Opatentować kolejkę do toalety
Jon Dudas, dyrektor amerykańskiego Biura Patentowego poinformował o pewnym niepokojącym trendzie. W Stanach Zjednoczonych gwałtownie rośnie liczba złożonych wniosków patentowych, a jednocześnie spada ich jakość.
Coraz częściej zarówno firmy jak i indywidulane osoby próbują opatentować pomysły, które nie są innowacyjne. Interesuje ich bowiem jedynie przekształcenie pomysłu w pewną wartość prawną.
O obniżeniu jakości wniosków może świadczyć chociażby próba opatentowania... nowego sposobu tworzenia się kolejki do toalety w samolocie.
Dudas mówi, że taką tendencję można zauważyć od roku 2000. Dyrektor spodziewa się, że tylko w bieżącym roku do jego biura wpłynie ponad 500 000 wniosków patentowych.
Ilość nie przekłada się jednak na jakość. Jeszcze kilka lat temu aż 72% wniosków było rozpatrywanych pozytywnie. Obecnie odsetek ten spadł do 42%. Dudas uważa, że z jednej strony to efekt lepszej pracy dobrze przygotowanych urzędników rozpatrujących wnioski, ale z drugiej - błąd w systemie prawnym. Jego zdaniem składanie wniosków jest zbyt proste.
Poinformował on przy okazji, że liczba wniosków patentowych składanych przez przedsiębiorstwa zwiększa się dwukrotnie każdego roku. Dudas uważa, że firmom nie chodzi o innowacyjność, ale o ubiegnięcie konkurencji i zablokowanie jej.
Biuro Patentowe zastanawia się obecnie nad zaproponowaniem zmian w systemie patentowym. Co prawda propozycja reform została złożona w Senacie przez firmy IT, jest jednak blokowana, głównie przez potężny przemysł biotechnologiczny.
Ze swej strony Dudas sądzi, że zmiany powinny iść w kierunku wymuszenia składania wniosków o lepszej jakości oraz skrócenia procesu decyzyjnego, dzięki czemu urzędnicy będą mogli szybciej ocenić, czy patent przyznać, czy też odrzucić wniosek.
Już w tej chwili podjęto pewne kroki w celu usprawnienia sytemu. W ciągu ostatnich dwóch lat zatrudniono dodatkowo 2400 osób zajmujących się rozpatrywaniem wniosków, przyjęto mechanizm "szybkiej ścieżki", dzięki któremu czas oczekiwania ma ulec skróceniu do 12 miesięcy oraz podjęto współpracę z japońskim Biurem Patentowym. Ma ona na celu skrócenie procesu wzajemnego uznawania patentów z 86 do 15 miesięcy.
Komentarze (32)
waldi888231200, 17 kwietnia 2008, 17:16
Po takim solidnym wykształceniu ;D , to już niedługo wiązanie butów i sposób na ubieranie spodni jako osiągnięcie będą patentować a potem sądzić o odszkodowanie za nadużywanie cudzych patentów 8)
wilk, 19 kwietnia 2008, 14:42
Jak dla mnie państwo powinno przejmować lub bardziej stanowczo wymuszać udzielanie licencji od tych, którzy patentują coś, wykupują prawa do patentu lub licencję wyłączną, tylko po to by schować to na lata do szuflady bądź też zamrozić z uwagi na to, że jakiś patent wpłynąłby niekorzystnie na obecnie sprzedawany i popularny produkt. Powinno tak być przynajmniej w przypadku rewolucyjnych pomysłów/technologii w dziedzinie transportu, komunikacji, konstrukcji, bezpieczeństwa i ew. mogących wpłynąć na globalny styl życia.
mikroos, 19 kwietnia 2008, 17:21
Zgadzam się, to jest dobry pomysł. Pozostaje tylko pytanie, jak to dokładnie zrobić i jak zdefiniować "chowanie do szafy"? Przykładowo: czasem ciężko byłoby znaleźć różnicę pomiędzy świadomym "uśpieniem" projektu, a jego zatrzymaniem z powodów ekonomicznych. Tak samo ciężko byłoby udowodnić, że teraz robienie tego nie ma sensu, ale np. za 10 lat już tak. Albo jeszcze jeden problem: jak ustalić limit, ile sztuk danego produktu trzeba wysłać na rynek, żeby uznać, że rzeczywiście został wprowadzony do przemysłu? Przecież jedne projekty są bardzo masowe, a inne (np. specjalistyczne maszyny) są niezwykle niszowe i nawet sprzedaż kilkudziesięciu sztuk oznacza zysk.
Pomysł jest fajny i szlachetny, popieram go, ale jego wprowadzenie w życie byłoby niesamowicie ciężkie.
Gość macintosh, 19 kwietnia 2008, 20:34
najbardziej przydało by się coś co umożliwiałoby "szukanie wg wzorca", ja sie nie znam, ale chyba sieć neuronową trzeba by było; i tu jest zgryz: teoretycznie nie powinno być takich "disadventages" , ale na stronie naszego rodowitego urzędu nie znalazłem czegoś podobnego, co potwierdza tezę o utrudnionym dostępie i chowaniu do szuflady - ale jest tak, że jeżeli da się coś tłuc i na tym zarabiać to tak będzie, innowacje których nie widzieliśmy "SĄ", ale ludziom byłoby za dobrze - nie da się na takich wzbogacić; zresztą gdybyście znaleźli Świętego Graala i wiedzieli że ludzie zaczną dzięki temu żyć wiecznie a bylibyście firmą farmaceutyczną to inwestowalibyście ile się da żeby tą tajemnice ukryć, albo opłacić lenistwo potencjalnych odkrywców
Gość macintosh, 19 kwietnia 2008, 20:46
czy nie jest tak, że id.ę do urzędu, szukam rozw a tu się okazuje, że nie chcą pokazać, nawet gdybym chciał płacić? -tylko zobaczyć, nie potem_użyć: czy przypadkiem nie odkrywam czegoś jeszcze raz?
niesamowicie ciężkie? : do tego mamy UE : do wprowadzania formalizmów : gdyby projekt był finansowany przez 450mln chłopa to chyba jakoś dałoby się coś zadziałać?
mikroos, 20 kwietnia 2008, 14:29
Z tym się zgadzam :/ Pod tym względem NAFTA jest cudownym rozwiązaniem. A tymczasem w Unii mamy nawet różnicę kwoty cła na banany w zależności od ich stopnia wygięcia :/
Mimo wszystko obawiam się, że niezależnie od przepisów znalazłoby się mnóstwo wyjątków, w których wynalazca byłby poszkodowany.
Gość macintosh, 20 kwietnia 2008, 15:11
ciekawi mnie jakie wyjątki miałbyś na myśli?
moją drogą: taka sieć neuro mogła by być zalążkiem naprawdę dobrej sztucznej inteligencji, chyba jeszcze nikt tego nie robił, żeby sztucznym neuronom pozwolono się kształtować na całkowitym zbiorze ludzkich pomysłów - mogłAby porównywać wzorce z nauki o organizacji z np zastosowaniem praw fizyki w inżynierii biomedycznej - a takie powiązania byłyby już dobre dla takich neuronów, tym bardziej, gdyby same mogłyby kształtować wzorzec swojego rozprzestrzeniania i na nim analizować(analizować na sobie) - tego raczej jeszcze nikt nie zrobił, tym bardziej, że potrzeba by było PetaSuperKomputera : chyba jeszcze nikt nie pomyślał<pomyślał tak żeby wdrożyć i żeby wdrożyć> o kształtowaniu się sieci neuronowej dla SamejSiebie
mikroos, 20 kwietnia 2008, 15:14
Pisałem już wcześniej o tych wyjątkach i niejasnościach, które na pewno towarzyszyłyby wprowadzeniu takiego prawa:
Gość macintosh, 20 kwietnia 2008, 15:32
wiem, wiem mikroos, to już rozumiałem;
chodziło mi raczej o to, że prawo patentowe pozwalałoby na oglądanie całych zasobów patentów jakie kiedykolwiek sie pojawiły - dlatego chodziło mi o dobrowolny wgląd bez względu na zastrzeżenia patento'maker'a , który jak widzimy(obecnie) działa zgodnie z prawem, które niszczy to co prawo patentowe miało w założeniu dać - miało dać postęp i chronić patent'gościa(dało by mu korzyść z wynajdywania), ale też dawać coś ludziom : i tu pies pogrzebany : chodzi mi o zmianę prawa patentowego, a wygląda, że wyjątki sprecyzowałem jak ty : i tutaj by ich już nie było;
właściwe pytanie to : jak pogodzić producenta(który ma przetrwać) i wynalazcę(któremu musi opłacać się wynajdywanie)?
trzeba : zaprzęgnąć maszyny(roboty z sieciami uczącymi się) tak, żeby zapewniały byt ludziom, a ci mogli nadal się rozwijać mimo braku konieczności pracy(wygląda jak żądanie utopi, ale pójdźmy jednak tą drogą) : należałoby wykształcić w społeczeństwie elity wynalazców/naukowców, do których może aspirować working-class : należałoby dużo zmienić, a jak wiadomo takie zmiany łatwe nie są : aby ludzie się na to zgodzili potrzeba by było aby odbyło się to bez kontuzji społeczeństwa : konieczne by było wykształcenie kultury PragnieniaWykroczeniaPoza - no i przegrałem(a to warunek bezbolesnego przejścia) : nie da się stale tego robić i tu trzeba by było zapoznać się z umysłem Einstein'a czy Oppenheimer'a a oni istnieli tylko dla społeczeństwa względem którego mogli się określić(taka ludzka potrzeba) : chyba bycie równym nie jest bardziej potrzebne gdy nie jest się równym - pomysł poległ ??? :'(
mikroos, 20 kwietnia 2008, 15:41
Jak to "by"? Przecież już dziś niezbędnym warunkiem otrzymania patentu jest złożenie kompletu JAWNYCH dokumentów tlumaczących budowę i zasadę działania urządzenia! Na dodatek musi to być opis na tyle jasny, by osoba wykształcona dostając do ręki jedynie ten przepis była w stanie wytworzyć patentowany produkt, pzreprowadzić chronioną procedurę itp. Wszystkie te przepisy są publikowane, o ile pamiętam, pod nazwą ksiąg patentowych. Nie obraź się, ale zanim wysuwasz takie argumenty, sprawdź dokładnie prawo.
Najlepiej jest dać im święty spokój, żeby sami się dogadali. Już dziś funkcjonuje to bardzo dobrze.
To niemożliwe. Dlaczego? Choćby dlatego, że firmy zawsze będą prowadzili ludzie, bo to im będzie zależało na produkcji towarów i usług. Tak więc ludzie zawsze będą pracowali. A poza tym to ludzie, a nie maszyny, zawsze będą szukali innowacji, bo to w ich interesie będzie wymyślanie coraz to nowszych udogodnień (albo co najmniej będą musieli oceniać pomysły maszyn). Efekt byłby taki, że wynalazcy, którzy mieliby w tym modelu największe zasługi dla społeczeństwa, musieliby pracować... i to jako jedyni, bo reszta dzięki tym wynalazkom mogłaby się w najlepsze obijać! To dopiero paranoja!!
Gość macintosh, 20 kwietnia 2008, 15:51
i właśnie dlatego konieczne jest aby stworzyć Tą kulturę, bo wtedy wszyscy mają potrzebę: ale nie wiem jak to zdefiniować, żeby ludzie_chcieli aspirować i działać wewnątrz wynalazców/naukowców - tylko to jest tu do rozgryzienia, a socjologiem nie jestem (próbowali Marks/Lenin) ,a pomysł w realizacji może być niebezpieczny jak Socjalizm/Komunizm - i to właśnie jest ciekawe: czy da się zdefiniować Takie społeczeństwo (kreatywne społeczeństwo bez MO) - i to właśnie jest fajne w klasyce SF
wilk, 22 kwietnia 2008, 14:26
Nie pamiętam już dokładnie prawa patentowego, chociaż kiedyś się go uczyłem, jednak wynalazki o określonym charakterze mogłyby podlegać np. 5-letniemu okresowi ochronnemu. Po czym byłyby weryfikowane pod względem wprowadzenia ich na rynek (tutaj mieściłaby się produkcja masowa i ekskluzywna, chodzi tylko o praktyczą realizację projektu - z wyłączeniem prototypów). Skoro myśl technologiczna pozwoliła opracować dane rozwiązanie, ale patentujący lub firma nie potrafią tego wykorzystać, to jest to tylko działanie na niekorzyść rozwoju intelektualnego. Niech silniejszy podmiot otrzyma licencję i wprowadzi to w życie.
Przy okazji zapomniałem do wymienionych wcześniej przykładów dodać, jakże ważne, patenty na rozwiązana medyczne, czyli np. nowe generacje leków, które siedzą teraz w szufladach, czekając na swój czas, bo starsze generacje są jeszcze skuteczne i przynoszą zyski, choć mogą powodować komplikacje.
Ale przecież abstrakt każdego wynalazku, wzoru użytkowego czy znaku towarowego jest publikowany w kolejnym wydaniu Biuletynu Urzędu Patentowego (bodajże za wyłączeniem patentów związanych z bezpieczeństwem państwa), po to by zainteresowani mogli zgłaszać zastrzeżenia czy nie łamie to ich patentów. Co prawda za wgląd w kompletny wniosek patentowy trzeba jakąś tam kwotę uiścić, ale są to tylko koszta biurokratyczne.
waldi888231200, 22 kwietnia 2008, 15:14
Prawo pat-entowe jest obce przyrodzie, myśli są wspólne - stąd raczej za adaptację danego pomysłu powinno się płacić i to w określonych stawkach od wdrożonych egzemplarzy np. 1zł 5zł 50zł itd. konkretnemu wynalazcy i drugie tyle organizacji finansującej badania . Wtedy wykorzystujesz pomysł płacisz (np:20 szt. razy 5zł *2) . Patent na własność nie może być kupiony bo to hamuje postęp. 8)
Gość macintosh, 22 kwietnia 2008, 15:26
zgadzam się waldi , że jest to prawo pat'owe i twoja koncepcja jest troche sprzeczna z mikroos'a "chowaniem do szafy"
to jednak jest kupowany na własność czy nie?
waldi888231200, 22 kwietnia 2008, 15:49
Biuro patentowe jest (rejestracja , publikacja , udostępnianie, kontakt z wynalazcą, przykłady zastosowań) organizacją ponad narodową służącą wymianie skonkretyzowanej myśli.
Wynalazca otrzymuje kasę za udostępnienie proporcjonalną do ilości wyprodukowanych egzemplarzy, sponsor badań również - to powinno spowodować konkurowanie rozwiązań i ich unowocześnianie. Dostęp do patentu ma każdy i zaczyna go wdrażać do produkcji a płaci po wyprodukowaniu produktu od szt. (żadnej wyłączności) . Dany patent jest zakwalifikowany do grupy użyteczności np: 1zł , 5zł itd. . Stąd mając swój pomysł na konkretny problem przeglądasz dostępne kategorie patentowe wybierasz wsparcie (z góry wiesz ile to kosztuje od szt.) i zaczynasz produkcję nastepnie płacisz od wyprodukowanej szt. iluś tam wynalazcom albo do biura patentowego i ono im płaci. Takie rozwiązanie szczególnie korzystne byłoby dla szkolnictwa które uczyłoby nowinek a nie pierdołów, jednocześnie zachęcając do eksperymentów i otrzymując potem kasę z wynalazków, to również spowodowałoby ujawnienie się talentów wynalazczych już na poziomie szkół średnich (nie sprzedawaliby kapusty) oraz skok technologiczny całego świata (nawet Chiny by płaciły za patenty bo ich produkty nie dostały by się na rynki szanujących to prawo) 8)
Gość macintosh, 22 kwietnia 2008, 16:21
fajne to i miłe w odbiorze, jednak użyłeś sufiksu -by, i tutaj jestem zirytowany, ale myśle, że jakoś dożyje do wieczora - utopijna i piękna to wersja, ale ja jednak dałbym jakąś tam wyłączność na produkcje danej korporacji, ale tylko dlatego, żeby trochę pyski pocieszyli, potem bym anulował wyłączność, albo liczyłbym tak, żeby jakoś to mogło się zwrócić(coś o audycie trzaby pomyśleć), a dopiero potem anulowanie, a wyłączność absolutną bym im dał jak daliby mi prawo do korzystania ze swoich laboratoriów a patentem(nowym) zawsze rozporządzałbym wedle swego uznania
twój pomysł to taka miłość do ludzi mi się zdaje 8)(na szczęście nie do korporacji 8))
czasem za dużo napisze, ale musisz wybaczyć :-* :-[
mikroos, 22 kwietnia 2008, 19:07
waldi - wszystko super, tylko ciekawe, w jaki sposób uwzględnisz koszty poniesione na dokonanie odkrycia, które stało się podstawą patentu? I jak odniesiesz to do wielkości sprzedaży, bo np. nowa technologia stosowana w dlugopisach będzie miała troszkę inny nakład, niż nowa technologia stosowana w akceleratorach do radioterapii.
waldi888231200, 22 kwietnia 2008, 21:18
Klasa patentu, np.10000zł od sztuki, albo 100000od sztuki chodzi o to ze jesli wynalazca (grupa)
wyciągnął coś na swiatło dzienne , to jest to wspólne dobro wszystkich i powinno być ogólno dostepne by inni poszukując nowych rozwiązań mogli iść dalej. Twórca urządzenia opartego na jakimś tam patencie również patentuje to urządzenie i nawet jeśli inni go zaczną produkować to za prototyp otrzyma pieniądze w postaci kwoty od ilości sztuk (wszystko jawne i uczciwe) 8)
mikroos, 22 kwietnia 2008, 22:31
I ciekawe, kto by ustalał kwotę.
To jest kompletnie nieżyciowy pomysł.
Gość macintosh, 23 kwietnia 2008, 11:13
mikroos ty sam jesteś nieżyciowy, pomysł jest dobry i teraz należy ugrać szczegóły:
kwota dla patentodawcy obliczna mogłaby być ze wzoru: sumamiesiące=Xn=1=mc(n):(kwota żądana miesięcznie przez patentobiorce)=ilośćEgzSprzedanych(n)*(cenaEgz(n));
cenaEgz(n)=(kwota żądana...)/(ilośćEgzSprzedanych(n))
cała reszta zalezy od tego a to zależy jeszcze od tego czego spodziewałby się patentodawca
mikroos, 23 kwietnia 2008, 11:29
A ja mimo wszystko uparcie twierdzę, że są patenty bardziej i minej przydatne. Wrzucanie ich w jeden worek to zły pomysł.
Gość macintosh, 23 kwietnia 2008, 11:30
no i wracamy do mojej sieci neuro
waldi888231200, 23 kwietnia 2008, 11:38
Patent (pomysł,odkrycie) bierze się z bycia na czubku fali PM a gdzie cały ogon który tam wiedzie?? co z następnymi odkryciami?? 8)
wilk, 23 kwietnia 2008, 13:33
No pomysł nie jest do końca taki łatwy, prosty i przyjemny. Dlaczego? Z prostej przyczyny - przynosi co prawda jakieś zyski wynalazcy, ale nie są do realne i współmierne do tego jakby sam to produkował, a jak wiemy człowiek jest zachłany i żyjemy w świecie pieniądza. Czyli co z tego mamy? Nic innego jak obecną licencję otwartą. Urzędy patentowe już dawno coś takiego przewidziały, lecz jest to jednorazowe i nieodwracalne posunięcie oraz musi być wyrażone przez patentującego.
Sieć neuronowa do generowania wynalazków? Wybacz, ale długo jeszcze nie ujrzymy takiego cuda i szczerze nie wierzę w to (przywodzi mi to na myśl superkomputer z powieści Adamsa ). Poza tym powiedz jak sobie to wyobrażasz? Wydajesz polecenie "wymyśl coś lepszego do pisania niż długopis" i ona generuje holograficzny, przestrzenny ekran wraz z nagrywarką danych w monokryształach? To czemu nie podać od razu polecenia "wymyśl najbardziej niszczycielską bombę do zniszczenia całego wszechświata"? Prędzej widzę już zastosowanie takiej sieci z zamiarem optymalizacji obecnych rozwiązań w płaszczyznach ergonomii lub konstrukcji (np. wykorzystanie nowych trwalszych/tańszych materiałów).
Tu przychodzi mi na myśl pomysł mojego kumpla. Otóż wpadł on kiedyś na pomysł napisania programu, który by generował pliki z rosnącymi liczbami. Po co? Cóż, kiedyś w końcu by wygenerował tekst Biblii, Baśni o Śpiącej Królewnie czy wierszy Kochanowskiego.