Ignorowanie sądu jest najtańsze
Serwis Ars Technica twierdzi, że osoby podejrzewane przez RIAA o nielegalnie pobieranie treści chronionych prawami autorskimi najlepiej zrobią jeśli... zignorują wezwanie do sądu. Ars Technica przytacza tutaj przykłady osób, które czuły się na tyle pewnie, że postanowiły walczyć w sądzie, z takimi, które w ogóle nie stawiły się przed wymiarem sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że RIAA wysyła do podejrzanych o piractwo listy z ostrzeżeniami i proponuje zawarcie pozasądowej ugody, w ramach której podejrzany miałby zapłacić stosunkowo niewielką grzywnę w wysokości kilku tysięcy dolarów.
Słynna sprawa Jamie Thomas-Rasset, która nie chciała zawrzeć ugody, pokazuje, jakie mogą być skutki sporu. W drugim procesie pani Thomas-Rasset została skazana na grzywnę w kwocie 80 000 dolarów za każdy nielegalnie ściągnięty utwór. Z kolei Joel Tenenbaum, który również przegrał przed sądem, ma do zapłacenia 22 500 USD za utwór.
Jeśli RIAA zdecyduje się na wniesienie sprawy do sądu to, jak dowodzi Ars Technica, najlepiej nie odpowiadać na wezwania i nie stawić się w sądzie. Wówczas podejrzany automatycznie przegrywa sprawę, a sąd wymierza karę. Sędziowie mają prawo ustalić jej wysokość, ale najczęściej ustalają ją na najniższym możliwym poziomie, a więc oskarżony płaci 750 USD za każde naruszenie, o które został pozwany.
Komentarze (37)
MrVocabulary (WhizzKid), 28 września 2009, 16:01
Trochę duże te kary. 750 USD to nadal 100-300 razy więcej, niż taki utwór kosztuje w sklepie. Jest to absurd wielopoziomowy, bo:
a) taka grzywna jest niewspółmierna do wyrządzonych szkód (a mówimy o najniższym wymiarze kary)
trudno przeciętnemu człowiekowi zapłacić grzywnę w wysokości 80 000 w ogóle, nie mówiąc już o pojedynczych utworach
c) nie odstrasza to piratów - tych odstrasza wykrywalność ich czynów, a nie kary. 750, 1500, 5000$ - mnie by było wszystko jedno, jaką taryfę bym dostał, bo i tak przekracza to zdolność kredytową przeciętniaka.
Z drugiej strony, w USA muzykę kupić bardzo łatwo i tanio. U nas wciąż drogo i trudno (iTunes będzie tutaj pewnie najwcześniej za 3 lata w moim mniemaniu), o polskich wykonawcach w ofercie nie wspominając; Ruch zapowiadał (chyba na DI o tym czytałem), że wprowadzi sprzedaż utworów w salonach, ale potem już nic na ten temat nie słyszałem. No i prawo pozwala ściągać "pełną gębą".
To zaskakujące, że tak długo nie świat sobie nie może poradzić z tym problemem...
mikroos, 28 września 2009, 16:07
Niby tak, ale kara w wysokości 100 zł za wyrzucenie papierka na chodnik to też 100-krotnie więcej, niż realny koszt posprzątania go. Grzywna ma nie tylko charakter zadośćuczynienia, ale przede wszystkim ma mieć funkcję edukacyjną i odstraszającą przed recydywą.
Zaznaczam: nie komentuję wyroku, a jedynie wysokość kary i stosunek jej wysokości do wyceny pojedynczego utworu.
MrVocabulary (WhizzKid), 28 września 2009, 16:16
Dobrze, ale zauważ, że grzywny są takiej wysokości, żeby ogół był wypłacalny. Jeśli kary są za duże, to dochodzi do paradoksu - kara ma CHRONIĆ, a nie DEWASTOWAĆ obywatela (chociaż niekoniecznie to ta sama osoba w danym momencie). Jak chłopak dostanie 100 000% grzywny, to równie dobrze mogą od niego zażądać kopalni złota.
Jedynym wyjątkiem to zadośćuczynienie - wtedy kwota powinna być adekwatna do szkód. Ale żeby zapłacić 5000$ grzywny, to chłopak musiałby pobrać jakieś 3000 licencjonowanych utworów (zakładam, że wszystkie kosztują powyżej 1$, a nie kosztują). Pobrał tyle? Nie sądzą. Nawet jeśli - wspomniane kwoty to absurd, bo są wielokrotnie wyższe od generowanych przez chłopaka strat (kulturowych, komercyjnych, moralnych). W USA i tak ponad 85% multimediów jest legalnie nabywanych.
Używając proporcji, rozbicie latarni ulicznej powinno być obarczone grzywną w wysokości 350 000-4 000 000 dolarów, bo kosztuje znacznie więcej od kopii utworu. 289 000 odstraszyłoby Cię mniej?
pogo, 28 września 2009, 16:18
a ktoś się orientuje jak wygląda w Polsce ustanwianie kar za coś takiego? bo to że w stanach lepiej się nie stawić niż kłócić jakoś mnie specjalnie nie obchodzi...
Mariusz Błoński, 28 września 2009, 16:27
@WhizzKid: nie zgodzę się z Twoim argumentem, że jest to wielokrotnie drożej. Czym jest cena? Jeśli w USA jakiś towar można kupić za 10 USD, a w Polsce ten sam towar kosztuje 500 zł i ja go ukradnę ze sklepu, to powinienem być sądzony jak za kradzież czegoś o wartości 500 zł czy 10 USD (a więc ok. 30 zł)?
Nie możemy tutaj twierdzić, że 750 USD za plik to wielokrotnie więcej od ceny, ponieważ ten, kto kradnie muzykę nie kradnie jej ze sklepu, w którym jest ona wyceniona. Bierze coś, co nie ma ceny. A właściwie ma cenę... bo cena takiego utworu jest w amerykańskim prawie określona w widełkach 750 - 150 000 USD. Skoro bierze coś takiego, to jednocześnie zgadza się tyle zapłacić.
Podobnie jest z każdym czynem zabronionym prawem. Jeśli przechodzę na czerwonym świetle na skrzyżowaniu, na którym nie ma żadnego samochodu to jakie stwarzam zagrożenie? Jak je wycenić? Ano wycenia się to wg taryfikatora mandatów.
MrVocabulary (WhizzKid), 28 września 2009, 16:43
Nie ma ustalonej taryfy, ale na ogół są to kwoty dość adekwatne. Z tym że u nas posiadanie pirackich multimediów nie jest nielegalne. Sugeruję lekturę:
http://tnij.org/pobieranie_mp3_1
http://tnij.org/pobieranie_mp3_2
http://tnij.org/pobieranie_mp3_3
Oczywiście, że możemy, bo w USA jest stosowny przelicznik. Jest cena rynkowa utworów - sprawdź w 10 największych amerykańskich sklepach i zobaczysz, że ceny wahają się ~30% i są współmierne do cen krążków (jak odjąć koszty produkcji i podzielić przez liczbę utworów). Zresztą nie rozumiem po co poruszasz kwestię wartości w porównani z czymś tam, skoro nie ma tutaj takiego problemu - koleś jest z USA i kradł w USA. Nadal, 750$ to 750 x więcej niż cena mp3 w sklepie internetowym (a takie sklepy, nota bene, mają status równy ze zwykłymi sklepami na ichnim kontynencie).
Przykład skrzyżowania - zapewniam Cię, że jak przejedziesz na skrzyżowaniu w Polsce lub w USA i zapłacisz - nawet najwyższy - mandat, to z głodu nie zdechniesz. Ciekawe, co byś zrobił, jakby mandat wynosił 30 000 zł, płatne do końca miesiąca. A teraz ciekawostka: mandaty za rozrabianie na drodze służą ochronie życia - więc spróbuj kogoś zarżnąć utworem mp3, dam Ci w prezencie moją nerkę, nogę, mercesedesa, ulubiony regał z książkami i żonę, a potem obalę prawo grawitacji.
Więc proszę, nie sprowadzaj problemu do absurdu, bo kradzież utworów mp3 w formie cyfrowej jest mniej szkodliwa pod każdym względem niż wspomniane wcześniej występki - dosłownie, zawsze i pod każdym względem. Na tej samej zasadzie ONZ może Ci dowalić grzywnę za pisanie komentarza, który w absurdalny sposób próbuje wykazać zasadność nakładania grzywny za - powiedzmy sobie szczerze - byle co, i to znacznie wyższej niż w przypadku wielu innych wykroczeń i przestępstw (jak ukradniesz mp3, to autor mp3 nie traci; jak ukradniesz samochód, to właściciel już z niego korzystać nie może).
Taką grzywnę od ONZ uzasadniłbym tym, że zużywasz cenną energię serwera, tym samym przyczyniając się do zanieczyszczenia atmosfery. Proponuję kwotę 200 000 000, bo na pewno zanieczyszczasz Europę; gdyby to były Chiny, pełne smogu, szkodliwość społeczna byłaby mniejsza, więc bym obniżył Ci karę o 50 milionów.
Można? Można. Ale po co? Wybacz, Mariuszu, ale uważam, że w swoim komentarzu przedstawiłeś uzasadnienie podobnej karykatury - tyle tylko, że Twoja jest poparta rzeczywistością, ale jest równie nierzeczywista dla człowieka rozsądnego.
Mariusz Błoński, 28 września 2009, 17:20
Zgoda, tylko pomijasz najważniejszą sprawę... cena sklepowa jest pochodną ceny wynegocjowanej na linii sklep - wydawca. Jeśli ktoś ściąga plik z P2P to nie możesz do tego stosować cen sklepowych. Bo jeśli je stosujesz, to równie dobrze możesz w ogóle nie karać za kradzież. Ot, ukradnę komuś spod domu samochód o rynkowej wartości 10 000 złotych. Czy, w razie złapania powinienem zapłacić 10 000 pln? A może powinienem zapłacić 5000 pln (bo wartość rynkowa przedmiotu to pewna wartość umowna, uśredniona, a tak naprawdę może ten samochód udałoby się sprzedać za nie więcej niż 5000 pln).
Stąd też masz w kodeksie określenie, jakie ceny obowiązują. Jeśli są one zbyt wysokie - nie należy korzystać z towaru. A skoro już się z niego korzysta, to oznacza, że zgadzamy się z cennikiem. A cennik jest publicznie dostępny. Proste jak budowa cepa.
MrVocabulary (WhizzKid), 28 września 2009, 17:32
Rząd się czepia, ale rząd powstaje na mocy umowy społecznej. Powinien więc być równoważnikiem między obywatelami (prawnymi i prywatnymi m.in.). Jak wcześniej podkreśliłem - nie widzę różnicy między 750 a 2000$ grzywny; to po prostu nie jest ten rząd wielkości. Jest bezzasadny, bo niewypłacalny dla obywateli (a jak złodziej plugawy ukradnie pół miliona to nie każą mu tego zwracać, tylko do pierdla idzie), wcale nie wpływa na piractwo (w USA po prostu można nie kraść, pewien margines zawsze będzie, ale nie wzrusza to rynku wcale, bo 85% Amerykanów go napędza) i nieporównywalny z innymi przestępstwami, bo grzywny i mandaty za jazdę po pijaku są nadal niższe. Sam fakt, że dolny próg to 750$, jest chory psychicznie i autorów powinno się uśpić, podobnie jak całe RIAA, bo oni z problemu piractwa robią jeszcze większy problem. Mało im kasy? Niech otworzą sklepy poza USA, zresztą same Stany mają się dobrze w tej dziedzinie ekonomii. Podzielmy te kwoty przez 200 i dopiero wtedy, jak zmienimy skalę, to możemy dyskutować czy powinny być 15% większe czy mniejsze...
Mariusz Błoński, 28 września 2009, 17:46
Czy sklepikarza, który wycenia batonik na 100 pln w czasie, gdy w sklepie obok taki sam batonik jest po 1,50 pln też należy uśpić? Należy mu zabronić wystawiania swojej ceny?
Ma prawo żądać tyle za batonik, a klient ma prawo negocjować cenę, pójść do konkurencji... Klient nie ma natomiast prawa ukraść batonika, a w razie przyłapania stwierdzić, że on może zapłacić 1,50 pln, no, ew 3 pln, bo wycenia wg cen konkurencji.
Zgadzam się z Tobą, że nie powinno być odgórnie narzuconej wyceny. Powinna ją podać strona poszkodowana, a sąd powinien orzec, czy się na daną wycenę zgadza.
mikroos, 28 września 2009, 18:02
Wprost przeciwnie. Klient ma obowiązek zwrócić stratę, a nie zażądaną przez sprzedawcę absurdalną kwotę. Na tym właśnie polega zadośćuczynienie, że wyrównuje się straty.
Mariusz Błoński, 28 września 2009, 19:01
Ależ to nie ma być wyrównywanie strat, a kara za kradzież.
O wyrównywaniu strat można mówić, gdy jadąc na rowerze rozwalisz komuś przypadkiem drewniany płot.
Jeśli mówilibyśmy tylko o wyrównywaniu strat, to niezłym biznesem byłyby kradzieże samochodów z parkingów producentów.
MrVocabulary (WhizzKid), 28 września 2009, 19:03
Tak? A do kogo idzie kasa? A nie przypadkiem do RIAA?
A od producentów się nie kradnie, bo trudniej.
mikroos, 28 września 2009, 19:16
Od karania jest tryb karny, a nie cywilny.
I właśnie dlatego mówimy o stosowaniu wartości rynkowej, a nie tego, że jakiś oszołom sobie wymyśli 100 000 USD za piosenkę (rzecz jasna, ustala ten swój absurdalny cennik już po dokonaniu kradzieży) i każdy ma mu płacić. Idąc tym tropem ja mógłbym teraz zażądać od Ciebie miliona złotych za to, że byłeś na tyle bezczelny, żeby się ze mną nie zgodzić. Co z tego, że przed dokonaniem swojego niecnego czynu nie wiedziałeś, jaka kara Ciebie czeka? Przecież wszystko jest OK, przynajmniej wg Twojego sposobu myślenia.
Kenny, 28 września 2009, 19:42
Sciaganie mp3 to kopiowanie pliku, a nie calkowite odebranie go.
Po kradziezy samochodu nie mozna go uzywac, wiec jest to marne porownanie.. O tym czerwonym swietle chyba wspominac nie trzeba.
Mariusz Błoński, 28 września 2009, 19:59
Grzywna to też kara.
Zupełnie nieadekwatny przykład. Gdybyś powiedział i gdyby była taka prawna możliwość, że niezgadanie się z Tobą podlega karze, to wówczas byłoby to adekwatne.
Ponadto w tym przypadku nie można mówić o tym, że ktoś nie zna ceny. Cena jest znana i łatwo ją poznać: 750-150 000 USD. Jesli ktoś się decyduje na nielegalne pobranie pliku, to musi liczyć się z tym, że będzie musiał tyle zapłacić. A więc, skoro pobiera, to zgadza się z tym, że w razie wpadki tyle zapłaci.
Jeśli będę wyskakiwał przez okno w wysokim budynku, to musze liczyć się z tym, że sobie złamię nogę. I nie mogę mieć pretensji do zarządcy budynku, że ją sobie złamałem. Mogę nawet uznawać, że złamanie nogi to zbyt wysoka cena za wyskakiwanie, ale nie mogę stwierdzić, że jest ona nie w porządku, bo ja się na nią nie zgadzam.
Jeszcze raz powtarzam: wysokość grzywny w ogóle nie powinna być ograniczana. Ani w górę, ani w dół.
waldi888231200, 28 września 2009, 20:11
Kiedy, ten syf się skończy !!.
mikroos, 28 września 2009, 20:18
Ale Ty tutaj (w notkach) używasz niepoprawnej nomenklatury, bo w rzeczywistości nie mówimy o grzywnie, tylko o odszkodowaniu/zadośćuczynieniu. Grzywnę masz w trybie karnym i jest ona płacona na rzecz państwa.
No to powiedzmy, że ranisz moje uczucia religijne i ja teraz żądam 100 000 dolarów. Dlaczego? Bo tak.
No tak, po złożeniu pozwu cenę zna na pewno.
ROTFL! Ty to nazywasz "znaną ceną"?! Sorry, ale nie wierzę, że napisałeś to poważnie i nie zrobiłem tego ze złośliwości, ale aż parsknąłem śmiechem na ten argument. To tak, jakby powiedzieć, że Twój rachunek za Internet wyniesie o 50 zł do 100 000 zł. Dlaczego? Bo tak.
Znów nietrafny przykład. Konsekwencje skoku z wysokiego budynku są znane. Kwota zażądana przez RIAA za pojedynczy utwór jest wyłacznie efektem jej widzimisię.
Mariusz Błoński, 28 września 2009, 20:28
Konsekwencje skoku przez okno mogą być bardzo różne. Zamykają się w pewnych widełkach: od "nic się nie stanie", poprzez "zlamę nogę", "będę rośliną" po "zabiję się".
Cena za utwór waha się w granicach 750-150k i zależy od sądu. Jeśli ktoś zdecyduje się na pobieranie utworu, to cenę zna. Gdyby firma X zaproponowała mi za Internet cenę od 50 do 50k pln, z zastrzeżeniem, że rachunek wystawi po miesiącu, to poszedłbym do firmy Y, która zaoferuje mi to samo za 2 pln. Ale jednocześnie nie uważałbym, że należy firmie X zabronić upowszechniania swojej ofery. Jeśli ktoś chce z niej skorzystać, zamiast zostać klientem firmy Y, to jest jego sprawa. Nie może tylko mówić, że "nie wiedział" o cenie, skoro o niej wiedział.
Rodzajem grzywny jest mandat. Czy policjant jest sądem karnym?
MrVocabulary (WhizzKid), 28 września 2009, 20:31
Tak? Dobra. To pójdź do konkurencyjnego sądu.
mikroos, 28 września 2009, 20:36
Nieprawda. Równie dobrze jutro RIAA może zażądać miliona.
Nie wiedział, bo za każdym razem jest ona wyznaczana w oparciu o widzimisię RIAA. Poza tym powtarzam kolejny raz, że mówimy o ODSZKODOWANIU, a nie o sponsorowaniu bieżącej działalności. Jak sama nazwa odszkodowania wskazuje, ma ono na celu odwrócić wyrządzoną szkodę, tzn. zwrócić poniesione straty. Sąd nie jest sklepem z opóźnioną płatnością, w którym byle idiota może sobie narzucić dowolny cennik, tylko jego zadaniem jest zarządzenie takiego odszkodowania, które WYRÓWNA STRATY. Rozumiesz różnicę?
Nie, ale policjant reprezentuje w tym wypadku wymiar sprawiedliwości. Postępowanie policjanta możesz z powodzeniem traktować jako przyśpieszony tryb karny. Na pewno nie jest to jednak tryb cywilny.
Mariusz Błoński, 28 września 2009, 20:42
Ale my nie mówimy o konkurencyjny wymiarze sprawiedliwości, ale o konkurencyjnej ofercie nabycia towaru. I tyle. Ja pójdę do sklepu, gdzie kupię plik za kilka złotych lub kupię całą płytę. Jesli jednak ktoś chce kupować plik po 750 USD, albo i po 150k USD to już jego sprawa.
@mikroos. RIAA może sobie żądać, to oczywiste. Jednak miliona nie dostanie za plik. Najwyżej dostanie 150 000, jednak uzyskanie takiej kwoty jest bardzo trudne.
Na aukcjach też nie znasz ostatecznej ceny, ale miliony osób biorą udział w aukcjach. Czy uważasz, że aukcje są czymś nieuczciwym, bo przystępując doń nie znasz ostatecznej ceny?
MrVocabulary (WhizzKid), 28 września 2009, 20:46
Dziwne, bo RIAA ściga każdego pirata muzycznego. Więc co, wyprowadzić się z kraju trzeba?
Btw. na aukcjach można odwołać ofertę albo przestać licytować. Stopniowość procesu licytacji to kolejna sprawa...
mikroos, 28 września 2009, 20:49
Ale nie możesz mówić, że cena jest znana w momencie zakupu. Powtarzam kolejny raz, że nie odróżniasz odszkodowania od haraczu. A jeśli nie odróżniasz dwóch tak prostych rzeczy, to chyba dyskutowanie na ten temat nie ma najmniejszego sensu.
Byłoby nieuczciwym, gdybyś Ty w licytacji zadeklarował np. max 100 zł, a kupujący by Tobie przysłał maila "sorry, stary, ale ostatecznie masz do zapłacenia 200 zł. Dlaczego? Bo tak."
Mariusz Błoński, 28 września 2009, 21:14
Nie, mikroos, bo jeśli deklarujesz daną kwotę, to znasz maksymalną wysokość. Podobnie jak znasz maksymalną wysokość ceny towaru. I jej minimalną wysokość. Wszystko jest przejrzyste i uczciwe.
Inną kwestią jest, czy ustalanie minimum na poziomie 750 USD jest oki. Moim zdaniem to zbyt dużo. Jednak, powtarzam, sytuacja jest czysta i uczciwa. Jeśli ktoś się decyduje, to podejmuje decyzję, przystępuje do "gry" z RIAA i ponosi tego konsekwencje. Do RIAA ani do sądu nie można mieć tutaj żadnych pretensji.