Szkoda pieniędzy na suplementy diety
Specjaliści uważają, że powinniśmy przestać marnować pieniądze na suplementy diety czy multiwitaminy, które nie tylko nie przynoszą żadnych korzyści, ale mogą też zaszkodzić. Takie zalecenie znalazło się w nocie edytorskiej do artykułów opublikowanych w najnowszym numerze Annals of Internal Medicine.
Artykuły dotyczyły dwóch nowych badań klinicznych oraz przeglądu 27 starszych badań przeprowadzonych przez U.S. Preventive Services Taks Forces. W czasie żadnego ze wspomnianych badań nie znaleziono dowodów, by codzienne przyjmowanie multiwitamin bądź minerałów zapobiegało czy spowalniało rozwój chorób związanych ze spadkiem zdolności poznawczych czy chorób chronicznych, takich jak nowotwory lub choroby serca. Autorzy artykułów podkreślają, że apel o niemarnowanie pieniędzy dotyczy przede wszystkim osób, u których nie występuje niedobór składników odżywczych, czyli większości osób przyjmujących suplementy.
Badanie po badaniu pokazuje, że przyjmowanie suplementów nie przynosi żadnych korzyści, a mimo to ludzie spożywają ich coraz więcej - mówi profesor medycyny i epidemiologii Edgar Miller z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Jego zdaniem duża część osób przyjmuje suplementy i multiwitaminy z powodów czysto psychologicznych. Wiedzą, że źle się odżywiają, więc usprawiedliwiają swoje postępowanie przyjmując sztuczne dodatki.
Najnowsze badania nie tylko potwierdziły brak korzyści z przyjmowania suplementów i multiwitamin. Badania prowadzone na dziesiątkach tysięcy osób sugerują, że beta karoten, wytamina E oraz - prawdopodobnie - duże dawki witaminy A mogą zwiększać śmiertelność w populacji.
Suplementy i multiwitaminy są coraz bardziej popularne w USA. Na początku lat 90. ubiegłego wieku przyjmowało je 40% mieszkańców tego kraju. W połowie ubiegłego dziesięciolecia odsetek ten wzrósł do około 50%. Szczęśliwie po doniesieniach o możliwym związku z nowotworami płuc i zwiększonym ryzykiem śmierci spadło spożycie beta karotenu i witaminy E. Jednak inne suplementy i multiwitaminy sprzedają się wyśmienicie. W 2010 roku Amerykanie wydali na nie 28 miliardów dolarów. Nic zatem dziwnego, że producenci przekonują społeczeństwo, że współczesna dieta nie zapewnia wszystkich składników odżywczych. Przemysł próbuje stworzyć wrażenie, że brakuje nam niektórych składników, ale zrandomizowane badania wykazują, że nie mamy braków i nie odnosimy korzyści ze spożywania suplementów - zauważa profesor Miller.
Podczas wspomnianych na wstępie licznych badań wzięto pod uwagę dane 450 000 starszych osób. Nie znaleziono dowodów, by suplementy miały korzystny wpływ na występowanie nowotworów i chorób serca. W pierwszym z nowych badań uczestniczyło 6000 mężczyzn w wieku 65 lat i starszych. Osoby te przez 12 lat codziennie spożywały suplementy i witaminy, w tym A, witaminy z grupy B, C, E i beta karoten. Po zakończeniu badań zdolności poznawcze i pamięć językowa tych osób w niczym nie różniły się od uczestników, którzy przyjmowali placebo. W czasie drugiego z nowych badań postanowiono sprawdzić, czy przyjmowanie dużych dawek multiwitamin i minerałów zapobiega atakom serca, udarom i śmierci u 1700 osób, które już wcześniej przeszły zawał. Po pięciu latach okazało się, że nie ma żadnej różnicy pomiędzy grupą badaną a grupą kontrolną, która nie przyjmowała suplementów.
O możliwym szkodliwym wpływie niektórych witamin i suplementów pisaliśmy już przed sześcioma laty.
Komentarze (49)
juen, 18 grudnia 2013, 07:55
witam. a jak to sie ma np. do witaminy c. przeciez powszechnie wiadomo, ze wzmaga odpornosc, szczegolnie przydatna w okresie zimy...
chyba, ze to tez mit?
TrzyGrosze, 18 grudnia 2013, 08:44
Hi,hi, nie mają niedoborów, bo przyjmują.
thikim, 18 grudnia 2013, 08:49
Słuszna uwaga
Co do witaminy C to przecież ktoś kto je owoce i tak dostarcza jej dużo. W naturalny sposób człowiek dostaje ją w dużych ilościach.
pogo, 18 grudnia 2013, 08:51
Witamina C jest o tyle bezpieczna, że organizm - podobno - potrafi się pozbyć jej nadmiaru. Oczywiście to pozbywanie się też ma swoje granice wydolności.
Nie wiem czy z tą odpornością to mit czy też nie... Witamina C na pewno nie jest jedyną substancją poprawiającą odporność, więc pewnie zupełnie sama nic nie pomoże... Ale to tylko tak na moje wyczucie - ja się na tym nie znam
A na poprawienie odporności to jeszcze bardziej polecany jest tran. Kumpel twierdzi, że działa. Ja uważam, że i bez niego nie mam co narzekać
TrzyGrosze, 18 grudnia 2013, 09:18
Odporność szwankuje, kiedy organizm jest osłabiony. Setki przyczyn. W składnikach pokarmowych obowiązuje zasada najsłabszego ogniwa: organizm niedomaga gdy mu "czegoś" brakuje. Może to być wit.A,B,C i tak do końca alfabetu.
Wit.C jest enzymem, biorącym udział w bardzo dużej ilości reakcji chemicznych w organizmie, dlatego jej niedobór szybko skutkuje tzw spadkiem odporności.
Mariusz Błoński, 18 grudnia 2013, 10:17
Co do witaminy C, to coś takiego pisaliśmy kiedyś: http://kopalniawiedzy.pl/witamina-C-przeziebienie,3010
dajmon, 18 grudnia 2013, 10:51
TrzyGrosze, proszę Cię, nie wciskaj ludziom ciemnoty, wit. C nie jest enzymem.
U zdrowych ludzi bez niedoborów witaminy C, suplementacja nią nie ma sensu (odnośnie zachorowań na tzw. przeziębienie).
TrzyGrosze, 18 grudnia 2013, 11:14
Upss... chyba chciałem napisać katalizatory, ale mechanizm ich działania i tak wykracza dalej.
Rowerowiec, 19 grudnia 2013, 11:53
Jak ja nie lubię generalizowania i słów "przeciętny człowiek" itp. Widzieliście kiedyś przeciętnego człowieka?
Ja jako że uprawiam sport, to muszę się suplementowac, bo przetwarzam całą masę chemii w organizmie. Zażywam głównie minerały takie jak potas magnez. Czasami gdy nie mam czasu zjeść zróżnicowanego posiłku, wtedy biorę multiwitaminę. Na opakowaniu jest wyraźnie napisane "nie stosować jako substytut zróżnicowanej diety" To jest absurdalne. Zróżnicowana dieta przecież dostarcza nam większość witamin i wtedy taka multiwitamina jest niepotrzebna.
Napisano to po to, żeby ludzie nie żarli samych witamin. Zawsze znajdzie się jakiś głupek, który będzie żarł same czipsy, popijał colą i jeszcze multiwitaminą. Pewnie o to w tym chodzi.
Witaminy należy zazywać z głową. U mnie pełnia rolę "awaryjnego zasilania", wtedy kiedy wiem, że nie jadłem wartościowego żarcia. A czasem każdemu się zdarza.
radar, 19 grudnia 2013, 13:59
Nie jest też przypadkiem tak, że suplementacja witaminami jest nawet gorsza? Był taki artykuł na kopalni. Dostarczając witaminy organizmowi zwalniamy go z obowiązku syntetyzowania go w układzie pokarmowym przez co zmienia się nam struktura flory bakteryjnej (chociaż w świetle niedawnego artykułu ta zmienia się dość szybko i potrafi dostosować).
TrzyGrosze, 19 grudnia 2013, 19:16
Ja tam łykam. Jak dziewczyna patrzy na moją 'aptekę', to twierdzi, że jej chorowita babcia ma mniejszą.
Akurat mnie, przekonują wyizolowane badania na pojedyńczych składnikach, a nie metaanalizy na populacji "przeciętnych ludzi".
No ale na samej "zróżnicowanej diecie" (bez sterydów oczywiście), mięśnie nie urosną, a ja je do tego 'zmuszam' już kilka lat.
(jeszcze nie świecę )
Astroboy, 20 grudnia 2013, 14:21
TrzyGrosze, może zamiast dużej 'apteki' lepsza duża kuchnia? Polecam Ci dobre leczo (ja oczywiście robię bezmięsne; ale wariantów można wiele) - wiesz, że papryka nawet duszona pięknie odda całe spektrum vit. C? Pigułka to już dużo mniej... O czarnych porzeczkach i dobrym winku już nie warto wspominać (a jednak!). Moja apteczka jest skromna: ot magnez (kawa, oj kawa!), B12 i kwasy omega.
Myślałem, że masz nieco więcej lat. Ale może ważniejsze pytanie: jesteś szczęśliwszy? Taką jest Twoja dziewczyna? Naprawdę sądzisz, że to jest bezpieczne dla Twojego zdrowia? Mój tytoń to czysta natura, ale hardcorowe szlaki w Tatrach jeszcze robię (w moim wieku - sic!).
Mariusz Błoński, 20 grudnia 2013, 14:46
Ja tam niczego nie łykam, a kawę pijam i biegam (chociaż ostatnio mam przerwę). Co do łykania i uprawiania sportu, to można pobrać poradnik MKOl dotyczący żywienia sportowców (http://bieganie.pl/uploads/fredzio/odzywianie_compendium_1.pdf). Wygląda na to, że sportowcom wcale suplementy nie są potrzebne do szczęścia.
Astroboy, 20 grudnia 2013, 14:55
Mariusz, mnie daleko do sportowca. W moim wieku znajomi kuśtykają na roraty. Chociaż mam znajomego - sporo starszego ode mnie, który w zeszłym roku podchodził na Mont Blanc. B12 z kwasami tylko z tego powodu, że nie jem mięsa. Co do magnezu muszę się może zastanowić.
Edit: z kuśtykaniem trochę przesadziłem.
Do Trzy grosze jeszcze (w kwestii zróżnicowanej diety) - próbowałeś połączyć może kiedy pestki dyni ze strączkowymi? Mam setki (działających) pomysłów (i większe setki takich niezbyt Ale lubię kuchnię).
kitt94, 20 grudnia 2013, 14:57
A co powiecie na temat suplementacji magnezu? Miewam skurcze w nodze, które ponoć są wynikiem jego niedoboru. Zażywać tabletki?
Astroboy, 20 grudnia 2013, 15:04
Mniej kawy i papierosów, wystarczy.
Jeśli nie palisz i nie pijasz kawy, to porozmawiaj z żoną/teściową/mamą itp. na temat gotowania.
No chyba, że nadużywasz seksu (sperma zawiera tego naprawdę sporo).
Mariusz Błoński, 20 grudnia 2013, 17:06
IMHO, jeśli są objawy i są rozpoznane jako niedobór, to pytanie należy kierować do lekarza. Bo może wystarczy dieta, a może kilka zastrzyków.
TrzyGrosze, 20 grudnia 2013, 18:09
Natura dała nam TYLKO szczupłą sylwetkę. Nieliczni ją utrzymują do póżnego wieku (jako taki efekt estetyczny), większość jednak obrasta w tłuszcz, co daje fatalny efekt wizualny. Sześciopak na brzuchu i 42 w mym bicu, przy 12% fatu, nie czyni Mojej J szczęśliwszą, ale daje jej "drobną" satysfakcję w sezonie.
-dynia jest blokerem DHT, więc podnosi testo i dla pakerów jest cacy, strączkowe z inhibitorami trypsyny i niepełnym aminogramem, są be.
- siłka jest możliwa, wskazana i DAJE efekty również w średnim wieku, więc z szacowaniem lat, możesz mieć rację.
-jeść dla smaku? To niezdrowe!!!
@ Mariusz
MKOL, Mkaolem, ale jak myszka Miki, zanim się utopi, będzie pływała 17min dłużej, bo napiła się wywaru ze Szczodraka Krokoszowatego, to sportowcy od razu go pałaszują. Jak inne badania wykazały, że Kozieradka zwiększa beztłuszczową masę ciała trzody chlewnej, to siłka również ją zjada.
To był mały przykład z ziółkami. Takich doświadczeń są setki, a sport tylko na nie czeka.
Tak samo, jeżeli po wypiciu Wąkroty Azjatyckiej myszka 2x szybciej przelatuje labirynt i żyje 2x dłużej, to dlaczego tego nie łykać? Czekać, aż telewizja śniadaniowa wylansuje, a sejm nakaże?
Astroboy, 20 grudnia 2013, 18:12
Po takiej wypowiedzi muszę niestety dokonać ekspiacji; i przeprosić nawet za wcześniejszesze słowo 'niestety'. I właściwie biję już głową o kant pieca (oj, ma swoją masę!). Oj, głupi ja, bicz po plecach!, głupi... Lekarz jest jedym lekiem na wszelkie zło - oj, boli.
TrzyGrosze, może Twoja J nie widzi jednak tego, co jest?
Co do dyni i strączkowych szukasz jednak dziury w całym. Mam przejść całkowicie na chemię?
Ale wiesz doskonale, gdzie to mam.
Moja J (druga bodaj) - fck, może to była K? - miała też wątpliwości. Kolejne J, K, L, M ... mówiły jednak inaczej.
Edit: TrzyGrosze, "drobnostka" wysławiana przez KOGOŚ w Tobie może być jednak objawem dużo większej "drobnostki" w tym kimś. Ale nic nie sugeruję...
Wiesz, najważniejsze, jak się CZUJESZ. Ja się czuję dobrze, i moja (na jutro umówiona) Dama ma podobne zdanie (po dwóch wcześniejszych spotkaniach).
TrzyGrosze, 20 grudnia 2013, 18:37
Dyniowe nasionka jak najbardziej!
Hedonizm kulinarny: ja już naprawdę ten problem mam za sobą. Kiedyś smaczne było synonimem zdrowego, teraz....śmiech na sali.
ps
(tak na ucho, to też nie pierwsza moja literka, ale to też nic wyjątkowego).
Astroboy, 20 grudnia 2013, 18:43
Z hedonizmem to mnie ubodłeś. Całkowicie nie w tym rzecz. Przecież doskonale wiesz, czego dowozić może zwykłe ziarenko dyni. Ale, kurka, lubię te ziarenka, podobnie jak oliwki.
TrzyGrosze, 20 grudnia 2013, 19:06
Jesteś jednak kulinanym hedonistą. Gdybyś je jadł bo są zdrowe, wtedy byłbyś rozsądnym konsumentem.
Astroboy, 20 grudnia 2013, 19:10
Dobra, niech Ci będzie. Jem, bo lubię, ale znam umiar. Znam też głodówki. Próbowałeś kiedyś? Staram się regularnie (raz na miesiąc, dwa) robić głodówkę trzy- lub czterodniową. Stresu nie ma, bo jest krótka. Nie trzeba jakichkolwiek przygotowań.
Edit: ALE SĄ zdrowe!!! Nie przejadam się nimi.
TrzyGrosze, 20 grudnia 2013, 19:31
Jednak jesteś świadomym konsumentem!
Szacun za te głodówki. Znam, znam i wartość. Nie wchodząc w szczegóły biochemii ( np aktywacja szlaku AMPK), mądry człowiek musi trochę pogłodować.
Półtoradobowych, mam na liczniku ponad miesiąc.3 dniowej nie dałem rady.
Te głodówki, to efekt znajomości prac dr Wiśniewskiej-Roszkowskiej, czy jest inna przyczyna motywacji?