Oddaj mi dom i moją nerkę
Nowojorski chirurg doktor Richard Batista zażądał od swojej byłej żony zwrotu przeszczepionej nerki. Ponieważ nie jest to praktycznie możliwe, domaga się wypłaty odszkodowania w wysokości 1,5 mln dolarów, bo taka jest, wg niego, wartość rynkowa narządu.
Operację przeszczepu przeprowadzono 8 lat temu. Czterdziestodziewięciolatek twierdzi jednak, że jego eks-żona Dawnell wykorzystała jego prostolinijność i chęć pomocy, gdyż przed rozpoczęciem postępowania rozwodowego miała romans. Lekarz postanowił się więc domagać rekompensaty za narażanie życia.
W sądzie Batistę reprezentuje mecenas Dominic Barbara. Sprawa rozwodowa ciągnie się od 3 lat. Prawnik nadmienia, że to precedens w ich macierzystym stanie. Eksperci podkreślają jednak, że oddanie narządu jest w świetle prawa uznawane za prezent i jako taki nie może on podlegać zakupowi lub sprzedaży.
Komentarze (24)
thibris, 9 stycznia 2009, 14:18
Kurcze, a człowiek myśli że ma jakieś problemy w życiu codziennym. Po takiej notce jakoś wszystkie wydają się nieco mniejsze
azzzzz, 9 stycznia 2009, 14:28
amerykanie maja tendencje do pozywania za wszystko
k0mandos, 9 stycznia 2009, 20:35
To się chyba ładnie nazywa puerylizm Aczkolwiek kiepską kobietę sobie znalazł, już pomijając to, że miała romans...
mnichv10, 9 stycznia 2009, 20:36
I weź tu się żeń...
wuszczyn-kawaX, 9 stycznia 2009, 21:45
Nie ma sensu ;] Jak widac kazda warstwe spoleczna drecza zdrady, rozwody i alimenty ;D ;D ;D
Tomek, 10 stycznia 2009, 01:46
Biedny facet... ale dostał kopa od życia. Współczuje.
mikroos, 10 stycznia 2009, 09:39
Kolejny argument na potwierdzenie, że choćby nie wiem jak mocno kochało się przyszłego małżonka, należy spisać intercyzę. Rozdział majątku zajmuje wówczas tyle, ile trwa przeczytanie dokumentu.
Gość macintosh, 10 stycznia 2009, 10:48
w46, 12 stycznia 2009, 09:04
Ciekawe jak określił wartość rynkową nerki skoro nie można jej nigdzie kupić... no chyba że się wybrał na czarny rynek i zasięgnął porady.
btw "Kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera"
mikroos, 12 stycznia 2009, 10:48
Wartość można obliczyć na podstawie korzyści, którą ta kobieta ma z jej posiadania.
w46, 12 stycznia 2009, 12:17
Jakie są więc korzyści finansowe z posiadania zdrowej nerki ?
Brak konieczności dializ... nie tylko. Nie da się wycenić zdrowia bo jest bezcenne - czyli zdecydowanie za małej kwoty odszkodowania żądał.
Zostaw sobie, może jeszcze Ci się do czegoś przyda
mikroos, 12 stycznia 2009, 13:24
Zdolność do pracy, do życia codziennego, życie towarzyskie, brak uciążliwości związanej z dializami, straty moralne w razie braku sprawnych nerek, dłuższe życie, niższa składka na ubezpieczenie zdrowotne... mam dalej wymieniać? Takie rzeczy bez kłopotu da się przeliczyć na pieniądze, jeśli tylko ma się na to pomysł Na dodatek sam powód może upierać się, że poniósł stratę, oddawszy własną nerkę. Co prawda do pełnego odtruwania organizmu wystarcza pół nerki (tzn. 1/2 jednej z nich), ale zawsze można argumentować, że oddając narząd zwiększył ryzyko własnego zgonu, co jest stratą samo w sobie, a do tego powoduje podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne.
Tu się zgadzam.
Tomek, 13 stycznia 2009, 01:48
To chyba jest bezcenne, ma całe życie, dzięki tej nerce.
Może można policzyć, ile ta kobieta jest w stanie zarobić przez resztę życia, tylko skąd będą wiedzieć kiedy umrze?
este perfil es muy tonto, 13 stycznia 2009, 12:46
a czy nie myślicie że małżeństwo mogłoby być w ogóle nie sankcjonowane przez prawo państwowe?zniknąłby wtedy problem związków homoseksualnych.Nie byłoby wspólnoty majątkowej i dyskryminacji par niemałżeńskich.Hmm niestety mało znam się na prawie rodzinnym,zapewne rodziłoby to znaczne komplikacje prawne(np. odnośnie dzieci),no ale chyba system można zmienić tak by nie było formalnego małżeństwa.
Tomek, 13 stycznia 2009, 14:56
Popieram twój pomysł, i uważam za racjonalny. Problem leży w tym, że:
1. Nie zarabiali by na ślubach świeckich, a tym bardziej na rozwodach,
2. Nie mieliby informacji o tym kto z kim żyje
3. Nie zmienią systemu, bo zapewne nie mają na to kasy
Widzisz problemów nie było by żadnych, bo jak przyznają alimenty dziecku "z przypadku", to nie ma znaczenia czy są małżeństwem czy nie, tak samo dzieci przyznaje się zazwyczaj matce, chyba że jest ona nieodpowiedzialną względem patrzenia sądu osobą (czyli tak naprawdę przyznaje się według widzi mi się sądu).
Fajnie by było, bo w końcu nie było by tylu dyskryminacji i problemów urzędowych. Ale niestety możemy sobie tylko pomarzyć.
mikroos, 13 stycznia 2009, 15:42
Wspólne rozliczanie podatków, a do tego konieczność ewidencjonowania małżeństw, same z siebie sporo kosztują. Wydaje mi się, że zlikwidowanie takiej "usługi" mogłoby być nawet opłacalne. Problem w tym, że dochodzą bardzo podstawowe problemy, takie jak podział majątku czy odwiedziny w szpitalu. Jakaś lista musiałaby jednak istnieć.
thibris, 13 stycznia 2009, 17:43
Zauważcie że wielu ludzi chce legalizacji związków homoseksualnych. Czemu ? Pewnie widzą w tym jakieś korzyści, chociaż my ich na codzień nie dostrzegamy. Mikroos kilka już przedstawił, pewnie można by dopisać więcej.
Nie chcesz małżeństwa ? Żyj na tak zwaną "kocią łapę". Niektórzy tak robią i jakoś żyją. W naszym państwie nie ma obowiązku małżeńskiego przecież.
Tomek, 14 stycznia 2009, 02:06
Ale do szpitala cię nie wpuszczą do osoby bliskiej :-\
mikroos, 14 stycznia 2009, 06:18
Dlaczego? W bardzo wielu sytuacjach wpuszczają właśnie tylko rodzinę. Jeżeli takowa formalnie przestanie istnieć, ciężko będzie o jakiekolwiek odwiedziny.
thibris, 14 stycznia 2009, 06:51
Doskonale sobie z tego zdaję sprawę. Dlatego też się ożeniłem
este perfil es muy tonto, 14 stycznia 2009, 13:27
w tej sytuacji właśnie mówiłem o dostosowaniu się prawa, np. dotyczącego odwiedzin w szpitalu.wydaje mi się że ma ono(prawo o odwiedzinach tylko rodziny) sens tylko w przypadku znanych ludzi lub mafiozów-nie najdą ich paparazzi ani płatni mordercy.w sumie zapewnie większej ilości osób utrudnia życie niż ułatwia.
mikroos, 14 stycznia 2009, 16:33
Sytuacje, kiedy wpuszczana jest tylko rodzina, zdarzają się bardzo często. Wystarczy, żeby pacjent był w nieciekawym stanie albo żeby personel miał taki kaprys albo np. żeby panował tzw. okres grypowy. Wcale nie trzeba być paparazzim.
dzedlajga, 7 marca 2009, 22:38
Rozumiem, że obejmiesz intercyzą również swoje wewnętrzne narządy parzyste i w razie wyższej konieczności (i zgodnosci tkanek) nie oddasz ich żonie (czytaj: nie uratujesz jej życia)
mikroos, 7 marca 2009, 23:10
Nerka, jak zauwazono w artykule, jest traktowana jako darowizna.