Podwodne posiedzenie
Rząd Malediwów planuje podwodne posiedzenie, podczas którego zostanie podpisany dokument dotyczący zmniejszenia emisji dwutlenku węgla. Prezydent Mohamed Nasheed i jego gabinet zanurkują 17 października.
Doradca prezydenta powiedział BBC, że forma działania jest może dosyć rozrywkowa, ale przesłanie jak najbardziej poważne. Rosnący poziom mórz stanowi zagrożenie dla ok. 1200 nizinnych koralowych wysp, które gdy obecny trend się utrzyma, znikną pod wodą. Mniej więcej 80% archipelagu Malediwów znajduje się mniej niż metr nad poziomem morza, dlatego obawy mieszkańców nie są bynajmniej nieuzasadnione. Uważają oni, że gdy ich kraj w pełni odczuje skutki topnienia czap lodowych na biegunach, dla innych nacji także już będzie za późno.
Podczas posiedzenia ministrowie będą się porozumiewać za pomocą gestów oraz wodoodpornych pisaków i tablic. Repertuar sygnałów dostępnych dla nurków jest ograniczony, dlatego liczba poruszanych zagadnień również będzie zawężona. Urzędnicy zaapelują jednak do wszystkich narodów – tych biednych i tych bogatych – by traktowały zmianę klimatu poważnie.
Trening odbyli już wszyscy ministrowie poza jednym, który ze względu na chorobę wykluczającą nurkowanie nie mógł towarzyszyć im podczas prób w bazie wojskowej.
W dniu zero prezydent Nasheed, będący licencjonowanym nurkiem, weźmie udział w podwodnej konferencji prasowej. Malediwscy urzędnicy podpiszą dokument, który trafi na wokandę podczas grudniowej konferencji ONZ-etu w Kopenhadze. Nowe porozumienie ma zastąpić Protokół z Kioto, wygasający już za 3 lata, bo w 2012 r.
Komentarze (2)
waldi888231200, 7 października 2009, 11:03
litości, jakiej klasy jest ta informacja.
Dzisiaj rano Pan Prezydent Polski Lech Kaczyński tuż po przebudzeniu z troski o środowisko naturalne nalał wody do wanny o 3st zimniejszej niż zwykle.
I chwała mu za to , niestety ten jednostkowy gest poza pokazaniem możliwości ochrony klimatu, znacząco na niego nie wpłynie.
wilk, 7 października 2009, 18:13
Ech, jak ja nie cierpię tych bzdur z CO2 i zmianą klimatu... Popadanie w skrajności, bo jak nie Ziemia nagle stanie się płonącą drugą Wenus, zaleją nas oceany z roztopionych czap lodowych (które są w większości pod wodą, więc znając choć podstawy fizyki wiemy, że ich roztopienie nie podniesie poziomu wód), że będzie widać tylko Everest (co jest absolutną bzdurą, bo poziom wód może podnieść się maksymalnie tylko tyle, że najwyżej nam Mazury trochę podtopi), to popadnie w skrajność w kolejną epokę lodowcowa. Nie wiem czy to tak trudno zrozumieć, że planety, tym bardziej z tak bogatym biosystemem, nie są tylko kawałkiem skały w Kosmosie i ciągle podlegają dynamicznym procesom. Tyle, że te procesy trwają tysiące lat, a nasze istnienie na Błękitnej Planecie, to ledwie pyłek.
http://img75.imageshack.us/img75/7490/carbon20tax.jpg
http://www.eioba.pl/a102199/ocieplenie_klimatu_mit_obalony
i setki innych materiałów
PS. Pomysł jest dobry, tylko wykonanie złe, bo tych wszystkich panikarzy powinni na stałe utopić.