Przeszczep nerki z nowotworem
Chirurdzy z Maryland School of Medicine Uniwersytetu w Baltimore chwalą się sukcesami w dziedzinie przeszczepiania nerek z usuniętymi masami nowotworowymi pacjentom ze schyłkową niewydolnością nerek. Dotąd leczono w ten sposób 5 osób, u żadnej nie doszło do rozwoju nowotworu (Journal of the British Association of Urological Surgeons).
Amerykanie zdecydowali się na to ryzykowne przedsięwzięcie, ponieważ czekając na nerkę od innego – zdrowego - dawcy, ludzie ci mogli umrzeć. Przed operacją zarówno dawca, jak i biorca zostali poinformowani o wykryciu guza. Dzięki temu obie strony miały świadomość zagrożeń, w tym wznowy choroby.
Transplantacja nerki żyjącego dawcy, w której wykryto masę nowotworową, jest kontrowersyjna i obarczona wysokim ryzykiem. Niedobory organów od zmarłych dawców i ryzyko zgonu w czasie oczekiwania na przeszczep popchnęły jednak 5 par biorców i dawców do podjęcia decyzji o operacji po wykryciu w nerkach tych drugich niewielkich guzów – wyjaśnia urolog doktor Michael Phelan.
Po pobraniu nerki umieszczono w lodzie, a następnie chirurdzy usunęli wszelkie ślady guzów – były to masy o rozmiarach od 1 do 2,3 cm; 3 złośliwe i 2 łagodne. Jeden pacjent zmarł w niepowiąznym ze sprawą wypadku. Pozostali czterej mają się dobrze i przeżyli już, odpowiednio, od 9 do 41 miesięcy. Cały czas są objęci kontrolą lekarską.
Komentarze (4)
wilk, 7 grudnia 2009, 17:04
Dziwne, bo chyba posiadanie nowotworu dyskwalifikuje bycie biorcą organów, a tutaj wręcz wszczepia się go gratis (ok, masa została usunięta, ale sami lekarze jak widać biorą możliwość jego rozwoju). Albo źle mi się wydaje. Jakkolwiek ciekawe co na to ubezpieczyciele?
mikroos, 7 grudnia 2009, 17:10
To jest zawsze kwestia porównania ryzyka i korzyści. Jeżeli pacjent i tak, i tak umrze bez nerki, wg mnie powinien mieć prawo do otrzymania nawet nerki potencjalnie zajętej przez nowotwór.
sensitize, 7 grudnia 2009, 18:30
To dawca był chory na nowotwór a nie biorca, jednak faktycznie w teorii powinien być zdyskwalifikowany jako dawca.
Jednak moim zdaniem po całkowitym usunięciu komórek nowotworowych ryzyko powinno być minimalne, bardziej obawiałbym się o życie dawcy niż biorcy, bo nie dość że był chory to jeszcze pozbawiono go nerki.
mikroos, 7 grudnia 2009, 21:03
Siłą mu tej nerki nie pobrano. Skoro się zgodził, widocznie wiedział, co robi.