Rekordowo duży ślad dinozaura z Boliwii
W południowo-wschodniej Boliwii - ok. 64 km od Sucre - zespół paleontologów odkrył skamieniały ślad stopy dinozaura mierzący aż 1,15 m.
Omar Medina z Bolivian Paleontology Network ujawnia, że trop zostawił ok. 78-80 mln lat temu teropod z rodziny abelizaurów (Abelisauridae).
Sebastian Apestiguia, argentyński paleontolog, który weryfikował znalezisko, powiedział gazecie La Razón, że ślad jest o wiele większy niż odkryte do tej pory ślady przedstawicieli tego samego taksonu. Wg niego, zwierzę, które go pozostawiło, miało ponad 12 m długości, podczas gdy inne mięsożerne południowoamerykańskie dinozaury z końca kredy zwykle osiągały maksymalne rozmiary ok. 9 m.
Przewodnik paleontologiczny Grover Marquina znalazł ślad abelizaura ok. 2 tygodni temu, badając teren, by na zlecenie władz wyznaczyć nowy szlak turystyczny.
Ślady dinozaurów o średnicy do 2 m znajdowano także we Francji i w Argentynie.
Komentarze (8)
Stanley, 26 lipca 2016, 15:15
http://www.pingwin.waw.pl/dinozaury/nowinki.php?owner=theropoda
Jaki ewolucyjnie proces doprowadził do tego, że zwierzęta rosły coraz większe - rosnące wysoko drzewa? Silna konkurencja o słońce? Słoń podobno musi zjeść ok 200kg dziennie, robi 100kg stolca, pije 200l wody, a słoniątko rodzi się po prawie dwóch latach mając zaledwie 100kg. Świnia może nie bije indyka wydajnością wzrostu ilością paszy na kilogram mięsa ale rośnie kilka miesięcy zaledwie do rozmiarów małego słoniątka. Ile w takim razie musiał by rosnąć ile zwierząt zjeść mięsożerny rekordzista o palcach długości metra, prawdopodobnej masie dwóch trzech słoni. Mięsko musiało mu się samo nawijać w pysk skoro mogł przy tym mieć mózg raptem pół kilograma? (słonia ma 6kg)
Jakim cudem każda pojedyncza komórka np. nóg zdolna była znosić nacisk wielu ton w tak dynamicznych zwierzętach - stojących na dwóch nogach. A żyły sobie te zwierzątka i "puchły" jakby nigdy nic. Np. indyki osiagają 10kg ale cierpią właśnie na problemy ze stawami. Mające ewolucyjnie kiepskie serca które były w stanie rozprowadzić krew po monstrualnych cielskach zapewnić odpowiednie dotlenienie...?
Nie daje mi spokoju hipoteza jakoby ziemia przypominała cieplarnie z wyższym ciśnieniem atmosferycznym, wysoką wilgotnością i dużą stabilnością temperatur. Kwestia nie tyle atmosfery co założenia o : kryształkach lodu jakby na orbicie.. otaczające planetę jak w szklarni. Poziom oceanów był wyższy to i powierzchnia parowania, prądy mieszające wody.. naprężenia skorupy ziemskiej musiały być wieksze jeden super kontynent rozpadał się i przemieszczał. Jeśli tak to i gazów cieplarnianych powinno być wiecej..
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/atmosfera-w-czasach-dinozaurow-zawierala-5-razy-wiecej-co2-niz-obecnie
Co prowadzi do wniosku: skoro tak w takim razie globalne ocieplenie powinno sprzyjać rozwojowi roślinności.. czegoś brakuje? Co było dawniej i se ne vrati? Ziemia ostygła? Słonce osłabło?
TrzyGrosze, 26 lipca 2016, 17:32
Indyk (sztuczny) kuleje a świnia ( sztuczna) ubijana jest miesiąc przed zawałem, bo te cechy nie są priorytetami w hodowli ( w sensie doskonalenia ) zwierząt gospodarskich.
ozeo, 26 lipca 2016, 19:29
Nic nie brakuje jest tak jak wtedy roślinności na ziemi ostatnio przybywa .
http://kopalniawiedzy.pl/roslinnosc-wegetacja-szata-roslinna,22175
Eco_PL, 26 lipca 2016, 21:15
A skąd ta pewność, że dinozaury były zmiennocieplne?
Za Wikipedią: Niektóre kopalne gady naczelne, czyli archozaury(takie jak pterozaury i dinozaury), były prawdopodobnie zwierzętami stałocieplnymi.
thikim, 26 lipca 2016, 21:34
No tak ale pterozaury latały. Aktywny tryb życia.
TrzyGrosze, 26 lipca 2016, 22:35
Dlaczego quasi?
Ponieważ byli to najbardziej ruchliwi przedstawiciele tego kladu kręgowców. Ich ciepło metaboliczne powstawało tylko podczas ruchu i bywało że temp.ich ciała była wyższa od otoczenia. Ot, niebagatelny skutek uboczny ( jak krokodyla długo pogonisz, to też się spoci* ).
Stałocieplność to unormowana temperatura czy słońce czy deszcz, we śnie i w biegu.
A tym dinozaurom jak stały i spały to gorączka spadała.
* gdyby krokodyle się pociły.
Stanley, 27 lipca 2016, 20:35
Ja nie wiem dużo, improwizuje tworząc tymczasową opinie>>, na temat gadów akurat nie jest oczywistość. Podobno te mniejsze miały pióra i były jak ptaki, nogi jak ptaków(ruchliwe i proste w pion). U czteronożnych ogon dla obrony u dwunożnych z kikutami zamiast skrzydeł do utrzymania stabilności. Ewolucyjnie tak jakby każdy ich gatunek stanowił odrębne ścieżki rozwoju ptako-gadów. Serce to serce - sposób na zasilenie organizmu tlenem tym wypada mieć sprawniejsze im większe potrzeby. Stałocieplność lub zmiennocieplnośc co za tym idzie skóra to kwestia dopasowania do otoczenia to osobna sprawa. Skóra jako tuning w odporności na zmiany. Woda nie paruje przez łuski, chroni przed obrażeniami ale jest problem z chłodzeniem lub zachowaniem sprawnego metabolizmu komórek gdy jest zimno. Po to w sumie jest stałocieplność. Zmiennocieplność bazuje na stałości otoczenia.
Aligatorom i krokodylom jedzonko wpada samo(głownie czekają), smaczne ssaki na każdym kroku jak burgery w burger kingu. Ale przez te miliony lat monstualne nie urosły mimo że są przecież miejsca na planecie z w miare stabilnymi warunkami? Więc to samo w sobie chyba nie sprzyja by urosły? Musi pieczołowicie zakopywać jajeczka i nawet jak mu się uda obronić przed wścibskimi ssakami to jest mała szansa że odpowiednio zagrzebie, zapewni odpowiednią temperature. Sam sobie ją zapewnia siedząc w wodzie.. reszta jego pociotków umarła. Opłacalne mu jest oszczędzanie energii bo nie musi ganiać po lesie.
Sssaki te monstrualne czy nawet waleń musi się przemieszczać bo inaczej zdechnie z głodu. Nie zamieszkują lasów przez które trudno przejść a raczej obrzeża(?). Narażony jest na zmiany temperatury a musi mieć utrzymaną fabrykę na obrotach. Nie może mieć łusek bo w niższej temp. spada metabolizm i wzrasta ilość energii na zapewnienie ciepła. Skoro się powiedziało A - utrzymujemy fabrykę na chodzie zapewanijąc optymalną temperature to trzeba mieć odpowiednią skórę. Skóra bez łusek jednak paruje, z piórami lub sierścią trudniej się schłodzić, pocenie traci elektrolity.. Z łuskami na słońcu można by się ugotować więc to siłą rzeczy odpada. Słoń ma duże uszy nie po to by się ogrzewać jak sugerujesz "tracić energie na ogrzanie" ale odwrotnie ochładzać się bo przez taki przerób powstaje masa ubocznej energii cieplnej. Stałocieplne które traci energie na ogrzewanie ma odpowiedni izolator. Faktycznie traci energie na ogrzewanie ale dzięki temu ma energie by mógł podróżować, musi podróżować aby jeść i pić, ma lepsze serce ma lepszy metabolizm, stabilne podziały komórkowe itd. Mamut miał bujną sierść(podobnie jak większosć ssaków) to znaczy że raczej zachowywał energię niż rozpraszał. Zrobiło się zimno więc widocznie ewolucja musiała poprawić serducho by było sprawniejsze i skórę. Jeśli mamut żerował na otwartych przestrzeniach jak bizony to znaczy że słonko go nie przypiekało jak słonia ale pożywienia miał pod dostatkiem. Był większy od słonia i nie musiał dużo łazić? Stałocieplność więc była chyba sposobem na gorsze warunki - zmienne. Więc to czy dinki budowały masę mięśniową mniej tracąc na myślenie i bieganie to jedno ale to że miały lepsze warunki to sprawiło że mogły urosnąć ogromne. To chyba drugie? Dzięki "lepszej metabolice"(czyli zależnej od środowiska) gady mogły by przecież rosnąć po dziś dzień ale poza waranem czy krokodylem kiepsko im to idzie. Najwyraźniej warunki nie sprzyjają jedzenia nie ma w brud, klimat zmienia się co chwila, dzień noc, lato zima trzeba myśleć, łazić itd.
Co prowadzi mnie ponownie do wniosku: że dinozaurom bogactwo roślinności, stabilność temperatur zapewniało lenistwo, gdzie słońce i dużo deszczu tam bujna roślinność.Jeśli faktycznie miały dużo gadzich cech to może jedno z drugim się połączyło? Ale jedno bez drugiego nie było możliwe? Co jak co ale urosło toto duże. Metabolizm stałocieplnych jest bardziej efektywny(pewnym kosztem): jeśli efektywnośc mierzyć umiejętnością zdobywania pożywienia i przemieszczania oraz zapewnienia odżywienia dla mózgu(no i ten mózg najwięcej pożera). Być nie były to zwierzęta stadne polujące grupami a raczej jak pająki rosły duże bo żarcia było pod dostatkiem. Stały i pachniały mózg był nie potrzebny - poszło w mięśnie. Jeśli były dynamiczne i ruchliwe w takim razie nie mogło być zbyt ciepło żeby się nie zagotowały ani zbyt zimno żeby nie zamarzły na otwartych przestrzeniach. A może to kwestia odpowiedniej skóry i płuc? I tu mam pewien problem w wyobrażeniu bo idealnie pasuje mi ssaczo/ptasie serce. I niekoniecznie łuski a może np. skóra mamuta z piórami na głowie?
Aligatorkom i krokodylom stałą ciepłote noc/dzień zapewnia woda. Cała reszta takich gadów odpadła w ewolucji. Z dala od lasów obecnie jest raczej problem ze słońcem/wodą i rozdrobnieniem roślinności a tam są jednak największe zwierzęta. Obecnie jednak ani ssaki ani gadziny nie rosną monstrualne, muszą być stałocieplne żeby w nocy nie zamarznąć. Zatem aby gadzie gady mogły być tak potężne sądzę że nie wystarczyło by miały mniejsze potrzeby dla mózgu i mniejszą ruchliwość a wypada aby miały dobre warunki po to by dużo jeść i rosnąć zdrowo.
Jeśli na ziemi słońce przypiekało to jednak musiało dużo padać żeby pokarmu nie trzeba szukać i żeby się nie za dnia nie gotowały gady a w nocy nie marzły chodząc od lasu do lasu. Co mnie nadal skłania do wizji że to była duszna szklarnia na wysokich obrotach i dzięki niej zwierzęta o gorszym metabolimie mogły przetrwać budując masę. Obecnie jest bardziej zmienna, więc dominują stałocieplne pokurcze...
Poszedłem za "mało efektywne procesy metaboliczne" http://www.forum.biolog.pl/stalocieplnosc-vt14848.htm
Ciepło własne jest efektem ubocznym metabolizmu. Stałocieplność to ulepszenie aby to ciepło zachować ewentualnie rozpraszać. Stałocieplność to lepsze serce więc bardziej efektywne procesy metaboliczne(dotlenienie) większy przerób większa dynamika bo większe oczekiwania. To jak z procesorami Core i7 vs ARM. Co z tego że energetycznie mają one lepszy metabolizm jeśli przy zwiększeniu zapotrzebowania na zdolności obliczeniowe lepsze są jednak Core.
http://archiwum.wiz.pl/1999/99060700.asp
"Ciepło niezbędne do utrzymania stałej temperatury ciała powstaje właściwie jako "produkt uboczny" wielu reakcji chemicznych (reakcji katabolicznych) zachodzących w komórkach organizmu - głównie - katabolizmu glukozy i kwasów tłuszczowych (glikoliza, cykl Krebsa, beta-oksydacja kwasów tłuszczowych). W wyniku tych reakcji uwalniane są duże ilości energii - część tej energii wykorzystywana jest podczas innych reakcji chemicznych (np podczas wykonywania pracy mechanicznej) a część rozpraszana jest w postaci ciepła. "
"Chodzi raczej nie o to aby ją sprawnie wytwarzać - a sprawnie zapobiegać utracie ciepła"
Ciepło metaboliczne powstaje ciągle, podczas postoju głównym celem jest zapewnienie dotlenienia, odżywienia mózgu oraz odżywienia samej siebie(fabryki dla mózgu) podczas ruchu po prostu metabolizm wskakuje na jeszcze większe obroty. Dlatego ciepło metaboliczne gadów może być małe, serce badziewne bo są one płaskie i liczą się ze spowolnieniem gdy jest zimniej. Głupim gadom wszystko jedno..
Jeśli na planecie inteligencja nie dominowała to w sumie mogły się nawet obijać jedno od drugiego chodząc jak pijane kłapać paszczą i jeść co się nawinie.. Im większe tym większa szansa na jedzonko..
Przykład - sportowiec w sportach drużynowych który zużywałby 1000 kcal podczas meczu na sam ruch jeśli jest półgłówkiem bez treningu zużyje 1000kcal na myślenie, jeśli polega na automacie zejdzie do 500. (pi razy oko cytuje jeden z artów bodaj na kopalni) Dlatego dla porównywalnych warunków fizycznych ważne by uprawiający sport mieli efektywnie działające mózgi, by działali jak automaty pomijajac świadomość po to żeby wytrzymać do ostatniej minuty w dogrywce. Tak czy owak to uboczne ciepło trzeba wypocić.. A trudniej by było gdyby metabolizm (dotlenienie, serce) było gadzie.
https://nicprostszego.wordpress.com/2009/11/24/hit-sezonu-zmiennocieplne-kozy/
Pisząc doszedłem do wniosku że stałocieplność vs zmiennocieplność to określenie bardzo wtórne w dodatku słowo efektywność też zależy od punktu widzenia. Można by całkiem oddzielić skórę, płuca, serce a nawet utrzymanie stałej temperatury ciała od poszczególnych czynników. Dowodem koza zmiennocieplna ^^. Kwestia dopasowania do okoliczności. Poza tym wciąż się zastanawiam czy to więcej pożywienia czy mniejsze wymagania dla mózgów sprawiły że te zwierzęta urosły. Wypowiadam się jak ślepy o kolorach..
Serce - ptaków bije szybko, jest czterokomorowe, nie wiem czy lepsze czy gorsze chyba jest bardziej dynamiczne. < ARM. Ssaków jawi się optymalne ilość krwi mniejsze ciśnienia troche jakby wolniej bije. < x86. Gadzie serce uproszczona wersja dopasowana do wolnego metabolizmu, małych potrzeb mózgu itd. < PowerPC? Płazie raczej próżno szukać u dużych zwierząt nawet gdyby urosło raczej nie było by efektywne - Microchip PIC, AVR 8 bit?
Łuska - izoluje od czynników zewnętrznych np. woda i otarcia, ale jest jak radiator pasywny bez wentylatora. Jak zbroja płytowa z nierdzewki. Pióra izolują od wody i ciepła w obie strony aż dobrze ale są kiepską zbroją. No powiedzmy - papierowa zbroja samurajów potrafi zatrzymać kule z epoki gdy broń palna dopiero wchodziła do użytku. Łagodniejszą wersją jest sierść tak jaby ewolucja piór? Daje możliwość pocenia się, moczenia, błocenia upodabniając prawie do łusek. Pies może się zagrzebać i szybko oddychać aby się schłodzić ale też może biegać po słońcu jaszczurka musi się dopasować grzebać w odpowiednim momencie itd. Zbroja skórzana - lekka, ciepła i amortyzuje.
Gdy jest potrzeba utrzymania mózgu na obrotach potrzeba lepszego serca(ale powiedzmy że niekoniecznie) potrzeba lepszego izolatora jeśli warunki termiczne do tego skłaniają ale niekoniecznie. W sumie skłaniam się do zgody z Tobą TrzyGrosze że może gadzie serducho, gadzie cechy umożliwiły dinozaurom nabrania masy. Nie znam się na historii ewolucji serca - może nie było w tamtych czasach jeszcze najnowszego modelu. Ale nie zgadzam sie jakoby metabolizm gadów był bardziej sprawny niż ssaków. Jest po prostu nastawiony na inny tryb życia. Stałocieplność to coś na zasadzie pozostawienia samochodu na jałowych obrotach stojąc w korku. Kwestia dopasowania do potrzeb ewentaulnie też składu powietrza (gdy nie potrzeba tak mocno chronić DNA spowolnionym metabolizmem). Strzelając w ciemno przypuszczam że te 2 nożne monstra mogły mieć raczej serca bliższe ssakom lub ptakom(dynamiczne wydajne, gigantyczna masa względem cielska). Skłaniam się też do przypuszczenia że te roślinożerne mogły wręcz mieć sierść zamiast łusek czy piór. Te mniejsze pióra a te większe łuski ale przez to ograniczony zasięg występowania. Mogło też być tak że wszystkie one padły od katastrofy ale jak to można przeczytać na kopalnie prędzej czy później wyewoluowały by tracąc gadzie cechy w pełni stając się ptakami, ssakami itd. Nie znam się jestem kiepski w naukach przyrodniczych. Po prostu nurtuje mnie pytanie jak wyglądał klimat w tamtym okresie oraz wnioskuje ze globalne ocieplenie właśnie sprzyja rozwojowi flory i fauny tyle tylko że nieco innej niż obecna.. która sprzyjała nam przez ~70mln lat
ww296, 27 lipca 2016, 21:19
Metabolizm to jedno ale konkurencja to drugie. Wiec po prostu były inne stworzenia które eliminowały drobne osobniki powodując wzrost rozmiarów gatunku.