Koniec przerwy w działalności
Po 1921 latach od zniszczenia przez erupcję Wezuwiusza na nowo otworzyły się podwoje pompejańskiego thermopolium – przybytku przypominającego dzisiejszy bar przekąskowy. Podczas 45-minutowej wycieczki współcześni zwiedzający będą mogli skosztować przysmaków starożytnych Rzymian, m.in. pieczonego sera z glazurą z miodu.
W ostatnią niedzielę (21 marca) odbyła się uroczystość dla 300 wylosowanych gości specjalnych. Właściwe otwarcie przewidziano w nieco późniejszym terminie. Poprzednim właścicielem biznesu, zanim popiół, lawa i pumeks zrobiły swoje, był najprawdopodobniej Vetutius Placidus. Jego imię i nazwisko widnieją na ścianie zewnętrznej baru – wyryto tam hasło wyborcze zachęcające przechodniów do głosowania właśnie na Vetutiusa Placidusa. Poza tym te same dane personalne odkryto na kilku znalezionych w thermopolium amforach.
Thermopolium to jedno z najlepiej zachowanych miejsc w Pompejach. W latach świetności wychodziło wprost na główną ulicę miasta - Via dell'Abbondanza. Przez lata było zamknięte, by zapobiec dalszemu zniszczeniu. Teraz, po zakończeniu prac rekonstrukcyjnych, zwiedzający zakosztują życia obywatela Rzymu sprzed niemal 2 tys. lat. Po wejściu ich oczom ukaże się ozdobna lada w kształcie litery L. To przy niej starożytni spożywali szybki "lunch". W blacie wydrążono cylindryczne otwory. Tkwiły w nich szklane dolia, słoje z pokarmami. W jednym z takich pojemników archeolodzy odkryli sporą liczbę monet (ok. 2-dniowy przychód). Naukowcy sądzą, że zostawił je tam właściciel, który liczył, że dzięki nim zachowa bogactwo, gdy kiedyś wróci do Pompejów.
Dania składały się głównie ze zbóż, warzyw, sera i ryb, z niewielkim dodatkiem mięsa. To była bardzo zdrowa oryginalna dieta śródziemnomorska – opowiada dr Annamaria Ciarallo, jedna z członkiń zespołu badającego Pompeje. Obywatele starożytnego miasta bardzo lubili jednak słodycze, np. ciasteczka mostaccioli. Wg pani doktor, Rzymianie często kupowali jedzenie na wynos.
W przybytku znajdowało się także triclinium, czyli sala biesiadna z sofami, gdzie chętni ucztowali w stylu greckim. Na jej ścianie stworzono malowidło przedstawiające gwałt na Europie, którego dopuścił się Jupiter pod postacią byka. W barze nie zabrakło też ogrodu wewnętrznego z własnym triclinium. Klientów chroniła tu przed prażącym słońcem pergola z krzewów winnych, a oczy cieszyły rabaty z ziołami używanymi w kuchni. Przy thermopolium wznosiło się domostwo gospodarza i jego rodziny oraz wsparta na kolumnach korynckich świątynia (larario).
Komentarze (0)