Kto się rusza, ten nie łapie infekcji bakteryjnych
Aktywność fizyczna może znacząco obniżyć ryzyko infekcji bakteryjnych.
Wiedząc, że ryzyko wirusowych zakażeń górnych dróg oddechowych spada przy większej aktywności, naukowcy z Uniwersytetu w Aalborgu postanowili przeanalizować związek między aktywnością fizyczną w czasie wolnym a zakażeniami bakteryjnymi.
Dane na temat aktywności w czasie wolnym pozyskiwano z przeprowadzonych w latach 2007 i 2010 sondaży zdrowotnych (North Denmark Region Health Surveys objęły 18.874 osób). Podejrzenie zakażenia bakteryjnego definiowano jako przepisanie antybiotyków. W ciągu roku receptę na antybiotyk zrealizowało co najmniej raz 5368 osób. Okazało się, że w porównaniu do siedzącego trybu życia, niewielka aktywność fizyczna wiąże się z 10-proc. spadkiem ryzyka podejrzewanych infekcji bakteryjnych.
Duńczycy stwierdzili także, że niska i umiarkowana aktywność w czasie wolnym wiąże się z niższym o, odpowiednio, 21 i 23% ryzykiem zapalenia pęcherza. Nie stwierdzono korelacji między poziomem aktywności fizycznej a podejrzewanymi zapaleniami dróg oddechowych.
Komentarze (4)
Michał D, 10 października 2016, 20:16
Ciekawe, czy to ruch powoduje, że człowiek jest zdrowszy, czy też (do tego bym się skłaniał bardziej) osoby zdrowsze po prostu chętniej wychodzą z domu, ruszają się, angażują w aktywność, bo mają większy zasób energii i poczucie, że warto coś przedsięwziąć. Gdzieś pośrodku mamy też przypadek ludzi, którzy są względnie zdrowi, ale leniwi - ci, gdyby się zmusili do ruchu, pewnie by byli zdrowsi. Bo z kolei zbytnie "gonienie" ludzi z chorobami infekcyjnymi do ćwiczeń i wysiłku może tylko pogorszyć sprawę.
glaude, 11 października 2016, 08:03
Według mnie jest tak jak w artykule.
To ruch przyczynia się do lepszej odporności. Zapewne jest to mechanizm nieswoisty. A może kilka mechanizmów?
Bankowo gra tu rolę temperatura, która w czasie wysiłku fizycznego wzrasta. Wzrost temperatury ustroju "zabija" wirusy - co przekłada się na większą odporność. A jak powszechnie wiadomo większość pierwotnych infekcji to te wirusowe, a nie bakteryjne. Bakterie dołączają się najczęściej później. Hamując infekcje wirusowe pośrednio więc hamowane są i bakteryjne.
Przemek Kobel, 11 października 2016, 08:31
W moim przypadku wystarczyło 2x6 km na bicyklu przez cały rok i w zasadzie przestałem chorować. Nie, żeby nic się nie imało, ale nie ma już tak, żebym co zimę brały po 3 chorobowe - bardziej jedno na 3 lata.
Michał D, 12 października 2016, 12:27
Zaciekawiła mnie ta Twoja interpretacja - temperatura. Dzięki za cenny trop. Ale też będę się upierał, że statystycznie silny jest mechanizm w drugą stronę - tzn. ludzie z infekcjami (także przewlekłymi) w sposób naturalny, instynktownie chronią się przed pogodowymi zmianami. Po prostu chory organizm "wie", że powinien oszczędzać energię, nie eksploatować się zbytnio, nie narażać na potencjalny atak drapieżników (bo jest słaby, więc im nie ucieknie). Takie ewolucyjne dostosowanie widać po zachowani zwierząt i ludzi. Ale oczywiście na tę statystykę pewnie wszystko ma wpływ - czyli z jednej strony mamy zależność: więcej ruchu, to mobilizowanie organizmu i pewnie też mobilizowanie immunologiczne, a z drugiej chorobowa słabość organizmu daje psychologiczny efekt unikania ruchu. Pewnie jeszcze wiele zależy od natury infekcji - bo mogą one w różny sposób reagować na wspomniane zwiększenie temperatury, czy pobudzenie mięśni. Pewnie spore znaczenie może mieć tez wentylacja - bo więcej tlenu to też wkład do walki organizmu z infekcją.