Perfekcjoniści ryzykują zespołem nadwrażliwego jelita
Po przejściu infekcji perfekcjoniści są bardziej podatni na zespół nadwrażliwego jelita (ang. irritable bowel syndrome, IBS). Naukowcy z University of Southampton przeprowadzili wywiady z 620 osobami ze stanem zapalnym żołądka i jelit. Pytali o chorobę i doświadczany stres.
Okazało się, że pacjenci wywierający sami na siebie nacisk, zmuszający się do różnych rzeczy lub szczególnie zaniepokojeni swoimi objawami z większym prawdopodobieństwem zaczynali chorować na IBS.
U jednej na dziesięć wcześniej zdrowych osób zespół nadwrażliwego jelita pojawia się po przebytej infekcji bakteryjnej. Zakażenia wywołują stan zapalny oraz owrzodzenie jelita, mogą też powodować krwawienia odbytnicze i silne wymioty.
Po 3 i 6 miesiącach od zapalenia jelit naukowcy sprawdzali, czy u wolontariuszy pojawiły się symptomy IBS, np. biegunka, zaparcia, ból brzucha lub wzdęcia. Aż u 49 badanych objawy występowały podczas obu kontroli lekarskich. Kobiety chorowały niemal dwukrotnie częściej od mężczyzn.
Pacjenci z zespołem nadwrażliwego jelita częściej niż reszta ankietowanych wspominali o wysokim poziomie stresu i niepokoju oraz objawach psychosomatycznych. Nie odpoczywali, dopóki coś ich do tego nie zmuszało. W ten sposób ich stan pogarszał się, a choroba przeciągała w czasie, co zwiększało prawdopodobieństwo wystąpienia IBS.
Odkryliśmy, że osobiste przekonania ludzi na temat objawów chorobowych, doświadczany w związku z nimi lęk oraz zachowanie są niezwykle istotne. [Chorzy z IBS] to nie hipochondrycy, są jednak negatywnie nastawieni do symptomów choroby. Mają wysokie oczekiwania, zawsze chcą robić wszystko jak najlepiej, a bezczynność pozostaje w sprzeczności z tą postawą. Perfekcjoniści próbują pozostać aktywni i za wcześnie wracają do pracy — tłumaczy szefowa badaczy dr Rona Moss-Morris. Wyznają zasadę "wszystko albo nic" i dużo od siebie wymagają.
Pani doktor uważa, że powinno się rutynowo sprawdzać, czy długo zdrowiejące z zapalenia jelit osoby nie mają osobowości lękowej lub perfekcjonistycznej. Według niej, skuteczna mogłaby się okazać terapia poznawczo-behawioralna.
Profesor Robin Spiller spekuluje, że do rozwoju IBS u niespokojnych osób może dochodzić z dwóch powodów: 1) lęk może niekorzystnie wpływać na układ odpornościowy, 2) brak odpoczynku to wyrządzanie sobie samemu krzywdy.
Komentarze (1)
Gość tez mialem z tym problem, 26 marca 2007, 23:37
Witam mam na imie Marcin i powiem ze raczej mialem z tym stycznosc choc zaden lekarz do konca nie potrafil zdiagnozowac co mi jest. Ogolnie nigdy nie mialem rzadnego problemu z trawieniem i apatytem a stolec przewaznie byl raz do dwoch razy dziennie. Kiedy pracowalem a chlodni po jakim czasie zacalem chorowac na stawy a do tego w pracy mysleli ze sciemniam i robie wszystko tak by nie pracowac ciezko...nie prawda. Mialem problemy ze stawami kolana i biodrowymi co czasami uniemozliwialo mi nbormalnego poruszania sie. Do dzis dnia chcodze caly czas z opaskami na kolanach inaczej nie widze opcji bym mogl wyjsc gdzie kolwiek...wiec zaczelo sie od pracy ze menadzerowie olewali moj problem ze stawami...zaczalem sie bardzo tym przejmowac i zaczely sie problemy z zoladkiem...potem jelitem. Na poczatku zaczalem nie przyjmowac pokarmu i wymiotowalem bardzo czesto w ciagu dnia, zwlaszcza jak od rana mialem kilka spraw do zalatwienia i z samego rana jak tylko wstawalem przejmowalem sie wszystkim oby tylko wszystko zalatwic tak by bylo wszystko jak powinno. Nie zawsze oczywiscie sie udawalo zalatwic tak jak powinno byc i juz nasilal sie bol zoladka i nie moglem jes. To co zjadlem musialem zwymiotowac i tak sie dzialo przez dwa tygodnie. Prawi mnie to wykonczylo a do tego mysl ta ze kazdy dzien opuszczony w pracy nie bede miec za to zaplacone i menadzer oczywiscie nie patrzac na nic wystawi mi dyscyplinarna opinie za to ze chorowalem..to dla mnie yla wilka udreka a do tego bardziej wplywalo na moja psychike stresujac sie coraz bardziej. Przez te dwa tygodnie zdazylem schudnac ok 10 kilo. Wazylem 68 a teraz nawet spadlem do 55-58 kilo. Po jakims czasie mialem stluczke samochodowa co jeszcze gorzej wplkynelo na moja psychike i dolowalem sie jeszcze bardziej i prawie tak przez caly rok az sprawa z wypadku sie nie zakonczy...zakonczyla sie oczywiscie nie na moja korzysc niestety...ale teraz juz wiem ze zostalo mi jedynie walczyc ze swoja podswiadomoscia i nie zwazajac na to co sie dzieje i tak nie mozemy do konca tak tego powaznie traktowac choc czasmi niektore sprawy sa bardzo wazne jednak musimy myslec o jednym!!! "ze nasze zdrowie jest najwazniejsze" dalej mam problemy z nadwrazliwoscia ale staram sie jak kolwiwk tylko moge by dac sobie rade z wszelkimi problemami zyciowymi ale juzz mniejszym stresem bo tylko spokoj moze nas uratowac..chcialbym aby nie spotykalo to duzo ludzi ale wiedzcie ze to nie tylko my mamy takie problemy w zyciu i musimy z nimi walczyc mimo tego ze czasmi ma sie dosc. Marcin