Historyczna misja rozpoczęta. Kapsuła Dragon leci na Międzynarodową Stację Kosmiczną
Rozpoczęła się historyczna misja kapsuły załogowej Crew Dragon. Start odbył się zgodnie z planem. Równie udane były poszczególne etapy lotu. Najpierw odrzucony został pierwszy stopień rakiety, który z powodzeniem wylądował na pokładzie oczekującej nań na Atlantyku platformy. Niedługo później doszło do oddzielenia się kapsuły załogowej od drugiego stopni rakiety.
Do oddzielenia się pierwszego stopnia rakiety doszło 2 minuty 36 sekund po starcie. Osiem sekund później pracę rozpoczął silnik drugiego stopnia. W tym czasie pierwszy stopień opadał w kierunku Ziemi i 8 minut 52 sekundy po starcie na krótko uruchomił silniki hamujące. Pół minuty później zobaczyliśmy, że pierwszy stopień z powodzeniem wylądował na platformie. Wiadomość ta wyraźnie ucieszyła załogę Crew Dragona. W 12. minucie po starcie kapsuła załogowa oddzieliła się od drugiego stopnia rakiety i rozpoczęła samodzielną podróż w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Podróż ta potrwa 19 godzin.
Kolejny ważny etap podróży nastąpił 49 minut i 6 sekund po starcie, gdy po sprawdzeniu silników manewrowych zostały one uruchomione, by dopasować orbitę Dragona do orbity Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Za dziewięć godzin rozpocznie się cała seria manewrów, dzięki którym w ciągu kolejnych 6 godzin Dragon zbliży się do MSK.
Jutro około godziny 15:02 czasu polskiego kapsuła zbliży się do 400-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół Stacji. Aby w nią wlecieć musi uzyskać zgodę z kontroli misji. Jeśli zgoda taka zostanie wydana, około 10 minut później kapsuła podleci do Waypoint Zero znajdującego się 400 metrów pod ISS. Minie kolejnych 25 minut zanim kapsuła znajdzie się w Waypoint 1 w odległości 220 metrów i rozpocznie dopasowywanie swojej pozycji do modułu dokującego stacji. Stanie się to około godziny 15:37 czasu polskiego. Mniej więcej o godzinie 16:13 załoga powinna dostać ostateczną zgodę na dokowanie. Pięć minut później Dragon powinien znaleźć się w Waypoint 2, punkcie znajdującym się zaledwie 20 metrów od stacji. Tam poczeka przez 5 minut. O godzinie 16:28 kapsuła powinna zadokować do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Przeprowadzenie udanego startu oznacza, że po raz pierwszy od 9 lat z terenu USA wystartowała załogowa misja kosmiczna. Oznacza też ponowne odzyskanie przez USA zdolności do samodzielnej organizacji załogowych lotów kosmicznych. To niezwykle ważny moment dla całego przemysłu kosmicznego, gdyż po raz pierwszy w historii prywatna firma wyniosła ludzi w kosmos we własnym pojeździe i przy użyciu własnej rakiety.
Sukces misji oznacza, że SpaceX uzyska licencję na kosmiczne loty załogowe. To z kolei doda jej wiarygodności i firma Muska będzie mogła liczyć na kolejne zlecenia zarówno ze strony NASA, prywatnego przemysłu kosmicznego i – co bardzo prawdopodobne – agencji kosmicznych innych państw. Przemysł kosmiczny wchodzi w zupełnie nową fazę rozwoju. Tym bardziej, że na przyszły rok zapowiadany jest lot konkurencji SpaceX, czyli kapsuły Starliner firmy Boeing. Zatem od przyszłego roku możemy mieć na rynku dwie prywatne firmy oferujące załogowe loty kosmiczne.
Najbardziej stracić może na tym rosyjski Roskosmos, który obecnie nie tylko wozi astronautów NASA, ale z jego usług korzystają też inne państwa. NASA z pewnością przestanie korzystać z usług Roskosmosu w takim zakresie jak obecnie, a biorąc pod uwagę fakt, że SpaceX ma zamiar zaoferować swoje usługi znacznie taniej, można spodziewać się, że Roskosmos straci wielu klientów. To zaś powinno wymusić na Rosji zreformowanie swojej agencji kosmicznej.
Przypominamy, że teraz każdy może spróbować swoich sił na symulatorze dokowania Dragona do ISS.
Komentarze (48)
Sławko, 31 maja 2020, 13:32
Straci klientów, albo będą musieli obniżyć ceny. Tak czy inaczej kasy pewnie będą mieli mniej. Z drugiej strony niższe ceny mogą spowodować, że klientów przybędzie.
venator, 31 maja 2020, 16:56
Aha. Na pewno Rogozin przedstawi kolejną makietę:
Spójrzcie na minę Putina: - tam na stole stoi zimna wódeczka, a ja muszę słuchać obietnic tego klauna.
ex nihilo, 31 maja 2020, 20:32
Błądząc dzisiaj po sieci gdzieś tam trafiłem na artykuł o przekrętach w "Roskosmosie". Nawet mi się go czytać nie chciało, bo sprawa jest znana od lat.
A co do obrazka - czubek modelu tej większej rakiety chyba z uchwytu chińskiej wiertarki zrobili, z wiertłem (tak na oko) 5 mm
cyjanobakteria, 31 maja 2020, 23:36
Kiedyś czytałem o wałkach przy budowie nowego kosmodromu. Nie pamiętam szczegółów, ale zdaje się, że obiekt jeszcze nie powstał i rozkradziono co najmniej 15% środków. Wszędzie przekręty. Prezes spółki miał być aresztowany, ale popełnił samobójstwo. Nie wykluczone, że go ktoś zachęcił.
Mniej pieniędzy dla Roskosmosu to być może mniej w kasie na wojskowych, którzy mogą omyłkowo przeoczyć słupki graniczne w trakcie pobytu na wczasach.
tempik, 1 czerwca 2020, 08:11
Ale dlaczego to zdziwienie? Przecież byliśmy z towarzyszami w tym samym bloku. A ten system wymusza "kombinowanie" żeby jakoś żyć. Jeśli ktoś jest za młody żeby pamiętać to może sobie zapuścić którąś z kultowych polskich komedii, to nie fikcja to wręcz filmy dokumentalne
śmiejesz się z makiety? obejrzyj sobie dokładnie dokowanie SpaceX Crew Dragon. Ja przyjrzałem się detalom i tak: otwory na sworznie do dołączenia odkształcone!, nierówno obrobione, z ostrymi krawędziami!, z krzywymi spawami dookoła!. Poszycie? niesymetrycznie rozmieszczone nity!, jakieś rysy,bruzdy, masakra! jakbym nie oglądał tego na oficjalnym kanale NASA to rękę dałbym sobie uciąć że to jakiś model z plasteliny zrobiony przez nastolatka.
A co do Roskosmos to wiadomo, jadą od dawna na sukcesach minionej epoki, ale to sprzęt sprawdzony i nie ustępujący w niczym nowinką z USA czy Chin. Do tego wydaje mi się że to nadal najtańsza opcja. przynajmniej taka by była jeśli Rosja byłaby normalnym krajem gdzie księgowy z zapisów księgowych może podać rzeczywiste koszty materiałów,obsługi, paliwa itd.
dexx, 1 czerwca 2020, 10:38
Serio ? Pewnie również uważasz że nokia 3210 nie ustępuje niczym iPhonowi.
1. Dragon poprawia znacząco komfort astronautów, co nie jest bez znaczenia dla planowanych lotów turystycznych.
2. Mimo porównywalnej kubatury Soyuz podczas powrotu na Ziemię odrzuca większą cześć, co istotne to odrzuca również bardzo dużo oprzyrządowania potrzebnego do dokowania. Dragon również odrzuca cześć ale to "tylko" panele słoneczne, zbiorniki paliwa dla systemu ratunkowego oraz tzw trunk, czyli przestrzeń na oprzyrządowanie które nie musi być przechowywane w ciśnieniowej kabinie.
3. Rakietowy System Ratunkowy ( launch abort system) w dragonie działa również na orbicie, pozwalając szybko de-orbitować kapsułę w razie potrzeby.
4 . Dragon po powrocie może być powtórnie używany. Obecnie przewidywane jest tylko użycie w transporcie zaopatrzenia, ale wynika to głównie ze "świeżości" projektu i słusznie zachowawczego podejścia do tematu.
Soyuz a to ma przewagę jeśli chodzi o czas zadokowania do ISS. Może pozostawać 6 miesięcy, a dragon tylko 4, ponieważ cieńka atmosfera na wysokości 400km degraduje panele słoneczne.
Podobnie systyacja wygląda w porównaniu Soyuz vs Starliner.
Nawet uwzględniając niższe koszty pracy w Rosji, Falcon 9 w połączeniu z Dragonem jest tańszy, i nawet gdyby udało się Roskosmosowi zejść z ceną lotu poniżej SpaceX, to ci drudzy mogą przeczuć cześć kosztów na kolejną misję która wykorzysta tego samego dragona i ten sam booster.
Śmieszy mnie pompa jaką NASA zrobiła wokół tej misji, ale nie można umniejszać tym nowym pojazdom, bo faktycznie mają potencjał do przyspieszenia trochę "podboju kosmosu".
tempik, 1 czerwca 2020, 12:00
To chyba Ty optujesz za tą używaną,styraną nokią 3210. Bierzesz taki używany, osmolony, poddany dużym naprężeniom sprzęt i tracisz więcej czasu na diagnozę czy to się jeszcze nada, niż wytoczenie, zespawanie itd. nowego, niezardzewiałego egzemplarza. tym bardziej że linia produkcyjna już jest i nie ma co cerować używanych skarpetek.
NASA już wielorazowość testowała na wahadłowcach, tanio nie było, a prześwietlenie, sprawdzenie okablowania i milion innych części trwało pół roku.
komfort i kolor lakieru podobnie jak w pojazdach naziemnych ma niewielki wpływ na zwiększenie szansy na sukces przemieszczenia się z punktu A do B. Ale fakt w Rosji nigdy nie zwracano uwagi na te kwestie i wszystko produkuje się jakieś takie siermiężne.
Można tylko gdybać, z obu stron to nadal duża polityka więc prawdziwych kosztów raczej nie poznamy.
z chęcią bym poznał jakieś kalkulacje kosztów rakiet SpaceX, a szczególnie koszty doprowadzenia takiego członu z odzysku do używalności. I koszt paliwa potrzebnego do wyniesienia na orbitę paliwa potrzebnego do późniejszego hamowania + koszt owego paliwa do hamowania pewnie będzie tego kilka ton(paliwo do hamowania). A wyniesienie na orbitę kilku ton to jakieś kilka mln dolarów? czy coś źle liczę?
dexx, 1 czerwca 2020, 14:53
Elon powiedział że koszt paliwa w F9 to ok. 200k $ wiec nawet koszt pełny baku jest śmiesznie niski do kosztów rakiety. Celem SpaceX jest, żeby możliwe było używanie ponownie boosteró w czasie poniżej 48h czyli przy minimalnej inspekcji. Obecnie koszty są wysokie bo się uczą, chociaż niedawno jednej rakiety Block 4 nie odzyskiwali ponieważ im się nie opłacało, czyli materiału do analizy maja pod dostatkiem.
Wyniesienie nową rakietą 22 ton na niska orbitę to 55mln $.
Przemysł kosmiczny musi powoli odchodzić od takiego myślenia, bo obniżając koszty wynoszenia ładunków coraz bardziej zbliżają się do lotów turystycznych na większą skalę.
Jak wyżej, komercyjne i turystyczne wykorzystanie szybko weryfikuje politykę.
cyjanobakteria, 1 czerwca 2020, 15:10
Właśnie na szybko policzyłem. Koszt paliwa jet pomijalny w porównaniu z kosztem pojazdu i silników. Poniżej podałem orientacyjne obliczenie dla Falcon 9, gdyby kupowali normalnie jak olej opałowy. F9 zużywa 25000 galonów kerozyny (stage 1) i 4600 (stage 2), przeliczone na litry w aktualnej cenie i w cenie przed obsuwą na rynkach. Pomijam cenę skroplonego O2, których cen nie znam i nie chce mi się szukać.
(25000 + 4600) * 3.78 * 0.40
44755.20
(25000 + 4600) * 3.78 * 0.72
80559.36
Aktualnie można zatankować Falcon 9 za 45k EUR + koszt O2.
cyjanobakteria, 1 czerwca 2020, 15:25
Wnętrze kabiny Dragona wygląda schludnie. Kilka płaskich ekranów i wszystko białe. Bardziej jak z filmu SF niż pojazdy z poprzedniej epoki z kokpitami zawalonymi pod sufit przełącznikami. Komfort głównie zależy od przeciążenia, więc to się akurat mocno nie zmieni.
dexx, 1 czerwca 2020, 16:02
Obie rzeczy są ze sobą ściśle powiązane. Dotykowe ekrany to nie tylko ładnie wyglądające gadżety, dzięki nim wirtualny kokpit może być obsługiwany bezpośrednio z ziemi co pozwala na dokładne testy również bez załogi. Dodatkowo pewnie mają dużo lepszą telemetrię niż soyuzy. Przy misjach transportowych będzie znów okazja do wprowadzania zmian.
Dużym problemem systemów transportujących ludzi jest zamrożenie rozwoju, a moim zdaniem największym atutem Space X była właśnie możliwość. Boeing jak widać jest za dużym molochem żeby sprawnie wprowadzać zmiany w projektach, a Roskosmos ... "no przecież lata".
Tak jak w przypadku "propulsive landing" boostera, tak i w przypadku dragona różne rozwiązania są wprowadzane nie dlatego, że są konieczne tylko dlatego, że rozwijanie tej technologi przyda się do przyszłych misji, bo oni mają cały czas na horyzoncie Marsa.
dexx, 1 czerwca 2020, 16:50
Nie do końca, nie wiem jak wygląda to obecnie w sojuzie ale w promie kosmicznym musiała być załoga. Jak nie masz w pełni cyfrowego pulpitu, to do sterowania zdalnego najczyściej trzeba dodać dodatkowe przekaźniki które swoje ważą, do tego przyciski które można przypadkowo przełączyć.
edycja{
Tak jak w Teslach, tak w Dragonie ekrany dotykowe dają możliwość dodawania nowych funkcji w interfejsie użytkownika bez konieczności długotrwałej walidacji sprzętu. Jeśli chciałbyś dostosować Soyuza do lotu wokół księżyca połowa przycisków i przełączników nie będzie miała sensu, bo jest przydatna tylko podczas manewrów podczas lotów do i z ISS.
}
Space X prosperuje w bardzo dużej części dzięki NASA, ale ma uproszczony system decyzyjny i skonsolidowaną produkcję. NASA celowo rozproszyła produkcję części do Saturna 5 jak i Promu kosmicznego, tak aby zahaczyła ona o jak największą ilość stanów / senatorów bo wtedy trudniej uciąć dotacje. Boeinga i ULA zabija biurokracja, zależność polityczna i motywacja ludzi. Nawet jeśli złapią talenty to szybko nauczą ich filozofii pracy bez presji, bo jak nie ten projekt to inny się trafi. SpaceX, Blue Origin są silnie zmotywowane i eksploatują swoich pracowników do granic możliwości, ale za to pozwalają swoim ludziom rozwijać rzeczy które dla molochów były niemożliwe/za ryzykowne/niepotrzebne.
Roskosmos to kustosz muzeum jakie pozostało po ZSRR, pompowany przez amerykanów, żeby naukowcy i technicy z ogromnym doświadczeniem zajmowali się jakąś pokojową technologią.
cyjanobakteria, 1 czerwca 2020, 17:43
O to mi dokładnie chodziło Komfort w największym stopniu zależy od przeciążenia, bo 1G jest lepsze niż 3G, a te niż 9G. Ale prostota kokpitu znacznie podnosi komfort obsługi i redukuje możliwość popełniania błędów przez załogę oraz upraszcza szkolenie. Jeżeli to jest aplikacja, to można zoptymalizować i layout w zależności od kontekstu i sytuacji. Przykładowo, jak akcelerometr wykryje, że nimi telepie, to apka może wyświetlić spinacz biurowy z poradą dnia i linkiem do odpowiedniej sekcji strzelania do problemów
dexx, 1 czerwca 2020, 18:06
Ze słowem "GŁÓWNIE" mógłbym się jeszcze zgodzić, dostarczają komercyjnie satelity więc nie tylko.
Nie, bardziej Autorytaryzm w przypadku odpowiedniej charyzmatycznej i technicznie uzdolnionej osoby. Problem jest taki, że jak taka osoba znika, to firma popada w marazm.
Nie mówię o czasach rządów Putina tylko początkach Roskosmosu. Jesteś w stanie wymienić jakieś sukcesy Roskosmosu od kiedy Putin rządzi, a amerykanie stopniowo wycofali sie ze wspólnych projektów ( przy sproej zachęcie Putina)?
To znaczy że masz problem ze współczesnym stanem techniki. Walidacja software i hardware jest podobna. Równie dobrze może coś spierdzielić elektryk/elektronik. Tylko jak spierdzieli elektryk lub elektronik to musisz miec takiego na pokładzie, jak spierdzieli programista to moze jeszcze się uda wysłać zdalna aktulizację
Jak wyżej, kwestia walidacji. Elektryk też może dać d*py i zostawi klucz miedzy kablami lub mechanik wywierci dziurę tam gdzie nie trzeba. Brzmi nieprawdopodobnie ?
Jest jeszce jeden bardzo duży plus. Do budowy symulatora nie potrzebujesz makiety tylko 3 ekrany dotykwe.
tempik, 1 czerwca 2020, 18:56
Coś ty się uparł tych ekranów LCD. Ja mam większy w telewizorze więc nie robi to na mnie wrażenia. Co członek załogi robi na tych ekranach? Jedynie patrzy jak szpak w pi.... Jest biernym obserwatorem. Czasami coś tapnie przy transmisji live żeby pokazać że jest ważny i dzięki niemu ta łajba płynie dalej. A w praktyce masa automatów robi robotę i jest zabezpieczona żeby niechcąco gapcio coś nie włączył.
Pełna beka. przypomina mi to reportaże np z elektrowni atomowej albo centrum sieci energetycznej. Ekrany po sufit i setka ludzi chaotycznie ruszających myszkami żeby było widać w kamerze że pracują. A mogli by pogasić monitory i iść spokojnie na szluga.
Pełna automatyka i zaawansowany software to wspaniała rzecz, ale tylko tam gdzie jest cywilizacja. W terenie pewniejsze rozwiązania to te siermiężne, manualne. Czyli w piaskach Sahary samochód który naprawisz zestawem kluczy, na długim rajdzie rowerowym jednoślad na linkach zamiast hydrauliki itd.
cyjanobakteria, 1 czerwca 2020, 19:49
Dokładnie tak to wyglądało. Siedzieli jak w poczekalni do dentysty
Hydraulika w heblach, ani żadna inna, mi nigdy nie nawaliła, ani w samochodzie, ani moto, ani rowerze. Prędzej te bezprzewodowe przerzutki na baterie, których nigdy nie kupię. Przewody się powinno wymieniać profilaktycznie, uszczelki tak samo. W moto producent zaleca co 2 lata, ale ja tego nie robię. Powiedzmy raz na 10 się powinno wymienić przewody od hamulców. Częściej mi się linki zrywały, ale co prawda łatwiej naprawić.
tempik, 1 czerwca 2020, 20:01
No ale lans i show było. Prawie jak startrek. Biała rakieta i pod kolor kombinezony, czarne gumiaki i 3 ekrany LCD! pewnie mają jakieś dreny do odciągania potu
brakowało tylko Tesli ciągniętej na lawecie, też białej
cyjanobakteria, 1 czerwca 2020, 20:32
Teslami podjeżdżają przed startem. Podoba mi się to, chociaż zdaję sobie sprawę, że dużo w tym PR i marketingu. Efekty wizualne i styl się liczą, bo jesteśmy wzrokowcami. Pomijając aspekty bezpieczeństwa, nikt nie chce oglądać rozbebeszonych kabli i przełączniki pod sufit jak w sojuzie. Chociaż skomplikowana konstrukcja LHC mi się podoba. Wiadomo, to jest zaawansowana nauka i nie jest łatwo. Sprzęt musi być skomplikowany.
To co się podoba to kwestia gustu, ale wiele rzeczy oceniamy pod kątem ich możliwości. Czy myśliwce albo szybkie motocykle dobrze wyglądają? Albo nowoczesne rowery górskie czy szosowe na ramach z włókna węglowego? Liczy się to, co potrafią i dlatego się nam podobają. Co do kosmosu, filmy SF ukształtowały oczekiwania odnośnie, dajmy na to, kombinezonów. Musk przyznał, że podczas projektowania wzorowali się trochę na SF.
Edit, samo lądowanie stage 1, co jest sprawą drugorzędną w misji, wygląda świetnie
ex nihilo, 2 czerwca 2020, 00:07
Kurde, ale awantura!
Nie mam dzisiaj za dużo czasu na grzebanie w sieci i klepanie w klawiaturę, ale może warto zajrzeć np. tu (wszystkie starty, też wojskowe):
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/2018-rakietowe-podsumowanie-roku
i tu:
https://spacex.com.pl/baza-wiedzy/konkurencja
Cytat: "Niezależni eksperci zarówno z Rosji, jak i krajów zachodnich, nie są optymistami, jeśli chodzi o przyszłość rosyjskiego przemysłu kosmicznego. W kwietniu 2018 roku Dmitrij Rogozin, wiceprezydent kraju, przyznał się do porażki. Powiedział, że „udział startów [rosyjskich, dop. en]rakiet w całym rynku usług kosmicznych to tylko 4% i nie jest to warte prób wypchnięcia Muska i Chińczyków”. Był to niezwykły obrót wydarzeń, jako że jeszcze 5 lat wcześniej Rosja posiadała 50% rynku startów kosmicznych."
I luknąć też na ten wykres:
2017 i 2018 to prognozy na podst. pierwszego półrocza 2017. Jak komuś się chce, można je sprawdzić.
SpaceX już od kilku lat nie jest tylko jedną z zabawek rąbniętego fantasty... A Roskosmos? Gdyby nie starty dla wojska, już by nie istniał, bo z tych 2-3 w roku lotów załogowych na ISS wyżyć się nie da. A i to im się kończy.
dexx, 2 czerwca 2020, 09:43
Starlink to ostatni rok i własnie próba uniezależnienia się od NASA.
Od zawsze SpaceX wykonywał więcej komercyjnych lotów niż dla NASA lub rząd:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_startów_rakiet_Falcon_9_oraz_Falcon_Heavy
Nie wystarczy. To tylko udowadnia, że są kustoszem.
Chodzi tylko o fakt, że w tej chwili Nasa ma jedną pozycję w budżecie mniej - symulator. Wsadza nowych astronautów do zdeorbitowanego dragona i w nim na dotykowych ekranach będą ich uczyć jak nie dotykać niczego.
Ok, Twoje podejście jest inne niż Astro, wg. Ciebie żadne konsole nie są potrzebe w kapsule bo i tak praktycznie cały proces wykonuje się automatycznie. Z takim czymś się moge częściowo zgodzić, ale jakaś możliwość ręcznego sterowania musi się pojawić wiec niech nie jest to konsola z setkami fizycznych przycisków tylko ekran dotykowy ktory mozna dopasować do sytuacji + kilka fizycznych przycisków i manipulatorów.
Astro natomiast optuje za starym systemem, który wg mnie jest już niepraktyczny.
Co nieco o automatyce wiem. Tak jest i tak powinno być w takich zakładach, ale jak coś się spier... to wtedy potrzebne są narzędzia do sterowania ręcznego.
Dokładnie, i mam nadzieję ze po ponad 50 latach w końcu kończy się czas gdzie niska orbita jest postrzegana jako miejsce dla siermiężnych rozwiązań. Nie zbudujesz jakiegokolwiek przemysłu na orbicie / księżycu, jeśli każdy członek załogi będzie musiał wiedzieć do czego służy każdy z setki przełączników w taksówce która cię wiezie do pracy.
Bardziej żenujący dla mnie był spektakl NASA - mocarstwo od siedmiu boleści, które się cieszy że ma jak samodzielnie wysłać ludzi na orbitę.
Największym plusem Muska jest to, że nie robi tego dla kasy. Roskosmos, Boeing, ULA i wszystko gdzie palce maczają rządy to miejsce gdzie duża cześć zarządu patrzy tylko jaki by tu zrobić większy wałek na kasie niż poprzednik.
tempik, 2 czerwca 2020, 11:09
Cała Rosja zatrzymała się na zimnej wojnie. Ich rozwój stymulują chyba tylko wojny i konflikty zbrojne. Jak jest pokój to przecież cebula i ziemniaki rosną więc po co marnować kalorie na myślenie i rozwój? Ale potencjał mają wielki chociaż rzadko go pokazują a jak już to w niecnych celach.
Tak czy inaczej ich rakiety to dalej 1 liga
no właśnie. ręczne sterowanie to dla mnie kurki i wajchy na zaworach i prymitywne styki przekaźników, które obsłużysz nawet jak wszystkie komputery w statku spalą się albo zaświecą blue screenem.
Dokładnie tak jak mówisz. ale to chyba jeszcze nie ten moment mam wrażenie.
eee tam.
Jak codziennie jesz baleron to nie ma o czym mówić. Ale jak znasz smak baleronu a nie jadłeś go od 10 lat(NASA) to chodzisz podjarany i ośliniony przez miesiąc!
Bo to jest demo2 czy jak tam to nazywa. Taki student który pisze dla korporacji program za darmo lub po kosztach żeby się zaprezentować. ale ta faza zawsze się kończy i zaczyna się trzepanie kapuchy i maksymalizowanie zysków każdym możliwym sposobem
dexx, 2 czerwca 2020, 16:24
Moim zdaniem postęp się zatrzymuje, jak zaczyna się za bardzo unikać ryzyka. Nie chodzi mi tu o ryzykowanie życiem astronautów, ale jak już kiedyś tu na forum pisałem np. taki Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba przy budżecie 8mld dolarów to zdrowe przegięcie. w tej i zamknięta pętla. Wyszli z założenia, że wystrzelenie rakiety jest drogie więc muszą wszystko dokładnie potestować co zwielokrotniło koszty. Patrząc na obecne poczynania Muska za te 8mld wysłał by on ok. 20 teleskopów jeden po drugim z czego 15 dotarło by na porządną orbitę, 5 miało by mniejsze lub większe usterki a 5 działało by tak jak zaplanowano. Skutkiem ubocznym było by to że ostatni wystrzelony teleskop nie był by "przestarzałym" o 15 lat sprzętem tylko posiadał by bebechy sprzed max 5 lat. Ale oczywiście na takie coś nikt kasy nie przeznaczy. Tak samo jak nie przeznaczyli by 8mld na JWST gdyby od poczatku wiedzieli ze tyle będzie kosztował.
Ich silniki, co do rakiet to można powiedzieć że sprawdzona technologia. Silnik starzeje się dużo wolniej niż awionika i cała reszta. Z resztą co do silników to projektowane były jako sprzęt jednorazowego użytku a to trochę łatwiejsze.
Można uważać Promy kosmiczne jaką ślepą uliczkę w rozwoju, ale kierunek był dobry. Na szeroką skalę eksplorować i eksploatować przestrzeń kosmiczną można tylko przy ponownym używaniu sprzętu i SpaceX to udowodnił. ULA stara się pielęgnować mit o swojej niezawodności za którą płaci się więcej, ale tutaj przecież jedna nieudana misja może popsuć całą wyśrubowaną statystykę. Dla misji bezzałogowych szczególnie komercyjnych nikt nie będzie patrzył czy niezawodność wynosi 97% czy 100% gdy koszt pierwszej to będzie 50mln a drugiej 110mln. Szczególnie gdy pierwsza będzie miała 200 wykonanych misji a druga 80.
Te czasy już się dawno skończyły. Obecnie w krytycznych instalacjach systemy są redundantne oparte o tą samą technologie wspierane tylko przez jakieś mechaniczne rozwiązania, które najczęściej służą już tylko do bezpiecznego zakończenia procesu niż jego utrzymywania.
Podejrzewam że w dragonie bez ekranów też da się odpalić niektóre systemy tylko konieczny jest wtedy pewnie demontaż jakiś osłon.
Tutaj jest klasyka. Co powinno być pierwsze jako czy kura.
Hmm faktycznie, nie patrzyłem na to w ten sposób.
Nie da się Muskowego modelu trzymać w nieskończoność, szczególnie jak firma rośnie, ale mam wrażenie że on sam należy do ludzi którzy jak koszą kasę, to po to żeby ją wydać na jeszcze bardziej niedorzeczne rzeczy.
SpaceX i Tesla nawet gdyby dziś zbankrutowały to w swoich obszarach popchnęły rzeczy mocno do przodu. Można dyskutować o wpływie Tesli na rozwój elektromobilności, ale jeszcze 10 lat temu znaczna część inżynierów i ekspertów przemysłu rakietowego powiedziała by że to jest i pozostanie tylko CGI:
i że nie tędy droga:
Edycja:
NASA zapłaciła SpaceX 1.6 mld $ za 12 lotów w ramach Commercial Resupply Services, przy okazji których w SpaceX opracowano odzysk boostera poprzez lądowanie przy użyciu silników rakietowych. Chyba dosyć prosto można sobie wyobrazić na bazie doświadczeń z różnymi projektami ile kosztowało by opracowanie takiej technologi przez ULA lub Boeinga w ramach przetargu.
pogo, 2 czerwca 2020, 19:16
Ja tam uważam, że wszelkie dotknięcia ekranów to byłą kwestia diagnostyki. A konkretniej potwierdzenia, że Astronauci widzą na swoich przyrządach to samo, co ludzie w centrum. Może to mieć znaczenie czy problemach z komunikacją, na przykład podczas ponownego wchodzenia w atmosferę. Poza tym założę się, że astronauci mieli możliwość odpalenia "katapulty" niezależnie od ludzi na Ziemi i też musieli potwierdzić, że wiedzą co i jak. No i oczywiście podgląda na to, co się dzieje z rakietą.
Zdejmowanie paneli by przejąć kontrolę wydaje mi się mało realne, ale ja się nie znam. Podejrzewam, że możliwości ręcznego sterowania są tak ograniczone, że gdy padną ekrany, to wszystko co da się zrobić jest w tych fizycznych przełącznikach na dole.
Myślę, że poziom skomplikowania tego jest zbyt duży by człowiek był w stanie tym sterować w pełni manualnie... szczególnie w jakichś krytycznych, dynamicznych momentach jak wejście w atmosferę.
Jak by coś ważnego im padło w elektronice, to mieliby możliwości podjęcia jakichkolwiek działań, jak kierowca samochodu na autostradzie, gdy odpadło mu koło... Tylko to właśnie u nich jest mniejsza szansa, że to koło odpadnie, a nawet jak odpadnie, to mają zapasowe, które samo założy się w locie...
Edit:
Obstawiałbym też, że zarówno astronauci jak i kontrola lotów (szczególnie kontrola) mają znacznie większe możliwości ingerencji, niż nam się wydaje... ale tylko siedzą i modlą się, by nie trzeba było niczego dotykać, bo w ten sposób mieliby większe szanse coś zepsuć jeszcze bardziej niż naprawić.
dexx, 3 czerwca 2020, 08:51
Tego własnie oczekiwał od nowoczesnej kapsuły, załoga powinna wygodnie usiąść i czekać, aż dostaną pozwolenie na otwarcie włazu i przejście na ISS.
Co do ekranów to dają podgląd na wszystkie systemy i pozwalają pewnie łącznie z manipulatorami w fotelu na ręczne sterowanie kapsułą , ta opcja była testowana w ramach Demo2.
Chyba doszliśmy już do wniosku, że nie było sensu robić pulpitu sterowniczego jak w soyuzie. Dla dobra zdrowia psychicznego i lansu dla astronautów dali im 3 ekrany, mają podgląd na kamery podczas dokowania jak by chcieli sami dokować lub manwerować (na co nikt im nie pozwoli), podejrzewam że podczas dokowania mieli też możliwość wymusić przerwanie procedury dokowania ( sama procedura przerwania dokowania była testowana w demo 1). W przyszłości jak będą chcieli wykonać loty turystyczne to wyświetlą na jednym "don't panic" na drugim tu jesteś a na 3 widoczek z za okna wiec uznajmy że były potrzebne.