Uczesani nawet po śmierci
Starożytni Egipcjanie stosowali tłusty smar spełniający rolę żelu do włosów. Nie inaczej przygotowywano ich do życia po życiu. Archeolodzy zauważyli ostatnio, że podczas mumifikacji konserwacja ciała wiązała się z wykorzystaniem innych substancji niż wykonanie po śmierci fryzury, która pozwalała oddać wygląd i cechy zmarłego.
Natalie McCreesh z Uniwersytetu w Manchesterze zbadała wraz z zespołem próbki włosów 15 mumii z cmentarza Kellis 1 w oazie Ad-Dachla oraz 3 mumii z muzeów w USA, Wielkiej Brytanii oraz Irlandii. Zmumifikowani kobiety, mężczyźni i dzieci mieli w chwili śmierci od 4 do 58 lat. Datowane wykazało, że zmarli 2300-3500 lat temu. Badanie pod zwykłym mikroskopem optycznym i mikroskopem elektronowym wykazało, że włosy większości były pokryte tłustą substancją, chociaż niektóre ułożono za pomocą żywicy.
Brytyjczycy posłużyli się rozpuszczalnikiem, by oddzielić "żel" od włosów, a następnie określić jego skład chemiczny. Wtedy właśnie okazało się, że nie były to związki używane do zabalsamowania ciała. Dla odmiany gdy zwłoki miały ogoloną głowę, na skórze głowy znajdowały się te same substancje, co na bandażach pokrywających resztę ciała.
McCreesh sądzi, że gdy ciało pokrywano żywicami, włosy dla ochrony zakrywano lub przynajmniej po zakończeniu procedury myto je i na nowo układano, by zachować tożsamość zmarłego. Ludzie zakładają, że Egipcjanie golili głowy. Kapłani i kapłanki owszem, ale nie wszyscy. [Ci, którzy mieli włosy], byli bardzo dumni ze swojego wyglądu. Sednem mumifikacji było zachowanie cech ciała widocznych za życia. Sądzę, że zmarli życzyli sobie wyglądać najlepiej, jak to tylko możliwe. Odpowiada to wkładaniu nam współczesnym najlepszej sukni wieczorowej lub smokingu.
Komentarze (0)