Ekstrema pogodowe a plony zbóż
Ukazały się wyniki pierwszych badań, których autorzy próbują w skali globalnej ocenić wpływ zmian klimatycznych na produkcję zbóż. Naukowcy wzięli pod uwagę 16 zbóż i 177 krajów oraz sprawdzili, jak na ich produkcję wpłynęło około 2800 ekstremami pogodowymi (susze, powodzie, fale upałów itp.), której miały miejsce w latach 1964-2007.
Okazało się, że ekstrema pogodowe powodują utratę 9-10 procent plonów. Jednak utrata ta nie jest równomierna. Najbardziej cierpi... najwyżej rozwinięte rolnictwo. W Ameryce Północnej, Europie i Australii straty sięgają średnio 20%. Odkryliśmy, że takie wydarzenia jak susze znacznie zmniejszają plony, a ich wpływ jest większy w krajach bogatszych - mówi współautor badań Pedram Rowhani z Sussex University. Częstotliwość występowania i intensywność susz wzrośnie w najbliższej przyszłości. Musimy dostosować do tego nasze rolnictwo, inaczej będziemy ponosili jeszcze większe straty - dodaje uczony. Jego słowa znajdują potwierdzenie w badaniach. Okazało się bowiem, że o ile przed połową lat 80. ubiegłego wieku średni ubytek plonów z powodu suszy wynosił 6,7%, to w ostatnich latach wynosi on już 13,7%. Analizy wykazały też, że po suszy rolnictwo bardzo szybko odzyskuje dawną produktywność.
Jednym z najbardziej zaskakujących odkryć było spostrzeżenie, że bardziej zaawansowane rolnictwo cierpi bardziej z powodu susz i fal upałów, niż rolnictwo w krajach mniej rozwiniętych. Niewykluczone, że ma to związek ze skalą i metodami uprawy. Na przykład w Ameryce Północnej zboża, z których produkuje się chleb, i metody ich uprawy, są bardzo ujednolicone na olbrzymich obszarach, jeśli więc nadejdzie susza, to wszystkie te obszary cierpią - dodaje Corey Lesk z kanadyjskiego McGill University. W krajach rozwijających się na uprawy składają się niewielkie pola, na których rosną różne zboża. Jeśli nadejdzie susza, to niektóre z tych roślin mogą ucierpieć, ale inne ją przetrwają - dodaje Lesk. Ponadto, jak zauważa, rolnicy w krajach rozwiniętych najczęściej nie są zależni od tego, co sami uprawiają i mają dostęp do ubezpieczeń. Tak więc dla nich najlepszą strategią jest maksymalizacja zbiorów, a nie minimalizacja ryzyka - stwierdza Lesk.
Komentarze (1)
Jajcenty, 8 stycznia 2016, 11:31
Dostęp do ubezpieczeń, dobre sobie. Stawki ubezpieczeniowe są zależne od ryzyka, w efekcie końcowym i tak straty pokryje farmer. Przypadki graniczne to: stawka za ubezpieczenie od powodzi dla pól położonych na terenach zalewowych, albo ubezpieczenie od uderzenia obiektu kosmicznego, popularne po panice związanej z deorbitacją Mira.
Maksymalizacja zbiorów służy zmniejszeniu udziału kosztów stałych o ile wolno produkować ile się chce, a to nie zawsze jest prawdą.