Broń z regulacją prędkości pocisków
Amerykański producent zabawek, firma Lund and Company Invention, otrzymała z wojska zamówienie na stworzenie broni, która wystrzeliwałaby kule lecące z różną prędkością. US Army chce wyposażyć żołnierzy w technologię, która pozwoli przełączyć broń osobistą tak, by kule były w stanie tylko zranić lub zabić przeciwnika.
Tym, co zainteresowało armię jest produkowana przez Lund and Company Invention rakieta-zabawka, która napędzana jest wodorem uzyskiwanym z elektrolizy wody.
Nową broń można ładować gumowymi kulami, zwykłą amunicją lub amunicją lecącą z mniejszą prędkością tak, by raniła, ale nie zabijała. Prezes firmy zabawkowej, Bruce Lund, wyjaśnia, że broń działa dzięki mieszaniu w komorze znajdującej się za pociskiem płynnego lub gazowego paliwa z powietrzem. Dzięki ustawieniu proporcji paliwa do powietrza można regulować prędkość pocisków. Zakres regulacji jest na tyle duży, że broń można ustawić tak, by z odległości 10 metrów mogła tylko zranić lub zadać ból, a przy innym ustawieniu była w stanie zabić człowieka znajdującego się w odległości 100 metrów i większej.
Producent nowej broni mówi, że wytwarza ona przy strzale mniej ciepła i światła niż dotychczas stosowana broń. Ma jeszcze dodatkowe dwie zalety: można uczynić ją lżejszą oraz przystosować dla snajperów tak, by pociski wystrzeliwane na duże odległości miały bardzo dużą energię kinetyczną.
Obecnie produkowane VWS mają kaliber 12,7 milimetra. Można jednak produkować podobną broń o mniejszym i większym kalibrze.
Pierwszy pokaz VWS odbędzie się w ciągu najbliższych 6 miesięcy, a produkcja nowej broni rozpocznie się najpóźniej w 18 miesięcy po jej zatwierdzeniu przez wojsko.
Komentarze (27)
wilk, 23 lipca 2008, 15:56
I teraz żołnierze prócz dostaw amunicji, będą musieli kopać studnie lub nosić dodatkowe butle z gazem. Ciekawe jak bardzo wydajny jest ten proces i sama skuteczność strzelecka. Skoro można ładować i zwykłą amunicją - czyli wciąż będzie dochodziło do spalania prochu? Bo chyba nie rozumiem konstrukcji, gdzie w zabawce byl tylko napęd odrzutowy... Chyba, że chodzi o regulację ciśnienia w lufie przed oddawaniem zwyczajnych strzałów...
mikroos, 24 lipca 2008, 19:14
A mnie tylko zastanawia, czy nie wystarczyłoby, zamiast projektować od zera skomplikowanego karabinu, po prostu zmienić charakterystyki aerodynamicznej pocisków. Przecież naturalnym jest, że gdyby miały mniej korzystny aerodynamicznie kształt, leciałyby wolniej. Równie prostym rozwiązaniem byłoby instalowanie w pocisku mniejszego ładunku miotającego.
Amerykanie ogólnie mają jakąś zadziwiającą tendencję do komplikowania rzeczy banalnych. W latach sześćdziesiątych wydali parę milionów dolarów na opracowanie długopisu, który pisałby w stanie nieważkości (tak powstały długopisy żelowe), a Rosjanie w tym samym celu użyli po prostu ołówków. Podobnie z systemami zapobiegającymi odpadnięciu od poszycia w trakcie spaceru kosmicznego - Amerykanie wydali miliony na miniaturowe silniki rakietowe, a sowieccy kosmonauci mieli dwie linki stalowe... Co kto lubi
itneron, 24 lipca 2008, 23:05
Pociski mające mniej aerodynamiczny kształt , oprócz tego, że leciały by wolniej, podejrzewam, że były by mniej celne. Chociaż, kto wie...
mikroos, 24 lipca 2008, 23:09
Ruskim jakoś udało się stworzyć torpedy superkawitacyjne, które mają właśnie "stępioną" krawędź natarcia, i celności im nie brak. Kluczem jest przede wszystkim symetria i rotacja, więc uzyskanie odpowiedniego pocisku powinno być możliwe.
Jarek Duda, 25 lipca 2008, 17:53
Po pierwsze: zmniejszenie prędkości pocisku też spowodowałaby zmniejszenie celności.
Pocisk to wirujący, gęsty, symetryczny materiał - kształt powinien być po prostu aerodynamiczny i wiele tutaj nie poprawisz. Z superkawitację to trochę inna sprawa - stępiona krawędź tworzy bąbel powietrza dzięki któremu zmniejszony jest opór bocznych powierzchni i może działać silnik rakietowy. Odnośnie jej celności - wspomniane warunki niesłychanie ją utrudniają! Jednak tutaj w przeciwieństwie do naboju masz aktywny system napędowy i sterowania...
Po drugie - owszem można zmienić nabój na gumowy o zmniejszonej zawartości prochu ... ale z tego co widzę chcą podobny efekt uzyskać bez wymiany amunicji.
Jednak w przeciwieństwie do długopisów żelowych i silniczków rakietowych , które wyglądają jednak na wartościową drogę rozwoju, tutaj rzeczywiście ciężko znaleźć mi głębszy sens...
Szczególnie że podobny efekt można uzyskać w dużo prostszy łatwo przełączany sposób: np. rozszczelniając komorę spalania, czy umieszczając za nią odblokowywany tłok...
wilk, 26 lipca 2008, 14:05
Nie wiem czemu nie skorzystają zamiast tego z broni sonicznej. Jest dość skuteczna, choć niestety może spowodować "problemy". Ale w końcu i broń raniąca/ogłuszająca może zabić/okaleczyć - gumowe kule wystrzelone w twarz lub tasery. Druga sprawa, to taka, że rozszczelniona komora spalania spowoduje większą wykrywalność akustyczna i optyczną.
mikroos, 26 lipca 2008, 15:53
Owszem, ale broń, która ma tylko ogłuszać, raczej nie byłaby wykorzystywana na wojnie. Widzę ją raczej jako sprzęt do rozganiania demonstracji. W takich okolicznościach raczej nie ma potrzeby ścisłego maskowania się.
wilk, 26 lipca 2008, 20:46
Zatem w przypadku wrogich demonstracji o wiele lepszy rezultat przynosi zimny prysznic z armatek wodnych, niżli raniące gumowe (nie wiem czy drewniane są jeszcze w użyciu) kule, które technicznie powinny być wystrzeliwane pod nogi, by demonstranci dostawali tylko rykoszetami - co jest często zapominane, w efekcie czego dochodzi po uszkodzeń powierzchni ciała. Dobry rezultat przynoszą granaty rzucane nad tłum i wyrzucające z siebie małe gumowe kulki. Dziwi mnie troszkę dlaczego oddziały prewencji nie wykorzystują do swoich celów zwyczajnych karabinków do paintballa...
mikroos, 26 lipca 2008, 20:55
W którymś kraju zaczęli używać takich karabinków (jest mi bardzo przykro, ale nie jestem w stanie przytoczyć źródła, więc można mi wierzyć, a można nie ). Co więcej, farbę jest ciężko zmyć, dzięki czemu policja z większą łatwością jest w stanie wyłapać później uczestników demonstracji.
Natomiast co do samej idei walki z demonstracjami... Dla mnie sprawa jest jasna: broni dowolnego typu używa się, gdy tłum staje się agresywny. Jeżeli dochodzi do zwykłej demolki, wówczas rzeczywiście gaz łzawiący, pociski gumowe czy armatki mają sens. Jeśli zaś mamy do czynienia z napaścią na policjantów, moim zdaniem powinni mieć pełne prawo strzelać z ostrej. Może i jest to pogląd radykalny, ale moim zdaniem napaści na funkcjonariusza nic nie usprawiedliwia. Dlaczego człowiek ma prawo użyć broni we własnym domu, policjant ma prawo jej użyć w czasie akcji, gdy jego życie jest zagrożone, a gdy napada na niego cały tłum rozwścieczonych ludzi, on ma prawo korzystać wyłącznie z gumowych kulek?
Gość macintosh, 27 lipca 2008, 00:58
To chyba był pan z biologii.. ale on powiedział, że Rosjanie stawiali na prostotę i jego zdanie miało pozytywny wydźwięk, ale nasza rozmowa nie miała zdecydowanego wniosku na +/-
mikroos, 27 lipca 2008, 01:06
Ale Amerykanie nie opracowali długopisów żelowych z myślą o życiu szarego Amerykanina! Nie to było wówczas celem, cel był jeden: dominacja i wygrana w wojnie propagandowej. Oni po prostu byli zbyt tępi, by dostrzec, że zwykły ołówek może polecieć w kosmos i dostatecznie dobrze się tam sprawdzić
wilk, 27 lipca 2008, 17:13
Jaki tam respekt, te karabinki wcale nie wygladają jak zabawki, co więcej - są zazwyczaj stylizowane na prawdziwą broń (większe realia zabawy). Poza tym oberwać z takiej kulki też nie jest wcale miło, no i chodzi głównie o znakowanie intruzów lub chociaż wywołanie reakcji w stylu "cholera dostałem farbą, nie zmyje się teraz to z mojego nowiutkiego dresiku". Jak chcesz respektu prewencji, to może od razu wyjechać katiuszami na ulice. Respekt czyni specjalne umundurowanie, kaski, tarcze oraz maszerowanie zwartym szykiem, krok po kroku, wraz z rytmicznym uderzaniem pałkami (nie wiem czy "banany"/"lole" wciąż bywają w takich akcjach używane, jak nie to obecnymi tonfami) w owe tarcze oraz uderzaniem butami o bruk.
Naturalnie, że ma, bo dzięki temu wiele wynalazków po utracie klauzuli "ściśle tajne" trafia na rynek w produktach cywilnych. Pomijając wojnę, to wyścigi zbrojeń oraz do gwiazd zawsze przenoszą po czasie wiele ciekawych rozwiązań do życia codziennego.
mikroos, 27 lipca 2008, 17:20
Wprost przeciwnie. To budzi jedynie coraz większą agresję. Przejdź się na dowolny mecz piłkarski, zobaczysz to idealnie. W ten sposób tylko nakręca się do przemocy. Jeśli już mówimy o skutecznych metodach, to najlepsza jest policja konna i psy. Sieją popłoch, aż miło.
Ok, ale chyba nie będziecie mnie próbowali przekonać, że właśnie taki był cel (podkreślam: cel, a nie efekt uboczny) prac nad długopisem żelowym? Poza tym to jest wyłącznie gadanie propagandowe, słowa wypowiadane tylko po to, by obywatele chętniej zgadzali się na zwiększanie budżetu agencji kosmicznych. Gdyby chodziło o dobrobyt, zarzuconoby loty kosmiczne i zamiast tego po prostu zaczęto pracować nad lepszymi materiałami. Byłoby taniej i równie skutecznie.
Gość macintosh, 27 lipca 2008, 21:02
Może na tej samej zasadzie dowiedzieliśmy się o Einim.
mikroos, 27 lipca 2008, 21:06
Czyli jednak przyznajesz, że celem prac nad teflonem nie było jego wdrożenie do codziennego zastosowania, lecz próżność Amerykanów?
Mariusz Błoński, 27 lipca 2008, 23:59
A co ma tu próżność do rzeczy? Nie rozumiem.
mikroos, 28 lipca 2008, 00:01
Chodzi mi o to, że walka o dominację w kosmosie służyła wyłącznie jednemu celowi: propagandzie i stworzeniu lepszego obrazu własnego narodu. Chodziło moim zdaniem o to, żeby za wszelką cenę pokazać, że jest się lepszym - moim zdaniem jest to jakaś forma próżności.
Mariusz Błoński, 28 lipca 2008, 00:15
Walka o dominację w kosmosie toczyła się o dominację na Ziemi. Chodziło o wykończenie ZSRR. I na szczęście się udało.
mikroos, 28 lipca 2008, 00:18
Ale przecież wiesz doskonale, że zebrany arsenał jądrowy wystarczał, żeby wykończyć przeciwnika. Obie strony konfliktu miały tę świadomość. Lot (tym bardziej lot człowieka!) w kosmos tak naprawdę niczego nie zmieniał, bo technologia zdolna do obrócenia w pył całej planety była już dostępna.
wilk, 28 lipca 2008, 16:24
Policja konna - to fakt. Ale psy, nawet najlepiej szkolone, mogą dość poważnie zranić (to nie pościg psa za jednym uciekającym bandytą, a sfora psów w atakująca demonstrację, w dodatku podsycająca się sama atmosferą). Za to ujadające i wyrywające się na smyczy świetnie wywołują efekt psychologiczny, to prawda. Poza tym psy średnio nadają się na dzikie tłumy kibiców, gdzie jeden czy dwa psy nie dadzą jednocześnie rady 3-5 kibolom - szkoda piesków...
Nie mam najmniejszego zamiaru, bo masz oczywistą rację z tymi długopisami, co jednak nie zmienia faktu, że wynalazek znalazł po czasie olbrzymi pozytywny odzew wśród cywili, a nie tylko astronautów w przestrzeni kosmicznej. Myślę, że tutaj chodzi o coś takiego, że ludzkość (naukowcy) ma problem z pracą nad np. lepszymi materiałami - bo to zbyt ogólne zagadnienie. W przypadku technologii kosmicznych są konkretne i bardzo ścisłe potrzeby: potrzeba by astronauci mogli jeść w zerowej grawitacji - wymyślamy jedzenie w tubkach, nie chcemy się spalić wracając na ziemię - wymyślamy ceramiczną powłokę osłaniającą, itd.
Zaś zebrany podczas Zimnej Wojny arsenał jak najbardziej mógł zniszczyć Ziemie - kilkukrotnie. Wyścig do gwiazd, to była czysta megalomania. USA dowiedziawszy się o osiągnięciach ZSRR na tym polu, pragnęło i tam ich pokonać, bo jakże by to wyglądało (w atmosferze amerykańskiego stylu życia i powszechnej nienawiści do "czerwonych"), aby na Księżycu stanęła flaga z sierpem i młotem - nie do pomyślenia!
mikroos, 28 lipca 2008, 20:29
Who cares? Agresywni demonstranci to agresywni demonstranci. Policja ma stać i bezczynnie patrzeć, jak rozwalają wszystko dookoła i atakują funkcjonariuszy?
Zdziwiłbyś się Aż miło patrzeć, jak uciekają
Prosty przykład: przed epoką lotów kosmicznych nie były (załóżmy!) potrzebne włókna węglowe. Prędzej czy później jednak znalazłby się ktoś, kto pomyślałby, że fajnie by było w formule 1 wykorzystywać jakiś nowy materiał, który byłby hipersztywny, bardzo lekki, a najlepiej, gdyby tłumił do tego chwilowe uderzenia. Doszlibyśmy do tego samego!
ciembor, 28 lipca 2008, 21:14
Przepraszam, nie chce mi się czytać wszystkich komentarzy... ale nie możnaby zamiast kombinowania z aerodynamiką pocisku dać poprostu mniej prochu?
lol
wilk, 29 lipca 2008, 01:58
Oj, nie przesadzaj. Przecież policjanci to nie bezbronne kukły - od czego maja pałki, gumowe kule, gaz łzawiący i armatki wodne? Koszt gumowej kuli do Mossberga to kilka zł. (nie szukałem) - koszt wytresowania psa policyjnego to kilka tyś. złotych (ew. leczenie ran). Wniosek nasuwa się sam. Poza tym pies rzuca się i atakuje dopóki nie usłyszy komendy, by zaprzestał ataku. W ferworze demonstracji trudno by takową usłyszał, zatem dalej będzie gryzł obezwładnionego przeciwnika.
O widzisz, doszliśmy do sedna, mianowicie istotną kwestią jest szybkość rozwoju technologicznego. Niewykluczone, że kiedyś tam ktoś by wynalazł jakiś materiał (może zupełnie inny, może nawet lepszy parametrami), ale w danej chwili była potrzeba opracowania czegoś konkretnego i właśnie to powstało. Co więcej przyśpieszyło to dalszy rozwój i wdrożenie materiału do użytku. Czasem zastanawiam się jakby wyglądał świat, gdyby któryś kluczowy wynalazek nie powstał w danym momencie albo byłby inny...
leszczo, 29 lipca 2008, 03:44
wtedy nie bylo rakiet balistycznych i musieli je samolatami etc. zrzucac dlatego USA wystawilo ultimatum Kubie.