Dbasz o formę? Oto coś dla ciebie!
Miłośnicy sportu i osoby dbające o dobrą kondycję z pewnością zainteresuje rynkowa premiera urządzenia o nazwie Fitbit. Ten niewielki klips, który można wrzucić do kieszeni lub nosić np. na pasku spodni, nieustannie zbiera informacje na temat ruchów wykonywanych przez właściciela i oblicza na ich podstawie ważne parametry dotyczące jego aktywnosci fizycznej.
Sercem Fitbita jest akcelerometr, czyli miernik przyśpieszeń. Dzięki pomiarowi zmian własnego położenia w czasie wynalazek jest w stanie ocenić, jak wiele energii zostało zużyte na każdy ruch użytkownika, co pozwala na obliczenie liczby spalanych przez niego kalorii. Inne obliczane wartości to m.in. liczba wykonanych kroków, pokonany dystans, a także liczne zmienne określające jakość snu, takie jak czas potrzebny na zaśnięcie, liczba krótkich wybudzeń czy wreszcie całkowita długość snu.
Większość danych zarejestrowanych przez Fitbit można przeglądać na wbudowanym wyświetlaczu OLED. Znacznie ciekawsza jest jednak możliwość korzystania z bezprzewodowej stacji dokującej. Za każdym razem, gdy użytkownik zbliży się do niej na odległość kilku metrów, Fitbit przekazuje zapisane informacje do stacji, a ta, za pośrednictwem komputera, wysyła je do prywatnego internetowego dziennika aktywności fizycznej.
Po uruchomieniu dziennika użytkownik otrzymuje do dyspozycji pakiet dodatkowych opcji, takich jak możliwość wyznaczania sobie zadań/wyzwań czy rejestowania liczby kalorii przyjmowanych w posiłkach i zużywanych w związku z codzienną aktywnością. Nie zabrakło także elementu społecznościowego, czyli zestawu opcji umożliwiających komunikację z innymi użytkownikami Fitbita.
Prostota jest bez wątpienia wielką zaletą nowego produktu, lecz wiąże się ona także z pewnymi ograniczeniami. Fitbit nie nadaje się bowiem m.in. do monitorowania aktywności podczas pływania i jazdy na rowerze, czyli sportów, podczas których niektóre części ciała poruszają się z wyraźnie inną intensywnością niż pozostałe.
Fitbit jest aktualnie dostępny wyłącznie w USA i kosztuje 99 dolarów. Jego producent deklaruje jednak, że postara się jak najszybciej zdobyć zezwolenie na eksport urządzenia do innych krajów.
Komentarze (7)
programista, 30 września 2009, 18:01
Nic odkrywczego.
mikroos, 30 września 2009, 19:17
Ale silne powiązanie z Internetem jest bardzo ciekawe.
marximus, 30 września 2009, 21:48
podoba mi się miernik snu. przydałby się rejestrator tętna. poza tym urządzonko przydatne raczej biegaczom.
a co do akcelerometru zastanawiam się jak sobie poradzili z np. hamowaniem i ruszaniem auta?
Przemek Kobel, 1 października 2009, 09:38
Znowu jakiś misz-masz istniejacych rzeczy. (nokia sport tracker czy jakoś tak, plus jeden ze starych siemensów, który mierzył tętno i mógł robić za licznik rowerowy)
Tomek, 1 października 2009, 13:08
Ciekaw jestem co masz na myśli?
mikroos, 1 października 2009, 16:35
To mam na myśli, że urządzonko samo wysyła dane do stacji dokującej, gdy znajdujesz się w jej zasięgu, a potem przesyła je do Twojego profilu w Internecie. Podoba mi się takie rozwiązanie - żeby nie szukać daleko, ja, żeby zapisać dane na temat mojego treningu na rowerze, muszę teraz np. wejść na odpowiednią stronę i dodać notkę. Niektóre modele liczników oferują komunikację bezprzewodową, ale ją także musisz uruchomić. A tutaj wszystko zgrywa się samo, na dodatek publikuje się automatycznie w Twoim profilu. Wg mnie bardzo zgrabne rozwiązanie.
Tomek, 2 października 2009, 15:52
Zgrabne i rzeczywiście fajne. Ja bym natomiast nie chciał tak, ponieważ czułbym się inwigilowany