Potężna katastrofa zagraża Mosulowi

| Ciekawostki
US Army Corps of Engineers

Inżynierowie ostrzegają, że jednemu z największych miast Bliskiego Wschodu grozi katastrofa, w której może zginąć nawet milion osób. Zapora wodna w okolicach Mosulu może w każdej chwili ulec przerwaniu.

Tama w Mosulu to największa tego typu konstrukcja w Iraku. Zapewnia ona energię dla całego miasta. Jest jednak konstrukcją bardzo niestabilną. Zbudowana została w latach 80. za rządów Saddama Hussejna na niestabilnym gipsowym podłożu. Już samo posadowienie zapory wodnej na rozpuszczalnym w wodzie gipsie, to przepis na katastrofę. Pierwsze przecieki pojawiły się natychmiast po tym, jak zaporę otwarto w 1986 roku. W celu ustabilizowania tamy umieszczono przy niej 24 maszyny wtłaczające do jej podstawy zaprawę cementową. Wpompowanie 50 000 ton materiału niewiele jednak pomogło. Już w 2006 roku Korpus Inżynierów Armii USA opublikował raport, w którym czytamy, że pod względem potencjału wewnętrznej erozji zapora w Mosulu jest najniebezpieczniejszą zaporą wodną na świecie.

Teraz inżynierowie, którzy budowali zaporę, ostrzegają, że sytuacja jest krytyczna. Topnieją zimowe śniegi, do zbiornika napływa coraz więcej wody, wzrasta więc ciśnienie wywierane na tamę. Od ponad roku kontrolę nad Mosulem sprawuje Państwo Islamskie, które też na krótko kontrolowało tamę. Pompy tłoczące cement w tamę nie pracują, zespół, który dbał o jej bezpieczeństwo został rozwiązany. Jak mówi Nasrat Adamo, były główny inżynier tamy, który większość zawodowej kariery spędził na zapewnieniu jej bezpieczeństwa mieliśmy 300 osób pracujących na trzy zmiany przez 24 godziny na dobę. Teraz pracuje tam może 30 osób. Maszyny tłoczące cement zostały zabrane, przerwano dostawy cementu. Nic nie można zrobić. Z kolei Nadhir al-Ansari, który brał udział w budowie zapory, a obecnie jest wykładowcą na szwedzkim Uniwersytecie w Lulea mówi: w kwietniu i maju śnieg będzie się jeszcze szybciej topił, do zbiornika napłyną olbrzymie ilości wody. Obecnie jej poziom wynosi 308 metrów, ale wzrośnie do ponad 330 metrów. Zapora nie jest w takim stanie jak kiedyś. Znajdujące się pod nią jaskinie uległy powiększeniu. Nie sądzę, by wytrzymała ona takie ciśnienie.

Sytuację pogarsza fakt, że nie istnieje żaden plan awaryjny na wypadek przerwania zapory. Jeśli zapora się rozleci, woda dotrze do Mosulu w ciągu czterech godzin, a do Bagdadu w ciągu 45 godzin. Niektórzy twierdzą, że może zginąć pół miliona ludzi, zdaniem innych - zginie milion. Myślę, że z powodu braku planu ewakuacyjnego, liczba ofiar będzie jeszcze większa - mówi al-Ansari.

Zagrożenie jest na tyle duże, że amerykańska ambasada w Bagdadzie poradziła obywatelom swojego kraju, by opuścili miasto. Rząd iracki nie wydaje się zbytnio przejęty sytuacją. Co prawda już przed miesiącem zlecono włoskiej firmie przeprowadzenie pilnych napraw, ale ostateczna umowa nie została podpisana.

zapora Mosul Irak