Jesteśmy bardziej podobni do prymitywnych ryb, niż nam się wydaje
Wyjście zwierząt z wody na ląd to jedno z najważniejszych wydarzeń w ewolucji. Kluczem do zrozumienia, jak do tego doszło, jest odkrycie, kiedy i jak wyewoluowały płuca i kończyny. Wykazaliśmy, że biologiczne podstawy do ich ewolucji istniały na długo przed tym, zanim pierwsze zwierzę wyszło na brzeg, mówi profesor Guojie Zhang z Uniwersytetu w Kopenhadze.
Nie od dzisiaj wiemy, że człowiek oraz inne kręgowce wyewoluowały z ryb. Przed około 370 milionami lat na ląd zaczęły wychodzić pierwsze prymitywne czworonogi, ryby, które zmieniły płetwy na kończyny i były w stanie oddychać powietrzem atmosferycznym. Okazuje się jednak, że zmiana płetw na kończyny i umiejętność oddychania poza wodą są znacznie starsze.
Naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze przeprowadzili badania genetyczne, które dowiodły, że już 50 milionów przed wyjściem czworonogów na ląd istniał kod genetyczny umożliwiający zmianę płetw na łapy i pozwalający na oddychanie powietrzem atmosferycznym. Co więcej, geny te wciąż istnieją u ludzi i wielopłetwcowatych. Badania, opublikowane na łamach pisma Cell, zmieniają tradycyjne spojrzenie na ciąg wydarzeń, które doprowadziły do pojawienia się pierwszych zwierząt lądowych.
Uczeni od pewnego czasu podejrzewają, że płetwy piersiowe wielopłetwcowatych, ryb potrafiących poruszać się po lądzie podobnie jak czworonogi, odpowiadają płetwom, jakie posiadał nasz wspólny przodek z rybami. Teraz, dzięki mapowaniu genomu wykonanemu przez uczonych z Kopenhagi, dowiadujemy się, że staw łączący metapterygium z radialiami płetw jest homologiem – czyli ma wspólne pochodzenie ewolucyjne – stawu łokciowego u człowieka. Sekwencja DNA kontrolująca rozwój stawu łokciowego H. sapiens istniała już u wspólnego przodka prymitywnych ryb i kręgowców lądowych i wciąż u nich istnieje. Jednak w pewnym momencie ewolucji sekwencję tę utraciły ryby z podgromady doskonałokształtnych.
Wielopłetwcowate i niektóre inne prymitywne ryby posiadają parę płuc przypominających ludzkie płuca. Właśnie przeprowadzone badania wykazały, że ich płuca funkcjonują podobnie jak płuca niszczuki krokodylej i dochodzi u nich do ekspresji tych samych genów co w ludzkich płucach.
Jednocześnie wykazano, że w tkance płuc i pęcherza pławnego mamy do czynienia z bardzo podobną ekspresją genów, co wskazuje, że są organami homologicznymi. Tak zresztą uważał już Darwin. Jednak o ile Darwin sądził, że pęcherz pławny przekształcił się w płuca, to obecne badania sugerują, że wyewoluował on z płuc. Ich autorzy sądzą, że nasi wcześni rybi przodkowie posiadali prymitywne płuca. W toku ewolucji część ryb zachowała te płuca, co pozwoliło im z czasem wyjść na ląd i przyczyniło się do pojawienia się czworonogów, a u części ryb z płuc powstał pęcherz pławny, prowadząc do powstania doskonałokształtnych.
Badania te pokazują, skąd wzięły się różne organy naszego ciała i ich funkcję są zapisane w kodzie genetycznym. Niektóre z funkcji związanych z płucami i kończynami nie pojawiły się w czasie, gdy pierwsze zwierzęta wyszły na ląd, ale były zakodowane w genomie na długo zanim pierwsza ryba zaczęła prowadzić lądowy tryb życia. Co ciekawe, te sekwencje genetyczne są wciąż obecne w rybich „żywych skamielinach”, dzięki czemu możemy je badać, mówi Guojie Zhang.
Komentarze (42)
Flaku, 5 lutego 2021, 13:13
Jakie znamy inne rodzaje kręgowców poza zwierzętami?
Mariusz Błoński, 5 lutego 2021, 14:21
Poprawione
czernm20, 5 lutego 2021, 18:12
Skoro pęcherz pławny to przekształcone płuca a nie odwrotnie, to ja już nie wiem co mam myśleć...
Czy pierwotnie zwierzęta wodne, te bardziej złożone niż jeżowce, żyły w oceanach niczym wieloryby, orki, delfini dzisiaj żyją? Przedstawiciele tych wymienionych też posiadają płuca. Wieloryby początkowo przypominały pso-podobne lub konio-podobne zwierzęta, które wróciły do życia w wodzie. Może właśnie było to możliwe przez fakt, że pierwotnie płuca służyły innym gatunkom do gromadzenia zapasów tlenu... nie wiem.
Pojawia się też pytanie, jak wyeluowały płuca?
No i też przychodzą mi do głowy wszelkiego rodzaju ichtiozaury, które podobnie jak delfiny, wróciły do życia w wodzie. Może są jakieś geny, które również można uaktywnić a dzięki, którym możnaby prześledzić lepiej historię życia na Ziemii.
cyjanobakteria, 6 lutego 2021, 00:04
To ciekawy problem, więc nie wymiękaj Eksplozja kambryjska na początku, a wcześniej mała eksplozja w Ediacaranie (Avalon Explosion) to chyba głównie życie przy dnie. Poniżej przykładowy obrazek z wyszukania "Ediacaran fauna". Płuca mogą oddychać płynem, zwłaszcza jak są do tego przystosowane a mięśnie odpowiednio silne. Zdaje się, że nawet przeprowadzano tego typu eksperymenty u ludzi, ale większość płynów nie zawiera wystarczającej ilości tlenu. Był problem z lepkością cieczy i przechodzenie z płynu na gaz było ryzykowne. Nie pamiętam szczegółów, ale być może to jest jakieś rozwiązanie.
czernm20, 6 lutego 2021, 00:56
No tak, ale po co w takim razie rybom skrzela, skoro pierwotnie miały płuca? It doen't make sense.
peceed, 6 lutego 2021, 02:28
Krążą słuchy, że armia amerykańska używa tej technologii od bardzo dawna.
Może wodne płuca pozwalały oddychać przy mniejszej koncentracji tlenu w wodzie (jeśli chodziło o tlen)?
Skrzela wymagają pływania i aktywnego ruchu, jeśli przodek ryby prowadził osiadły tryb życia, to miniaturowe płuca mogły być lepszym rozwiązaniem (w sensie wyewoluowania rozwiązania).
ex nihilo, 6 lutego 2021, 06:27
Raczej odwrotnie - przy mniejszej koncentracji tlenu płuca muszą mieć dużą powierzchnię rozwinięcia, a to powoduje, że bardzo łatwo mogą się zatkać, co szczególnie w środowisku wodnym, gdzie paprochów różnych nie brakuje, jest dużym problemem. Czyli płuca w wodzie dobrze działały w warunkach dużej koncentracji tlenu. No i do tego konieczność aktywnej wentylacji.
Niekoniecznie - osiadłym wystarcza stały przepływ wody.
Jednocześnie płuca i skrzela mogły być opłacalne dla jakichś stworów żyjących w strefie przybrzeżnej, okresowo zalewanej - płuca mogły być rezerwuarem tlenu (+ oddychanie skórne) w sytuacji, kiedy używanie skrzeli nie było możliwe (łatwo wysychają i są efektywne tyko przy przepływie wody).
Mariusz Błoński, 6 lutego 2021, 09:19
A może było tak: miały skrzela. Pojawiły się też prymitywne płuca pozwalające np. na życie w strefie przybrzeżnej na płyciznach.. U jednych ryb przekształciły się one w pęcherz pławny, a innym pozwoliły wyjść na ląd?
olgierdzwirski, 6 lutego 2021, 10:54
Do rozwarzan kolegów dodam że Kiryski odydychają jelitem. Glownie skrzelami ale potrafia połknąć powietrze atmosferyczne (kto miał ten widział) a potem tlen jest wchłaniany w jelicie.
darekp, 6 lutego 2021, 12:51
Jeszcze można by dodać, że badania z artykułu dotyczą tylko rodziny wielopłetwcowatych, która jest jedną z b. wielu rybich rodzin (https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_rodzin_ryb). Według Wikipedii wielopłetwcowate są rybami słodkowodnymi zamieszkującymi Afrykę tropikalną i dorzecze Nilu (https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielopłetwcowate) i co ciekawe angielska wersja mówi że tereny mainly swampy, shallow floodplains and estuaries. Czyli jak znalazł, takie, które mogą mieć do czynienia z okresowym wysychaniem, przebywaniem na krótko na lądzie itp.
cyjanobakteria, 6 lutego 2021, 13:44
Nie chce mi się w to wierzyć. Z tego, co kiedyś czytałem o eksperymentach to było to co najmniej uciążliwe i dość niebezpieczne. A delikwent potrzebował opieki teamu medycznego podczas eksperymentu, płukania i tak dalej. Sam płyn to też nie była woda, tylko bardziej oleista ciecz o skomplikowanej nazwie Foczki z Navy Seals mają na pewno dobre rebreathery czyli zestawy do nurkowania w układzie zamkniętym z pochłaniaczem CO2.
Ewolucja nie musi mieć sensu. Dobrym przykładem jest nerw krtaniowy, który idzie od mózgu w okolice serca, po czym wraca do krtani, bo powstał po złej stronie aorty! U ryb nie ma to znaczenia, o ile w ogóle mają ten nerw, a u ludzi niewielkie. Ale żyrafy mają już kilka metrów, nie wypominając o dinozaurach jak Diplodoki czy większe spokrewnione dinozaury, które miały kilkadziesiąt metrów niepotrzebnego okablowania Z kolei Nautilus utknął z okiem otworkowym, podczas kiedy inne cefalopody mają dość skomplikowane gałki oczne.
Tak właśnie myślałem, że w strefie przybrzeżnej jest potencjał na ryby z płucami. Warto pamiętać, że kiedy oceany roiły się od życia, na lądzie nie było konkurencji, więc był powód, żeby wyjść z wody.
Dodam jeszcze, że wszystkie organizmy na tym obrazku to są zwierzęta, a nie rośliny. Więcej można poczytać na eartharchives.org, skąd pochodzi obrazek.
http://www.eartharchives.org/articles/the-secret-garden-of-ediacara-and-the-origin-of-complex-life/
Qion, 6 lutego 2021, 14:05
Niewielki odsetek ludzi na świecie posiada przy uchu niewielki otworek. Naukowcy spekulują, że może to być ewolucyjna pozostałość po skrzelach jaką ludzie odziedziczyli po rybach.
https://www.iflscience.com/health-and-medicine/why-do-some-people-have-a-tiny-extra-hole-in-their-ear/
Uważa się, że kilkaset milionów lat temu z ryb mięśniopłetwych wyewoluowali przodkowie płazów, którzy mogli oddychać powietrzem atmosferycznym na płyciznach oraz dzisiejsze żywe skamieniałości, czyli ryby trzonopłetwe znane jako latimerie.
W przypadku panderichthys skrzela zaczęły się przekształcać w ucho środkowe, które prawdopodobnie służyło do oddychania.
https://www.nature.com/news/2006/060116/full/060116-8.html
Być może jedna z gałęzi panderichtys pozostała w wodzie, a jej żywą skamieniałością jest zachodnioafrykańska ryba płucna:
https://en.wikipedia.org/wiki/West_African_lungfish
Nie wszystkie ryby posiadają pęcherz pławny, np. ryby chrzęstne, do których zalicza się rekiny:
https://en.wikipedia.org/wiki/Chondrichthyes
czernm20, 6 lutego 2021, 19:32
Niedawno gdzieś czytałem artykuł, że powstało niezależnie pięć gatunków kraba, nie spokrewnionych ze sobą. Są tak zwane narządy homologiczne, skrzydło owada i skrzydło ptaka. Mózg kręgowców i mózg ośmiornicy (chodzi o stopień zaawansowania i funkcję). Forma delfina i forma ichtiozaura, która przypomina to jak wyglądają ryby. Są w Wszechświecie pewne wzorce, które spełniają określone funkcje. Wszędzie obecny jest w przyrodzie złoty podział. Są jakieś reguły wedle których funkcjonują organizmu żywe. Dobór naturalny czy mutacje genetyczne to nie są jednak definicje, bazujące na wartościach idealnych. Jest to zbiór pojęć opisujących w jaki sposób organizmy żywe powstępują w danym środowisku i czy umożliwia im to przeżycie, czy wręcz przeciwnie, doprowadza do ich wymarcia. Ewolucja jest więc wynikiem interakcji idealnych form, które czasem sprawdzają się w jednym środowisku, a czasem nie. Sama interakcja podlega zaś prawom, które można rozłożyć na czynniki pierwsze, takie jak: reakcje chemiczne, fizyczne, społeczne, ekonomia, wynikanie logiczne i ogólne zasady przyczynowości. Sam wynik nie może być kwestionowany, ponieważ jest to tylko zgodność opisu z rzeczywistością, fakt, proces biologiczny, który jednak istnieje z jakiś przyczyn właśnie w taki sposób a nie inny. Przyczyn, które są logiczne i które można odszyfrować, ale czemu wynik przybrał akurat taką postać, to właśnie, zwykle jest dziełem przypadku. (Oczywiście, że wedle teorii wszystkiego, można każdą cząstke opisać, ale uogólniając nasz możliwy zasób informacji do jakiegoś małego fragmentu Ziemi a nie Wszechświata w ogóle, można mówić w takich małych skalach o przypadku.)
Jeżeli płuca służyły pierwszym kręgowcą w podobny sposób jak dzisiaj oddychają np. delfiny, czerpiąc tlen z powietrza atmosferycznego a nie rozpuczonego w wodzie, to mogło zawężać już w jakiś sposób ich zachowanie, środowisko, a sama budowa płuc definiuje to w jaki sposób mogły reagować ze środowiskiem. Skoro nie skrzela... to może płuca powstały aby zwiększyć możliwości energetyczne zwierzęcia, a wynikiem ubocznym było życie w środowisku takim jak to, przy brzegu, co w efekcie doprowadziło do wyjścia na ląd pierwszych kręgowców. Oczywiście bezkręgowce poradziły sobie z tym znacznie szybciej, jednak to budowa szkieletu sprawiła, że kręgowce nabrały zdecydowanie większych rozmiarów. Nie możliwym jest w obecnej atmosferze istnienie wielkich stawonogów, jednak istnieją takie organizmy jak Słoń, Nosorożec a kiedyś istniały i większe zwierzęta lądowe. Jest możliwym istnienie Kaszalota, który de facto ma największy mózg ze wszystkich zwierząt i najbardziej potężny. Może środowisko wodne + płuca = możliwość wytworzenia sprawnego układu nerwowego. Może płuca i ich możliwości względem pozyskiwania energii było kluczem do tego, że istnieje życie na Ziemii w formie kręgowców, a bezkręgowcą byłoby znacznie trudniej, będąc bardziej wyspecjalizowaną grupą, osiągnąć takie zdolności potencjalne jednostki jak zaawansowany układ nerwowy (nie przecze, istnieją bezkręgowce o zaawasnowanych zachowaniach społecznych, jednak nacisk jest raczej na grupę, mrowie jako organizm, superorganizm, wyjątek to np. ośmiornica, która jakoś sobie poradziła i posiada zaawansowany układ nerwowy a jednak zupełnie inną krew, nie hemoglobinę, hemocyjaninę. )
No właśnie, Ty oddychasz związkiem żelaza i jakiegoś białka, owady zamiast tego, używają miedzi. Płuca wiążą się też z innym zestawem białek do oddychania: hemoglobiną (czerwona barwa, żelazo). Są też: hemocyjanina (niebieska barwa, miedź), chlorokluoryna (zielonkawa barwa) oraz hemoerytryna (przezroczysta lub lekko fioletowa, cząsteczka również zawiera żelazo). Także nie gadaj mi głupot, bo mam już dosyć takich jak Ty, ciągle posługujących się na rozmaitych forach ekwiwokacjami.
cyjanobakteria, 6 lutego 2021, 20:10
No proszę, przez krótki moment wydawałeś się normalny, może po za tym, że cytujesz moje posty w całości, w związku z czym zajmują ponad jeden ekran. Nie wiem z jakiego forum przybywasz, ale tutaj robisz moderatorom pod górę.
Definicja ze słownika:
Ekwiwokacja, błąd językowo-logiczny polegający na użyciu w jednym zdaniu lub wypowiedzi wyrazu o dwóch różnych znaczeniach, kiedy logika zdania nakazuje użycie tego wyrazu w jednym znaczeniu, np. Złodziej dopuścił się kradzieży kozy (zwierzęcia), więc poszedł do kozy (do aresztu, ale może do tego zwierzęcia?).
Inne wyrazy na literę E, które możesz spróbować wykorzystać dzisiaj w konwersacji:
- epilog
- epitafium
- ekskomunika
peceed, 7 lutego 2021, 16:19
Dokładnie, zapominamy że świat był kiedyś prostszy i inny
Ryby nie musiały powstać w głębinach, może na początku były takimi pełzającymi ziemno-wodnymi kijankami i dopiero potem podbijały głębie oceanów, analogicznie jak powtórzyły to gady, ptaki, i ssaki.
Do tego wspólny schemat rozwojowy organizmów zdeterminowany przez wspólnych przodków który nie daje aż tak wiele dobrych możliwości na osiągnięcie celu jak nam się wydaje. Gdyby cofnąć się bardzo daleko (do jednokomórkowców), różnice mogłyby być większe.
czernm20, 7 lutego 2021, 18:07
Dokładnie. It doesn't make sense. Jak Ci powiem, że masz iść do góry to Ty wyjdziesz oknem.
Ty właśnie przekręcasz sens każdego słowa, ponieważ Ty jesteś posiadaczem ogromnej wiedzy, chociaż wieć tyle, że pływasz po dnie wraz z kotwicą, która jest twoim ego. I ty piszesz posty, które zajmują jeden ekran. Ty ześ dokładnie powiedział wszystko na swój temat już od a do z.
cyjanobakteria, 7 lutego 2021, 18:59
Z punktu widzenia ewolucji może to być właściwe rozwiązanie, jak klatką schodową mam do pokonania łącznie 50m, a przez okno tylko 2m, zakładając, że nie połamię sobie nóg i będę szybciej przy chętnej samicy
Nie musisz czytać moich postów, a w szczególności ich cytować, bo wtedy zajmują dwa ekrany. Wypuścili cię do internetu na święta? Napisałem, że ewolucja nie musi mieć sensu i podałem przykłady, a wcześniej że być może to jest rozwiązanie. Jakbyś zamiast pisać głupoty na temat mojego ego uważnie czytał, to byś może to zauważył. Ale przyjmuję do wiadomości, że się nie zgadzasz. Życzę tym samym udanej reszty życia
Qion, 7 lutego 2021, 20:13
Geofizycznie Ziemia w dewonie mogła być bardziej złożonym układem także pod względem większej aktywności wulkanicznej i procesów magmowych, lecz biologicznie była prostsza ze względu na mniejsze zróżnicowanie form życia uwarunkowane krótszym czasem przemian ewolucyjnych. Poza tym istnieją hipotezy, że życie na Ziemi w prekambrze było już kilka razy przeorane na przemian w wyniku zderzeń z bardzo dużymi obiektami kosmicznymi, a także w wyniku globalnych zlodowaceń "Ziemia śnieżka" (ang. Snowball Earth). Upadek dużego ciała kosmicznego np. o średnicy kilkudziesięciu/kilkuset km spowodowałby całkowite unicestwienie życia z wyjątkiem bakterii/sinic w obrębie dna głębin oceanicznych. Z czasem sinice wyprodukowałyby znaczną ilość tlenu w atmosferze co mogło doprowadzić do globalnych zlodowaceń. W następnej kolejności większa aktywność wulkaniczna ujawniająca się okresowo powodowała przedostanie się do atmosfery dużej ilości CO2 co powodowało topnienie lodu, ocieplenie klimatu i powstawały warunki do ewolucji nowych bardziej złożonych gatunków roślin i zwierząt.
peceed, 7 lutego 2021, 22:10
To nie problem, problemem jest obniżenie ilości CO2.
Przede wszystkim ewolucja jest algorytmem optymalizacji lokalnej o wielkim koszcie implementacji - większość genetycznej mocy obliczeniowej idzie na korekcję błędów, a tylko bardzo mała na nowe "wynalazki" . Duża zmiana pozytywna (w sensie ilości zmian w DNA, w odpowiedniej metryce oczywiście - delecja ma podobną złożoność niezależnie od swojego rozmiaru) musi się "rozkładać" na wiele mniejszych zmian pozytywnych.
Wszystkie gatunki tkwią w maksimach lokalnych (patrząc od strony funkcji fitness), co w połączeniu z małą mocą obliczeniową dla pojedynczych gatunków powoduje tworzenie rozbudowanych ekosystemów z "niszami" - uniwersalny kotowaty zmieniający kolory sierści jak kameleon byłby w stanie zdominować środowisko od bieguna po równik, ale ciężko takiego zaprojektować. Dlatego mamy osobne gatunki pumy, lamparta i lwa.
Wielkie zwierzęta nie dokonują już wynalazków na poziomie biochemicznym - nie mają na to "mocy obliczeniowej", muszą żonglować klockami wymyślonymi dawno temu.
Kolejnym wielkim ograniczeniem jest "samolubny" (na poziomie genów) mechanizm działania ewolucji. Walczący drużynowo roślinożercy mogliby skutecznie obronić się przed większością drapieżników, ale po co kiedy wystarczy uciekać szybciej niż kolega obok? Taki drapieżnik staje się sojusznikiem najlepszych egzemplarzy roślinożerców (najlepiej radzących się z tymi drapieżnikami) pozbywając się ich konkurentów!
czernm20, 7 lutego 2021, 22:57
Sam produkujesz sobie problem i sam sobie odpowiadasz. Ja nigdzie nie napisałem, że ewolucja jest związana z celowością. Zakładasz z góry, że ja czegoś nie rozumiem a nie Ty. Używasz dowolnych desygnatów zdania, wedle tego jak Ci się podoba. Zarzucasz mnie własnym poglądem na świat, który a priori zakłada mi jakąś wine lub głupote, przyware, abyś to Ty się poczuł lepiej gdy przyznam Ci rację. Jesteś przykładem tego, jak nie używać języka i przykładem tego jak można wykorzystywać ekwiwokacje i inne błędy logiczne, aby ubiec oponenta i zyskać dla siebie pozorną aprobate. Wachlujesz sobie swoje ego moją osobą, "bardzo mi przyjemnie".
To ty również wkleiłeś odpowiedź na cały ekran. Jesteś odporny na wszelką krytyke, bo nie sprawia Ci ona zawodu. W twojej krainie droga Alicjo, wystarczy przestawić wektor o 180 stopni.
cyjanobakteria, 8 lutego 2021, 01:06
Jestem odporny na krytykę czepialskich żółtodziobów, która po mnie spływa jak po kaczce, którą wyłowiono z wraku Deepwater Horizon.
Napisałeś, że to nie ma sensu w kontekście ewolucji (it doesn't make sense) dwa razy, więc opowiedziałem, że ewolucja nie musi mieć sensu i podałem przykłady. Kapish? A jeżeli nie to miałeś na myśli, to może przećwicz te twoje ekwiwokacje.
Mam wywalone na to komu przyznasz rację i do tej pory nie zwracałem na ciebie szczególnej uwagi. Może nie czytaj tyle poezji i Pisma Świętego, bo od tego nadinterpretowania tekstów miesza ci się w głowie, a jeszcze jesteś młody.
ex nihilo, 8 lutego 2021, 01:18
Został taki zaprojektowany, nazywa się tygrys:
Wersja biała też istnieje (nie jest to albinos):
Do bieguna nie dolazł, pewnie za zimno mu było (rozumiem go), niech miśki marzną.
Qion, 8 lutego 2021, 11:56
Na chwilę obecną jest to rzeczywiście największy problem, gdyż działalność człowieka wpływa na klimat znacznie szybciej niż zwiększona aktywność wulkaniczna w przeszłości rozłożona w czasie na tysiące lat. Zdaniem Stephena Hawkinga Ziemia przestanie być przydatna do życia dla ludzi już za około 600 lat, jeśli radykalnie nie zmienimy swoich przyzwyczajeń.
Jednak w zamierzchłych czasach gdy na Ziemi istniały tylko organizmy jednokomórkowe, to właśnie sinice/cyjanobakterie, kolizje z kometami/asteroidami, wulkany, aktywność Słońca były głównymi czynnikami kształtującymi klimat na Ziemi. Jeśli chodzi o pochłanianie CO2, to najważniejszą rolę odegrały właśnie sinice, dzięki którym obecny klimat na Ziemi nie przypomina tego na Wenus.
peceed, 8 lutego 2021, 14:54
Ziemia jest coraz bardziej przyjaznym miejscem dla ludzi. Bezprecedensowy postęp w ciągu ostatnich dwóch wieków.
A Hawking może teraz występować gościnnie w "Opowieściach z Krypty", a nie bawić się w futurologa o horyzoncie 600 lat