Otruci Romeowie i Julie
W nieużywanej już kopalni łupków bitumicznych Messel w Hesji paleontolodzy natrafili na skamieniałe kopulujące żółwie Allaeochelys crassesculpta. To jedyne znane kręgowce, które zostały sfosylizowane w tak intymnym położeniu. Śmierć przyłapała je "in flagranti" ok. 47 mln lat temu.
Naukowcy znaleźli 51 osobników A. crassesculpta, w tym 6 par. Na początku zespół Waltera Joyce'a z Uniwersytetu w Tybindze ustalił, że każdy tandem to samiec i samica (samce można było rozpoznać m.in. po dłuższych ogonach, które wystawały spod karapaksu). Później potwierdzono, że w chwili śmierci wszystkie pary spółkowały.
Wg doktora Joyce'a, smutny los żółwi można wyjaśnić przeszłością miejsca, w którym je znaleziono. Kiedyś znajdowało się tu jezioro wulkaniczne (tzw. maarowe). Cząsteczki toksycznych gazów, np. dwutlenku węgla, dyfundowały przez dno, przekształcając abisal w chemiczną pułapkę. Jak ich współcześni potomkowie A. crassesculpta zaczynały prawdopodobnie zaloty na powierzchni i nurkowały podczas kopulacji. Chęć przedłużenia gatunku doprowadziła je więc do zguby.
Dając nura, zwierzęta zaczynały wchłaniać toksyny przez skórę. Do czasu opadnięcia na dno kochankowie ulegali całkowitemu lub częściowemu rozdzieleniu. Czasem tylko ich ogony pozostawały ułożone w tym samym kierunku. Komentując doniesienia, które ukazały się w periodyku Biology Letters, Joyce ujawnił, że zdaniem jego ekipy, dopuszczalna jest też wersja, według której za śmiertelne zatrucie odpowiadały wyziewy nagromadzone w głębszych warstwach wody wskutek rozkładu materii organicznej. Ponieważ aktywność wulkaniczna (czytaj: emisja gazów) i większa śmiertelność flory i fauny idą zazwyczaj ze sobą w parze, oba proponowane wyjaśnienia właściwie się zazębiają.
Komentarze (0)