Powrót żarówki?
Przed laty politycy zabronili nam używania tradycyjnych żarówek, tłumacząc to ich niską efektywnością. Zakaz ten utracił właśnie jakikolwiek sens, gdyż na MIT powstała żarówka, której efektywność znacznie przewyższa efektywność LED-ów.
Naukowcy z MIT-u wykazali, że otoczenie drucika żarowego specjalną strukturą krystaliczną powoduje, że energia tracona zwykle w postaci ciepła jest odzyskiwana, trafia z powrotem do drucika i generuje dodatkowe światło. Prowadzi do do ponownego użycia energii, która w innym wypadku zostałaby utracona - mówi profesor Martin Soljacic.
Efektywność tradycyjnych żarówek wynosi zaledwie 5%, co oznacza, że 95% energii jest tracona. Efektywność LED-ów czy świetlówek wynosi około 14%. Naukowcy z MIT-u twierdzą, że zmodyfikowana przez nich tradycyjna żarówka może osiągnąć efektywność nawet do 40%. Efektywność prototypu wyniosła 6,6%. Ponadto - co niezwykle ważne - kolor emitowanego przez nią światła jest znacznie bardziej naturalny niż oświetlenia energooszczędnego. Tradycyjne żarówki mogły poszczycić się indeksem renderowania koloru wynoszącym 100, co oznaczało, że oświetlane nimi przedmioty wyglądają tak samo w świetle sztucznym, co naturalnym. Tymczasem w przypadku LED-ów i świetlówek wskaźnik ten wynosi około 80 lub mniej. Stąd też nieprzyjemne, nienaturalne światło, jakie emitują.
Ludzie używali tradycyjnych żarówek przez dziesięciolecia. Pomimo dostępności innych źródeł oświetlenia żarówki z wolframowym drucikiem całkowicie zdominowały rynek. Dają bowiem przyjemne, naturalne światło. Dopiero decyzje polityczne spowodowały, że zostaliśmy zmuszeni do używania nieprzyjemnego, często szkodliwego dla oczu, oświetlenia.
Opracowane na MIT żarówki dają nadzieję, że będziemy mogli powrócić do znacznie bardziej naturalnego oświetlenia, a jednocześnie zaoszczędzimy więcej energii niż teraz, gdy używamy świetlówek czy LED-ów.
Komentarze (16)
darekp, 18 stycznia 2016, 11:54
I super by było, szkoda tylko, że nie podano jaki indeks renderowania mają te nowe MIT-owskie żarówki. Domyślam się, że gdzieś pomiędzy 80 a 100, ale czy dostatecznie blisko 100?
Jajcenty, 18 stycznia 2016, 12:15
To są zwykłe żarówki więc prawie 100. MITowcy zawalczyli jedynie o lepszą wydajność przez, jak zrozumiałem, recycling podczerwieni.
A co z żywotnością? O ile z radością powitam zniknięcie świetlówek, to jednak żywotność ledów jest ich dużą zaletą.
Przemek Kobel, 18 stycznia 2016, 13:32
Żywotność LED-ów jest tylko teoretyczna. W środku mamy kondensatory elektrolityczne (jeśli są mocno eksploatowane, to mówimy o kilku latach żywotności), bo bez kondensatorów taka żarówka wściekle migocze (w łazience można zobaczyć wiszące w powietrzu kropelki wody). Do tego dochodzi tani montaż powierzchniowy, co przy dużych zmianach temperatury prowadzi do powstania tzw. zimnych lutów. Bo problemem LED-ów dużej mocy jest chłodzenie - powyżej 120 stopni stają się eks-LEDami. Dlatego też lampki (te porządniejsze) muszą zawierać sporo żelastwa do rozpraszania ciepła. Bardzo to eko...
Jajcenty, 18 stycznia 2016, 14:18
Coś w tym jest. Co prawda do tej pory z 25 punktów oświetleniowych zepsuł zaledwie jeden, ale własnie największej mocy 6,3W. Grzało się to niemiłosiernie.
Zresztą cokoły LEDów 4W również są bardzo gorące, a fakt iż nie daje się tego ciepła rozproszyć np. dłonią każe mi powątpiewać w moc napisaną na pudełku. Samochodową żarówkę 5W spokojnie utrzymam w ręce a nie jestem jakoś szczególnie żaroodporny. Nominalne 4,3 W w LED jest nie do utrzymania w dłoni.
Gość Astro, 18 stycznia 2016, 16:41
Słuszne uwagi Jajcenty, obawiam się jednak, że porównania trochę "niekompatybilne".
Da Pan większy radiator – będzie Pan zadowolony; będzie chłodniejsze i zapewne przedłuży "żywotność". Można np. tak:
http://obrazki.elektroda.net/99_1254057764.jpg
albo bardziej profesjonalnie (nie reklamuję! nawet nie znam):
http://www.oksolar.com/0_n_cart/images/01461_specs_large.jpg
Jej włókno również?
Jajcenty, 18 stycznia 2016, 17:31
No nie bez krzyku ;P
AlexiaX, 18 stycznia 2016, 17:35
Świetna nowinka, ale kompletnie nie rozumiem tego biadolenia na zimne światło LED. Mi jest całkowicie obojętna barwa światła i nigdy nie zwracam na to uwagi przy zakupie. Pozostali domownicy (2) również mają w głębokim poważaniu czy światło jest ciepłe czy zimne.
Zaciekawiła mnie ta słaba trwałość LED-ów o większej mocy. Właśnie kupiłam do pokoju żarówkę LED 15 W i trochę mnie to zmartwiło
Gość Astro, 18 stycznia 2016, 17:46
Nikt nie powiedział też jak długo.
Podejrzewam jednak Jajcenty, że tylko z wrodzonej skromności nie powiesz, że i 100 takich włókien pod boczki to dla Ciebie pryszcz, a po godzinie "przypiekania" otrząśniesz się jedynie jak Kmicic.
Cóż, ponoć widzenie jest kwestią subiektywną, jednak statystyka (jak i spektroskopia) wykazuje, że większość LED jest do bani. Osobiście już trochę wywaliłem w "kubeł". Polecam łączenie różnych źródeł światła; nastawienie na minimalizm energetyczny niekoniecznie ma sens.
Gdzie takie sprzedają? Też bym chciał mieć LED z żarnikiem…
pogo, 18 stycznia 2016, 18:29
@@bea, mowa byłą o pojedynczej diodzie dużej mocy.
Ty zapewne kupiłaś coś, co ma imitować żarówkę i składa się z dużej ilości słabszych diod. Moje doświadczenie mówi, że jak diody padają, to najpierw zaczynają świecić połową około światła, a że w czymś takim padają pojedynczo, często trudno zauważyć, że cokolwiek osłabło światło.
Myślę, że nie posiadamy lepszego określenia niż "żarówka" dla urządzenia, które ma maksymalnie skutecznie imitować tradycyjną żarówkę pod względem kierunków oświetlenia i mocowania, a często też kształtu.
AlexiaX, 18 stycznia 2016, 18:35
No tak, chodziło mi o żarówkę, która składa się z wielu pojedynczych diod, co daje w sumie 15 W. Czyli mogę się nie martwić o jej trwałość? Pytam, bo takich żarówek w sprzedaży jest niewiele, a jeszcze mocniejsze to już w ogóle strasznie ciężko kupić i pomyślałam, że to właśnie z tego powodu produkują tylko takie słabsze.
Właśnie obejrzałam opakowanie i niestety nie podano na nim informacji, ile tych pojedynczych LED-ów się tam znajduje, a są umieszczone w mlecznobiałej bańce, więc nie widać. W każdym razie świeci bardzo jasno, całkiem jak tradycyjna setka albo i mocniej. A te daremne świetlówki jak mają 23 W i pisze na nich, że to odpowiednik tradycyjnej setki czy nawet 120 W, to świecą jak 60-ka.
Gość Astro, 18 stycznia 2016, 18:44
Ależ mamy: LAMPA!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lampa_LED
Lampę posiadał już Alladyn, a z tego co mi wiadomo (Diuna ) kiedyś też się ich będzie używać.
AlexiaX, 18 stycznia 2016, 20:43
A, czyli jak mam lampę, taką z kloszem i w ogóle, to wkręcam do niej też lampę, nie żarówkę? Hmm, ciekawe, lampa w lampie. Idę wymienić lampę w tej lampie, bo się spaliła Chyba brzmi dość idiotycznie, co nie?
Gość Astro, 18 stycznia 2016, 20:53
Nie brzmi, bo byłaś wymienić lampę w oprawie oświetleniowej.
Porównaj:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lampa
https://pl.wikipedia.org/wiki/Oprawa_o%C5%9Bwietleniowa
radar, 19 stycznia 2016, 13:19
Tak czy inaczej, nie podniecałbym się wynalazkiem, których w minionym wieku było sporo
(w pewnym urywku widać nawet Polskę )
https://www.youtube.com/watch?v=QPPW8KM7eEU
aqvario, 23 stycznia 2016, 14:00
Bo:
to na suficie, to żyrandol;
to na ścianie, to kinkiet;
to na biurku lub podłodze, to świecznik.
A każdy z nich może mieć klosze.
I można tam wsadzić świeczkę, żarówkę, lampkę lub świetlówkę. Można nawet nałapać świetlików w słoik i tam wsadzić ;P
Grunt, to umiejętność używania semantyki w języku polskim. To podobnie jak z zaświeceniem lub zapaleniem żarówki. Paliło się świece, ale żarówki już świeciło, a i tak ludzie używają obu określeń.
Przyznaję, że o ile żyrandol (w przeciwieństwie do pająka) oraz kinkiet się ostały, to świecznik został skutecznie wyparty przez lampę, przez co czasem mamy lampę w lampie. I ludzie automatem zmieniają znaczenie lampy na żarówkę, aby uniknąć powtórzeń i niejednoznaczności. Kto dziś powie: "kupiłem lampę do świecznika"? Prędzej "żarówkę do lampy".
Jakoś mi się nie chce w to wierzyć - zazwyczaj wszystko było strasznie żółte. Może to kwestia mocy, bo mam w domu żarówkę mocy 1000W i jak się ją zaświeci, to w pokoju robi się jasno jak w słoneczny dzień na dworze i wtedy faktycznie nie czuję różnicy w kolorze. Sztuką pewnie jest zachować widmo barwowe przy każdej mocy świetlnej.
darekp, 23 stycznia 2016, 14:42
To trochę jest też tak, że nie musimy jakoś rygorystycznie przestrzegać pierwotnego znaczenia, w języku raczej się liczy, żeby nazwa była łatwo rozpoznawalna i wygodna w użyciu. Np. "samochód" to nie test ot co "samo chodzi" tylko "samo jeździ", a polska nazwa "rower" wzięła się od angielskiego producenta pojazdów Rover więc... Gdyby być purystą językowym, to nawet nie dałoby się "zapalić światła" w pokoju. Fotony nie wchodzą w reakcje chemiczne z tlenem
Gość Astro, 23 stycznia 2016, 15:09
Faktycznie. Takie "jeb[a]ć". Rozpoznawalne i wygodne w użyciu. Jakież bogactwo form czasownikowych i przymiotnikowych ze wszelkimi możliwymi przedrostkami i przyrostkami. Sądzę, że na tym forum nie powinniśmy iść w tani populizm.
ex nihilo, 23 stycznia 2016, 15:36
Hmm... co w tym przypadku ważniejsze - funkcja czy forma?
Gość Astro, 23 stycznia 2016, 15:48
Nie mam w tej kwestii wyrobionego zdania, bo może zabrakło treści. Ostatecznie taka "kur[*]a" bardzo często pełni funkcję znaku przestankowego, ale bogactwo jej form również robi wrażenie.