Afryka może mieć własny synchrotron
Profesor Herman Winick, znany fizyk z Uniwersytetu Stanforda i SLAC National Acelerator Laboratory mówi, że jesienią bieżącego roku może zapaść decyzja o budowie pierwszego afrykańskiego synchrotronu. Jeśli popatrzymy na światową mapę synchrotronów zauważymy, że tutaj nie ma żadnego - mówi uczony wskazując na Afrykę. Obecnie na świecie pracuje ponad 50 tego typu urządzeń. Bardzo ważne, by Afryka miała synchrotron, dzięki czemu zdolni zmotywowani afrykańscy naukowcy mogliby pracować nad kwestiami biomedycznymi i środowiskowymi, które są szczególnie ważne w tamtym regionie - stwierdza Winick. Uczony jest członkiem 15-osobowego komitetu, który skupia specjalistów z Afryki, USA i Europy. W listopadzie w siedzibie europejskiego synchrotronu ESFR w Grenoble odbędzie się spotkanie, w którym udział wezmą przedstawiciele wszystkich afrykańskich krajów,. To właśnie na nim ma zapaść decyzja o budowie synchrotronu.
Profesor Winick ma nadzieję, że afrykański synchrotron będzie wzorowany na pracach prowadzonych w Jordanii. To właśnie Winick jest jednym z autorów pomysłu zbudowania synchrotronu na Bliskim Wschodzie. Do idei tej udało się namówić 9 krajów, które potrafiły przezwyciężyć dzielące ich zwykle różnice, zebrały pieniądze i przy wsparciu UNESCO stworzyły SESAME (Synchrotron-light for Experimental Science and Applications in the Middle East). Urządzenie zacznie działać już w bieżącym roku.
Winick ma nadzieję, że proponowany przezeń „African Light Source” skorzysta z doświadczeń SESAME. Chodzi o to, by zebrać zainteresowane kraje i podjąć się wspólnej odpowiedzialności za projekt. Mówimy o kwocie rzędu 200 milionów dolarów - mówi uczony. Pytany jednak o ramy czasowe, stwierdza, że najpierw musiałby sprawdzić, ile zostało mu jeszcze życia. Myślę, że potrzeba na to co najmniej 10 lat, mam nadzieję, że nie 15 - stwierdza i dodaje, że rozmy o SESAME rozpoczęły się w 1997 roku, a w 18 lat później synchrotron zostanie uruchomiony.
Na spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego wystąpił też Antonio Jose Roque da Silva, dyrektor brazylijskiego synchrotronu LNLS. Był to pierwszy synchrotron na półkuli południowej. Wkrótce zostanie zastąpiony nowym urządzeniem – Siriusem - którego budowa rozpoczęła się w grudniu. Gdy użytkownicy naszego synchrotronu nauczyli się z nim pracować, zaczęli domagać się nowego urządzenia. Jego wpływ na brazylijską naukę jest olbrzymi - mówi da Silva. Obaj uczeni podkreślają też, że budowa takich urządzeń jak synchrotrony w uboższych regionach świata jest koniecznością, by uchronić tamte rejony przed drenażem mózgów. Młodzi zdolni naukowcy wyjeżdżają bowiem z krajów i regionów, w których nie mogą się rozwijać.
Komentarze (1)
thikim, 5 marca 2015, 20:29
To bardzo dobrze że Afryka będzie miała swój afrykański synchrotron wybudowany w związku z pomysłami Amerykanów.
Powinna też mieć swoje własne władze działające zgodnie z pomysłami Amerykanów.