Rembrandt korzystał z najnowszych osiągnięć optyki?
Na łamach Journal of Optics opublikowano artykuł, którego autorzy dowodzą, że Rembrandt i inni wielcy mistrzowie mogli - tworząc swoje autoportrety - korzystać z wysoce zaawansowanych, i prawdopodobnie tajnych, technologii optycznych swoich czasów.
W 2000 roku ukazała się praca Hockneya-Falco, w której mogliśmy przeczytać, że już w 1350 roku malarze korzystali z camera obscura, soczewek czy wklęsłych luster. Praca została jednak skrytykowana, a środowisko naukowe odniosło się do niej z dużym sceptycyzmem.
Autorzy najnowszego artykułu zauważają, że stworzenie wysoce realistycznego autoportretu, czyli dzieła, w którym malarz jest jednocześnie modelem i twórcą, wymaga pozostania modelu w tej samej stacjonarnej pozycji, konieczne jest starannie dobrane oświetlenie, którego nic nie zakłóca, malarz musi widzieć sam siebie, zatem musi mieć dostęp do swojego prawdziwego wizerunku dobrej jakości, który powinien znajdować się na odpowiedniej powierzchni znajdującej się nie więcej niż 100 centymetrów od twórcy. Malarze mogli więc rzutować swój obraz na wybraną powierzchnię, pod warunkiem jednak, że mieli dostęp do odpowiedniej technologii. Ta już w XVII wieku istniała i - chociaż była prawdopodobnie tajna - autorzy artykułu twierdzą, że wielcy malarze z niej korzystali. Było to możliwe dlatego, że gildie, do których należeli, skupiały też producentów szkła. I tak na przykład Rembrandt należał do amsterdamskiej Gildii św. Łukasza, natomiast w Delft do tej samej gildii należał Vermeer oraz uczniowie Rembrandta. Sąsiadem Vermeera i wykonawcą jego testamentu był zaś van Leeuwnhoek, pionier badań nad soczewkami, który ma wielkie zasługi zarówno na polu konstruowania mikroskopów jak i teleskopów oraz technik przetwarzania szkła. Wiadomo też, że sam Rembrandt posiadał co najmniej jedno wielkie lustro, a jego patron Constantijn Huygens był właścicielem soczewek, których średnica sięgała 30 centymetrów oraz camera obscura. Dostępna była też wówczas literatura naukowa na temat soczewek.
Autorzy wspomnianego artykułu twierdzą, że wszystko, czego potrzebował Rembrandt by stworzyć swój niezwykle realistyczny autoportret to lustro wklęsłe, lustro płaskie oraz światło słoneczne. Naukowcy założyli, że wielki malarz - dzięki swoim bliskim związkom z naukowcami zajmującymi się szkłem i optyką - miał dostęp do odpowiedniego sprzętu.
Francis O'Neill, autor najnowszego artykułu, zauważa, że Rembrandt wykonywał akwaforty, a nawet kilka autoportretów malowanych na miedzi, materiale, na którym bardzo dobrze widać rzutowane obrazy. Jego prace są znane z użycia chiaroscuro, wysokich kontrastów pomiędzy jasnym a ciemnym, co jest charakterystyczne dla rzutowanych obrazów. Ponadto autoportrety na których się śmieje czy ma szeroko otwarte oczy wymagałyby niewiarygodnej dyscypliny fizycznej podczas przechodzenia od oglądania siebie w lustrze a malowaniem obrazu. Jeśli jednak malował siebie widząc swój rzutowany obraz na materiale, na którym tworzył, nie musiałby przenosić wzroku. Ponadto, jak stwierdza O'Neill, na autoportretach Rembrandta i wielu innych widzimy, że patrzą oni wprost z obrazu. Jego zdaniem, trudno byłoby tworzyć taki autoportret bez rzutowania obrazu na płótno.
Komentarze (0)