Zidentyfikowano "gen transseksualizmu"
Australijscy naukowcy zdefiniowali zmianę genetyczną, która może tłumaczyć rozwój transseksualizmu u ludzi.
Zjawisko transseksualizmu, czyli zaburzenia identyfikacji płciowej, od wielu lat zastanawiało badaczy z całego świata. Rozważano wiele możliwych przyczyn tego syndromu, zarówno tych związanych z dziedziczeniem, jak i z wpływem otoczenia. Najnowsze badania sugerują, że element genetyczny odgrywa istotną rolę w rozwoju skłonności do rozwoju transseksualizmu.
Zdaniem badaczy z australijskiego Monash University, za rozwój zaburzenia odpowiedzialny jest najprawdopodobniej gen receptora androgenowego (AR) - białka odpowiedzialnego za wykrywanie męskich hormonów płciowych (głównie testosteronu) i przekazywanie informacji o tym zdarzeniu do innych elementów komórki.
Jak tłumaczy Vincent Harley, szef zespołu naukowców badających to zagadnienie, w społeczeństwie istnieje przekonanie, że transseksualizm to po prostu wybór stylu życia, lecz nasze odkrycie wspiera raczej tezę o biologicznym podłożu procesu identyfikacji płciowej.
Obiektem badań naukowców z Australii był materiał genetyczny pobrany od 112 dotkniętych transseksualizmem mężczyzn (tzn. osób o anatomicznych cechach męskich identyfikujących się z płcią żeńską) oraz 258 mężczyzn niewykazujących objawów zaburzenia.
Testy genetyczne wykazały, że u osób z pierwszej grupy częściej (55,4%, wobec 47,6% w drugiej grupie) występował zmodyfikowany, dłuższy wariant genu dla receptora androgenowego. Sugeruje to, że choć czynnik genetyczny nie jest decydujący dla powstania zaburzeń identyfikacji płci, może on mieć istotny wpływ na ten proces.
Zdaniem autorów odkrycia, wydłużony fragment genu AR może, już na etapie życia płodowego, prowadzić do osłabienia sygnalizacji wewnątrzkomórkowej inicjowanej przez receptor. Prawidłowe zachodzenie tego zjawiska jest niezbędne dla maskulinizacji płodu, czyli nabrania przez dojrzewającego osobnika cech charakterystycznych dla płci męskiej. Jeżeli odpowiednie sygnały nie zostaną przekazane, płód rozwija się według "domyślnego" planu rozwoju, czyli w kierunku organizmu płci żeńskiej.
Badacze z Monash University zastrzegają, że wyniki ich badań nie są ostateczne i nie należy ich traktować jako stuprocentowo pewnych. W swojej publikacji zaapelowali o przeprowadzenie dalszych badań, które zweryfikują prawdziwość stawianej tezy.
Komentarze (5)
MrVocabulary (WhizzKid), 30 października 2008, 00:05
Podoba mi się, że ten artykuł został napisany w bardzo obiektywny sposób - często media popadają w tę albo w tamtą skrajność.
Pozdrawiam.
Grzybu123, 30 października 2008, 09:04
Pytanie, czy to w ogóle jest różnica istotna statystycznie a nawet jeśli to czy na pewno można to nazwać "istotnym" ?
Pozdrawiam
mikroos, 30 października 2008, 09:05
Jak najbardziej jest istotna. Popatrz na to inaczej: to o ponad 16% większa częstotliwość występowania tego wariantu.
Grzybu123, 30 października 2008, 09:13
No słuchaj ale w medycynie porównywanie jest częstość występowania względem populacji generalnej, zrandomizowanej a nie wygodnych przeliczników - czyli stosunków do siebie. To tak, jakbym powiedział, że skoro jeden student dostał 50 % punktów a drugi 60 %to uznam, że różnica między nimi jest 10 % a nie że (licząc wyższy wynik za maksymalny) 17 %... (czyli nawet zaokrąglając prawie 20 %)
Pozdrawiam
mikroos, 30 października 2008, 14:38
Różnica między dwoma studentami wynosi 10 pkt proc., ale nie 10% To tak na marginesie. Ale w sumie masz rację, trochę źle to ująłem. Mimo to różnica jest istotna statystycznie.