Ludzkie oblicze historii medycyny

Ałbena Grabowska – Polka o bułgarskich korzeniach, specjalista neurolog z doktoratem z epileptologii. Do niedawna oddana wyłącznie pacjentom, od 2011 roku autorka powieści dla dorosłych i dzieci. Niedawno ukazała się jej książka "Uczniowie Hippokratesa. Doktor Bogumił".

Z upodobaniem sięga po różne gatunki literackie. Jest autorką sagi "Stulecie Winnych", książki non-fiction "Tam, gdzie urodził się Orfeusz", kryminału "Ostatnia chowa klucz", książek przygodowych dla dzieci (cykl "Julek i Maja"), powieści psychologicznych: "Coraz mniej olśnień", "Lady M.", "Lot nisko nad ziemią", cyklu powieściowego "Alicja w krainie czasów", dystopii dla młodzieży "Nowy świat" oraz powieści sensacyjnej "Kości proroka" (Marginesy 2018) i obyczajowej "Matki i córki" (Marginesy 2019). Mieszka z trójką dzieci oraz trzema kotami w Brwinowie.

Co sprawia, że neurolog-epileptolog sięga po pióro/zasiada przed klawiaturą komputera i zaczyna pisać?

To był właściwie przypadek, ale z takich przypadków składa się moje życie. Odeszłam z Kliniki Neurologii i Epileptologii z powodów rodzinnych. Przeniosłam się do szpitala miejskiego, zaczęłam pracę przy opisywaniu badań wideoEEG i wtedy pojawił się czas, którego wcześniej nie miałam. Zaczęłam wtedy spisywać historie zasłyszane w dzieciństwie. Mierzyć się z dziedzictwem moich bułgarskich krewnych. Chciałam przekazać tę wiedzę moim dzieciom, aby mogły poznać kraj lat dziecinnych matki. "Tam, gdzie urodził się Orfeusz" został wydany drukiem i zdarzyło się tak, że zaproponowano mi napisanie bajki terapeutycznej, a potem napisałam historie na specjalne zamówienie mojego syna, który miał wtedy osiem lat. Po zakończeniu drugiej części przygód "Julka i Mai" miałam już pomysł na powieść dla dorosłych. Wiedziałam, że potrafię i chcę pisać.  

W "Uczniach Hippokratesa. Doktorze Bogumile" opisała Pani autentyczne historie z życia lekarzy, którzy przyczynili się do zmiany leczenia i podejścia do pacjenta. Czy któryś z nich jest szczególnie bliski Pani sercu?

Każdy z opisanych w "Uczniach Hippokratesa" lekarzy jest mi w jakiś sposób bliski. Zostali oni wybrani nieprzypadkowo. Takich historii mogłabym napisać bardzo wiele. Wybrałam jednak tych, którzy zapłacili najwyższą cenę za chęć zmiany, zburzenia starego porządku i wprowadzenia w skostniały medyczny świat powiewu świeżości. Mam tu na myśli Michaelisa, Semmelweisa oraz Horacego Wellsa. Nie chciałam jednak, aby rozwój medycyny kojarzył się czytelnikowi wyłącznie z tragicznymi historiami. Dlatego opisałam między innymi Roberta Gravesa, wybitnego internistę, twórcę podejścia podmiotowego do pacjenta, mówiącego o pokorze, z którą należy badać pacjentów, stawiać diagnozy i przez całe życie się uczyć. Kiedy czytałam o Gravesie, dowiedziałam się nie tylko o jego oddaniu medycynie, ale też o tym, jak ciekawym był człowiekiem. Znał wiele języków i potrafił naśladować lokalny akcent, zanim zdecydował się poświecić medycynie, studiował sztuki piękne. Miał przed sobą obiecującą karierę artystyczną, ale zdecydował się poświęcić medycynie.

Ałbena Grabowska Uczniowie Hippokratesa. Doktor Bogumił postępy medycyny