Mężczyźni są szczęśliwsi od kobiet
Na późniejszych etapach życia kobiety stają się statystycznie bardziej nieszczęśliwe od mężczyzn, mimo że startują z wyższego poziomu zadowolenia – twierdzą Anke Plagnol z Uniwersytetu w Cambridge oraz Richard Easterlin, ekonomista z Uniwersytetu Południowej Kalifornii (Journal of Happiness Studies).
Badacze wykorzystali reprezentatywne dane z kilku dekad. Zależało im na określeniu wpływu zawiedzionych nadziei i niespełnionych marzeń na ogólne poczucie dobrostanu. Amerykanie podkreślają, że oczekiwania dotyczące sukcesu mogą się różnić w pokoleniach wzrastających w innym czasie i warunkach (np. wśród współczesnych 30-latków i osób przeżywających młodość w dobie wielkiego kryzysu). Ponadto dane uzyskiwane w różnych przedziałach czasowych pochodzą najprawdopodobniej z prób o innym "składzie" demograficznym.
Podczas analiz kontrolowano kilka czynników, m.in.: pokolenie (przedwojenne, wyż demograficzny, pokolenia X oraz Y itp.), rasę oraz wykształcenie. Okazało się, że we wczesnej dorosłości kobiety są szczęśliwsze od mężczyzn, ale z czasem poziom zadowolenia obu płci się zrównuje, a potem (po 48. roku życia) przewagę zdobywają panowie. Wzorzec ustalony dla ogólnego zadowolenia z życia jest także dostrzegalny w podejściu do dwóch konkretnych dziedzin: finansów i rodziny.
Dzieje się tak, gdyż mężczyznom w większym stopniu udaje się zrealizować plany i marzenia. Oczekiwania obu płci odnośnie życia uczuciowego i rodzinnego są bardzo podobne. Aż 9 na 10 osób pragnie szczęśliwego małżeństwa/związku.
Dla mężczyzny najsmutniejszy okres przypada między 20. a 30. rokiem życia. Pokrywa się to najczęściej z czasem, gdy jest on samotny. Młodzi mężczyźni są też w większym stopniu niż młode kobiety niezadowoleni ze swoich zarobków. Nie są one gorsze, ale panowie po prostu więcej oczekują i dlatego boleśniej odczuwają rozdźwięk między pragnieniami a rzeczywistością.
Po trzydziestce sytuacja mężczyzn wydatnie się poprawia. Po 34. roku życia mężczyzna częściej jest żonaty niż statystyczna kobieta zamężna, a różnica ta z wiekiem tylko się pogłębia. Panowie są bardziej zadowoleni z życia rodzinnego, bo zwyczajnie je mają...
Z biegiem lat poprawia się sytuacja finansowa i siła nabywcza mężczyzn. Wtedy zaczynają się angażować w duże inwestycje, które w młodszym wieku pozostawały wyłącznie kwestią marzeń. Chodzi tu np. o domki letniskowe czy nowsze samochody. Easterlin zauważył w ramach wcześniejszych badań, że współczesne pokolenia są mniej zadowolone ze swojego stanu posiadania, mimo że mają więcej niż ich rodzice czy dziadkowie.
A oto trzy wymieniane przez Amerykanów przełomowe daty w życiu:
41 lat: wiek, w którym zadowolenie finansowe mężczyzn przewyższa zadowolenie kobiet;
48 lat: wiek, w którym ogólne zadowolenie z życia panów zaczyna być większe niż żeński odpowiednik;
64: przeciętny wiek, w którym satysfakcja z życia rodzinnego mężczyzn zaczyna być większa niż kobiet.
Komentarze (25)
inhet, 30 lipca 2008, 16:21
Interesowałoby mnie dociekanie przyczyn dalszych, bo te, które podano, to nie tyle przyczyny lepszego czy gorszego samopoczucia, ile właśnie skutki.
dirtymesucker, 30 lipca 2008, 16:35
chłop idzie na emeryturę, a baba dalej przy garach ;D
Ryba, 30 lipca 2008, 18:04
Problem polega na tym, ze przez wiekszosc zycia kobieta jest tak pochlonieta praca i prowadzeniem domu, wychowywaniem dzieci, ze kompletnie nie ma czasu na swoje pasje, rozwijanie zainteresowan. Mezczyzni bez znaczenia na wiek, wykonywana prace, obowiazki rodzinne, zawsze znajda na to czas, osiagajac swoje mniejsze czy wieksze cele zyciowe. Stad w wieku starszym mezczyzna odczuwa wieksza satysfakcje ze swego zycia, czuje sie dumny ze swoich osiagniec. W tym samym wieku kobieta orientuje sie, ze jej zycie uplynelo na dbaniu o innych nie robiac nic dla samej siebie. Oczywiscie sa to ogolniki i nie mozna tego odniesc do kazdego przypadku, ale takie odczucia ma wiekszosc znanych/obserwowanych przeze mnie starszych osob.
wtorek, 30 lipca 2008, 19:10
Tak to już jest kobiety maja młodość ( rządzą ;] ) , faceci starość, chyba sprawiedliwie podzielone
polinkap, 30 lipca 2008, 23:39
skoro z wiekiem ma być coraz gorzej to ja dziękuje..
Gość tymeknafali, 31 lipca 2008, 01:20
Nie wiem czy wypada mi to pisać... od dziecka jesteśmy uczeni żyć swojego rodzaju więzieniem, nie tylko mężczyźni, nie tylko kobiety:
albo w pogoni za pieniądzem, more power, itp... na resztę życia składa sie po prostu litania: Wyedukować się (na miarę możliwości), ślub, zrobić dzieci, wychować dzieci, zrobić w domu, posprzątać, ugotować... do każdego z punktów tej prokreacji dodał bym tutaj "TRZEBA".
A ja wam powiem że chciałbym zobaczyć jakąś alternatywę dla takiego życia, bez gonienia za pieniądzem, more power, będąc nihilistą życiowym, dzieci można mieć dopiero po 30 a nawet 40, bo przecież się nie śpieszy (w końcu chciałbym najpierw poznać wszystko) i bynajmniej nie mówię tu o jakiś szalonych imprezach, bo myślę że z jedną jedyną kobietą chciałbym iść przez życie, sprzątać można raz na jakiś czas, gotować wspólnie (tak samo jak obydwoje mogą chodzić do pracy i rozwijać się weń). I jeszcze jedna rzecz która mnie drażni na potęgę: Święta... nie cierpię pewnych aspektów świąt... takie myślenie (szczególnie starszych) z przedrostkiem "TRZEBA", robić przygotowania 2 dniowe do tego, piec, krzątać się po kuchni, robić i jeszcze koniecznie się denerwować i robić to kosztem snu. A w cholerę z tym, można się obejść bez 90% tego, spokojnie sobie po odpoczywać, a nawet nie obchodzić... ale to już jest kwestia myślenia... na to co zdążyłem zaobserwować, ogrom ludzi (spośród tych starszych szczególnie) są niewolnikami swojego myślenia. Tradycje i pewne schematy myślowe traktują jako mantrę zaciętej płyty bez przerwy powtarzanej w mózgu, która napędza do ciągle powtarzanego błędnego koła: "TRZEBA, TRZEBA, TRZEBA..." Gdyby potrafili wyjść poza to, stanąć z boku i zdystansować się do wszystkiego mogli by osiągnąć naprawdę ciekawe rezultaty.
Hmmm... czekam na polemikę moich słów, lub pytania.
inhet, 31 lipca 2008, 06:06
Jeśli znajdziesz dla siebie coś zamiast powielenia swoim życiem tego schematu, to się na pewno od niego uwolnisz. Ale musisz mieć coś "zamiast", sama negacja nie wystarczy.
waldi888231200, 31 lipca 2008, 09:29
I dlatego umierają wcześniej?? Bzdura. 8)
Gość tymeknafali, 31 lipca 2008, 12:01
Kiedy dostrzeżesz zbędność pewnych celebracji, zrozumiesz że nie jest to konieczne, kiedy będziesz chciał poznać prawdę i inaczej spojrzeć na życie, uda ci się to, to sam będziesz już na miarę możliwości, powoli szukać, własnej, alternatywnej ścieżki w życiu (nieschematycznej).
Umierają przez prowadzenie o wiele bardziej hedonistycznego trybu życia (papierosy, alkohol, niezdrowe jedzenie).
Jednak główną przyczyną szybszego umierania są różnice w anatomii, i nie tylko:
1. kobiety żyją dłużej ponieważ ze względu na budowę anatomiczną muszą mieć o wiele większą odporność na różnego rodzaju bakterie / wirusy, a co za tym idzie wiele lepiej sobie z nimi radzą w starości, są ogólnie odporniejsze. Poza tym prowadzą bardziej stabilny, zrównoważony styl życia.
2. Statystycznie rzecz biorąc jest więcej kobiet (stan feminizacji w Polsce wynosi 100 / 108, mogłem się pomylić w teorii, ale dane są poprawne, czyli na 100 mężczyzn przypada 108 kobiet, ale rodzi się więcej mężczyzn, lecz wielu z nich ginie w różnego rodzaju wypadkach, przez co znacznie zaniżają ogólną statystykę średniej życia mężczyzn. Wielu z nich umiera przez swój nieodpowiedni styl życia (w/w).
este perfil es muy tonto, 31 lipca 2008, 14:21
a ja myślę tymku że jak będziesz żył alternatywnie to po jakimś czasie zobaczysz że tak naprawdę powtarzasz pewien schemat,schemat człowieka żyjącego alternatywnie;ja tam myślałem że jestem inny od rodziców a jednak podobieństwo wychodzi
Gość macintosh, 31 lipca 2008, 14:44
Ale jak już pamiętasz o tych 2ch alternatywach to jest trzecia alternatywa:
3) pamiętanie o tych dwóch możliwościach a w sytuacji wyboru - mixujesz albo wybierasz - przypuszczam, że w momencie wyboru będzie to już tylko: (2)
TO nie jest, że taki jesteś.
Acrux, 31 lipca 2008, 16:02
Eee... pierdoły. Zwykłe dane STATYSTYCZNE:D
To wszystko wina facetów, po prostu! Po co wychodzić za mąż i użerać się z takim gościem przez resztę życia? Chyba tylko po to, żeby nie być samotnym...
Jak czytam np. to:
itd. to noramalnie... koniec. Jakby kobietom nie mogli dać żyć ;D. I jeszcze się ludzie dziwią...Gość macintosh, 31 lipca 2008, 17:05
Dodam: Zwykłe dane statystyczne.
Gość tymeknafali, 31 lipca 2008, 20:10
Zwykłe dane się nie biorą znikąd, statystyka wzięła się nie od tak sobie, ot by była, ale ciągnie za sobą jakieś wnioski.
Antyszwedzie... ja nie mówiłem o odruchach które ci towarzyszą, jak np. jesteś zmęczony, czy podobnych głupotach, tylko całych schematach myślenia, głupota która solidnie odbieramy od starszych, ich zachowania, myślenie, co nam później dostarcza cierpienia (tak samo jak im). Przykładem wręcz podręcznikowym i wbrew pozorom bardzo często spotykanym, jest taki syndrom sztokholmski z rodziców na dzieci. Np. tata wrzeszczał na dzieci, one to samo potem będą robić.
Załóżmy tak: Nie pisałem przykładowego systemu (schematu) myślenia alternatywnego, ponieważ właśnie byś mi to zarzucił
Ale zobacz.... załóżmy ze stworzysz własny schemat myślenia, a może nie schemat tylko kontrolowane, inteligentne myślenie (co bym bardziej popierał), to przy odpowiedniej wiedzy właśnie pozwoli ci być szczęśliwym, właśnie bez takich opcji jak w temacie posta. Oczywiście będziesz potrzebował silnej woli.
Gość fakir, 2 sierpnia 2008, 18:22
To czy się jest szczęśliwym czy nie, jest kwestią wyboru a nie sytuacji. Można się martwić, że szklanka jest do połowy pusta i cieszyć się, że jest do połowy pełna. Można się martwić, że się ma jedną nogę i cieszyć, że nie urwało obu. Nie wiem dlaczego więcej kobiet woli być na starość nieszczęśliwa. Może wtedy jest o czym myśleć i gadać. A może nie potrafią jak faceci cieszyć się nawet z tego, że obudzili się rano cali zażygani.
Gość tymeknafali, 2 sierpnia 2008, 20:14
Po części to masz rację. Oczywiście że masz wybór i to od ciebie wiele rzeczy zależy (ogrom również nie zależy od ciebie). Czy taki zażygany budzi się szczęśliwy... polemizował bym. Nie wszystko jest takie jednoznaczne. Wszystko ma wiele aspektów i wiele płaszczyzn.
Gość tymeknafali, 2 sierpnia 2008, 20:15
No chyba że trójkąt, on ma jedną płaszczyznę
Gość fakir, 2 sierpnia 2008, 22:34
inhet, 3 sierpnia 2008, 10:46
Hm, jeśli mężczyźni są szczęśliwsi, to dlaczego żyją krócej? Czyżby szczęście było szkodliwe dla zdrowia?
este perfil es muy tonto, 3 sierpnia 2008, 14:31
ciężko mi tymku pokapować twą koncepcję.mi się wydaje że nieszczęśliwy styl życia który krytykujecie wynika po części z pewnych "życiowych konieczności",a nie tylko z głupoty i niemożności dostrzeżenia alternatywy.
Gość tymeknafali, 3 sierpnia 2008, 15:56
Panowie i Panie, nie chciałbym być niegrzeczny, ale zaczynam się zastanawiać czy wy szkołę średnią macie ukończoną - to co wyżej napisałem (cytat) to jest zakres elementarny liceum (geografia) i to jest wiedza tak pewna i sprawdzona, że nie należy z nią polemizować:
Jeżeli dalej macie zastrzeżenia, to należy zajrzeć do podręcznika od geografii i/lub tablic geograficznych.
Ja bym stawiał że pije, bo nie potrafi sobie poradzić z trawiącymi go problemami (psychiką). Oczywiście nie przeczę, zapewne znajdzie się grupa lubiąca taki rodzaj "rozrywki".
Życiowych konieczności? Sprecyzuj proszę (podaj przykłady). Nikt do ślubu cię nie zmusi, masz wybory, alternatywy, możliwość poznania "innego świata, niż ten który ci dom daje (szkoła)". Mam tutaj na myśli oczywiście świat cywilizowany, i oczywiście znajdą się wyjątki od reguły.
Gość macintosh, 3 sierpnia 2008, 23:13
Można zarządzać procesem myślowym(jeśli ma się na prawdę turbo-nuklerane myślenie, to pojawiają się też myśli dodatkowe odpowiednio przeplatające tok). Mam słabą psychikę. Spotkało mnie kilka pozytywnych rzeczy, miałem zajefajne dzieciństwo. Dlatego mam do czego wracać. Słaba psychika to zawężone kategorie myślenia, lub niesamowicie silne ugruntowanie poglądy, które bez odpowiedniej dozy racjonalności i popędu do abstrakcji prowadzą do 'depresji'. Ci ludzie nie mają słabej psychiki(dla mnie słaba psychika to zapominanie o plusach dodatnich i nie wyciąganie wniosków z plusów ujemnych). Ci ludzie pragną szczęścia(kto wypił ten wie o co mi chodzi - jeśli nie jest osiągalne to można chociaż po nie sięgnąć) - wadą sięgania bez celu jest zapominanie o plusach(+/-) oraz zazwyczaj nie pamięta się 'tego co było naprawdę piękne' w przeżyciu alkoholowym(w znaczeniu "zalać się" i w znaczeniu "wypić").
Fatamorgana.
Pic na wodę.
Placebo.
:
-Podtrzymanie statusu w grupie(bywa się odrzucanym jeśli nie spełni się kryteriów "zajebistości") - ludzie temu ulegają, bo alternatyw niet. Zazwyczaj naśladuje się najpopularniejszych. Albo ma się tak zryty świat(praca wyniszczająca niezależne myślenie, nuda w pracy), że liczy się tylko przyjemność. A cały dzień jest wyczekiwaniem na odstępstwo(to jedynie znane). To nie słaba psychika - to zryty świat od podstaw, tacy ludzie nie znają planu B. Nie są w stanie o nim pomyśleć. Ale nie masz prawa nimi pogardzać, możesz ich zrozumieć(z mojego niedużego doświadczenia wynika, że mają świat silnie połączony z realem - uwikłani w paskudne sytuacje życiowe<lub nie, ale istnieje taka opcja, nie jest łatwo odłączyć się od reala, kiedy tylko w nim się istnieje - gdybyś urodził się 88 lat temu w faszystowskich Niemczech, na 99%, byłbyś zabójcą 10 Polaków i byłoby Ci z tym dobrze - tyle co do Twojej słabej koncepcji "słabej psychiki">)
w46, 4 sierpnia 2008, 09:12
To schemat który jest powielany z pokolenia na pokolenie z pewnymi zmianami wynikającymi ze zmian w otaczającym świecie. Postępujemy tak jak nasze otoczenie, w podobny sposób jak większość to naturalny sposób przystosowawczy.
Jeśli będziemy postępować inaczej będziemy postrzegani jako dziwni.
Oczywiście że można zmienić ten sposób myślenia jednak będzie to jak pływanie pod prąd (lub pod kątem ). Jednak wydaje mi się że obecnie schemat ten się zmienia, zaczynamy zauważać że wartości które są ważne tak naprawdę nie są najważniejsze, zaś inne dotychczas niedoceniane owszem.
Święta (nie cierpię tego określenia - zbyt komercyjne ) wyglądają często tak jak wyglądają ze względu na tradycję przygotowań do obchodów wydarzenia.
Jednak same przygotowania i cały szum z nimi związany przebija samą ich istotę, jeśli będą traktowane tak jak rocznica wystąpienia pewnego ważnego wydarzenia a nie jako okazję do obżerania się i robienia niepotrzebnych zakupów (aby było czym się obżerać ) to jest szansa odczucia ich sensu - pod warunkiem że ów wydarzenie, którego rocznicę obchodzimy ma jakieś dla nas znaczenie.
este perfil es muy tonto, 5 sierpnia 2008, 16:07
co do życiowych konieczności to duużo musiałbym pisać,ale chodzi mi o coś w stylu że np. kobiety są w pewnym momencie życia mniej szczęśliwe bo np. poświęciły całe życie opiece nad dziećmi które potem ją olewają.Albo np. ktoś ma lipną pracę ale jej nie zmienia;albo niechcący rodzi się komuś za wcześnie dziecko i jest nieszczęśliwy.Takie rzeczy nie wynikają tylko z głupoty,ale również po prostu z życia z którym nie zawsze można sobie poradzić,które jest skomplikowane,nie zawsze ma się siłę by wieść je wzorowo wedle złotych przepisów niektórych osób z tego forum.Nie lubię pewnych zachowań niektórych ludzi,czasem wydają mi się zbędnym gmatwaniem prostych spraw,często wynika to z irytującej głupoty,konformizmu,przejmowaniem się bardziej opinia innych niż własnym dobrem.Ale niektóre z nich próbuję zrozumieć,docenić a nawet dostrzec jakieś piękno w nieszczęściach innych.Myślę że dyskusja toczy się nieco w ten sposób że jedni(np. tymek) krytykują styl życia innych,podając jako wzór jakiś swój ideał życia,a niektórzy(np.ja)próbują obronić i doszukać się czegoś cennego lub usprawiedliwiającego w nieszczęśliwym życiu innych.