje.
Co innego przerzucenie ludzi z produkcji do usług a co innego wzrost bezrobocia.
Zresztą co do samych robotów - naprawdę daleka przed nimi droga aby w każdym przypadku zastąpiły człowieka. To są wciąż jeszcze nawet nie dziesiątki lat.
Rozwijamy się nieustannie - wedle niektórych pomysłów to powinniśmy już pracować z 1 godz. dziennie. A tymczasem zapierdól bywa jak za czasów rewolucji przemysłowej.
Podstawa człowieczeństwa to: mieć jak najwięcej, a potem jeszcze więcej.
ex nihilo, 15 lutego 2016, 16:17
To się samo komplikuje. Równania stają się coraz ostrzej nieliniowe. Zauważ, że nie ma żadnych pomysłów, co z tym zrobić. To jest jak pędzący i coraz bardziej rozpędzający się pociąg, z którego każdy stara się biegu jak najwięcej urwać. To się musi wypieprzyć, pytanie tylko kiedy. Nie istnieje takie prawo natury, że cywilizacje muszą trwać. Dotychczas wszystkie padały.
Usługi i rozrywki coraz bardziej przenoszą się do wirtualu, a tam jeden może "obsłużyć" miliony. Zresztą wirtual jest jakąś szansą, może nawet jedyną - "zbędnym" zapewnić podtrzymanie podstawowych funkcji życiowych i wpakować ich w VR... taka nowoczesna odmiana raju.
Tu znowu zadziałają funkcje wykładnicze. I nie musi być to "w każdym przypadku" - "przypadki" w których nie da się zastąpić można eliminować i zastępować takimi, w których da się to zrobić.
Prawdopodobnie w rzeczywistości nie istnieją wielkości nieskończone, a już na pewno na skończonej Ziemi. Przekonali się o tym ci, którzy wleźli w bańki giełdowe, piramidy inwestycyjne itd. Mam trochę fajnych kumpli, których przekonałem, że nie istnieje nieskończony wzrost. Wycofali się w odpowiednim momencie. Gdybym nie miał z czego żyć, zawsze mogę do nich zadzwonić, i już będę miał z czego żyć
darekp, 15 lutego 2016, 16:26
Ex nihilo, tak mi się skojarzyło, że prawo Moore'a też nie idzie w nieskończoność (de facto zdaje się, że "siadło" już parę lat temu). Więc spokojna głowa nikt tych robotów nie zbuduje w najbliższej przyszłości (perspektywa kilkudziesięciu lat powiedzmy)
ex nihilo, 15 lutego 2016, 16:37
Przypomnij sobie, co jeszcze kilka lat temu było mówione o samochodach elektrycznych czy automatycznych kierowcach.
Technologie już są, brakuje tylko uzasadnienia ekonomicznego dla zastąpienia najtańszych pracowników robotami. Jak takie uzasadnienie się pojawi, np. duża niestabilność w Azji, może sypnąć robotami jak śniegiem na Syberii.
tomekmad, 15 lutego 2016, 16:51
O matko Jezusa Chrystusa z Nazaretu nawet mi się nie chce komentować tych bredni. Żyjemy w roku 2016, od 100 lat rewolucja przemysłowa zmieniła rynek pracy nie do poznania, a większość ludzi dalej pracuje 8 lub więcej h dziennie żeby móc jakoś żyć. Pracujemy i będziemy pracować coraz więcej, a nie mniej niezależnie ile robotów będzie pracować razem z nami.
ex nihilo, 15 lutego 2016, 17:07
Skąd masz takie dane, że większość ludzi pracuje 8 lub więcej godzin dziennie? Zajrzyj do statystyk. A najpierw zdefiniuj, co uważasz za "pracę".
Czy brednie? Okaże się. Mi to wisi. Odpiąłem się od tego wszystkiego już dosyć dawno.
thikim, 15 lutego 2016, 18:27
Pełna zgoda. Ale jak do wysycenia zostały nam miliony lat, to naprawdę nieskończoności dziś nie są problemem.
No chyba że chcesz napisać że graniczne wartości osiągniemy za lat 100.
Można mówić o ograniczeniach kolejnych.
Pierwszy nasza planeta.
Hmm, no więc to ograniczenie działa także na ilość robotów. A co za tym idzie i na prace jakie mogą ekonomicznie wykonać. A co za tym idzie na wartość bezrobocia.
Akurat w Polsce to ma podstawy żeby tak pisać, jeśli chodzi o roboczą część tygodnia, a raczej taką miał na myśli.
http://tvn24bis.pl/wiadomosci-gospodarcze,71/ile-godzin-pracuje-sie-w-europie-polska-wsrod-krajow-w-ktorych-najwiecej,417623.html
PS. Cywilizacje padają, ale z punktu widzenia ludzkości jest to nieistotne, ponieważ na ich trupach rosną nowe cywilizacje, a ludzkość trwa.
Jakieś dobre pomysły na to co inżynierowie próbują od lat osiągnąć i nie widać przełomu?
Pierwszy problem zasilanie.
Drugi problem ekonomia.
Jeśli za Chińczyka nie płacę nic. Tylko za pracę a nie za jego "wyprodukowanie".
A za robota nawet w dłuższej perspektywie muszę zapłacić furę pieniędzy to ja póki co dziękuję. Póki = setki lat.
Rewolucja przemysłowa spowodowała masowe zastępowanie ludzi maszynami. I ludzie znaleźli sobie lepsze nisze do swoich działań. I to jest jak na razie jedyna sytuacja jaką znamy dotyczącą eliminacji człowieka z pracy. Efekt jest taki że pracy dla człowieka nie brakuje nadal.
Ani Ty ani ja nie dożyjemy robota który mógłby zastąpić człowieka w większości jego możliwości. Dla naszych dzieci będzie zbyt drogi. Itd.
glaude, 15 lutego 2016, 19:49
Prawa ewolucji są nieubłagane.
Na skończonej ilości dóbr (Ziemia) nie da się budować nieskończonej ilości rzeczy (roboty).
Do tego, eksplozja ewolucyjna rozwoju trwa zawsze od pojawienia się niszy ekologicznej do jej nasycenia. 50 lat temu wszyscy myśleli, ze lada dzień zasiedlimy księżyc, a potem Marsa. Taki był wyścig kosmiczny ... a potem wszystko przygasło.
Teraz mamy bum na informatykę i robotykę. Aż znowu wszystko przygaśnie i rynek się nasyci- a dalsze inwestycje przetaną być opłacalne/zyskowne. A wtedy ludzkość znajdzie sobie nową niszę i będzie ją eksploatować na maksa. I tak aż do końca ludzkości.
ex nihilo, 15 lutego 2016, 20:13
To nie musi być jeden robot. I takie roboty już w pewnym sensie istnieją - jeśli ktoś ma "inteligentny dom" z wszystkimi możliwymi bajerami, w rzeczywistości żyje we wnętrzu robota składającego się robotów spełniających konkretne funkcje. Na razie to początek, ale możliwości są bardzo duże.
W istocie nie na tym rzecz polegała - świat był wtedy inny. Poza Europą i uprzemysłowioną częścią USA istniał ogromny świat "zewnętrzny", i tam poszła ekspansja, tam szły towary przemysłowe, wracały surowce. Teraz już ten świat zewnętrzny się kończy. I porównaj sobie ilość ludzi wtedy i teraz, i ich rozmieszczenie geograficzne.
Pozornie. To chwilowe. Chińczyk będzie chciał mieć to, co Ty, a pewnie i więcej. Za to będziesz musiał mu zapłacić, żeby cokolwiek dla Ciebie zrobił. I będziesz musiał też zapłacić za to, żeby Ci nie zabrał tego co masz. Obrona jest droga. Robot chce tylko trochę energii, parę kropel smaru i jakąś część zamienną od czasu do czasu. A jak się całkiem zepsuje, przerobisz go na innego robota. Chińczyka nie przerobisz, będziesz musiał zapłacić za nowego. W człowiekach wykorzystanie energii jest bardzo nieefektywne, szczególnie kiedy te człowieki są mięsożerne (sprawność energetyczna bydła to tylko kilka %). Opłaca się na razie to tylko dlatego, że człowieki w dużym stopniu zużywają energię odnawialną, produkowaną przez rośliny (ew. przetwarzaną później przez zwierzaki ze sprawnością jw.), ale znacznie bardziej opłacalne byłoby (już zaczyna być) zasilanie tą energią robotów. Sprawność energetyczna takiego układu jest dużo większa i problemów mniej.
Kiedy Musk skończy swoją fabrykę akumulatorów, i dwie następne, problem zasilania może przestać istnieć. Problem z zasilaniem polega na tym przede wszystkim, że tania energia jest dostępna nie zawsze wtedy i tam gdzie jest potrzebna. Ogromna ilość idzie w... no niech będzie, że w Kosmos.
To że trwa, nie oznacza, że trwać musi. Nie ma takiego prawa natury. A tak w ogóle, to świat z Mad Maxa bardzo mi się podoba
Ale jaki jest procent zatrudnionych w stosunku do całości. I jaki procent w tym to pierdzistołki (nie chodzi mi o urzędników robiących konkretną i przydatną robotę).
glaude:
"Na skończonej ilości dóbr (Ziemia) nie da się budować nieskończonej ilości rzeczy (roboty)."
Ale nieskończona ilość robotów nie jest potrzebna. Po co?
darekp, 16 lutego 2016, 07:10
Hm
Jeśli byłoby mnie stać na taki dom - ze wszystkimi bajerami - to chciałbym mieć go gdzieś blisko natury - w lesie, w terenie górzystym, z dala od cywilizacji (aha i jeszcze żeby był z tarasem i z wielkim holem i wielkim kominkiem w tym holu - zawsze miałem takie marzenie;)). Nawet jakbym miał daleko do pracy to przynajmniej spędzać tam weekendy byłoby super. Teraz zastanówmy się, czy te roboty są w stanie całkowicie zastąpić człowieka. No i odpowiedź - pewnie nie, nie poradzą sobie, gdy wiatr albo jakieś dzikie zwierzę stłucze szybę i w szeregu podobnych przypadków losowych. Nawet wątpię, czy potrafiłyby posprzątać ten dom w czasie nieobecności właściciela, tak żeby nie musiał si zajmować takimi "przyziemnymi" sprawami gdy przyjedzie (aha, i jeszcze przygotować coś do zjedzenia, po posiłku pozbierać i pozmywać talerze itd.).
.
No nie pamiętam co było mówione (i kto mówił), pamiętam za to bardzo dobrze, że osobiście uważałem, że ta technologia ma poważne szanse wejść w życie (pewności wtedy nie miałem, dawałem raczej coś w stylu 50/50). A i dzisiaj mogę powiedzieć, że kierowca czy inny operator będzie nadal potrzebny np. na budowie do kierowania jakimś tam spychaczem/koparką/wywrotką/dźwigiem, bo na budowie (i w wielu innych miejscach) potrzebne jest rozumienie (choćby na poziomie dość elementarnym) co się tam dzieje i w jakim celu jest wykonywana taka a nie inna czynność.
Ciekawe, czy gdyby profesor Vardi dostał powiedzmy pięćset Nagród Nobla i już do końca życia nie musiał się martwić o pieniądze, to nadal chciałby pracować tam gdzie pracuje i na tym samych zasadach. Obstawiam, że nie, założyłby jakąś fundację, czy coś, pozwalałoby mu się bardziej realizować. Praca zawodowa - niezależnie od tego, ze wiąże się jakoś z naszymi predyspozycjami i pasjami - to jednak raczej uciążliwość. Aczkolwiek oczywiście być może jest potrzebna nawet dla zdrowia (chyba były kiedyś na KW takie wyniki badań, że po przejściu na emeryturę ludzie szybciej umierają).
glaude, 16 lutego 2016, 07:37
"Ale nieskończona ilość robotów nie jest potrzebna. Po co?"
@ex nihilo
Nie o to mi chodziło.
Budowanie robotów od kazdej czynności nie byłoby potrzebne i opłacalne. Nie sprzedałoby się. Bo to ostatecznie rynek zweryfikuje podaż. Popyt jest tak zasadniczy, ze rządzi handlem.
Poza tym część czynności lub doświadczanie rzeczywistości dostarcza człowiekowi przyjemności. I tu nikt nie zgodzi się na zabieranie tego ludziom z przeznaczeniem dla robotów.
Odwrotnie, to co przynosi negatywne doznania chętnie będzie robotom oddane. Bo u nas w mózgu działają układy motywacyjne. Bez nich bylibyśmy robotami, którym wszystko jedno.
A poza tym jakiekolwiek urządzenia są energożrące. Nawet samochody. Zwykły koń, czy człowiek są nieporównanie tańsi. Oczywiście przy w miarę taniej energii wydobywanej z ziemi póki są złoża się opłaca. Jednak rabunkowa gospodarka kiedyś się skończy- Ziemia to mała planeta.
A w ogóle samo AI to póki co dla mnie temat science fiction i hurraoptymizm niż technologia w zasięgu ręki.
thikim, 16 lutego 2016, 15:35
Nie oznacza. Ale pisałeś o cywilizacji więc o cywilizacji odpisałem.
Nadto problem bezrobocia staje się nieistotny w chwili wyginięcia ludzkości.
Bardzo mi się podoba to zdanie.
Oczywiście że pewnie by nie chciał pracować w tym samym miejscu. Zrobiłby dokładnie to co robi cała ludzkość. Podjąłby pracę o innym charakterze. Praca ta mogłaby polegać nawet na spotkaniach z 20 prostytutkami dziennie. I to by była bardzo ciężka praca
Problem w tym że ani Tobie ani mi nie decydować co jest konkretne a co przydatne.
O przydatności decyduje to czy znajdzie się jakiś człowiek który uzna tę pracę za przydatną. Dla Ciebie, dla mnie to może być nieprzydatne. Ale jeśli ktoś chce za to zapłacić to za pewne ocenił to jako przydatne. I ciężko żebyś Ty czy ja oceniał za niego. Bo tu decyduje subiektywne podejście tej innej osoby czy swoje pieniądze wzięte jako równoważnik swojej pracy uważa za równoważne pracy innej osoby. Tak czy inaczej po którejś stronie równości pojawia się praca.
ex nihilo, 16 lutego 2016, 18:49
Nie wpadajmy w skrajności - nie chodzi przecież o zastępowanie przez roboty ludzi w zwykłych codziennych czynnościach (chociaż i to jest możliwe i już robione - np. automatyczne odkurzacze itp.). Tu chodzi o typową pracę produkcyjną czy masowe usługi. O to wszystko, co da się skoncentrować i zestandaryzować. To jest 80% rynku pracy albo i więcej. Jeśli rynek takiej pracy zostanie przejęty przez roboty, to odpowiednio zmniejszy się te konieczność zatrudnienia ludzi w administracji, firmowej i publicznej. Wyobraź sobie bezrobocie np. 60-70%. Jak chcesz to zobaczyć, to odwiedź jedne czy drugie azjatyckie slumsy, chociaż i tam bezrobocie jest zwykle dużo mniejsze. I weź pod uwagę, że większość ludzi nie nadaje się do żadnej pracy bardziej skomplikowanej niż proste czynności produkcyjne lub usługowe. Nie zrobisz z nich naukowców, artystów, szefów firm itd., itp. A ile prostych usług, niestandardowych (np. ta wymiana szyby) jest Ci potrzebne dziennie czy rocznie? Ile osób w ten sposób możesz zatrudnić? 0,1 sztuki, czy 0,2? Na korzystanie z ilu usług (tych "rozproszonych") Ty będziesz miał czas i ochotę? I na ile będziesz mógł zarobić? A co zrobić z całą resztą - nie pójdą do lasu zatłuc zająca i go zjeść, bo nie ma tego lasu i zajęcy.
Drukarki 3D już budują. Na budowach coraz mniej ludzi jest potrzebnych. 3D + gotowe elementy przygotowane przez roboty, 2-3 techników i jeden fizyczny. Tak niedługo może wyglądać nawet dosyć duża budowa. Już teraz dałoby się to zrobić. A poza tym, ile można budować? Tu też są ograniczenia.
Gdyby tak było, to nie byłoby zautomatyzowanych i zrobotyzowanych fabryk. A są już teraz. Ta taniość jest pozorna - ludzie są napędzani "śmieciową", rozproszoną energią. Taką, której (na razie) nie da się skoncentrować i wykorzystać inaczej. To jedno, a drugie - w wielu częściach świata ludzie zgadzają się pracować za absolutne minimum energetyczne, bo nie mają inne wyjścia. W rzeczywistości, licząc wszystko, roboty są dużo bardziej wydajne energetycznie - kiedy nie wykonują pracy, zasilanie idzie na "off", pracować mogą przez 100% życia, nie potrzebują oświetlenia, ogrzewania itd. No i nie zastrajkują.
A jednak... bo my za to płacimy. Takie przerzucanie piachu z górki na górkę i z powrotem zwykle jest opłacane z publicznej forsy, czyli naszej, a jeśli z prywatnej (nadmierna biurokracja korporacyjna), to płacimy w cenach towarów.
Krzychoo, 16 lutego 2016, 22:21
1960 IBM 350 Zajmuje pół pokoju
1997 Deep Blue wygrywa w szachy.
2011 Watson wygrywa Va Banque.
To już nie takie SF.
Myślę, że samoświadomość (SI) nie koniecznie jest potrzebna do wykonywania wielu zadań - ile razy jechałem samochodem a potem nie pamiętałem trasy.
Wystarczy odpowiednia moc przetwarzania danych.
radar, 16 lutego 2016, 22:29
ex nihilo dobrze gada.
... a dodatkowo:
roboty nie: chorują, idą na macierzyński, mają dzieci, trzeba ich przeszkalać do pracy, męczą się, wstępują do związków zawodowych, denerwują (kierowcy?), łamią przepisów, gadają przez komórki podczas jazdy, itd, itd.
"Roboty" już nas zastępują, tylko tego nie zauważamy. Kto pamięta wszystkie numery ze swojej książki adresowej?
Zautomatyzowane fabryki to nie sci-fi. Zautomatyzowane usługi niedługo też nie będą sci-fi.
Tu żadne AI nie jest potrzebne. Czysta algorytmika.
Swoją drogą ciekawe podejście do tematu AI przedstawia taki (familijny?) film "Robot i Frank". Polecam. Radar.
A jak ktoś chce wiedzieć, co się dzieje przy dużym bezrobociu i braku perspektyw to zapraszam do lektury mediów z ostatniego pół roku nt. imigrantów np. w Grecji, Włoszech czy niedaleko Calais. Kwestia osiągnięcia masy krytycznej.
Pytanie czy doprowadzimy do krachu czy ktoś wyżej będzie chciał najpierw wprowadzić np. kontrolę urodzin jak w Chinach?
ex nihilo, 17 lutego 2016, 02:54
https://www.youtube.com/watch?v=ixTddQQ2Hs4