Najmniejszy chłopiec-wcześniak
Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Getyndze ujawnili przypadek najmniejszego na świecie chłopca-wcześniaka, który przeżył, mimo że po urodzeniu w wyniku cesarskiego cięcia w czerwcu zeszłego roku ważył zaledwie 275 gramów. Tomcio Paluch, bo tak o nim mówią medycy, był mniejszy od kartki papieru (mierzył 27 cm) i dopiero w grudniu specjaliści orzekli, że jest stabilny, ponieważ osiągnął masę 3,7 kg, uznawaną w Niemczech za przeciętną wagę noworodka.
Dziecko przyszło na świat w 25. tygodniu ciąży. Życie zawdzięcza najnowszym osiągnięciom medycyny neonatalnej. Jak ujawnia rzecznik szpitala Stefan Weller, chłopiec spędził pół roku na oddziale intensywnej terapii. Teraz ma 9 miesięcy i lekarze zezwolili rodzinie z Eighsfeld w Turyngii na powrót do domu.
Eksperci z Getyngi przejrzeli historie przedwczesnych porodów z całego świata i stwierdzili, że nie ma danych o mniejszym zdolnym do życia chłopcu. Odnaleziono przypadki 3 mniejszych dziewczynek (jednej z USA, której masa urodzeniowa wynosiła jedynie 244 g), ale najdrobniejszy chłopiec ważył 297 g.
Komentarze (5)
mikroos, 8 marca 2010, 19:56
I co teraz? Pan Buk pewnie będzie szczęśliwy, bo każde życie święte... szkoda, że nikt nie ma odwagi napisać o tym, ile wad wrodzonych mają dzieciaki o skrajnie niskiej wadze urodzeniowej.
Jak na ironię, środowisko ginekologów/położników całkowicie odcina się od autorów takich "sukcesów".
inhet, 11 marca 2010, 00:04
Jeśli coś jest wykonalne, to będzie to zrobione. A ty co, selekcję jakąś proponujesz?
mikroos, 11 marca 2010, 08:48
Ano. Selekcję negatywną zidiociałych lekarzy, dla których publikacja w żurnalu jest ważniejsza od zdrowia i dobra dziecka.
czesiu, 11 marca 2010, 09:22
Tak, selekcję w tym wypadku biorąc pod uwagę możliwe - wg mikroosa pewne - komplikacje zdrowotne zdecydowanie korzystniejszym rozwiązaniem była by aborcja i ponowne zajście w ciążę bądź adopcja. Tutaj nawet nie chodzi o to, że państwo będzie ponosiło przez X lat koszty leczenia, tylko o to, że ten człowiek nawet będąc geniuszem na miarę Talesa czy da Vinci-ego będzie do końca życia kaleką.
Po prostu po przekroczeniu pewnej granicy koszty są niewspółmierne do osiągniętego *sukcesu*.
czesiu, 11 marca 2010, 11:42
Tak jeszcze o tym "sukcesie": http://www2.tygodnik.com.pl/tp/2820/main01.php