W obronie rosomaków
Koalicja złożona z 13 organizacji ekologicznych zapowiedziała, że pozwie do sądu administrację prezydenta Obamy. Ekologów oburzyła decyzja urzędników, którzy odmówili objęcia rosomaków federalną ochroną gatunkową.
Rosomaki to jeden z największych przedstawicieli łasicowatych. Prowadzą skryty tryb życia przez co są prawdopodobnie najsłabiej poznanymi dużymi drapieżnikami lądowymi. Są znane ze swojej siły i niezwykłej odwagi. W obronie łupu czy terytorium nie cofają się przed niczym. Obserwowano rosomaki walczące z pumami, baribalami czy watahami wilków. Dorosłe rosomaki potrafią polować na jelenie czy łosie.
Rosomaki zostały niemal doszczętnie wytępione na terenie USA. Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych – poza Alaską – żyje około 300 tych zwierząt. W ubiegłym roku U.S. Fish and Wildlife Service zaproponowała dodanie rosomaków do federalnej listy gatunków zagrożonych i objętych ochroną. Stwierdzono, że globalne ocieplenie zagraża istnieniu rosomaków. Zwierzęta te są bowiem zależne od pokrywy śnieżnej, w której kopią nory i przechowują żywność. Przed dwoma dniami FWS podjęła jednak ostateczną decyzję o nieobejmowaniu rosomaków ochroną. Urzędnicy stwierdzili, że nie ma wystarczających dowodów, by ocieplenie zagrażało rosomakom. Na ich decyzję miał sprzeciw wielu władz stanowych. Objęcie rosomaków ochroną oznaczałoby bowiem wprowadzenie w miejscach ich występowania zakazu ustawiania pułapek oraz znaczne ograniczenie uprawiania sportów zimowych.
Najpierw biolodzy pracujący w FWS wydają rekomendację, w której zalecają objęcie rosomaków ochroną, a później FWS – pod naciskiem władz stanowych i biznesu – zmienia zdanie. Zarówno nauka jak i prawo są po stronie rosomaków - mówi Bethany Cotton, dyrektor ds. dzikiej przyrody w organizacji WildEarth Guardians. Ekolodzy zarzucają FWS, że, wbrew prawu, decyzja nie została podjęta w oparciu o „najlepsze dostępne dowody naukowe”.
Komentarze (0)