Jako pierwsi zademonstrowali uczenie jednokomórkowego organizmu
Francuscy naukowcy jako pierwsi wykazali, że pozbawiony układu nerwowego jednokomórkowy organizm - śluzowiec Physarum polycephalum - jest zdolny do uczenia, a konkretnie do habituacji.
Wg nich, rzuca to nieco światła na ewolucję zdolności do uczenia, nawet przed pojawieniem się układu nerwowego i mózgu. Rodzi też pytania dotyczące zdolności uczenia skrajnie prostych organizmów, takich jak bakterie i wirusy.
Rozpoczynając badania, Francuzi wyszli od założenia, że jednokomórkowe organizmy także muszą się przystosowywać do zmian w środowisku. Czy potrafią się zatem uczyć? Bakterie przejawiają, oczywiście, umiejętność adaptacji, ale trwa to parę pokoleń i stanowi raczej wynik ewolucji. Romain P. Boisseau, David Vogel i Audrey Dussutour z Centrum Badań nad Poznaniem Zwierząt (CNRS) postanowili więc znaleźć dowód na uczenie jednokomórkowego organizmu - śluzowca P. polycephalum, który zamieszkuje cieniste, chłodne obszary i jest obdarzony zadziwiającymi umiejętnościami (rozwiązuje np. labirynty i unika pułapek).
Podczas 9-dniowego eksperymentu naukowcy stykali 2 grupy P. polycephalum z gorzką, ale nieszkodliwą substancją: jedną z chininą, a drugą z kofeiną. By dostać się do źródła pokarmu, trzeba było pokonać zaimpregnowany nią mostek. Grupa kontrolna przebywała "czysty" mostek.
Początkowo oporne, z czasem śluzowce stopniowo stwierdzały, że związek jest nieszkodliwy i coraz szybciej pokonywały pokryte nim obszary. Po 6 dniach zachowywały się tak samo jak grupa kontrolna. Po kilkakrotnym wystąpieniu danego bodźca (gorzkiej, ale nieszkodliwej substancji) przestawały na niego reagować, podlegały więc habituacji.
Po 2 dniach niestykania się z goryczą, wróciły do pierwotnego zachowania, czyli nieufności. Co istotne, śluzowce przyzwyczajone do kofeiny były nieufne w stosunku do chininy, a habituowane pod kątem chininy "nie dowierzały" kofeinie. Oznacza to zatem, że habituacja dotyczyła jednej konkretnej substancji.
Komentarze (1)
tempik, 28 kwietnia 2016, 14:48
no to jestem na poziomie śluzowca jedząc słone ciągle podnosi się u mnie próg słonosci i musze solić więcej, z kawą niestety mam to samo. ale zjawisko ma też plusy, mieszkałem kiedyś na ulicy koscielnej i walenia w dzwony zupełnie nie rejestrowałem i nie pamietałem, zupełnie podświadomie ignorowałem te dzwięki. obecnie te same dzwięki po długiej przerwie prawie dobijają u mnie do granicy bólu.