Apple winne ustalaniu cen e-booków
Sąd Apelacyjny dla 2.Okręgu uznał, że Apple konspirował z pięcioma dużymi wydawcami książek. Przedsiębiorstwa ustalały ceny na e-booki, co miało umożliwić Apple'owi wejście na rynek książki elektronicznej i zaszkodzenie Amazonowi.
Wyrok sądu oznacza, że Apple musi teraz zapłacić odszkodowania w łącznej wysokości 450 milionów dolarów, z czego 400 milionów trafi do poszkodowanych konsumentów, a 50 milionów to pokrycie kosztów sądowych strony przeciwnej.
Apple nie konspirował w celu ustalania cen książek i ten wyrok niczego nie zmienia. Jesteśmy rozczarowani faktem, że sąd nie zauważył, jak wiele innowacji i możliwości wyboru dał konsumentom iBook Store. Chcielibyśmy mieć to już za sobą, ale chodzi tutaj o zasady. Wiemy, że w 2010 roku nie zrobiliśmy niczego złego i teraz rozważamy nasze kolejne posunięcia - stwierdził rzecznik prasowy Apple'a.
Rynek książek elektronicznych coraz bardziej się rozrasta. Wydawcy, którzy początkowo bali się, że wydawanie tego typu publikacji odbije się negatywnie na ich przychodach teraz – z konieczności bądź przekonania – wydają coraz więcej tytułów w formie elektronicznej. W Amazonie można kupić już ponad 3 miliony e-booków, w iBook Store jest ich ponad 2,5 miliona.
Gdy w 2010 roku Apple uruchomił iBook firma zaoferowała wydawcom tzw. „model agencyjny”, zgodnie z którym to wydawcy mogli ustalić cenę książki w handlu detalicznym. Oznaczało to wzrost cen książek i większy zysk dla wydawców. W tym czasie Amazon sprzedawał książki elektroniczne w takim samym modelu, jak ich papierowe wersje, co pozwalało mu na obniżanie cen.
Postępowanie Apple'a spotkało się z krytyką i firma oraz wydawcy stanęli w obliczu licznych procesów sądowych na terenie USA. Jeden z wniosków przeciwko polityce wymienionych firm złożył też Departament Sprawiedliwości (DoJ). Śledztwo wszczęła też Komisja Europejska, ale szybko zostało ono zakończone, gdy strony sporu doszły do porozumienia.
Podczas śledztwa prowadzonego przez DoJ ujawniono wiele emaili, w tym jeden, w którym Steve Jobs pisał, że wydawcy skorzystają robiąc interesy z Apple'em, gdyż pozwoli to na przekonanie się „czy możemy stworzyć mainstremowy rynek, na którym e-książki będą sprzedawane w cenie 12,99-14,99 dolarów”. W tym czasie Amazon sprzedawał większość książek w cenie 9,99 USD.
W miarę, jak śledztwo ujawniało coraz więcej dokumentów, wydawcy zawarli z DoJ porozumienie. Podobnie uczynił Apple po tym, jak w 2013 roku sąd federalny uznał, że firma złamała przepisy antymonopolowe. W ramach porozumienia Apple zobowiązało się do wypłacenia wspomnianych już 450 milionów dolarów odszkodowania. Firma złożyła jednocześnie odwołanie do sądu apelacyjnego.
Jeśli sąd apelacyjny uznałby racje Apple'a i nakazał sądowi federalnemu ponowne rozpatrzenie sprawy, to Apple miałby do zapłacenia jedynie 50 milionów dolarów odszkodowania konsumentom oraz 20 milionów kosztów postępowania, a DoJ mógłby nadal prowadzić śledztwo. Gdyby zaś sąd apelacyjny odrzucił sprawę w całości, Apple nie musiałby nic nikomu płacić. Nic zatem dziwnego, ze koncern próbował tej drogi.
Komentarze (0)