Tlenek węgla narkotyzuje mieszkańców miast
Ze względu na silne właściwości toksyczne bezwonny, bezbarwny tlenek węgla kojarzy nam się, zwłaszcza w sezonie zimowym, z hasłem "cichy zabójca". Tymczasem okazuje się, że w niewielkich dawkach działa on jak narkotyk, pozwalając mieszkańcom miast radzić sobie ze stresem środowiskowym, np. wszechobecnym hałasem. Wygląda więc na to, że metropolie podtruwają nas CO ze spalin, sprawiając, że na lekkim haju czujemy się w nich szczęśliwsi (Environmental Monitoring and Assessment).
Prof. Itzhak Schnell z Uniwersytetu w Tel Awiwie doszedł do tego zaskakującego wniosku, prowadząc badania w ramach projektu dotyczącego wpływu stresorów środowiskowych na ludzkie ciało. Naukowiec zaznacza, że większość ekologicznych stacji obserwacyjnych znajduje się poza centrami miast, co znacznie zaburza dane. By stwierdzić, jak żyje się w samym środku metropolii, zespół poprosił 36 zdrowych osób w wieku 20-40 lat o spędzenie 2 dni w Tel Awiwie. Ochotnicy udawali się do restauracji, hipermarketów czy na ruchliwe ulice. Chodzili na piechotę, korzystali z komunikacji miejskiej i własnych samochodów. W tym czasie monitorowano wpływ 4 stresorów środowiskowych: obciążenia termicznego (chłodu i gorąca), hałasu, stężenia tlenku węgla oraz zatłoczenia.
Subiektywną ocenę stopnia stresogenności doświadczenia porównywano z odczytami czujników oraz tętnem. Okazało się, że hałas był dla ludzi najbardziej stresujący. Schnell zaznacza, że stężenie wdychanego CO okazało się dużo niższe niż przypuszczano (ok. 1-15 części na milion na każde pół godziny). Poza tym gaz wydawał się wpływać na uczestników studium jak narkotyk. Dzięki niemu hałas i tłok nie wydawały się już takie straszne.
Choć poziom stresu narastał w ciągu dnia, CO działał uspokajająco. Co więcej, przedłużony kontakt z gazem nie powodował utrzymujących się efektów ubocznych.
Komentarze (9)
mikroos, 9 listopada 2011, 12:35
Tekst warto zadedykować fanatycznym zwolennikom sprzyjania ruchowi samochodowemu w przestrzeni miejskiej.
Hałas, CO, zatłoczenie - trzy z czterech badanych czynników stresogennych są generowane w największej ilości właśnie przez samochody. A mimo to polityka polskich miast w pierwszej kolejności sprzyja ciągle właśnie tej formie transportu.
Hidden, 9 listopada 2011, 14:20
A jaką mamy alternatywę? Nie jest tak prosto zmienić fundamentalną strategię transportową w już ukształtowanym systemie miejskim.
mikroos, 9 listopada 2011, 14:56
W Kopenhadze i Amsterdamie się udało, więc dlaczego nie u nas? Tak naprawdę rozwój transportu zrównoważonego przynosi oszczędności tak wysokie, że pokrywają one koszty generowane przez ruch samochodowy.
A jeśli pytasz o konkrety, to bardzo proszę: jako rozwiązania komunikacyjne wystarczy rozbudowany system dróg rowerowych oraz sprawna i szybka komunikacja zbiorowa. Jeśli chodzi o samochody, należy - wzorem miast europejskich - wyznaczać strefy z zakazem ruchu, a w miastach na ulicach innych niż przelotowe uspokajać ruch. To naprawdę nie jest tak trudne, jak się wydaje - Kopenhaga jeszcze 30 lat temu miała takie problemy, jakie dziś ma Warszawa czy Poznań, a dziś jest najbardziej przyjaznym dla mieszkańców miastem świata. Wystarczy chcieć.
Przemek Kobel, 9 listopada 2011, 15:38
Czyli, należy rowerem dyrdać z dzieckiem do przedszkola 15 km, a potem następne 20 do roboty na 8 rano?
mikroos, 9 listopada 2011, 15:46
Napisz lepiej, że 70 - będzie bardziej wiarygodnie i zrobi większe wrażenie. Chyba Cię troszkę poniosło.
A odpowiadając: zawsze istnieje komunikacja miejska. Przy sprawnym funkcjonowaniu zapewniłaby szybszy dojazd niż samochód. Na całym świecie się da, tylko u nas niemal wszystkich przyspawało do foteli i sądzą, że inaczej się nie da.
Przemek Kobel, 10 listopada 2011, 15:39
No chyba, że się mieszka pod miastem, gdzie ani pracy, ani szkoły... Nb. dzisiaj żonka jechała do pracy (ponad 10 km przez miasto, a jakże) komunikacja miejską. Półtorej godziny to trwało.
mikroos, 10 listopada 2011, 15:56
Jak się mieszka pod miastem, to na całym cywilizowanym świecie budowane są parkingi park&ride - samochód zostawiasz na najbliższej stacji, do miasta jedziesz kolejką, a w mieście poruszasz się tramwajem/autobusem/metrem. Samochód w mieście naprawdę nie jest potrzebny. Inna sprawa, że jak się ma dziecko, a mimo to przeprowadza się na wieś bez szkoły, to chyba nie komunikacja miejska jest tu problemem.
waldi888231200, 12 listopada 2011, 04:57
Wielokrotnie (200razy) jest więcej tlenku węgla w wypalanym papierosie niż w powietrzu , a jakoś na haju nie jestem. Jak już jest coś narkotyzującego w tych spalinach to NOx-y i ozon.
TrzyGrosze, 12 listopada 2011, 07:36
Aaaa, to dlatego e-papierosy są mało skuteczne w odzwyczajaniu od palenia. Palacze uzależnili się również od CO !!!
@waldi, na haju nie jesteś ,ponieważ::
w dużych już nie