Piorunolubne grzyby
Od uderzenia pioruna psuje się chleb - głosi ludowa mądrość w naszym kraju. W Japonii jest nieco inaczej, mówi się tam, że od uderzenie pioruna grzyby się mnożą. Zważywszy, że Japończycy spożywają ogromne ilości grzybów, może to myślenie życzeniowe? A może jednak nie? Postanowili to sprawdzić badacze z japońskiego Iwate Biotechnology Research Center: Yuichi Sakamoto i Koichi Takaki. Wyniki mogą zdziwić.
Oczywiście nie czekano na prawdziwe pioruny, lecz symulowano je uderzeniami prądu. Aż osiem na dziesięć przebadanych gatunków grzybów potrafi podwoić swój plon po impulsie elektrycznym odpowiadającym uderzeniu pioruna - dowiodły czteroletnie badania na Uniwersytecie w Iwate. Najlepsze rezultaty osiągnięto właśnie w przypadku tradycyjnych i popularnych w Japonii gatunków grzybów nameko i shiitake (twardziak japoński).
Oczywiście bezpośrednie uderzenie pioruna wypaliłoby wszelką roślinność, więc rozsądnym założeniem badaczy było, że wzrost grzybów - jeśli oczywiście w ogóle następuje - powodowany jest raczej przez osłabiony impuls elektryczny od pobliskiego uderzenia pioruna, wędrujący przez glebę. Tak więc używano odpowiednio niższych napięć. Eksperymentalne poletka wysiewano na kłodach drzewa i traktowano „elektrowstrząsami". Wyniki porównywano z zasiewami kontrolnymi.
I rzeczywiście, wyniki okazały się doskonałe. O ile w najlepszych warunkach grzyby nameko dawały plon większy o 80%, o tyle shiitake wręcz podwajały swoją liczebność. Najlepsze rezultaty dawało napięcie od 50 do 100 tysięcy volt.
W jaki dokładnie sposób uderzenie prądem skłania grzyby do zwiększonego wzrostu i rozmnażania - nie wiadomo. Autorzy badań spekulują, że może to być reakcja na zagrożenie - większa liczebność zwiększa szanse przeżycia niebezpiecznych warunków. Ustalono jedynie, że bezpośrednio po uderzeniu impulsem elektrycznym zmniejsza się wydzielanie protein i enzymów w strzępce grzyba, by następnie gwałtownie wzrosnąć.
Planuje się zaadaptowanie metody do komercyjnych upraw grzybów. Japończycy grzybów spożywają mnóstwo, zapotrzebowanie jest tak duże, że rodzima produkcja nie wystarcza, co roku importują z zagranicy 50 tysięcy ton różnych gatunków. Autorzy badań nie poprzestali na grzybach i rozpoczęli próby podobnego zwiększania plonów innych roślin, między innymi fasoli, czy kapusty. Pierwsze rezultaty podobno są obiecujące.
Komentarze (6)
waldi888231200, 14 kwietnia 2010, 11:55
Podczas wyładowania w powietrzu powstają tlenki azotu (średni piorun daje aż 75kg tego bezcennego nawozu) które z opadem deszczu dostają się do gleby i na liście roślin (nawożenie dolistne ).
Skoro wiadomo że po burzy szybciej rosną grzyby, to przynajmniej wiadomo kiedy wyprawa do lasu z koszyczkiem zakończy się sukcesem.
sylkis, 14 kwietnia 2010, 13:50
bez kitu, u nas tez sie przeciez mowi, ze cos rosnie jak grzyby po deszczu (burzy)
Jurgi, 14 kwietnia 2010, 14:20
@http: A licho wie, co ty bajdurzysz, skoro w badaniu prąd przepuszczano od razu przez podłoże.
@sylkis: ale że po deszczu, a nie od pioruna, to różnica, bo chodzi o wodę.
Jarek Duda, 14 kwietnia 2010, 15:20
A może po prostu uderzenie wybija większość życia, a grzyby są po prostu bardzo skuteczne w szybkim zasiedlaniu nieużywanych obszarów?
Jurgi, 14 kwietnia 2010, 17:45
Sądzę, że to by wyszło w badaniach. Przecież w kontrolowanych warunkach grzyby nie miały żadnej konkurencji. Zaproponowane przez autorów badań wyjaśnienie – że impuls elektryczny powoduje zwiększoną aktywność w obliczu zagrożenia – jest całkiem prawdopodobne. Wiele zwierząt, czy owadów zachowuje się podobnie, np. mrówki: zwiększona rozrodczość zwiększa szanse przetrwania gatunku. Podobnie, choć na poziomie jednostki działa przecież leczenie w komorach kriogenicznych: organizm „przerażony” zagrażającymi życiu warunkami (zimnem) mobilizuje wszystkie siły.
Jarek Duda, 14 kwietnia 2010, 19:10
Ogólnie rzecz biorąc, to natura tylko z pozoru wygląda na sielankę - tak na prawdę to tam jest jedna (mikro)wielka chemiczno/mechaniczna wojna o zasoby - rośliny doskonale potrafią zajmować osłonecznione obszary, podtruwać sąsiadów, przejmować obszary na korzenie i co ciekawe ponoć potrafią nawet przy takim działaniu odróżnić krewnych od reszty ... tylko pozornie nie miały konkurencji.
Artykuł mi się skojarzył z bardzo ciekawym programem bodajże z BBC o tajemnym życiu roślin - mianowicie są np. rośliny które dosłownie sobie siedzą w postaci nasionek i cierpliwie czekają na pożar - chwilę potem starują i dzięki temu mogą jak najwięcej z tych świeżo wyczyszczonych zasobów zagarnąć dla siebie.
Grzyby wydają się mieć szybciej reagujący system rozmnażania niż "normalne rośliny" - ewolucyjnie mogło to dać im pewną przydatną "świadomość" że wyładowanie elektryczne oznacza że zwalnia się miejsce i powinny więcej energii przeznaczyć do starań zdominowania tych zasobów.