Leonardo czy nie? Po ponad 100 latach rozstrzygnięto spór o autorstwo Flory
W 1909 roku Berlińskie Muzeum Królewskie (Berlin Royal Museum) kupiło woskowe popiersie Flory. Na dzieło wydano aż 185 000 goldmarek, gdyż jego autorem miał być sam Leonardo. Zakup od razu wywołał burzę w świecie sztuki. W ciągu zaledwie 2 lat od zakupu w całej Europie ukazało się 730 artykułów, których autorzy sprzeczali się o autorstwo dzieła. Dopiero teraz, po ponad 100 latach, spór został definitywnie rozstrzygnięty.
Wilhelm Bode, który był dyrektorem muzeum w latach 1905–1929 był przekonany, że Flora wyszła spod ręki wielkiego mistrza renesansu, gdyż przypominała figurę z jednego z jego obrazów. Jednak wielu specjalistów w to powątpiewało, mówiąc, że nie znamy żadnych innych woskowych rzeźb z renesansu. Bode i inni historycy sztuki przypominali, że Leonardo da Vinci był znany z ciągłych eksperymentów z materiałem, na którym pracował.
Gustav Pauli, dyrektor muzeum w Hamburgu, uważał, że rzeźba może być dziełem Richarda Cockle Lucasa, znanego ze stworzenia wielu rzeźb w kości słoniowej, marmurze i wosku. Lucas był odnoszącym sukcesy utalentowanym rzeźbiarzem, rysownikiem, grawerem i fotografem, a do tego architektem-amatorem, który samodzielnie zaprojektował swoje dwa domy w Chilworth w Wielkiej Brytanii. Lucas był też niezwykłym ekscentrykiem. Syna nazwał Albert Dürer, wierzył we wróżki, fotografował się w strojach z różnych epok i podróżował w okolicach Southampton w replice rzymskiego rydwanu.
W 1910 roku jego syn poinformował, że Flora to dzieło jego ojca. Miał on je wykonać w 1846 roku z resztek świec. Opowiadał, jak pomagał swojemu ojcu wypchać rzeźbę gazetami i kawałkami drewna, które rzeczywiście znaleziono wewnątrz Flory. Bode miał i na to odpowiedź, Stwierdził, że gazety i drewno wsadzono w rzeźbę w XIX wieku podczas prac konserwatorskich. Badania prowadzone przez specjalistów nie dały jednoznacznej odpowiedzi o autorstwo dzieła. Jedni uważali je za pochodzące z XIX wieku, inni zaś stwierdzali, że rzeczywiście jest renesansowe, ale nie wyszło spod ręki Leonarda.
Teraz Ina Reiche we współpracy z francuskimi laboratoriami specjalizującymi się w badaniu dzieł sztuki zbadała wosk, wykorzystując przy tym datowanie radiowęglowe.
Okazało się, że badany materiał to spermacet, czyli półpłynna substancja występująca w głowie kaszalota nad prawym przewodem nosowym. Po kontakcie z powietrzem substancja zastyga. Dawniej ze spermacetu wytwarzano świece, maści czy kremy. Spermacet był powszechnie używany w XIX wieku. Jednak datowanie nie jest tutaj takie proste, gdyż spermacet domieszkowano niewielką ilością wosku pszczelego. Jak wyjaśniają autorzy badań, "węgiel wchłaniany przez organizmy z głębokich i płytkich wód oceanicznych jest starszy niż ten konsumowany przez organizmy żyjące na lądzie". Jakby jeszcze tego było mało, by dokładnie datować węgiel pochodzący z oceanu, konieczna jest znajomość miejsca jego pochodzenia, gdyż wówczas dopiero można skalibrować instrumenty pomiarowe. Tymczasem kaszaloty przebywają olbrzymie odległości.
Naukowcy poradzili sobie jednak z tym problemem, chociaż ich datowanie nie jest zbyt precyzyjne. Badania wykazały, że materiał użyty do stworzenia rzeźby pochodzi z lat 1704–1950. Z pewnością więc można stwierdzić, że nie jest to materiał renesansowy, co wyklucza, by autorem Flory był Leonardo. Uczeni porównali próbki pobrane z Flory z próbkami reliefu Leda i Łabędź autorstwa Lucasa. Okazało się, że spektra obu wosków są niemal identyczne.
Wiemy więc, że Wilhelm Bode się mylił, a Albert Dürer (syn Lucasa, oczywiście) najprawdopodobniej miał rację.
Komentarze (5)
ex nihilo, 16 kwietnia 2021, 03:47
66,3 kg Au
Ergo Sum, 16 kwietnia 2021, 11:00
Wygląd i piękno rzeźby nie zmieniło się ani na jotę - ale cena tak- tylko z powodu nazwiska twórcy - to jest CHORE
Afordancja, 16 kwietnia 2021, 11:24
Nie widzę w tym nic chorego. Ot jest większy popyt na dane nazwisko niż na inne, (a popyt na ten rodzaj "piękna" pozostał na tym samym poziomie).
cyjanobakteria, 16 kwietnia 2021, 11:53
Może Ergo zazdrości
peceed, 16 kwietnia 2021, 17:13
To normalne. Buty Abidossa mogą być równie dobre jak oryginał ale zazwyczaj nie osiągną tej samej ceny.