Ustalono rolę wit. D w rozwoju nowotworów
Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego zaprezentowali hipotezę mogącą tłumaczyć związek pomiędzy niedoborem witaminy D oraz wzrostem agresywności nowotworów. Liczne wcześniejsze badania wykazywały współwystępowanie obu zjawisk, lecz ich związek przyczynowo-skutkowy nie był znany.
Nowa hipoteza nosi nazwę DINOMIT. Jest to akronim słów: disjunction (rozdzielenie, tzn. utrata kontaktu pomiędzy komórkami), initiation (inicjacja rozwoju przerzutów), natural selection (selekcja naturalna najszybciej dzielących się i najbardziej agresywnych komórek nowotworowych), overgrowth (nadmierny rozrost), metastasis (przerzut), involution (inwolucja, czyli "cofnięcie się" zmian nowotworowych dzięki podawaniu wit. D) oraz transition (przemiana komórki agresywnej w "uśpioną").
Główny autor nowej teorii, dr Cedric Garland, tłumaczy, że witamina D odgrywa istotną rolę w utrzymaniu spójności tkanek. Doskonale widać to m.in. na przykładzie nabłonka przewodów mlekowych w piersi, tkanki wybitnie wrażliwej na zmiany poziomu tego związku i jednocześnie przechodzącej transformację nowotworową wyjątkowo często.
Zdaniem badacza, zaburzenie sygnalizacji międzykomórkowej wynikające z braku wit. D może prowadzić do upośledzenia naturalnych mechanizmów wzajemnej kontroli, którą sprawują nad sobą sąsiadujące ze sobą komórki. Zgodnie z DINOMIT, efektem jest właśnie rozwój nowotworu.
Jeżeli hipoteza zaproponowana przez dr. Garlanda zostanie potwierdzona eksperymentalnie, prewencja licznych przypadków nowotworów stanie się niezwykle prosta. Nie od dziś wiadomo bowiem, że niedobór witaminy D jest w dzisiejszych czasach zaburzeniem wyjątkowo częstym. Badanie poziomu tego związku we krwi oraz jego ewentualna suplementacja mogłyby więc stać się niezwykle korzystną formą profilaktyki chorób nowotworowych.
Komentarze (7)
odalisques, 25 maja 2009, 08:39
Tzn profilaktyka chorób nowotworowych nie ma tu miejsca, poziom witaminy d w organizmie ma znaczenie w kontekście nowotworów już w przypadku ich istnienia, nie w procesie powstawania. Natomiast hipoteza raczej na pewno potwierdzi się w eksperymencie, już wiele lat temu zaobserwowano związek pomiędzy ekspozycją na słońce a stopniem postępowania niektórych chorób nowotworowych.
O odpowiedni poziom witaminki jednak zawsze powinniśmy dbać. Oprócz oczywistych skutków niedoboru, które można znaleźć opisane na każdym kroku dochodzą ostatnie badania, które ukazują związek pomiędzy nim a powstawaniem choroby Parkinsona.
mikroos, 25 maja 2009, 16:59
Zgadzam się, ale nie do końca. Wszystko zależy od tego, jak zdefiniujesz rozwój nowotworu: czy jest to nagromadzenie mutacji mogące prowadzić do rozrostu, czy też jest to sam rozrost. Jeżeli to pierwsze, to faktycznie - mutacji najprawdopodobniej nie powstrzymasz. Ale jeżeli możesz wprowadzić mikroskopijny zlepek "zmutowanych" komórek w stan uśpienia, to pokusiłbym się o stwierdzenie, że możesz tu mówić o prewencji nowotworu.
Sebaci, 25 maja 2009, 22:31
Panowie, a co z amigdaliną, zwaną witaminą B-17? Ponoć niejeden się nią już wyleczył...
http://worldwithoutcancer.org.uk
Co o tym myślicie?
mikroos, 25 maja 2009, 22:43
Jak doskonale wiesz, ja osobiście jestem przeciwnikiem czerpania wiedzy z takich stronek. Już samo to, że ktoś deklaruje, iż jeden związek może nas uwolnić od nowotworów, śmierdzi na kilometr próbą oszustwa. Pominę fakt oczywistego kłamstwa polegającego na twierdzeniu, iż podawanie amigdaliny rzekomo nie powoduje podniesienia poziomu cyjanków we krwi - stwierdzono liczne przypadki niemal śmiertelnych zatruć... Moim zdaniem już takie proste i oczywiste rzeczy, których fałszywość można jednoznacznie stwierdzić w kilka minut, całkowicie skreślają wiarygodność takich źródeł.
Jeśli idzie o prace naukowe, można się spotkać z kilkoma ciekawymi doniesieniami:
"Thirty six reports met our inclusion criteria. No controlled clinical trials were found. Three articles were nonconsecutive case series, 2 were consecutive case series, 6 were best case series, and 25 were case reports. None of these publications proved the effectiveness of laetrile." (laetrile to preparat podobny do amigdaliny, tzn. najprawdopodobniej zawierający ją)
A gwoździem do trumny wydaje się być to: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7033783?ordinalpos=37&itool=EntrezSystem2.PEntrez.Pubmed.Pubmed_ResultsPanel.Pubmed_DefaultReportPanel.Pubmed_RVDocSum (zwróćcie uwagę na datę publikacji!!!)
Dla mnie sprawa jest jednoznaczna, ale każdy ma, oczywiście, prawo do własnej opinii.
odalisques, 26 maja 2009, 04:01
Hehe, słynna amigdalina. To nawet większy pic na wodę, niż wskazywałyby materiały przytoczone przez mikroosa - z tego co się orientuję nie istnieje nawet hipotetyczny model łańcucha reakcji chemicznych, określającego zdolność tego związku do redukcji/destrukcji komórek nowotworowych (jakiegokolwiek typu). Całość oparta jest tylko i wyłącznie na fakcie, że amigdalina jest antyoksydantem. Takich "amigdalin" świat zna jeszcze kilkadziesiąt, w najlepszym przypadku służą one jedynie jako osłonki w chemioterapii konwencjonalnej, za to nakręcają biznes "sprzedawania nadziei".
mikroos, 26 maja 2009, 08:59
Czy antyoksydanty mogą działać jako terapia osłonowa, też bym nie był taki pewny. Witamina C na przykład osłabia działanie niektórych typów chemioterapii i neutralizuje je. Owszem, zmniejsza toksyczność, ale tylko dlatego, że blokuje aktywność leku.
odalisques, 26 maja 2009, 13:35
Nie miałem tu na myśli wyłącznie antyoksydantow, choć wiele z nich oczywiście zalicza się do tej grupy. Wiele zależy też od tolerancji pacjenta i jego reakcji na chemio/radioteriapię. W wielu przypadkach np. nie wchodzi w grę popijanie zielonej herbaty