Stała forma po sodzie oczyszczonej
Jeśli tenisista spożyje rano w dniu meczu sodę oczyszczoną (wodorowęglan sodu), pozwoli mu to zachować dobrą formę po wysiłku. Zespół Chen-Kang Changa z National Taiwan College of Physical Education zauważył, że suplementacja NaHCO3 zapobiegała wywołanemu zmęczeniem obniżeniu możliwości u doświadczonych zawodników.
Tajwańczycy przeprowadzili badania na randomizowanej, podwójnie ślepej próbie. Dziewięciu ochotników losowano do grup i nikt nie wiedział, czy pije napój z sodą, czy placebo. Przed i po symulowanym meczu tenisiści brali udział w badaniu umiejętności sportowych. Oceniano regularność i dokładność forehandu, backhandu i serwisu z lewej oraz prawej strony kortu. W teście z wodorowęglanem sodu po symulowanym meczu utrzymały się [typowe dla danej osoby] parametry serwisu i forehandu. W grupie placebo odnotowano obniżenie formy.
W przyszłości Chang zamierza zbadać tenisistów wykonujących m.in. woleje (uderzenia piłki z powietrza przed uderzeniem o podłoże) oraz dropszoty (od ang. drop-shot – podcinanie piłki, by spadła tuż za siatką, gdy rywal znajduje się za linią końcową kortu). Tajwańczycy będą wtedy chcieli zmierzyć prędkość uderzenia.
Komentarze (29)
lucky_one, 26 października 2010, 15:18
Hehe, no proszę Zwykły proszek do pieczenia.. Byćmoże to cenna wskazówka również dla innych sportowców?
Jurgi, 26 października 2010, 16:17
Hm, używałem tego nieraz jako świetnego środka na zgagę i dolegliwości żołądkowe. Może warto sobie strzelić przed wysiłkiem? Bo to chyba nie ma skutków ubocznych?
waldi888231200, 26 października 2010, 18:22
Soda ma smak , placebo tez musiało go mieć (moze zaszkodziło grającym).
Jajcenty, 26 października 2010, 22:51
Polecałbym bardziej wodorowęglan amonu - śmierdzi moczem ale nie wprowadza sodu do organizmu. Zakładam, że istotne są aniony.
mikroos, 26 października 2010, 23:08
A co niby jest złego w dostarczaniu sodu do organizmu po intensywnym wysiłku? Po treningu organizm jest przeważnie odwodniony i wypłukany z elektrolitów, więc bardzo dobrze mu zrobi taka forma suplementacji (co zresztą widzę nawet u siebie).
Poza tym po stokroć wolałbym we krwi nieco więcej sodu, niż jonów amonowych, które są silnie neurotoksyczne.
Inna sprawa, że odkrycie jakoś mnie nie zaskakuje - alkalizacja organizmu po intensywnym wysiłku w oczywisty sposób pomaga. Wyniki badań wskazujące na skuteczność soli takich jak cytrynian sodu albo właśnie wodorowęglan sodu są dostępne od co najmniej kilku lat.
waldi888231200, 27 października 2010, 01:09
Masz rację , nalezy tylko pamiętać ze jeśli rozpuścisz go w wodzie o temperaturze pow. 60st (zalecałbym zimną wodę z filtra osmotycznego - tak robię i zyję) to będzie to ostatnia twoja szklanka w zyciu bowiem jednokierunkowo rozpada się na NaOH (pH ok 14) .
Równie niebezpieczne jest przechowywanie go w zasięgu słońca.
Co do ilości to pół małej łyzeczki od herbaty (sody oczyszczonej Polskiej produkcji) na szklankę zimnej wody (zasadzicy nie znosi trzustka, a na przeszczep nie ma co liczyć ).
lucky_one, 27 października 2010, 09:01
Zastanawiam się czy zamiast takich 'babcinych sposobów' nie lepiej jednak sobie łyknąć Isostara czy jakiś inny napój izotoniczny, który zawiera również inne elektrolity, a nie tylko roztwór sodu.
@Jajcenty - przychylam się do opinii mikroosa, tutaj zasadniczym czynnikiem aktywnym jest raczej właśnie sód, więc pozbawienie go zniweluje cały efekt. (Wodoro)węglan jest tylko nośnikiem.. Zapewnia dużą rozpuszczalność związku w różnych kwasach (w tym soku żołądkowym) z wydzieleniem CO2.
Z tym, że idąc tym tropem (NaHCO3 + HCl -> NaCl + H2O + CO2), może od razu sobie trochę soli wziąć? Ale dostarczymy wtedy do organizmu jonów chlorkowych, które chyba raczej pożądane nie są. Podejrzewam, że to właśnie jest zaleta pierwszego sposobu dostarczenia sodu (w postaci sody właśnie).
Zastanawiam się jeszcze czy najlepszym rozwiązaniem nie było by zastosowanie dwóch użytecznych grup tworzących cząsteczkę, a nie jednej aktywnej, a drugiej neutralnej jak w przypadku sody. Mam tu na myśli pirogronian sodu lub potasu. Sód/potas regulują przewodnictwo nerwowe i zapewniają dobrą rozpuszczalność tworzonej soli, zaś pirogronian z tego co kojarzę bierze udział w cyklu energetycznym i jest czymś lepszym niż glukoza (występuje w dalszym etapie cyklu Krebsa, czyli oddychania komórkowego).
Jurgi, 27 października 2010, 18:01
No to ja już dawno jestem zombie.
waldi888231200, 27 października 2010, 18:18
Papierki lakmusowe 10zł - zdrowie bezcenne.
JakinBooz, 27 października 2010, 20:43
Woreczek z kilkoma gramami soli kuchennej w wewnętrznej kieszonce spodni. Co 1h naślinić palec i włożyć do soli. Popijać obficie wodą. Po kilkugodzinnym wysiłku nawet nie będzie widać zmęczenia.
mikroos, 27 października 2010, 21:08
Chyba żartujesz. Pot to nie tylko chlorek sodu, to także choćby magnez, bez którego mięśnie nijak nie będą chciały pracować. Polecam sprawdzić w praktyce - uświadomisz sobie, że nie masz racji.
JakinBooz, 27 października 2010, 21:51
W praktyce czyli np jak?
mikroos, 27 października 2010, 22:00
W praktyce czyli zrób sobie choćby 100 km na rowerze tylko z solą, a potem porównaj to z czasem na 100 km z popijaniem kompletnego izotonika.
JakinBooz, 27 października 2010, 22:02
A czy może być maratonik może jakiś?
JakinBooz, 27 października 2010, 22:04
Albo dwa, żeby nie było, że jestem małostkowy.
JakinBooz, 28 października 2010, 11:21
Mikroos, czy byłbyś tak uprzejmy i ujawnił nam tajemnicę:
1. Jaki jest, przykładowo oczywiście, stosunek wagowy chlorku sodu do magnezu w pocie podczas wysiłku fizycznego?
2. Jak najlepiej dostarczać do organizmu magnez?
3. Jak stwierdzić naturalnymi metodami, że magnezu mamy za mało?
mikroos, 28 października 2010, 17:16
Trzy posty pod rząd mogą świadczyć tylko o tym, że uraziłem czyjąś dumę Ale to nawet dobrze, bo bardzo nie lubię wszechwiedzących teoretyków.
Dane dot. zawartości magnezu w pocie znajdziesz po minucie poszukiwań na Google'u: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/18156662. Co do formy podawania, najlepsza jest oczywiście dożylna, ale izotonik zawierający sól rozpuszczalną i dysocjującą w wodzie wydaje się optymalnym rozwiązaniem - w czasie wysiłku jest ona w zupełności wystarczająca (potwierdzone choćby rok temu w czasie jazdy na dystansie 300 km).
Pierwszym objawem niedoboru magnezu jest przeważnie pojawianie się skurczów lub drżeń, które bardzo często ustępują właśnie po podaniu magnezu. Często pojawia się także zmęczenie niewynikające bezpośrednio z wysiłku lub niewyspania. Również stwierdzone w praktyce, a jeśli nie wierzysz mnie, to zapytaj choćby lekarza albo zawodowego sportowca.
A to, czy przebiegniesz maratonik czy dwa, zależy od Ciebie - ważne, żebyś miał okazję przekonać się, że dostarczanie samej soli kuchennej na pewno nie da przy wielogodzinnym wysiłku tyle, co podawanie kompletnego izotoniku.
lucky_one, 28 października 2010, 17:39
Co do tego drżenia i skurczy to w pełni popieram - przy czym u mnie często występowały skurcze. Na szczęście ze względu na ten przykry fakt nauczyłem się likwidować każdy skurcz w ciągu kilku sekund poprzez odpowiednie ułożenie ciała - zwłaszcza ważne gdy łapie skurcz w mięsień dwugłowy uda. Jeśli nie rozprostuje się go w przeciągu jakichś 3-5s, to samemu można już później nie dać rady z bólu..
Zaś jeśli chodzi o bieganie (sam biegałem), to w zupełności wystarczy dystans półmaratonu. Przy 20km człowiek zaczyna być już solidnie wyczerpany, wypocony i ogółem sponiewierany Samego maratonu nie polecam bo zbyt niszcząco wpływa na organizm - wystarczą biegi na 20-30km (gwarantuję że między 16-tym a 30-tym km i tak będą niezapomniane przeżycia ).
JakinBooz, 28 października 2010, 17:59
Mikroos, jak sam widzisz stosunek sodu do magnezu w pocie to jak 1 do 700. Sam oceń więc Twą dygresję z magnezem. Nie umniejszam oczywiście roli samego magnezu. Jednak bez pozostałych jonów nie pobiegniesz/pojedziesz efektywnie. Wszystkie składniki są ważne.
Zwróć uwagę ile potasu wydziela się w pocie a ile jest go w suplementach. Domyśl się dlaczego.
W jednym litrze potu znajduje się ok. 7 gramów soli. A w izotoniku - sam wiesz po pijesz ( izo oczywiście:)).
Pojawienie się skurczów i drżeń jest nie tylko objawem braku magnezu.
Doradzasz abym zapytał lekarza... Zapewniam Cię, że nie mam z tym problemu.
Podsumowując, co taki mały szary maratończyk jak ja może wiedzieć o wysiłku fizycznym i jego podstawach medycznych w porównaniu do supersportowca na karbonowym ścigaczu popijającym izotoniki.
mikroos, 28 października 2010, 19:55
Co z tego, że w liczbach bezwzględnych tracisz magnez 700x wolniej, skoro na starcie też jest go znacznie mniej, a skład potu jest bardzo podobny do składu osocza (i tym samym utrata poszczególnych elektrolitów ujęta procentowo jest bardzo podobna)?
Czy ja gdzieś powiedziałem, że utrata sodu nie jest groźna albo że jest mniej groźna? Cała dyskusja zaczęła się od Twojego stwierdzenia, że można odnawiać tylko jony chlorkowe i sodowe, by uprawiać wysiłek w nieskończoność bez śladów zmęczenia. A ja Tobie powtarzam jeszcze raz: zrób prosty eksperyment i zmierz swój czas po samej soli kuchennej i po pełnym izotoniku, a potem sam sobie oceń, czy naprawdę poziom zmęczenia był równy.
JakinBooz, 28 października 2010, 20:27
Odpowiadając od końca:
Przeprowadzając trzy testy: sama woda, izotonik, woda lub izo z dodatkiem soli mamy zupełnie różne (między nami) rezultaty w poprawie wyników.
Napisałem, że po kilkugodzinnym wysiłku nie widać śladów zmęczenia a nie, że wystarczy sama suplementacja soli aby uprawiać wysiłek w nieskończoność.
Jeszcze raz: mam na myśli kilka godzin wysiłku jak np przebiegnięcie maratonu a nie bieganie w nieskończoność. Moje stwierdzenie nie kwalifikuje się nawet do biegu ultra czyli 7-8h.
Ponadto usiłowałem Cię sprowokować do poruszenia tematu gospodarki wodnej we kwi i w tkankach podczas długotrwałego wysiłku. Właśnie dla utrzymania tej równowagi sól jest kluczowa. Można by rzec, że zatrzymuje wodę we krwi ułatwiając transport pozostałych składników. Gdy organizm odwadnia się krew niejako gęstnieje i transport staje się wolniejszy, tętno przyspiesza. Suplementując sól, dostaje się ona do krwi, na zasadzie odwróconej osmozy zasysa wodę do układu krwionośnego i ułatwia krążenie. Dzieje się to kosztem wody z pozostałych części organizmu. Dlatego niezbędne jest zasilanie wodą a lepiej izotonikiem.
Z mojego doświadczenia wynika, że suplementacja soli w niskich temperaturach otoczenia jest zbędna. Najlepszy jest izo.
W wyższych temperaturach, powyżej 25 st. C, najlepsza jest woda + sól + izo.
Jednak wszystko zależy od indywidualnego składu potu, wilgotności, temperatury czy wytrenowania.
Zapewne podczas jazdy na rowerze ze względu na lepsze chłodzenie inny będzie skład optymalnej suplementacji niż podczas biegu.
Poza tym lubię biegać. Całkiem amatorsko. W październiku przebiegłem sobie np. dwa maratony. Połóweczki też kilka w roku z kolegami pobiegniemy. Maratony ze dwa trzy w roku. Coś tam utra. Ale przecież to pikuś przy wszystkowiedzącym supersportowcu na na karbonowyn ścigaczu.
Żartuję oczywiście
mikroos, 28 października 2010, 21:08
Ok, zwróć jeszcze tylko uwagę na jeden fakt: jeżeli wydalasz z siebie wszystkie elektrolity po równo, a potem odtwarzasz zawartość tylko jednego z nich (mam na myśli jeden kation - o dysocjacji na dwa jony oczywiście pamiętam), wówczas organizm pozwala sobie na utratę większej ilości wody. Efekt jest taki, że magnezu masz coraz mniej, a organizm nawet nie ma jak temu zapobiec, bo praktycznie wszystkie mechanizmy regulujące gospodarkę wodną i resorpcję jonów są oparte o zawartość sodu (i w mniejszym stopniu, jak doskonale wiesz, glukozy i mocznika). W ten sposób można baaardzo sobie zaszkodzić (ja u siebie spowolnienie odczuwam już po drugiej godzinie jazdy, a "nogi z waty" po maksymalnie trzech, kiedy nie odnawiam magnezu). I chyba tyle w temacie z mojej strony. Pozdrower
JakinBooz, 28 października 2010, 21:33
I dokładnie o to chodzi. Jak zauważyłeś też, koniec drugiej godziny ma istotne znaczenie. Po tym czasie zazwyczaj zaczyna się maraton. Jazda na rowerze jak napisałeś też. To może pochwalimy się skąd bierzemy magnez?
mikroos, 28 października 2010, 22:15
Mnie wystarcza właśnie izotonik. A jak mam ochotę, wspomagam się jeszcze kostką albo dwiema gorzkiej czekolady