Myśleli, że to fałszywka, a okazało się, że mogą mieć oryginalnego Rembrandta
Przez niemal 40 lat należące do University of Oxford Ashmolean Museum wstydliwie ukrywało w magazynie niewielki obraz pt. Portret brodatego mężczyzny. Portret o wymiarach kartki pocztowej został podarowany muzeum w 1951 roku i był wystawiany jako oryginalne dzieło Rembrandta. Jednak w 1981 roku grupa ekspertów orzekła, że to fałszywka. Od tamtej pory nikt nie chciał rozmawiać o tym fałszywym Rembrandcie, mówi kurator An Van Camp. Teraz obraz ponownie trafi na wystawę.
Ashmolean Museum oświadczyło, że najnowsze badania wykazały, iż Portret brodatego mężczyzny niewątpliwie powstał w pracowni Rembrandta. Nie można wykluczyć, że jest on dziełem samego mistrza.
Van Camp mówi, że od dawna podejrzewała, iż dzieło może być autentyczne. Gdy muzeum przygotowywało się do wystawy pt. Młody Rembrandt, o ekspertyzę poproszono Petera Kleina, dendrochronologa specjalizującego się w określaniu wieku drewnianych obiektów. Klein stwierdził, że dąb, na którym namalowano obraz, został ścięty w rejonie Bałtyku w latach 1618–1628. Okazało się też, że materiał z tego samego drzewa został użyty w dwóch innych dziełach: Andromedzie przykutej do skały (ok. 1630 r.) Rembrandta oraz Portrecie matki Rembrandta (ok. 1630) autorstwa Jana Lievensa, zapomnianego obecnie malarza, który w młodości był przyjacielem i bliskim współpracownikiem Rembrandta, uważanym przez współczesnych za równego Rembrandtowi.
Obecnie zdobyte dowody wskazują, że Portret brodatego mężczyzny powstał w pracowni Rembrandta. Dopiero kolejne badania pozwolą odpowiedzieć na pytanie, czy namalował go sam Rembrandt.
Rembrandt, podobnie jak wielu artystów w jego czasach, miał wielu uczniów, którzy studiowali i starali się naśladować jego styl. Niektórzy z nich z czasem odnieśli sukces. Jednak wpływ takich mistrzów jak Rembrandt był tak wielki, że specjaliści mają problemy z określeniem, które dzieła wyszły spod ręki mistrza, a które namalował uczeń lub naśladowca.
Pod koniec lat 60. powołano do życia Rembrandt Research Project. Pracujący w jego ramach panel ekspertów określa autentyczność dzieł Rembrandta. Ich decyzje mają kolosalne konsekwencje, również finansowe, dla właścicieli dzieł. Jednak i eksperci się mylą. W 1979 stwierdzili oni, że Portret młodej kobiety znajdujący się w Allentown Art Museum w Pennsylvanii nie wyszedł spod ręki Rembrandta, ale jest dziełem kogoś z jego pracowni. Ostatnio jednak grupa konserwatorów, używając najnowocześniejszych technik, stwierdziła, że portret namalował sam Rembrandt.
Podobnie było z Portretem brodatego mężczyzny. Dzieło w 1951 roku przekazał Ashmolean Museum handlarz dziełami sztuki Percy Moore Turner. Z tyłu obrazu znajdowała się naklejka z aukcji z 1777 roku, na której była informacja, że autorem dzieła jest Rembrandt. Jednak w 1981 roku eksperci z Rembrandt Research Project orzekli, że obraz namalował artysta spoza kręgu Rembrandta. Obraz trafił więc na kilkadziesiąt lat do magazynu.
Peter Klein, który oceniał wiek drewna, zauważył, że głowa mężczyzny jest namalowana tak, jak robił to Rembrandt i takie właśnie portrety kolekcjonowali współcześni wielkiego malarza. Konserwator Jevon Thistlewood zauważa, że część tła została zamalowana nieznaną ręką, co odebrało obrazowi głębię i wrażenie ruchu. Gdy wystawa Młody Rembrandt zostanie w listopadzie zamknięta, konserwatorzy rozpoczną oczyszczanie i konserwację obrazu. Nie możemy się doczekać tego, co znajdziemy, mówi Thistlewood.
Komentarze (0)