Hybrydy tańsze niż tradycyjne samochody
Z najnowszych badań wynika, że utrzymanie samochodu z silnikiem hybrydowym jest tańsze niż pojazdu wyposażonego tylko w silnik benzynowy. Może się to okazać poważnym argumentem, który zachęci konsumentów do zwrócenia większej uwagi na pojazdy napędzane tradycyjnym paliwem i prądem.
Samochody z silnikami hybrydowymi kosztują więcej w salonach sprzedaży, a nikt dotychczas nie przeprowadził badań, które wskazywałyby czy poza czystszym środowiskiem, użytkownik zyska też bardziej wymierne korzyści.
Firma IntelliChoice przeprowadziła takie badania i dowodzi, że w ciągu pięciu lat lub przejechaniu 70 000 mil (112 500 km) koszt zakupu droższego auta się zwraca. Od tej pory użytkownik zaczyna oszczędzać.
Podczas badań wzięto pod uwagę następujące czynniki: utratę wartości samochodu, koszt paliwa, koszt utrzymania samochodu, koszty napraw, ubezpieczenia i podatki. Okazało się, że czynnikami, które działają na korzyść samochodów hybrydowych są: mniejsza utrata wartości pojazdu, niższe koszty napraw i utrzymania, niższe koszty paliwa.
Należy wziąć przy tym pod uwagę, że badany był rynek amerykański, na którym ceny tradycyjnych paliw są znacznie niższe, niż na rynku polskim. W naszym kraju zakup samochodu hybrydowego może więc okazać się jeszcze bardziej korzystny.
IntelliChoice zbadało 22 samochoody z silnikiem hybrydowym. Najbardziej korzystnym zakupem okazał się wybór Toyoty Prius. Całkowity pięcioletni koszt użytkowania pojazdu hybrydowego wynosi w jej przypadku poniżej 20 000 USD, podczas gdy koszt użytkowania porównywalnych modeli tradycyjnych to 33 305 USD.
James Bell z IntelliChoice poinformował, że każdy z badanych modeli hybrydowych wypadł w swojej klasie znacznie lepiej niż odpowiadające mu modele tradycyjne.
Komentarze (14)
mikroos, 12 stycznia 2008, 20:11
Przyznam się, że po poprzedniej dyskusji dopiero teraz przeczytałem naprawdę uważnie ten artykuł (co nie oznacza, ze robię to po raz pierwszy w ogóle) i zacząłem go analizować. Nasuwa mi się kilka uwag:
1. "Podczas badań wzięto pod uwagę następujące czynniki: utratę wartości samochodu, koszt paliwa, koszt utrzymania samochodu, koszty napraw, ubezpieczenia i podatki." W tym momencie wracam do naszej dyskusji w innym wątku: zasadniczy koszt ekologiczny Priusa opiera się głównie na kosztach wynikających ze stopnia skomplikowania produkcji oraz kosztach utylizacji i znacznie mniejszym możliwym przebiegu tego samochodu. Tego w tym raporcie nie uwzględniono, a z punktu widzenia ekologii ma to ogromne znaczenie, w przeciwieństwie do spojrzenia użytkownika, który auto złomuje i ma spokój. Poza tym w temacie kosztów napraw należy pamiętać, że Toyoty (nawet spalinowe) są przecież synonimem jakości i bezawaryjności, a więc spora część oszczędności przypada nie tyle na inny typ napędu, co na sam fakt, że to Toyota.
2. "utrzymanie samochodu z silnikiem hybrydowym jest tańsze niż pojazdu wyposażonego tylko w silnik benzynowy." - ciekawe, co z dieslami. Nie mówię, że sytuacja miałaby wyglądać diametralnie inaczej, ale warto by było to także sprawdzić.
3. "mniejsza utrata wartości pojazdu" - myślę, że auto tak naszpikowane elektroniką zacznie się szybciej psuć (w końcu to dodatkowe elementy do naprawiania) szybciej niż np. inne Toyoty (znane poniekąd z bezawaryjności), ale nie przesądzam tego. Za to na pewno dojdzie kwestia wymiany akumulatora, który po paru latach trzeba by wymienić dla zachowania jego efektywności. To moja subiektywna opinia, ale sądzę, że Prius będzie tracił na wartości szybciej, niż inne Toyoty, gdy ludzie dostrzegą te wady.
A na dokładkę znacznie szacowany jest znacznie mniejszy możliwy przebieg takiego auta w porównaniu do "normalego" samochodu - zakładając, że prawdziwe jest szacowanie żywotności Priusa na 109 000 mil, to takie auto po 7-8 latach należy wymienić - zostają tylko dwa lata oszczędzania. Oszczędzamy (opierajac się na danych z artykułu) w porównaniu do normalnego auta jakieś 6,65 tys. USD (bo przez pierwsze 5 lat oszczędzamy 13,3 K USD), a i to uwzględniając brak zużywania się baterii (czyli brak spadku oszczędności w czasie)!! Tymczasem koszt ekologiczny utylizacji Priusa jest o 20 000 USD wyższy w porównaniu do klasycznego auta. Oczywiście nie jest on ponoszony bezpośrednio przez użytkownika, wiec ten ciągle będzie zachwycony swoim nowym autkiem - tylko niestety zakład utylizujący niestety nie do końca, więc koszt ekologiczny jest wyższy. Zakładając, że w czasie żywotności normalnego auta (ok. 300 000 km) zużyć musimy prawie dwa Priusy, oszczędność znika, bo oszczędzamy jakieś 13 000 USD, a tracimy 20 000 USD. A do tego należy jeszcze doliczyć różnicę ceny pomiędzy Priusem (i to kupionym dwukrotnie), a klasycznym autem spalinowym, która siłą rzeczy musi być większa ze względu na zastosowany napęd. Tymczasem o ile pamiętam Prius był reklamowany przede wszystkim jako auto przyjazne środowisku, a jak się okazuje może to być głęboką manipulacją.
To dość skomplikowane, więc mogłem się gdzieś machnąć - proszę mnie poprawić, jeśli się mylę.
4. "Należy wziąć przy tym pod uwagę, że badany był rynek amerykański, na którym ceny tradycyjnych paliw są znacznie niższe, niż na rynku polskim. W naszym kraju zakup samochodu hybrydowego może więc okazać się jeszcze bardziej korzystny." - niewąpliwie jest to prawda, ale z drugiej strony sam samochód też jest u nas znacznie droższy, niż w USA. Niektóre auta można sprowadzić do Polski nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych taniej, gdy sprowadza się je z USA, więc różnica cen jest kolosalna (każde 10 000 zł to z grubsza licząc 2 500 litrów ropy, czyli jakieś 50 000 km przebiegu auta hybrydowego).
Pofatygowałem się nawet i sprawdziłem te dane. Opierając się na danych z innego artykułu w Kopalni: "Toyota sprzedaje hybrydowego Priusa w cenie 22-23 tysięcy dolarów (60-63 tysięcy złotych).". Obecny kurs dolara to z grubsza 2,42 zł, a więc cena "spada" do 53 tys. zł. Tymczasem w Polsce (wg strony: http://www.toyota-radosc.pl/index.php?ID=1000572&id_obj=3074147 - pierwszy z brzegu dealer Toyoty znaleziony na Google) kosztuje ona 102 000 zł. CZTERDZIEŚCI DZIEWIĘĆ TYSIĘCY ZŁOTYCH różnicy. Czyli kolejne 49 000 zł straty, na dodatek poniesione niemal dwukrotnie częściej, bo auto trzeba częściej wymieniać.
waldi888231200, 15 stycznia 2008, 23:29
Pomyśl - każdy samochód ma akumlator i sposoby jego utylizacji są już opanowane.
Elektrownie nocą sprzedają prąd za granice po ułamku grosza za 1kW a smród ze spalania węgla zostaje u nas plus za dnia trzeba spalić benzynę , tymczasem z ten prąd można zmagazynować np.w elektrolicie do akumlatorów nie mówiąc o grzaniu ciepłej wody czy choćby produkcji tlenu do atmosfery.
Nawiasem mówiąc największym dobrem ludzkości jest tlen bo bez niego wszelkie paliwa sensu nie mają a i życie bez niego nie istnieje (przynajmniej w powszechnym znaczeniu tego słowa) 8)
mikroos, 15 stycznia 2008, 23:40
No, prawda - ale co z tego? Różnica w cenie utylizacji wynosi 20 000 USD mimo to, bo to jednak zupełnie różne typy akumulatorów. To suche liczby, nie polemizuj z tym gdybyś był tak uprzejmy, skoro nie masz własnych wiarygodnych danych.
Dobra, wszystko wygląda pięknie - tylko skąd wziąć akumulatory na tyle pojemne, pozbawione efektu pamięci, ładujące się tak szybko jak zbiornik na benzynę, nietoksyczne w bezpośrednim kontakcie i oczywiście tanie? Poza tym przy obecnej technologii produkcji energii elektrycznej w Polsce to właściwie nie robi większej różnicy, czy uwalniasz ją z węgla, czy z benzyny - i tak, i tak produkujesz mnóstwo spalin, właściwie te z węgla są jeszcze gorsze.
Niekoniecznie. Weź sobie elektrownie fuzyjną lub nawet klasyczną atomową - nie potrzeba jej tlenu, bo nie zachodzi żadne spalanie.
waldi888231200, 16 stycznia 2008, 00:11
Myśl , a nie popieraj wysanych z palca opracowań zwalczających postęp a napiasanych za splamione krwią pieniądze. (chyba że ci za to płacą).
znowu nie czytasz uważnie, więc powtórze : Wał generatora w elektrowni nie może się zatrzymać bo się złamie pod własnym ciężarem!!!!!!! nawet zwolnić nie może bo rozsynchronizuje sieć musi więc pracować a na magazynowanie energi jest cała noc 8 godz. razy wiele akumlatorów tak że na cały dzień energii wystarczy poza tym mogą być stacje gdzie wymieniaja całe zestawy w 5 minut tylko kwestia rozwiązania standardu takiego pakietu.
A tak to musimy spalić węgiel i benzynę a odpady wciagnąć w płuca co jest o wiele groźniejsze niz papierosy bo oznacza palenie przez 24h i to dorośli i dzieci oraz zwierzęta (czyste samobójstwo albo ludobójstwo i to w imię interesu paru gości od kopalin kiedy oni wreszcie to zrozumieją???) (człowiek wykonuje na dobę gdzieś 20 000 oddechów).
Tak , to zacznij już się uczyć fuzyjnego oddychania, bo przy 16% tlenu w powietrzu ludzie padają jak muchy.
TLEN JEST NAJWIĘKSZYM WSPÓLNYM DOBREM LUDZKOŚCI I JEDNOCZEŚNIE NAJMNIEJ SZANOWANYM BO JEST ZA DARMO (do czasu, jak go zacznie brakować. PATRZ torebki z tlenem w japoni).
mikroos, 16 stycznia 2008, 00:23
Hihi, czyli jak zawsze: "pozjadałem wszystkie mózgi, co mnie obchodzą specjaliści" ;D uwielbiam Cię, waldi ;D a moje pole morfogenetyczne zazielenia się na Twój widok
Eeee, ale po co? Znacznie łatwiej skonstruować elektrownie pompowo-szczytową... Tanio, prosto, ekologicznie i bez toksycznego elektrolitu... Ehhh, inżynier...
Ty chyba nigdy nie trzymałeś akumulatora w rękach? Jak sobie wyobrażasz wymianę tak wielkiego akumulatora o takiej masie? I jak sobie wyobrażasz konstrukcję samochodu, który przy zachowaniu walorów estetycznych umożliwia taką wymianę akumulatora o tak dużych rozmiarach? Jak stworzysz standard (czyli także standardowy wygląd i kształt) akumulatora, gdy każdy producent chce produkować samochody o unikalnym wyglądzie? I po co samochód ma przewozić tak wielką dodatkową masę? To nieenergooszczędne.
Ale ja powtarzam mimo to: przy elektrowni fuzyjnej lub klasycznej atomowej nie masz problemu ze spadkiem ilości tlenu.
A o limitach CO2 kolega kiedyś słyszał? Od tego już bardzo blisko do opłat za tlen, właściwie jedno wynika z drugiego.
I mówi to wielki wróg wielkich korporacji ;D chyba gdzieś tu komuś umknęło, że ktos to zrobił dla czystej kasy ;D
waldi888231200, 16 stycznia 2008, 02:43
mikroos, 16 stycznia 2008, 03:18
Teraz przechodzisz granicę śmieszności. Sam jeszcze jakąś godzinę temu pisałeś o tym, że trzeba by wykorzystać obecne elektrownie, by przechowywać energię, która i tak będzie wykorzystywana. Tyle, że Ty proponowałeś toksyczny elektrolit. Ja proponuję nieszkodliwą wodę, a skoro robię to ja, to nie może to być dobre i trzeba to skrytykować cudo!
No i właśnie o to chodzi. Zazdroszczę talentu do odwracania kota ogonem i unikania odpowiedzi albo opluwania wszystkiego, co Tobie nie pasuje. Tu naprawdę trzeba mieć talent, nie każdy umie tak w sobie stłumić zdrowy rozsądek i wściekle atakować wszystko, co w danej chwili jest niewygodne, nawet gdy konkretne dane mówią inaczej.
No to albo porusza się bardzo wolno, albo bardzo kiepsko przyśpiesza i do tego szybko się zużywa - w zależności od tego, jakie dobierzesz mu stałe przełożenie. Gdyby to było takie proste - wyprodukować auto bez skrzyni - już dziś spalinowe by tak miały.
Ale z elektrycznym
Ale z akumulatorem.
Jasne, tylko ciekawe jak w taki sposób stworzyć np. osobne auto dla dużych rodzin, dla singli i autobusy, wszystko na identycznych podzespołach.
Produkowane z dodatkiem takiej ilości chemikaliów i ze zużyciem takiej ilości energii, że koszt ekologiczny przeważa korzyści.
Ach, Jetsonowie normalnie ;D I wszyscy będą szczęśliwi, nie będzie chorób ani ludzkiej głupoty ;D
No więc po co marudzisz, że tlen jest niby darmowy, jak nie jest? Po co się pienisz, skoro zaraz potem sam sobie przeczysz?
Co nie zmienia faktu, ze japoński tlen w woreczkach był produktem czysto komercyjnym. Tymczasem Tobie nikt nie każe mieszkać w Krakowie, mamy dobę globalizacji i możesz sobie nawet zamieszkać na Tahiti jeśli masz ochotę.
Ale co to ma za znaczenie? Rozmawiamy teraz o sprzedawaniu tlenu w woreczkach
waldi888231200, 16 stycznia 2008, 06:14
To jest stary pomysł i na dużą skalę, stacjonarny , wysokonakładowy ( to jest elektrownia) i się nie przyjął, a od krytyki jestem daleki widzę tylko że można by rozwiązać ten problem w inny bardziej praktyczny sposób.
Nadwyżki produkcji prądu sa nocą, a za dnia jest go tyle ile trzeba albo za mało (jest droższy), stąd w dzień mamy słońce i perspektywę dla rozwoju alternatywnych lub małych ekologicznych źródeł energi turbiny wodne np. 20kW, wiatraki (mają prąd jak wieje wtedy ładują pakiety akumlatorów - najwżniesze mogą tę energię sprzedać).
Falowniki , czyli przetworniki częstotliwości (czysta elektronika)
Silniki elektryczne mają bardzo wysoką sprawność (3fazowe) dużą żywotność a do tego takie kopyto że silnik spalinowy jest bez szans.
Tylko 3 % energi zawartej w paliwie idzie na przyspieszanie reszta jest stratą (słownie trzy procent to mniejsza sprawność niż żarówki wolframowej ;D)
Pomyśl silnik spalinowy 130KM (100kW) razy 0.03 daje 3 kW silnik elektryczny dajmy cztery silniki po 2kW a gwarantuję że zapadniesz się w fotel na 5 sek i będziesz miał setkę na liczniku(o ile gumy wytrzymają ;D) do tego elektronika pilnuje trakcji, hamowania ,obciążenia, kontroluje laserem powierzchnię przed kołem i odpowiednio usztywnia zawieszenie (żadne wpadanie koła do dziury w drodze) , kalkuluje kąt podejścia (wzniesienia), sprawdza dystans do samochodu z przodu, systemy nawigacji i łacza internetowe sprawdzają drogę przed pojazdem (ewentualne korki, zatoory) dynamicznie dobierając trasę objazdu , zamawiając ładowanie akumlatorów lub wymianę, razem z tym co ma być podane w tej knajpo-stacji w trakcie wymiany akumlatorów, odzyskuje energię hamowania, dynamiczne zderzaki poduszki zewnętrzne wystrzeliwane po ustaleniu nieuchronności zderzenia pojazdu, o cichosci jazdy zupełnie innym przestrzennym wnetrzu nie wspomnę .... czujesz to , czujesz ogarniasz wyobraźnią.
Tylko blok akumlatorów jest uniwersalny reszta to wolna amerykanka producentów, finezja rozwiazań ,sterowania i konstrukcji.
nieograniczone show które udzieli się innym branżom (skok technologiczny) , pojazdy do poruszania się po pustyniach, stacje bezobsługowe na sacharze ładujęce ze słońca . Tysiące kilometrów zielonych upraw , parki rozrywki , czyste powietrze i tyśiące ludzi odkrywających w zorganizowany sposób swoje możliwości a może i kontakt z innymi bardziej zaawansowanymi cywilizacjami. Czujesz to, ogarniasz wzrokiem wyobraźni....
Zwróciłem tylko uwagę że już zaczynamy płcić za powietrze do oddychania, absurd goni absurd.
To tutaj jestem potrzebny, skoro się tu urodziłem.
8)
mikroos, 16 stycznia 2008, 23:55
Bo wytwarzanie każdego dobra (czy będzie to prąd, czy zupka chińska) jest tańsze, gdy jest scentralizowane.
Oj, zakup własnego akumulatora przez każdego obywatela byłby bez porównania droższy. Koszty osiągnęłyby ekstremum, na dodatek każdy miałby w domu bombę chemiczną, która uwolni całą swoją zawartość w razie pojedynczego pożaru. Jakże zabawne, że nie zwraca na to uwagi nasz największy tutejszy obrońca środowiska!
O, a to jest ciekawostka dla mnie, że się nie przyjął. Zapewne budowane elektrownie pompowo-szczytowe to moje złudzenie? I zapewne powiesz mi, że na świecie pełno jest farm akumulatorowych, gdzie na powierzchni całych hektarów stawia się akumulatory przechowujące wytworzoną nocą energię w postaci elektrolitu?
Tyle, że zanim będziemy w stanie wytworzyć 100% energii ze słońca, minie trochę czasu. Jeszcze przez długo, długo będzie tak, że elektrownia będzie miała małą możliwość zmiany ilości produkowanej energii i trzeba coś z tym zrobić, żeby wykorzystać nocne nadwyżki.
Ale wciąż jest to to samo stałe przełożenie, a jako inżynier powinieneś doskonal wiedzieć, że każdy silnik ma pewne optimum, przy którym osiąga maksimum mocy oraz drugie, w którym ma maksimum momentu obrotowego. Im mniej biegów, tym mniej takich maksimów (w przeliczeniu na ilość obrotów wału, czyli ilosc wytwarzanej energii na każdym biegu) i przez to mniej elastyczny silnik. O przeciążeniach na wale napędowym nawet nie mówię.
Czuję, ale to można bez najmniejszego problemu osiągnąć przy zasilaniu tej elektroniki z silnika spalinowego. To, o czym tu piszesz nie wynika w żaden sposób z faktu, że koła są zasilane prądem elektrycznym.
To ja powtarzam pytanie: jaki jest sens, żeby w takim np. autobusie w czasie jednego postoju wymieniać kilkadziesiąt akumulatorów? Całkowicie niepraktyczne.
Nie, nie płacimy za powietrze do oddychania, tylko za sprytny produkt komercyjny z dobtą otoczką marketingową.
Skąd wiesz, skoro nigdy nie byłeś nigdzie indziej? Może przydałbyś się bardziej na Mazurach? Tego nie wiesz.
waldi888231200, 19 stycznia 2008, 03:59
Tak, tak dopóki monopolistą nie zostaniesz potem hulaj dusza, a i innych trzeba blokować .
Ten scentralizowany przemysł ma tylko jeden cel rozwaić inne i przejąć kontrolę.
W tym określonym przypadku jest droższe i mniej przydatne.
Każde auto pod twoim blokiem zawiera taką bombę ;D masz zadziwiającą zdolność mydlenia (dużo lepszą niż szare mydło). 8)
Poczytaj o falownikach wektorowych i przestań opowiadać bzdury innym. Twoje wywody pasują do silnika spalinowego a mówimy o elektrycznym.
Tyle że przy wykonaniu elektrycznym jest to banalne i bez mechaniki.
Szkoda że jako przykładu nie użyłeś czołgu.
Chyba oczywistym jest że jak napędy będą elektryczne (czytaj tanie) a źródłem zasilania będzie energia z nocnej nadprodukcji (czytaj bezczelnie tania) to transport przejmą samochody osobowe i taksówki (góra busiki) krążące po mieście.
Mną sie możesz przestać martwić. ;D
mikroos, 19 stycznia 2008, 11:30
I to jest twój najsilniejszy argument? Dlaczego znowu nie operujesz liczbami i faktami, tylko spekulujesz? Skoro masz tak przytłaczającą rację, to napisz wreszcie coś konkretnego, bo od paru miesięcy przychodzisz, opluwasz, a konkretów nie wklejasz nigdy.
To teraz jeszcze porównaj sobie jej pojemność.
Ale ciągle pozostaje kwestia przeciążeń na wale, którą najłatwiej usunąć stosując najprostszą nawet skrzynię biegów. To takie zabawne, że gdy mowa o elektrowniach, to wystawianie wału na przeciążenia jest najgorszą zbrodnią, a w samochodzie można go katować ile się chce.
Ale w przypadku silnika spalinowego także nie jest skomplikowane.
Ależ absolutnie nie, autobus jest tu świetnym przykładem. Sam mówiłeś o produkcji standaryzowanych pakietów baterii.
Jasne, a ulice będą kilkuwarstwowe, żeby pomieścić wszystkie auta.
Oj, wręcz przeciwnie, ja się zaczynam martwić coraz bardziej.
waldi888231200, 24 stycznia 2008, 19:59
Proszę bardzo, przykład: scentrolizowaną produkcję to już mieliśmy tylko ty byłeś za mały żeby to pamiętać: DDR - trabanty i wartburgi, Polska wegiel, mięso, masło,traktory a inni inne dobra. Dopiero jak się zaczęło walić to Polacy zaczęli sami produkować Maluchy które tak drożały i wymagały asygnat że znów były dla wybrańców. Inny przykład : dlaczego najpopularniejszy na świecie system operacyjny jest tak drogi??
Dlaczego samochód po wyjechaniu z salonu sprzedaży traci na wartosci 20%?? Szłyszłeś kiedyś takie pojęcia jak: maksymalizacja zysku albo udział w rynku albo monopol albo koncesja, z czym ci się to kojarzy??
Benzyna wybucha a jednak sa stacje i baki , ba nawet gaz w bagażniku pod ciśnieniem 10 bar , to żaden argument.
Słyszłeś pojęcie rozruch elektrowni , to wtedy właśnie co kilkanaście godzin ruchu usuwa się kolejne podpory a ten wał to są dziesiątki ton blachy i drutu a w samochodzie przy falownikach wektorowych takie rzeczy są banalną sprawą już obecnie dawno rozwiazaną.
Do tego każde koło ma odrębny napęd więc słowo wał nalezy zamienić na cztery wałki i to krótkie.
Chcesz przez to powiedzieć że bak autobusu jest taki sam jak samochodu osobowego?? w autobusie będzie trzeba 5 pakietów standardowych i odzysk energi hamowania.
W stanach już są.
(poczytaj o falownikach wektorowych to bardzo przydatne urządzenia)
mikroos, 24 stycznia 2008, 20:12
Ale czym innym jest sprzedaż w ustroju komunistycznym, gdzie robi się takie rzeczy poniżej kosztów, a czym innym w kapitalizmie, gdy wyprodukowane dobro musi się zwrócić. Nie porównuj tego, bo to nie ma najmniejszego sensu.
Chwila moment. Ty chyba nie rozróżniasz kosztów produkcji od kosztu produktu. Ja nigdzie nie napisałęm, że monopol jest dobry. Jest wyraźna różnica pomiędzy centralizacją, a monopolem, bo nie każda centralizacja jest monopolem.
Jak to dlaczego? Bo popyt na rynku wtórnym kształtuje się tak, a nie inaczej, i nikt nie chce płacić więcej. Samym kupcom za to dziękuj, a nie producentom.
Ale w przypadku benzyny poza wyciekiem konieczne jest bezpośrednie źródło ognia, w przypadku elektrolitu sam wyciek jest niezwykle groźny.
Nie. Chcę powiedzieć, że możesz podjechać na tę samą stację i zatankować takie same paliwo. Nie ma innej benzyny dla samochodu i dla autobusu. A Ty proponujesz różne pakiety baterii.
Zgadzam się co do odzysku. Ale uparcie będę twierdził, że stworzenie wystandaryzowanych baterii po pierwsze ogromnie podniesie masę pojazdu (zobacz sobie, ile waży najprostszy UPS do komputera), po drugie ciężko by było stworzyć taki moduł, który byłby łatwy do (de)montażu, a do tego pasujący do wymagań każdego producenta.
Dużo tańszy pod tym względem jest wydajny transport publiczny.
waldi888231200, 10 kwietnia 2008, 12:17
No to do zobaczenia w autobusie. 8)