O neurogastronomii, historii sztućców, kimchi i dyplomacji kulinarnej słów kilka...

Łokocie czy, szerzej rzecz ujmując, desery kojarzą nam się ze słodyczą. Japończycy podchodzą do tego zagadnienia zupełnie inaczej. Jakie są słodycze z Kraju Kwitnącej Wiśni?

Myśląc o tradycyjnych japońskich słodyczach, musimy zupełnie zapomnieć o tym, w czym specjalizuje się europejskie cukiernictwo. Ze względu na niedostępność pewnych towarów, brak sprzętów, a także brak kultury spożywania niektórych pokarmów w dawnej kuchni japońskiej nie było ciast, tart, deserów mlecznych oraz czekoladowych. Słodycze wyrabiano z mąki ryżowej, mąki z paproci orlicy, mąki sojowej, fasoli azuki, agaru, czarnego sezamu, wodorostów, suszonych ryb i owoców morza. Dosładzano je syropami roślinnymi czy doprawiano sosem sojowym. To, co na pewno jest ich wyróżnikiem, to ogromna dbałość o prezentację wizualną. Wagashi - tradycyjne japońskie słodycze - to uczta dla oczu.

Jest Pani autorką książek o tradycjach kulinarnych Japonii i Korei. Napisała też Pani jednak książkę o tradycjach kulinarnych Finlandii. Skąd u orientalistki zainteresowanie kulturą kulinarną Północy?

Kultura Fennoskandii zawsze mnie interesowała. Bogata mitologia, ciekawa historia, a także jedzenie. Poza tym nie da się zajmować dobrze jakąś konkretną kulturą kulinarną bez szerszego światowego kontekstu. Moje badania nie ograniczają się do Azji tylko dlatego, że jestem orientalistą. Cały czas uczę się o różnych kuchniach, poznaję nowe tradycje. Jest mi bliski Rzym, Mezoameryka czy Szwecja.

Czym jest dyplomacja kulinarna? Czym różni się od gastrodyplomacji?

Niektórzy badacze uważają, że terminy dyplomacja kulinarna i gastrodyplomacja można stosować zamiennie, mówiąc o działaniach, których celem jest rozbudzanie zainteresowania danym krajem poprzez jego kulturę kulinarną. Dla innych dyplomacja kulinarna skupiona jest wokół placówek dyplomatycznych. Poprzez wykłady, spotkania, degustacje, publikacje dociera się do szerokiego grona ludzi, np. dziennikarzy, którzy dalej przekazują wiedzę o kuchni danego kraju. Gastrodyplomacja natomiast skupia się na działaniach bliższych przeciętnemu człowiekowi. To festyny czy imprezy kulinarne skierowane do szerszych mas.

Jaki kierunek obrała polska dyplomacja kulinarna i kto jest odpowiedzialny za jej wizerunek?

Niestety, w Polsce nie mamy jednej instytucji, która tworzyłaby program dyplomacji kulinarnej. Promowaniem kultury kulinarnej i produktów spożywczych zajmują się różne organizacje, np. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministerstwo Spraw Zagranicznych czy Polska Organizacja Turystyczna. Każda instytucja robi własny program, który następnie realizuje. Ja miałam akurat okazję dołożyć swoją cegiełkę do działań MSZ. Moja książka "Polish Culinary Paths", poświęcona polskiej kulturze kulinarnej, ukazała się po angielsku, chińsku, gruzińsku, koreańsku, japońsku i wietnamsku. Jest cały czas dostępna bezpłatnie w formie cyfrowej.

Magdalena Tomaszewska-Bolałek orientalistyka kulinaria food studies dyplomacja kulinarna Uniwersytet SWPS